|
- Wstawaj - zaczęła Go szarpać. Obok rozciągało się martwe ciało animy. - Proszę,obudź się! - wrzeszczała. Nie chciała nadużywać czarów,szczególnie teraz,gdy była wyczerpana walką. Mogła coś pomylić i pogorszyć sytuację. |
Geralt był daleko... W Poities... Szedł ze swoją cudowną Sophie brzegiem lasu. Właśnie wsłuchiwali się w cudny głos słowika. Jednak coś nie pozwalało się cieszyć chwilą. Wiedźmin wyczuwał coś w powietrzu, ale nie wiedział co to jest. Chciał również ostrzec Sophie, ale nie mógł. Nagle zza starego, spróchniałego drzewa, o kolorze starej smoły wyskoczyła jakaś bestia. Geralt odruchowo sięgnął po miecz, ale go nie było. Sztylet też pozostał w karczmie, na łóżku. Wiedźmin był maksymalnie otumaniony. Nie wiedział co się dzieje. To "coś" nie walczyło jednak. Podbiegło do niewiasty i wpatrywało się w nią badawczo. Po paru chwilach, które niemiłosiernie dłużyły, niemal niezauważalnie pociągnęło dziewczynę za rękę i ruszyło w las. -Sophie!!!-krzyknął wiedźmin zrywając się na równe nogi. Po chwili jednak opadł na ziemię. Był bardzo słaby. Z ogromnym trudem podniósł. wzrok. Nie było tam jedna Sophie, a Nil. -A to Ty...-powiedział, nieco zawiedziony. Z ledwością rozejrzał się dookoła. Niedaleko leżały jakieś zwłoki, których zapach był delikatnie mówiąc odrażający. Kręciło mu się w głowie. Głowa była coraz cięższa... -Nil, ja nie chciałem,że...-zaczął z trudem-żeby to tak zabrzmiało, ale miałem sen i...-chciał kontynuować, jednak w tym momencie zebrało mu się na wymioty. Gdy skończył tą niezwykle ciekawą czynność, spojrzał na dziewczynę, jakby chciał powiedzieć "przepraszam" i jego głowa padła prosto w to, co przed chwilą z niego wyszło. Geralt zapadł w głęboki i ciężki sen. Tym razem bez marzeń... |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:55. |
|
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0