lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [Strażnicy] Źródło zła (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/3984-straznicy-zrodlo-zla.html)

Khel 30-08-2007 21:25

Posv
 
Posv brał do ust fiolkę z płynem, starając przygotować się na połknięcie tego paskudztwa. Nagle z głośnika dobiegł do jego uszu dźwięk. Z wielką ulgą Posv odsunął naczynie od ust. Treść komunikatu zdziwiła go nieco. Po co nam następny człowiek, przecież jest nas i tak sporo. Wszytko wyjaśniło się chwile później, kiedy Kyro powiedziała, że Seida nie żyje. Było to przykre, ale sam zapracował na ten los, powinien poczekać na resztę. Tek jak zwykle ignorując wszystko odezwał się.

- To jak, lecimy już?

Posv lubił w Teku właśnie tom bezpośredniość, nie pozwalała ona innym członkom drużyny zapomnieć, co jest ich celem. W odpowiedzi na pytanie Teka odezwała się Kyro.

- Tak, teraz juz mozemy.

Posv pociągnął z flaszki biały płyn i poczuł jak traci grunt pod nogami. Zamknął oczy i czekał, kiedy wszystko przestało wirować, podniósł powieki. W jego żołądku znowu pojawiło się uczucie podobne do niestrawności, jednak nie było tak silne jak za pierwszym razem. Zamknął jeszcze na chwile oczy, podkurczył nogi pod klatkę piersiową i dochodził doi siebie. Przypomniało mu się jak wyglądał Tek po ostatnim lądowaniu. Roześmiał się w myślach. Po chwili poczuł się lepiej rozejrzał się do koła, leż nikogo nie widział. Jego oczy były przysłonięte jakby mgłą, a umysł zmulony. Spojrzał na bransoletę i zaczął wywoływać Teka. Była to pierwsza myśl, jaka przyszła mu do głowy.

- Tek gdzie jesteś nie widzę cię, odezwij się proszę.

Gettor 30-08-2007 22:01

Alemir patrzy przez chwilę na Ashur z niezdecydowaniem. Szczególnie przeszyło go jedno słowo - "tchórz". Już raz stchórzył w swoim życiu i do dziś tego żałował. Nie zamierzał popełniać tego samego błędu po raz drugi.
- Dobrze, myślę że rzeczywiście mamy z tą bestią szanse - powiedział w końcu. - Ale pozwól mi najpierw coś sprawdzić, może się okazać że to "coś" nie wa wcale złych zamiarów - chwila ciszy. - Choć na to szanse są małe.
Starał się podejść do wyjścia z jaskini tylko na tyle, by w zasięgu wzroku widzieć "zmutowanego miśka" (o ile dalej tam jest) i starał się przywołać swoją magię, by określić jego emocje i, o ile to możliwe, jego zamiary.

Mael 30-08-2007 22:20

Ashur nie lubił zabijać bez przyczyny dlatego zgodził się na propozycje Alemira. W swoim życiu widział już zbyt wiele bezsensownych śmierci...

Diriad 30-08-2007 22:45

Lanoreth przeczytał informacje uzyskane dzięki bransolecie. Mocno zaniepokoiły go wiadomości o Źródle Zła - jak mieli napełnić flakony, kiedy mogła to zrobić jedynie osoba prawdziwie zła? Pozostawało też inne pytanie - po co Konsorcjum taki płyn? Nie czas był jednak na rozpatrywanie wszystkich tych zagadek, gdyż zbliżał się Genoshian. Lanoreth jednak zapamiętał, by powiedzieć pozostałym o tym, czego się dowiedział.

Gdy tylko nowy, ogromny członek wyprawy zjawił się na miejscu, z pośpieszeniem Teka wszyscy podnieśli flakony i wypili ich zawartość. Tak, to był zdecydowanie ten sam płyn, z którym miał do czynienia podczas pierwszej wyprawy. Znów ogarnęło go uczucie bólu, na który jednak tym razem był przygotowany.

Udało mu się wylądować na nogach - choć przyklęknął na jedno kolano oddychając głęboko. Rozejrzał się dookoła i ujrzał wysokie, skaliste góry.
Niedaleko, byłą też brudno-biała, wielka bestia stojąca przy ciele Seiya. Ten widok zmienił jego plan zmienienia się w węża, jak za pierwszym razem - poza tym, to otoczenie nie było tak odpowiednie dla jego opiekuna, jak las. Na brzegu jaskini, trochę dalej niż potwór, stali Ashur i Alemir. Lanoreth odetchnął widząc, że nic im się nie stało.

Rozległ się głos z bransolety. To Posv, kucający nieco przed nim - mężczyzna zdecydował się odpowiedzieć:
- To ja, Lanoreth. Nie jestem Tekiem, ale wiedz, że stoję tuż za tobą.

Jeszcze raz odwrócił się, by zobaczyć, gdzie stoją wszyscy pozostali. Stwierdziwszy to, mógł spokojnie obserwować dziwną bestię.
"Logika... Tylko logika..." - pomyślał i podniósł bransoletę do ust.
- Ashur, Alemir - jeśli nas nie widzicie, jesteśmy przed jaskinią.

Mael 30-08-2007 23:06

- Dzięki bogom Lanoreth już jesteście iii to...całkiem blisko. Alemir ma zamiar wykryć jakie są zamiary tego stwora. Jeśli się okaże, że szuka kolejnej przekąski to cóż, chyba będziemy musieli się przebić przez tę kupę mięśni i nie ukrywam, że przydałaby się nam pomoc.

Midnight 31-08-2007 00:27

Alemir, Ashur

Staliscie razem tuz przy wejsciu do jaskini. Od czasu do czasu rozblyski zielonkawego swiatla informowaly was o pajawianiu sie towarzyszy. Niestety najwyrazniej ich miejsce ladowania wypadlo nieco z boku, gdzie wczesniej wyladowal Alemir gdyz zadnego z nich nie bylo widac. Bestia natomiast stana nadal spokojnie nad Seyi spogladajac w wasza strone. Nie atakowala. Wydawalo sie wam iz na cos czeka. Na cos co znajdowalo sie dokladnie nad wami.

Alemir zaczerpnal energi i wyslala mentalna sade w kierunku istoty. Nie wyczul jednak wrogosci choc zlo bylo silnie w niej zakozenione. Wlasciwie to jego umysl podpowiadal rzecz dziwna, a mianowicie to ze obecny wyglad nie zawdzeicza ona naturze. Cos przeobrazilo ja w monstrum. Tylko co?



Posv, Lanoreth, Veriene, Genoshian.


Ladowaliscie kolejno na twardej skale, lub ci sposrod was, ktorzy mieli wiecej szczescia na niewilkim polaciu brazowego mchu porastajacego obszar przed jaskinia. Nieco wyzej i na prawo widac bylo zarys sylwetek Alemira i Ashura na tla ciemnego do niej wejscia. Bestia stala wyprostowana, a cialo niedoszlego kolegi lezalo po jej nogami. Mimo iz z cala pewnoscia was zauwazyla to jednak nie atakowa, a wrecz nie interesowala sie waszym przybyciem. Wygladalo na to iz nie jestescie dla niej interesujacy az tak jak to co dostrzegla nad wejsciem do jaskini.




Tek


Wyladowales zle. Wiedziales to juz od samego poczatku nawet zanim zaczales zsuwac sie po gladkiej scianie. Twoja torba ciagnela bezlitosnie pomagajac grawitacji, fiolka gdzies upadla. Desperacko szukales punktu zaczepienia lecz nic takiego nie znalazlo sie w zasiegu twoich dloni. Wreszcie z impetem uderzyles o twarda skale. Powietrze ulecialo z twoich pluc, a nabranie go ponownie sprawilo bol przez ktory omal nie straciles przytomnosci. Dziekowales jednak bogom za owa pulke na ktorej sie znalazles. Gdyby nie ona....
Nagly blysk zielonego swiatla odwrocil na chwile twoja uwage. Ktos wyladowal dokladnie przy tobie. Czyjas delikatna dlon dotknela twojej piersi i poczules cieplo od niej sie rozchodzace. Zupelnie jakby promien wstajace slonca zapragnal ulzyc twemu cierpieniu. Po chwili pluca wypelnil ci zyciodajny tlen, a nabranie go przestalo stwarzac problemy. Otworzyles oczy spogladajac nimi na rozswietlona twarz Kyro.

- Wybacz..... Bylo was za duzo, a ja za slaba....

Usmiechnela sie smutno i ................ skoczyla w dol.



Na dole przed jaskinia.

Kyro miekko wyladowala na srodku trojkata jaki tworzyly wasze dwie grupy i bestia. Jej wlosy jeszcze chwile powiewaly niczym unoszone wiatrem by wreszcie opasc spokojnie na plecy.

W tym wlasnie momencie bestia zaatakowala. Nastapilo to na tyle szybko, ze nim ktokolwiek zdazyl zareagowac byla juz przy dziewczynie.

- Przywroc mi moja postac!


Wyryczala w dosc zrozumialym jezyku i chwyciwszy Kyro za szyje uniosla kilkanascie cantymetrow w gore.



Ekwipunek w torbach.

Lina
Haki
Latarka
Zapas bateri
Branzolety
Apteczka pierwszej pomocy
Racje zywieniowe na okolo tydzien
Namiot jednoosobowy.

traveller 31-08-2007 01:46

Genoshian patrzył jak wokół niego materializują się kolejno pozostali członkowie zespołu. Nagle usłyszał dość głośny huk z góry tak jakby coś uderzyło w ścianę w górnej partii skalnej. Odruchowo podniósł głowę jednak jego oczy nie były przystosowane do ciemności na tyle, żeby przebić otaczający ich mrok. Nie był pewien co to takiego, ale sądząc po tym jak niebezpieczna była podróż którą ostatnio przebyli podejrzewał, że to jeden z nich. Miał nadzieję, że nikt nie podzielił losu Seiya, którego ciało leżało na półce nad głową potwora.
Spojrzał w bok na dwóch strażników po prawej od siebie i Veriene. Jednym z nich był bez wątpienia Lanoreth, który pomagał drugiemu strażnikowi pasującemu do opisu Posva dojść do siebie po ciężkim lądowaniu. Usłyszał głos Lanoretha:

- Ashur, Alemir - jeśli nas nie widzicie, jesteśmy przed jaskinią

Domyślił się, że chce zlokalizować dwójkę, która przybyła tu wcześniej. Cieszył się, że ktoś z nich tak szybko wpadł na ten pomysł. Umiejętność chłodnej oceny sytuacji jest na wagę złota w ogniu bitwy.
Jego rozważania przerwał nagły blask i pojawienie się Kryo. Wszyscy w okół patrzyli jak zahipnotyzowani na nią i jej lekko powiewające włosy. Trwało to tylko krótką chwilę. Na tyle jednak długą by stwór, który wcześniej ich ignorował rzucił się na kapłankę i podniósł nad ziemię.

- Przywroc mi moja postac!

Czy to możliwe, że tak odrażająca istota powiedziała właśnie te słowa? Nieważne, Berserker wiedział, że jeżeli czegoś szybko nie zrobi to po kapłance wyglądającej teraz na szmacianą lalkę zdaną na łaskę tego stwora zostanie tylko wspomnienie. Zareagował najszybciej jak mógł, żeby inni szybko zrozumieli powagę sytuacji. Liczyła się każda sekunda.

-Strażnicy! Do boju!

Krzyknął tak głośno, że echo jego donośnego głosu odbijało się jeszcze przez dłuższą chwilę wśród szczytów gór. Zerwał się z miejsca wykorzystując wielkie umięśnione nogi błyskawicznie nabierając prędkości. Wiedział, że zderzenie przy takiej prędkości z tym.. "Czymś" nie będzie przyjemne, ale nie miał czasu się nad tym zastanawiać. Przyspieszył jeszcze bardziej.

-IiiiiiiiiiiiiiiiiiiIIIIIIIIiiiiiiiiiiiiiiiiiIIIIII IIIiiiiiiiiiiiiiiii...

Opadający i znowu wznoszący okrzyk, który wydobywał się z jego gigantycznych płuc mógł świadczyć o całkowitym szaleństwie. Kolos jednak doskonale wiedział co robi. Jeśli stwór chociaż na chwilę spojrzy w jego stronę... Choćby na ułamek sekundy odwróci wzrok od kapłanki... kupi to im kolejne cenne sekundy czasu. Czasu, który przepływał im przez palce niczym ziarna piasku...

Mael 31-08-2007 11:10

Ashur widząc jak układał się bieg wydarzeń nie mógł dłużej czekać. Doskonale zdawał sobie sprawę, że jeśli nie zareaguje kolejni jego towarzysze mogą zginąć. W tym momencie czas był tak cenny; czas, którego w końcu mieli tak niewiele. Widząc szturmującego Genoshiana, Ashur przemienił się w postać opiekuna dołączając do starcia.

- Przywróć mi moja postać!- na te słowa Kalidianin stanął jak wryty. Ta istota mówi… i co jeszcze bardziej go zdziwiło …została zamieniona w to coś bez własnej woli. Ashur natychmiast odegnał od siebie setki pytań krążących w jego głowie. Wiedział tylko jedno. Ta istota nie może zginąć. Muszą ją mieć całą, aby się dowiedzieć jak zmieniła się w to coś. Pod postacią lodowego wilka skoczył na potwora, wbijając swoje kły w rękę ściskającą Kyro. Miał nadzieję, że dzięki jego umiejętności włochata kończyna stwora zamarznie i puści Strażniczkę lustra…

Odyseja 31-08-2007 14:34

Nim Veriene zdążyła zareagować, potwór rzucił sie na Kyro. Od razu zmieniła taktykę. Zatrzymała się i wyciągnęła kuszę. Uznała, że jeśli za wiele osób rzuci się do walki wręcz, to nie wyjdzie z tego nic dobrego. Załadowała kuszę najszybciej jak mogła. Celowała w serce, ale gdy usłyszała słowa potwora, zmieniła cel na nogę bestii. Gdy była pewna, że trafi, nacisnęła spust kuszy. Nie myślała nad tym co robi, to było po prostu odruchowe działanie spowodowane podświadomą ciekawością. Spojrzała, czy trafiła.

Diriad 31-08-2007 15:09

Nieco wyżej, na półce skalnej, dwukrotnie błysnęło znajome już zielone światło. Lanoreth wywnioskował, że to Tek i Kyro, których nie było w tym momencie dookoła. Przypuszczenie potwierdziło się, gdy białowłosa kapłanka delikatnie i z gracją zeskoczyła na ich poziom.
"Pierwszy, mały pokaz możliwości..."

Bestia rzuciła się na Kyro, po czym, o dziwo, wypowiedziała słowa w ludzkim, zrozumiałym języku - widocznie potrafił mówić. Natychmiast pociągnęło to za sobą żywiołowe reakcje kilku Strażników. Lanoreth nie zachował się podobnie. Z tego, co wyczytał, kobieta nie powinna mieć najmniejszych problemów z oswobodzeniem się. Zamiast tego wstał i spokojnie przeszedł nieco dalej - stanął blisko, jednak w bezpiecznej odległości od potwora, dokładnie naprzeciw niego i spojrzał w jego dzikie ślepia. Zdjął kapelusz, a jego szare, głębokie oczy zaczęły się dziwnie rozmywać... Miał nadzieję, że bestia popatrzy na niego, gdy powiedział głośno i wyraźnie, tak, by być słyszalnym mimo krzyków Genoshiana:
- Kim jesteś i czemu atakujesz naszą towarzyszkę? - nie wiedział, czy lepszą formą będzie "kim", czy też "czym", ale to prawdopodobnie było określenie pożądane przez stworzenie.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:10.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172