lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [Autorski] Wiara i Honor (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/3677-autorski-wiara-i-honor.html)

Mrowa666 18-08-2007 09:55

Dracker stwierdzając że alchemik nie chce z nimi rozmawia rzekł. Przepraszamy za te najścia ja wrócę do ciebie po wieczornych walkach mam do ciebie pewną sprawę. Po czym odwrócił się i wyszedł udał się w stronę areny.

Gettor 18-08-2007 14:54

Alemir był co najmniej zmieszany słysząc słowa człowieka. Uprzedzano go, że to dziwak to fakt, więc młody rycerz po prostu wzruszył ramionami, rzekł
- Dobrze więc, zostawię cię w spokoju.
Po czym wyszedł z jego domku. Właściwie zrobił tylko tyle - stanął kilka metrów za drzwiami bo nie wiedział gdzie dalej iść.
- Może się nieco zdrzemnę przed wieczornymi walkami... - pomyślał.
Tak też zrobił - poszedł do karczmy, do swojego pokoju i ułożył się na pryczy i zasnął...

Grom 18-08-2007 16:44

Rasklanis jako ostatni opuścił stajnie. Podziękował Astinosowi za przygotowanie konia. Powiedział, aby jego giermek poszedł z nim do jego pokoju. W pokoju wyjął z kufra miecz, który wyszedł spod młota krasnoluda i powiedział:
-Nie będziesz więcej walczyć mym młotem. Weź to. Dbaj o niego, bo nie chcę za miesiąc kupować ci innego miecza. Weź też mój młot bojowy, nie jest jakoś specjalnie zdobiony...ja mam coś lepszego! - rycerz pokazał giermkowi swój nowy topór. Był bardzo duży i ledwo mieścił się do kufra. Rasklanis złożył go jednak do skrzyni, wziął jedynie kopie leżącą pod ścianą. Miał też miecz przy pasie i zbroję oraz tarczę.
-Astinosie... widziałem, z kim będziemy walczyć. Ten wojownik wyglądał na doświadczonego, nie na takiego knypka jak ten ostatni. Myślę, że byś z nim przegrał. Powinnienem wygrać ten pojedynek... dobrze wymierzona kopia może zabić. Cóż, czas iść na arenę. Wypocznij sobie i przyjdź obejrzeć tę walkę, ostatnią wszak przegapiłeś i nie wiesz nawet o kim mówiłem. Ech ty... Życz mi szczęścia. - Rasklanis zamknął pokój, biorąc ze sobą potrzebny ekwipunek. Udał się do stajni i przyczepił kopię do siodła swego konia, Tornado. Zostawił go w stajni i poszedł na arenę, aby się upewnić, że wszystko jest gotowe.

Drix 18-08-2007 18:08

Wychodząc z warsztatu kowala zacząłem się rozglądać po mieście. Uwagę moją przykuł drugi warsztat kowalski umiejscowiony nieopodal tego który właśnie opuściłem. Postanowiłem wejść do kowala i spytać kowala co sądzi o pracy jaką wykonał jego konkurent. – Bracie kowalu- rzuciłem wchodząc do warsztatu kowala i wyciągając mój nowy miecz – co sądzisz o tym mieczu?

Ra6nar 19-08-2007 00:01

Milestone
Wszedłeś do warsztatu Varroka, witając go słowami:
- Bracie kowalu, co sądzisz o tym mieczu
Varrok wziął w rękę miecz, zważył go, a następnie pomachał nim kilka razy w powietrzu. Następnie uniósł brwi i odpowiedział rzeczowo:
- Jest dobry.
Po tych słowach spojrzał Ci w oczy jakgdyby oczekując Twych następnych słów.
* * *

Rasklanis
Ruszyłeś na arenę. Na miejscu zastałeś rozmawiających Kharima i Marka Silwilina. Na samej arenie ujrzałeś skośnookiego jeźdźca na czarnym koniu, który poruszał się (zarówno jeździec jak i koń) z wielką gracją i swobodą...Trybuny również wypełnione były ludźmi, zdaje się, że wszelkie przygotowania zostały poczynione.
* * *

Alemir
Na reakcję alchemika postanowiłeś opuścić jego chatę. Stanąwszy na zewnątrz zastanawiałeś się gdzie masz pójść i w końcu postanowiłeś wykorzystać ostatnie minuty na wypoczynek. Mimo, iż do rozpoczęcia walki konnej pozostało już niespełna dwadzieścia minut ruszyłeś do karczmy, by wypocząć. Od progu przywitał Cię Bernard słowami:
- Jeszcze nie na arenie, sir? Zaraz przyślą strażnika do stajni po wasze konie. Myślałem, że wszyscy stoicie już w pełnej gotowości przed areną...
* * *

Dracker
Na reakcję alchemika, przeprosiłeś go grzecznie, po czym opuściłeś jego chatę. Udałeś się w stronę areny, gdzie zastałeś Rasklanisa, Marka Silwilina oraz Kharima. Na arenie lekko kłusał czarny koń a na nim wyjątkowo lekko ubrany jak na konnego wojownika człowiek.
* * *

Amman
Po nieudanej próbie otworzenia drzwi za pomocą własnoręcznie wykonanego wytrycha skarciłeś się w myślach za ten pomysł, a następnie podszedłeś do zakratowanego okienka, by dostrzec jakieś jego słabe punkty. Niestety - kraty nie były nawet zardzewiałe. Zdaje się, że ktoś niedawno je tutaj wstawił, a zdawały się tkwić solidnie. Nagle za Tobą usłyszałeś ćwierkanie. Obróciłeś się za siebie. Na podłodze wesoło skakał wróbeł z źdźbłem trawy w dziobie. Zastanawiałeś się jakim cudem znalazł się on za Twoimi plecami nie wlatując do wewnątrz przez okienko...Podszedłeś do ptaka, a ten uniósł się w górę i zniknął. Sufit był tak ciemny, że nie dojrzałeś nawet znajdującej się w nim dziury. Brak widoku na niebo lub jasności można było wytłumaczyć tylko w jeden sposób - w suficie na wysokości jakichś dwóch metrów od podłogi znajduje się kręty korytarz prowadzący...prawdopodobnie na zewnątrz.
* * *

Nestor
Zaakceptowałeś odpowiedź alchemika taką, jaką była i ruszyłeś na arenę, na miejscu było już trzech Twoich towarzyszy - Mark, Rasklanis i Dracker. Między nimi stał Kharim i rozmawiał z Silwilinem. Na arenie popisywał się jakiś zręczny skośnooki jeździec dojeżdżający czarnego, zgrabnego konia. Dzierżył długi zakrzywiony miecz o szerokim ostrzu, którym wymahiwał młyńce ku radości publiczności...
* * *

Mythir
Przez sen poczułeś jakiś ucisk na gardle, który nie pozwalał Ci oddychać, nie byłeś jednak w stanie nijak się obudzić, by temu zapobiec...
* * *

Mark Silwilin
Przywitawszy się z Kharimem rozpocząłeś rozmowę:
- Słyszałem, że to ty wysłałeś do mnie, czy też do nas, Ryszarda. Dzięki za ostrzeżenie, ale chyba nie spodziewałeś się, że tak po prostu podkulimy ogon i damy nogę? A w ogóle to jak już stoimy twarzą w twarz, to może mi powiesz o co chodzi z tym ostrzeżeniem? Słyszałem, iż coś się dzieje z Thorfinem, może zechcesz rozwinąć wątek? A przy okazji, co Mortinusem?
Kharim uśmiechnął się serdecznie, czego zwykle nie czynił i odpowiedział:
- Tak, wysłałem do was Ryszarda i nie spodziewałem się, że podkulicie ogony, czyniłem to co nakazywało mi sumienie. Sam najchętniej uciekłbym, ale przyrzekałem wierność...królowi. Jeśli chodzi o samo ostrzeżenie to dotyczy oczywiście nagłej zmiany Thorfina, który od ostatniego miesiąca zaczął zachowywać się co najmniej dziwnie. Zatracił w sobie wszelką dobroć i miłosierdzie, którego ongiś było w nim pełno. Nikt nie wie co się dzieje. Czasem w nocy Thorfin wybucha dzikim śmiechem. Lecz wtedy mam wrażenie, że to nie jest jego śmiech...Ahhh, już sam nie wiem co mam o tym myśleć, to nie na mój rozum. Więcej ci nie powiem, bo nic więcej nie wiem, gdybym wiedział próbował bym temu jakoś zaradzić. Po tych słowach Kharim spojrzał w niebo i zamyślił się nad całą sprawą...

Grom 19-08-2007 10:10

Rasklanis wpatrywał się w jeźdzca i zanotowywał w myśli każdy jego ruch, każdy wymach mieczem i szybkość jego konia. Po pewnej chwili poczuł, że walka nie będzie za prosta, lecz godna zapamiętania. Czuł nawet, że może zginąć. Jednak w obliczu śmierci nie bał się wcale - zawsze marzył o jednym - zginąć w polu chwały. Tylko taką śmierć sobie wyobrażał - on, stojący na polu bitwy, jako ostatni przedstawiciel swego Zakonu, rusza na swych przeciwników w szaleńczej furii, miotając mieczem na lewo i prawo. Po kilku minutach zostaje przebity włócznią, którą wbija w siebie jeszcze mocniej, aby zabić tego, który nią w niego wbił. Ostatnim tchem pozbawia go życia po czym umiera. Tylko taka śmierć mu się podobała i tylko tak miał zamiar odejść do królestwa Kruka. Czuł, że chwila jego śmierci jeszcze nie nadeszła, więc przestał się obawiać, po czym wyciągnął miecz i zaczął trenować przed walką różne pchnięcia, cięcia i wymachy mieczem.

Gettor 19-08-2007 12:36

- Jeszcze nie na arenie, sir? Zaraz przyślą strażnika do stajni po wasze konie. Myślałem, że wszyscy stoicie już w pełnej gotowości przed areną... - powiedział Bernard.
- CO?! - krzyknął Alemir. Nie miał zamiaru wrzasnąć tak głośno. - Przepraszam... już tak późno?
Upewniwszy się, że to już naprawdę czas iść na arenę, żeby stoczyć walkę konną, rycerz pierw poszedł do swojego pokoju, gdzie zostawił swoją zbroję.
Kiedy już ją założył, poszedł do stajni. Chwilę przyglądał się swojemu koniowi, bezimiennemu, lecz pięknemu i potężnemu.
Poklepał zwierzę po grzbiecie i szepnął.
- Chimera. Tak będziesz się nazywał.
Alemir rozejrzał się po stajni.
- Cholera - pomyślał. - Gdzie jest moja lanca...
Wbiegł do karczmy z powrotem i zapytał Bernarda.
- Wiesz gdzie jest mój giermek? Powiedziałem mu żeby udał się na spoczynek, lecz tak właściwie nie wiem gdzie jest.
(Jeżeli Bernard wie gdzie jest Adil i powie to rycerzowi, Alemir idzie po niego i pyta się gdzie jest jego lanca. Mówi mu również żeby przyprowadził jego konia na arenę.)

Amman 19-08-2007 12:49

Amman

~~Hurra! Nareszcie jakieś światełko w tunelu!~~ pomyślał rycerz i podszedł jak gdyby nigdy nic do drzwi zobaczyć czy strażnik usłyszał ptaka. Jeśli nie usłyszał, Amman na pewno zaraz podszedłby do dziury i cichutko podskoczył, próbując złapać się czegoś na górze.

qaz 19-08-2007 16:37

Nestor stanął pośród znajomych a gdy dostrzegł Kharima pozdrowił delikatnym skinieniem głowy. Nie zamierzał jednak wdawać się w jakiekolwiek dyskusje, znał swe możliwości w walkach konnych a trzeba przyznać,że nie były pokaźne. Teraz wpatrywał się w Nomada, pragnął wychwycić jak najwięcej szczegółów ze stylu jego walki i znaleźć ewentualne błędy które pomogą mu wygrać. Usunął się delikatnie w tył i starał się powtarzać ruchy swego przeciwnika. ( zaczyna trenować)

Ra6nar 19-08-2007 22:52

Nestor
Przywitałeś się z Kharimem bez zbędnej wylewności, po czym sprowadziłeś swoją uwagę na popisy nomada na arenie. Sądząc, że najlepiej jest poznać ruchy przeciwnika, jeśli chce się z nim walczyć, rozpocząłeś na boku wykonywać podobne do jego wymachy mieczem...Turniej miał się rozpocząć lada moment, postanowiłeś więc nie odchodzić nigdzie daleko...
* * *

Amman
Upewniwszy się, że strażnik Twojej celi o niczym nie ma pojęcia, podskoczyłeś, uwskuteczniając chwyt od razu, gdy tylko doskoczyłeś do ciemnej dziury, poczułeś jakiś uchwyt na kształt drąga, na którym trzebaby się podciągnąć, żeby wejść dalej w ten kręty tunel. Siła Twych ramion nie zawiodła Cię jednak i począłeś po omacku przechodzić tunel. Uśmiechnąłeś się radośnie sam do siebie na myśl o wolności. W końcu ujrzałeś przed sobą światło, a gdy dotarłeś do jego źródła okazało się, że znajdujesz się w potężnym lufcie, który prowadzi...nad skarpę, która spada prosto do morza. Zdaje się, że jeśli chciałeś być wolny, musiałbyś skoczyć z luftu, a wtedy spadłbyś jakieś dwadzieścia metrów w dół do morza...Na szczęście nie było przy podnóżach skał żadnych głazów i drobnych kamieni, a po tym jak wysoko woda sięgała wnioskowałeś, że jest w miarę głęboko i skręcenie karku raczej Ci nie grozi. No ale co może Ci się stać jeszcze...chyba postanowiłeś to rozważyć...
* * *

Alemir
- Nie panie, nie wiem, gdzie Twój giermek, ale powinieneś się już naprawdę udać na miejsce areny...o konia się nie martw, przyślą strażnika, który zabierze wszystkie wasze rumaki.
Skinąłeś na słowa karczmarza i postanowiłeś udać się w kierunku areny, to nie przelewki, do walki zostało bardzo niewiele czasu, a Ty wciaż stałeś w karczmie. Czym prędzej ruszyłeś na arenę, a na miejscu stali już prawie wszyscy Twoi towarzysze. Nie widziałeś tylko Mythira. Był też tam Kharim stojący naprzeciwko Marka Silwilina. Na arenie popisywał się jakiś lekko ubrany jeździec o skośnych oczach, wymachując potężnym zakrzywionym mieczem o szerokim ostrzu...
* * *

Rasklanis
Ogarnęły Cię myśli, w których wyobrażałeś sobie swoją bohaterską śmierć w polu chwały najlepiej otoczonego kurzawą bitwy. Tylko tak chciałbyś umrzeć. Rozmyślałeś przez chwilę, ale z rozmyślań wyrwał Cię zdrowy rozsądek, który nakazał Ci trening, rozpocząłeś trenować swoim orężem na uboczu. Postanowiłeś nigdzie nie odchodzić, gdyż od walki dzieliły Was już tylko minuty...
* * *

Milestone
Kowal patrzył na Ciebie z zaciekawieniem, widząc, że się przez długi czas nie odzywasz:
- Czy coś się stało, sir? - spytał z troską
* * *

Dracker
Wraz ze wszystkimi oczekiwałeś rozpoczęcia walk konnych. Nestor i Rasklanis rozpoczęli nawet trening na uboczu. Po chwili dojrzałeś jakiegoś człowieka, po opancerzeniu rozpoznałeś w nim członka straży Kharima. Prowadził on w związanych w jedno wodzach sześć rumaków, które należały do Was. Rozpoznałeś wśród nich swojego konia, który jakgdyby rozpromienił się widząc Cię...
* * *

Mythir
Ucisk na szyi nie ustawał. Próbowałeś panicznie się obudzić. Nic z tego, nie wiedziałeś czy to tylko koszmar, czy też dzieje się to naprawdę, lecz uchodziło z Ciebie powietrze. Próbowałeś się nim zahłysnąć, ale nie mogłeś...Po chwili zapadłeś w drugi sen...sen we śnie...
* * *

Mark Silwilin
Zaciekawiony wysłuchałeś odpowiedzi Kharima, nad którą się zamyśliłeś, jednak za chwilę z zamyślenia wyrwał Cię widok zbliżającego się z Waszymi rumakami strażnika.
- Chodź, Starius - przywołał go Kharim - zostaw rumaki tym jegomościom - szerokim gestem ręki wskazał Waszą grupę.

WSZYSCY:
Każdy z Was podszedł do swojego konia. Przy każdym koniu była przypięta Wasza broń drzewcowa. Wszyskie rumaki świetnie oporządzone były dzięki Waszym giermkom. Zebraliście się w ''kupie'' i wtedy Kharim rzekł do Was serdecznie:
- Panowie, przede wszystkim na początek - wybaczcie. Źle was ostatnio potraktowałem i źle was oceniłem, a udowodniliście mi, że rycerzami się nazywać jesteście jak najbardziej godni. Nie chowajcie urazy. - Następnie wyostrzył nieco ton, by wprowadzić w swoje słowa nieco powagi. A w jego kolejnych słowach wyczuliście serdeczność, widać było po tym jak mówił, że chciał Wam udzielić najlepszych rad jakich umiał:
- Tym razem nie będziecie losowali przeciwników, ani kolejności. Na arenę pójdziecie w kolejności wedle waszego uznania. Wszyscy walczycie z tym Nomadem - wskazał na zręcznego konnego wojownika - Thorfin sprowadził tylko jednego, a jedynie narobił zamieszania, żeby ludzie myśleli, że będzie ich tutaj więcej. Zapłacił za niego pięćset tysięcy sztuk złota - przez chwile myśleliście, że oczy Wam wyjdą na wierzch - tak więc jak nietrudno się domyślić jest to najlepszy wojownik wschodu. Nazywa się Khash-Khan i jeszcze nigdy nie przegrał pojedynku konnego. Tam skąd pochodzi walczy się na śmierć i życie tak więc uważajcie. Skurczysyn stawia na zręczność, nie ma żadnego pancerza - to jego słaby punkt. Ale uważajcie, bo może was w walce zaskoczyć swoimi sztuczkami a wtedy gryziecie piach szybciej niż zdążycie powiedzieć 'za Lantan'...Po tych słowach Kharim zamilkł oglądając Wasze twarze. Potem dodał:
- No więc kto idzie pierwszy?


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:39.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172