lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   Ale to już gdzieś było... (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/5729-ale-to-juz-gdzies-bylo.html)

abishai 27-10-2008 17:35

Nie imprezowanie było mu teraz w głowie, a misja (przynajmniej dopóki nie pojawi sie kolejna...misja). Dlatego też sir Archie dyskretnie, tak by nikt nie zobaczył, wylał wino z kielicha. Wolał zachować trzeźwy umysł.
I nagle pojawił się Shayna...Który jak na wojowniczego maga prezentował sie miernie. Ale widać był też osobą skromną, skoro te tłumy dookoła powodowały u niego uczucie tremy.
Sir Archie uznał, że osoba, która tak wiele dokonała, idealna nada się na giermka w miejsce tego spóźnialskiego osobnika którego zaproponował mu kapłan...Im dłużej przebywał w tym mieście tym mniej zaufania miał do kompetencji tutejszych organów władzy.
Zebrany tłumek, tylko wzbudził pogardliwy uśmieszek sir Archiego. Oplótł jedną dłonią uzdę, drugą ręką bezceremonialnie usuwał wszelkich osobników z swej drogi. Jeśli, trzeba używając siły...Tak prowadząc wierzchowca krzyczał głośno.- Miejsce dla sir Archibalda Hammerheada herbu Krwawy Młot -Whitmore-Tuluise, pana na Glowchester, diuk Whitmore, hrabiego Tuluise kawaler orderu stanika , bohatera spod Goatmoree, Bladwick i Galwain. Członka honorowej straży królewskiej księstwa Valentis.
Na ten słowa tłum ochoczo się rozrzedził...Plotki o wczorajszej rzeźni i przypadkowych dekapitacjach które były dziełem sir Archiego wczoraj, szybko się rozeszły w mieście.
Przedarłszy się przez tłum stanął na przeciw wyrośniętego herolda i wymoczkowatego herosa mówiąc. – Skoroś tak sławny Izimirze Shayno, to pewnikiem i do przygód skory...Tak się składa iż mam uwolnić księżniczkę, z łap zbójów. I przyda mi się pomoc...zwłaszcza ,że mam jedynie giermka-niedojdę do pomocy.

Ikoik 10-11-2008 23:44

- Zapewne odpowiedziałbym, lecz nie posiadam odpowiednich organów mogących modulować dźwięki, nazywane głosem - stwierdził szkielet.
Alex podrapał się po głowie, próbując przetrawić to dziwne stwierdzenie.
-I mówisz, że... nie mówisz?-wymamrotał, ale zamiast posłuchać ewentualnej odpowiedzi zaczął nasłuchiwać odgłosów zza krzaków.

Nekromanci!-pomyślał, na wzmiankę o wskrzeszaniu. Zdecydowanie nekromanci.-dodał, gdy usłyszał o króliku-I to chyba nieźli.

Miał na szczęście tyle rozumu, żeby napiąć kuszę i przygotować topór.

Mężczyźni byli zaskoczeni jego obecnością, tym bardziej, że w tego, który akurat się nawinął pierwszy, czyli człowieka, była wymierzona kusza.

-Na wszystkich bogów światłości, poddasz się mej woli i odpowiesz na moje pytania, takoż też twoi towarzysze, albo zniszczy was gniew Niebios, a ciebie pierwszego!

Terrapodian 13-11-2008 20:02

Sir Archibald Hammerhead

Właściwie legendarny Izmir Shayna nie był zbyt skory do zadania, a przynajmniej nie rwał się do niego. Gdy zbliżałeś się w jego kierunku wyraźnie malał, rzucając przerażone spojrzenia to w tył (prawdopodobnie oceniając możliwości ucieczki), to w stronę swojego ochroniarza.
Po Twojej mowie wciąż było w nim to przerażenie. Albo inaczej - taka niema prośba o niekrzywdzenie, lub przynajmniej, by trwało to krótko i szybko się skończyło. Za to twardziel wyraźnie masował pięści, jednocześnie napinając muskuły. Na jego twarzy malowało się anty-zachwycenie. Z tłumu wyrwało się kilka złowrogich okrzyków pod Twoim adresem, które po chwili ucichły, gdyż dotarło pewnie do tych osób kim jesteś.

Wszyscy obserwowali sytuację na placu z zapartym tchem. Nawet banda rozweselonych clownów nie była skora do dalszych okrzyków oraz dmuchania na takich irytujących piszczałkach.

Izmir Shayna zerknął po kolei na Ciebie, na swojego herolda, na tłum was otaczający. Zaczął dygotać - wyraźnie dygotać. Twardy ochroniarz opuścił ręce.
- Izmirze Shayno! - rozległ się gruby głos, należący do herolda. - Jesteś mężczyzną? Czy myszą?
Zapadła cisza ściskająca za gardło. Jakby pod wpływem tych słów, czy też siłacza, który rozpinał skórzany pas z morderczą pasją w oczach, bohater wykrzyknął swoim chłopięcym głosem.
- Mężczyzną! Mężczyzną!
Zabawa rozpoczęła się na nowo, a ludzie wrócili do zabawy i picia darmowego wina. Legendarny, magiczny wojownik spojrzał na Ciebie z powtórnym przerażeniem w oczach.
- Ale to nie będzie trudne...? - zapytał drżącym głosem. - Bo wiesz... czasami legendy przesadzają... mam alergię na wiele rzeczy i dużo szczęścia... i... eee... W ogóle jestem beznadziejny, a ludzie mnie bardziej nienawidzą. No, tak po prostu.

Alex Axehand

- Słuchaj, dogadajmy się - starszy człowiek podniósł powoli ręce do góry.
Kiwnięciem głowy kazał krasnoludom schowanie toporów, które błyskawicznie wyciągnęli. Posłuchali, choć bardzo niechętnie. Starzec - kaleka spojrzał jedynym okiem w Twoją twarz, a następnie rzekł;
- Przyszliśmy tutaj tylko po tą księgę, nie szukamy zwady...
Niezwykle szybko w ręce starszego mężczyzny znalazł się nóż. Nim jednak zdołał rzucić się w Twoim kierunku, raptownie rozległ się syk i równie szybko trójka przybyszy zmieniła się w lodowe figury. Między krzaki wbiegła ta błękitnowłosa elfka.
- Wiedziałam, że będziesz tutaj się kręcił zamiast wiać jak najdalej - spojrzała na staruszka. - Zrób to teraz, zanim odtają... A to co?
Zauważyła księgę leżącą w łapach szkieletu. Kiedy już sięgała po "Scripturę Magicianę", szkielet zaskowyczał głośno.
- Nie oddam! Mojeee!
Po czym rozpłynął się w powietrzu wraz z nią (znaczy się: z księgą). Elfka zaklęła bardzo głośno.

Wówczas z zewnątrz dobiegł kolejny głos. Należał on do innej kobiety, a brzmiał podobnie tonem i barwą do głosu czarodziejki.
- Dobra, poddajcie się! - krzyknęła donośnie. - Jesteście otoczeni, zupełnie nie macie żadnych praw. Po prostu milczcie i wyjdźcie z rękami wzniesionymi do góry.
Elfka zaklęła ponownie;
- To moja zła siostra-bliźniaczka - rzekła w Twoją stronę przepraszającym tonem. - Należy do Frontu Wyzwolenia Północnego Gros Ventre - Garota.
Do kryjówki zaczął ktoś się zbliżać. Dużo osobników. Uzbrojonych...

abishai 15-11-2008 22:15

- Ale to nie będzie trudne...? - zapytał drżącym głosem Izmir Shayna. - Bo wiesz... czasami legendy przesadzają... mam alergię na wiele rzeczy i dużo szczęścia... i... eee... W ogóle jestem beznadziejny, a ludzie mnie bardziej nienawidzą. No, tak po prostu.-
Sir Archie podrapał się po głowie w zamyśleniu. I dodał.- Udajemy się do ciemnego lasu by uwolnić księżniczkę z rąk krwiożerczych banitów...To chyba będzie troszkę trudne.-
Słowo krwiożerczy nie było chyba najlepszym zwrotem. Izmir Shayna omal nie zemdlał.
- No, ale ty tu idziesz jako pomoc, potrzebuję giermka, nie zastępstwa.-dodał pocieszającym tonem głosu sir Archibald, biorąc jego słowa za przejaw skromności.
-Więc główne siły wroga uderzą we mnie, nie w ciebie. No i choć wie, że chętnie staniesz z nimi do walki i w ogóle. To wolałbym byś tego nie robił, uwalnianie księżniczek z rąk smoków, to zadanie błędnego rycerza.- dokończył swą wypowiedź sir Archie.
- Tto bbędą jakieś smooki?- wyjąkał Izmir.
- Nie, raczej nie, tym razem to tylko księżniczka w łapach banitów.- rzekł w odpowiedzi Archibald klepiąc juki konia, z których dobiegło nerwowe gdakanie.- Ale w przyszłości, kto wie?-
Sir Archie wsiadł na konia i rzekł do Izmira.- Czekam maści przy głównej bramie, pół godziny wystarczy ci chyba na zebranie rzeczy swych i pożegnanie z wielbicielkami, co Izmirze Shayno?-
Po czym ruszył, jak na dzielnego bohatera przystało, w stronę zachodzącego słońca...Niestety słońce odmówiło w tej materii współpracy...i nadal znajdowało się na wschodzie.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:32.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172