lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [Storytelling] "Okręt" (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/5295-storytelling-okret.html)

Konfor 18-04-2008 19:44

Wybiegając z tawerny Konfor zauważył Sarilo walczącego z niskimi stworzeniami o zielonej skórze i dziwacznych hełmach.Machnął swym mieczem prosto w hełm jednego ze stworzeń.Już miał zamiar rozprawić się z resztą stworów,w tym momencie jednak poczuł lekkie drżenie ziemi.Z puszczy wyszedł ogromny troll.Konfor stał jak rażony patrząc na monstrum.Wycedził przez zęby:
-Chyba lepiej ucieć...

Po chwili dodał:
-Nie mamy z tym czymś wielkich szans...

Whiter 20-04-2008 00:11

Haku po przebiciu dziwnego małego monstrum staną pewnie na nogach po czym spostrzegł jak coś ogromnego łamie drzewa i zbliża sie w jego stronę. Ponownie chwycił pewnie rękojeść miecza i czekał. W końcu zobaczył coś okropnego...

- Cóż to za monstrum. Nigdy czegoś takiego nie widziałem !

'Drzewa łamało bez trudu a co dopiero mogło zrobić z nami. Musimy opracować jakiś plan działania, ale najpierw warto się stad ulotnić. Postanowiłem więc podzielić zdanie Konfora.'

-Sami raczej nie mamy szans...

Cold 21-04-2008 14:35

Aaron ciągle nie mógł uwierzyć we własne szczęście, ale hałasy przywróciły go do rzeczywistości - choć może w nie najlepszym tego słowa znaczeniu. Czyżby wojna powróciła? Wzdrygnął się na samą myśl... Nie wiedział kompletnie co ma robić. Czy zostać tam, gdzie był, czy zmienić miejsce pobytu?

Powrócił do swojej 'bezpiecznej' sterty śmieci, gdzie zwinął się w kłębek, starając się zakopać tak, aby nikt go nie mógł zauważyć. Miał nadzieję, że uda mu się przeczekać - choć dobrze wiedział, że prędzej czy później ktoś go znajdzie i zabije lub weźmie w niewolę.

'Z... Zgubiłem się... Teraz czeka mnie śmierć. Głupia wojna...'

Altair 21-04-2008 20:24

Nic tu po nas panowie, są za silni rzucił druid.
Spróbuję ich jakoś zatrzymać, każdy zna drogę do okrętu ? To w nogi !
Jednak zanim sam rzucił się do ucieczki wykrzyczał słowa zaklęcia młynkując nad głową kosturem . Zaczął on świecić , za chwilę Sarilo wyciągnął go przed siebie.
Z kija zaczęły wylatywać z dużą prędkością liście.
Kiedy tylko skończył zaklęcie rzucił sie do szaleńczej ucieczki.
W tedy przypomniał sobie o Aaronie....
Aaron biegnij ile masz pary w łapach do okrętu, robi sie nie ciekawie. - wysłał wiadomości do chłopca. Miał nadzieję że dotrze tam za nim te stwory dotrą do niego.
Biegnij po dachach, będziesz bezpieczniejszy - powiedział.
Po drodze wydawać by się mogło iż jest zwierzęciem. Nieludzki dźwięk podobny do wycia wilka, intensywniejszy niż zwykle kolor oczu i włosów sprawiał że daleko było mu do normalnej postawy spokojnego "czciciela drzew" - jak zwykli nazywać druidów ludzie.

Fehu 28-04-2008 13:30

Aaron
Odgłosy walki zbliżały się coraz bardziej. Wydawało się nawet, że zaczynają cię otaczać. Wiedziałeś, że długo nie dane ci będzie tak leżeć we względnym spokoju. I nagle, jak gdyby znikąd i zewsząd jednocześnie, usłyszałeś głos Sarilo: "Aaron biegnij ile masz pary w łapach do okrętu, robi sie nie ciekawie." Takiego ostrzeżenia nie sposób zignorować. Zdałeś sobie sprawę, że najwyższy czas uciekać.

Sarilo, Haku, Konfor

Zgodziliście się, że najrozsądniej będzie uciec do "Okrętu". Ruszyliście więc, ile tylko mieliście pary w nogach, do jedynego miejsca, którego uznaliście za bezpieczne. Avenzuz odwrócił się tylko jeszcze na chwilę, by uderzyć goblinopodobne stwory potężnym strumień ostrych jak brzytwy liści. Nie mieliście jednak czasu, by podziwiać efekt zaklęcia, ponieważ gigantyczny troll właśnie przeszedł przez cały rynek w trzech krokach i zmierzał prosto na główną ulicę, którą biegliście. Staraliście się nie zatrzymywać, choć było to dość trudne, zważając na liczne przeszkody na drodze. Wiele domów płonęło, niektóre zdążyły się już rozpaść na kawałki. Na ulicy leżały więc stery gruzu, gdzieniegdzie rozwalono bruk i zrobiono dziury, nie mówiąc już o połamanych drzewkach i porozrzucanych wszędzie sadzonkach z przydomowych trawników. Cały czas drogę przebiegał jakiś potwór, albo przerażony mieszkaniec miasta. Trochę już zmęczeni spojrzeliście w nieco wyżej przed siebie. Dopiero teraz zauważyliście cztery postacie w długich ciemnych szatach, unoszące się wysoko ponad dachami. Wyglądali jak straszliwe upiory, albo wampiry, które właśnie szykują się do ataku.
- To oni! Ci z karczmy! - wrzasnął Haku.
Tajemniczy mężczyźni unosili się nad budynkami i co raz strzelali ognistymi kulami na lewo i prawo.
- Wyłaź, wyłaź Hakuru! Wyłaź, albo spalimy to miasto, deska po desce!!! - krzyczeli. Byli wyraźnie wściekli i zniecierpliwieni, ale niszczenie sprawiało im dużą przyjemność.
- Tak się nie będziemy bawić! - odezwał się jeden z nich. Uniósł wysoko ręce i wykrzyczał jakieś dziwne słowa w groźnie brzmiącym języku. Niebo rozjarzyło się czerwienią, zupełnie jakby nagle wzeszło słońce. Chmury zbiły się i utworzyły coś w rodzaju wiru, który zaczął "wypluwać" ogniste kule. Był to istny deszcz meteorytów. Potężne "krople" spadały z ogromną szybkością prosto na miasto, siejąc straszliwe spustoszenie. Pożoga pochłonęła już niemal całe miasta. Nagle zdaliście sobie sprawę, że jeden z meteorytów leci prosto na was. Sparaliżowani strachem patrzyliście na zbliżającą się zagładę, gdy nagle ognista kula rozjarzyła się błękitem i zniknęła. Zdezorientowani, rozejrzeliście się dookoła. Nie mogliście jednak nigdzie wypatrzeć waszego wybawcy, więc puściliście się pędem dalej, do "Okrętu". Po drodze zdaliście sobie sprawę z tego, że "upiory" gdzieś zniknęły. Parę minut później byliście już na miejscu. Pchnęliście mocno drzwi domu, jednak - ku waszemu głębokiemu zdziwieniu - były zamknięte. Wciąż ponaglani szalejącym dookoła zniszczeniem, nie mieliście czasu by się na tym zastanawiać. Wzięliście lekki rozpęd i dosłownie wbiegliście w drzwi, które zatrzeszczały głośno i zgięły się wpół. Wpadliście do środka. Po chwili zdaliście sobie jednak sprawę, że coś jest nie tak. Pokój, w którym byliście, był zupełnie inny niż przedpokój "Okrętu". Wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Rozejrzeliście się po domu i z przerażeniem stwierdziliście, że to nie jest "Okręt".

Altair 02-05-2008 22:45

Spodziewałem się tego - powiedział bardziej do siebie niż do towarzyszy
patrzył na pomieszczenie, w niczym nie przypominało tamtego domu, nie pachniało drewnem i magią ... tak magią , to ona wypełniała pomieszczenie a każda wrażliwa na nią istota wyczuwała ją wyraźnie. Druid był prawie pewien że Duch ognia przeniósł się w bezpieczniejszy rejon. A oni muszą sami uratować sobie skórę. Był prawie pewien że Eldgard wróci, był astralem one zazwyczaj starają się pomagać ludziom im przychylnym.
Nie widzę innego wyjścia jak bronić się do ostatku sił i miejmy nadzieję że wytrzymamy powiedział do mężczyzn.

Aaronie, gdzie jesteś ? - kotołak nadal nie odpowiadał ....

Cold 10-05-2008 16:29

Aaron usłyszał polecenie Druida, usłyszał także jego pytanie, ale... Był tak sparaliżowany strachem, że nie potrafił ruszyć się z miejsca. A może po prostu nie chciał? Może zwyczajnie się poddał, nie chcąc dalej walczyć o życie?
Zamknął oczy i skuliwszy się, usiadł w ciemnym kącie, czekając na śmierć... albo na cokolwiek, co miało się wydarzyć. Zdał się zupełnie na los...

Konfor 10-05-2008 17:35

Rozglądając się po obcym pomieszczeniu,Konfor poczuł lęk.Był niemal pewien,że ktoś sie tu czai.Jednak na zewnątrz wcale nie było bezpieczniej...

-Może warto się rozejrzeć?I tak nie mamy do kąd uciec...
Powiedział niespokojnym głosem.

Whiter 11-05-2008 19:13

-Rozejrzeć?? Musimy uciekać bo miasto płonie !

Haku był wręcz zdesperowany po tym jak jego jedyne bezpieczne schronienie prysło jak mydlana bańka. 'Trzeba się gdzieś ukryć, a najlepiej uciekać bo spłoniemy...' Haku wziął głębszy oddech i zamkną na chwile oczy po czym powiedział:

-Musimy uciekać. Ci magowie nie przyszli tu po nas lecz po Hakuru ale on tak czy owak nawiał. Jak sie dowiedzą ze go nie ma to będzie źle więc musimy uciekać. Gdy będziemy biec będę osłaniał tyły ostrzałem z łuku. Powinno nam sie udać ale po drodze musimy znaleźć Aarona.

Haku przykucną po czym wyciągną łuk i 3 strzały z kołczanu. Po położeniu ich na podłodze wyciągną pudełeczko z flakonikami. Wymazał starannie groty dziwnym zielonkawo żółtawym płynem po czym odłożył flakonik do pudełeczka i z chował je. Jedną strzałę chwycił w tą samą rękę w której trzymał łuk, 2 w zęby a 3 przygotował na cięciwie po czym wstał i spojrzał pewnym wzrokiem na wyjście z pomieszczenia.

Fehu 12-05-2008 20:57

Sarilo, Haku, Konfor
Wciąż kompletnie zdezorientowani i przerażeni rozwojem wydarzeń, staliście w przedpokoju nieznajomego domu. Powoli wyszliście na zewnątrz. Nie mieliście bladego pojęcia, dokąd uciekać... czy w ogóle jest dokąd. Być może miasto zostało już otoczone. I gdzie zniknął "Okręt"? Mógł być setki, tysiące mil dalej. A może... a może nie zdążyli uciec? Może "Okrętu" już nie ma?

Rozglądaliście się rozpaczliwie dookoła, jakby czegoś szukając. Jakiejś pomocy... Sami nie wiedzieliście, czego dokładnie... Nagle spostrzegliście, że jeden z pobliskich budynków za chwilkę runie prosto na was. Czym prędzej puściliście sie biegiem w stronę góry. Biegliście tak przez jakiś czas, byle dalej od tego ognia. Niestety pożoga nadchodziła zewsząd i w istocie nie było już drogi ucieczki. Wtem zobaczyliście kolorowe snopy światła, niczym sztuczne ognie.
- To oni! - krzyknął Haku.
W powietrzu unosiły się cztery postacie. Trzy upiory i jakiś mężczyzna w eleganckim ubraniu walczyli zawzięcie. Strzelali zaklęciami na lewo i prawo. Upiory ciskały najróżniejszymi ognistymi kulami i pociskami, co raz zsyłając też potężną błyskawicę, a czarodziej odbijał ataki i zasłaniał się przed nimi, by potem wyprowadzić kontratak w postaci błękitnego pocisku, za którym ciągnęła się długa jasna smuga, niczym za kometą.
- Chwila! Gdzie czwarty?! Tych czarnych było czterech! - zauważył przytomnie Avenzuz. Rzeczywiście, czwartego upiora nigdzie nie było widać. Zaczęliście się więc rozglądać na boki, jakby w obawie, że zaraz wyskoczy na was z ciemności. W końcu go dostrzegliście. Leżał mniej więcej pod walczącymi, wśród stert gruzu. Nie poruszał się. Nagle dotarło to do was, jak porażenie prądem - był nieżywy.

Aaron
Wyglądałeś żałośnie, tak bardzo przypominając niewolnika, a wręcz więźnia. Sam, pośród śmieci, w sercu straszliwej pożogi. Beznamiętnie patrzyłeś, jak ściana jednego z domów zawala się, zagradzając ci jedyną drogę ucieczki. Zostałeś uwięziony, otoczony płonącymi budynkami. Nie myślałeś jednak o tym. O niczym już nie myślałeś. Tylko czekałeś... Bo czekanie było najłatwiejsze...


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:33.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172