Ruszył za dziewczyną, wszedł pomiędzy krzaki i zajął miejsce blisko drzewa, ale wychylając się tak, żeby mieć dobrą widoczność. - Że tak zapytam, to masz jakieś pojęcie co tu się dzieje? O ile pamiętam, fotografowałem ludzi, miedzy innymi ciebie na rynku w Słupsku, po czym znalazłem się tu, ty także tu jesteś co znaczy, że albo jedno z nas ma wyjątkową moc, albo coś wydarzyło się na tamtym rynku i jesteśmy przypadkowymi ofiarami. - poczekał na odpowiedź i o ile nic się nie wydarzyło w okolicach portalu zwrócił się do Elranda - A jak było z Tobą? |
Chłopak usłyszawszy pytanie ruszył do towarzyszy: -Ja? Szedłem sobie ulicą gdy po jednym mrugnięciu byłem już tu, i byłem inaczej ubrany, jak bym przeszedł przez brame wymiaAAAAAAA... Chłopak nie zdążył skończyc słowa gdyż ziemia pod nim się zapadła sie i spadł jakieś 1,5m w doł lądując na czymś miekkim. Gdy otworzył oczy zobaczył że znajduje się w jakimś zimnym ciemnym pomieszczeniu a przed nim leży jakiś przedmiot. Nie wiedząc co robi wezwał dwójke towarzyszy. -POMOCY! |
-Zadajesz trudne pytania długowłosy- jej twarz była zimna i niezmienna jak kamień. Usłyszała jak Erland krzyczy na pomoc. Szybko wstała i zaczęła biec w stronę głosu. Zobaczyła dół, a w nim chłopaka. Przykucnęła opierając łokieć o kolano. -I co teraz? - W jej głosie była nuta rozbawienia. -Ty zawsze się w różne kłopoty wplątujesz? One Cię chyba kochają...- Zaczęła rozglądać się za czymś co mogło posłużyć jako prowizoryczna lina. |
Ruszając za Ryjkiem doszedł do wniosku, że lubi imię długowłosy, szkoda, że nie srebrnowłosy, fajnie było by mieć srebrne włosy. Gdy dobiegł zobaczył chłopaka w dole, widząc, że dziewczyna szuka czegoś, aby pomóc mu wyjść powiedział. - Czekaj, mam linkę, powinna wystarczyć, on nie jest chyba cięższy ode mnie. - Wyjął z plecaka stalową linkę, i rzucił jeden koniec zakończony pętlą w dół, w druga pętle wsadził ramię plecaka i dopiero przez nie chwycił linkę, nie chciał pociąć dłoni, nawiedziła go przy tym myśl, że gdyby był dopplegengerem to zmieniłby sobie dłoń w twarda kość, albo jakiś rodzaj metalu. - Erland włóż stopę w pętle a dłońmi chwyć linkę, zawołaj kiedy mam ciągnąć. - |
Dziewczyna czekała aż Erland włoży nogę w pętle. -Próbuj go podciągnąć trochę do góry - Powiedziała do Merlina. -A Ty chwyć mnie za rękę - Zaparła się dobrze glanami i wyciągnęła rękę do Erlanda. |
Marcin przetrząsał skrzynki w nadziei znalezienia czegokolwiek, na próżno jednak. Wszystko zostało zabrane, jedynie trochę resztek jedzenia. Udało mu się jednak odnaleźć jedną ukrytą skrzynię, jednak była zabezpieczona zamkiem. Myślał chwilę nad otwarciem zamka i wymyślił. Wyszedł na zewnątrz namiotu i wdepnął w "niespodziankę", wpadając w lekki poślizg. Na szczęście wszystko poszło po jego myśli i nie przewrócił się na minę, oszczędzając przy tym swoje czarne lniane spodnie oraz czarną koszulkę. Jedyną rzeczą, która ucierpiała był jego papeć, upaprany w brązowej substancji. Kilka szurnięć po trawie wystarczyło, by wyczyścić obuwie. Spojrzał na zegarek. Dochodziła właśnie 18, a ku jego zdziwieniu na dworze dalej było widno. Słońce znajdowało się w zenicie i nic nie świadczyło o tym, że zaraz zajdzie. Przystawiony do ucha zegarek chodził. Po prostu kolejna zagadka, której nie można rozwiązać. Ale o jednym można było się przekonać. Co się znajdowało w skrzyni? Chwycił kamień z brzegu dogasłego ogniska i wrócił do namioty, by wyperswadować zamkowi swe racje. Po myślach chodziło mu też obejrzenie zniszczonego łazika. |
-Ta? To przewidź to- wale serią z kałacha gościowi po nogach, potem doprawiam kolbą w splot słoneczny i ciągnę go do Mema -Memo, jakiś kolejny ważniak się trafił!- krzyczę zachrypniętym głosem, bo już piwa brak zaczął doskwierać. |
Chłopak szybko odpowiedział: -Czekajcie, tylko wezmę jakiś przedmiot- podchodząc do przedmiotu wziął go i zobaczył że jest on w pokrowcu. Nie zastanawiając się długo wskoczył na linkę i zauważył że jest wciągany do góry. Po chwili poczuł rękę dziewczyny, chwycił ją jak najmocniej i wspią się na górę. Gdy już był na powierzchni podziekował towarzyszom i zapytał: -Jak myślicie co to może byc? Czy sądzicie że powinienem to otworzyc? Ze zdenerwowaniem czekał na odpowiedź |
- Powinieneś tego nie brać, chodźmy teraz do tych krzaków. - powiedział zwijając linkę i ruszając w stronę poprzedniej kryjówki. Tam schował linkę do plecaka. - Nie dokończyłaś odpowiadać na moje pytanie zielonowłosa. - powiedział z uśmiecham w stronę Ryjka - Masz pojęcie co tu się dzieje? - |
- Dobra robota, pokazałeś im, jak to się robi w Missouri! - podchodzę do gościa i walę mu z piąchy w szczękę - To od mojej cioci z Wisconsin! - krzyczę. - Słyszę, że brak piwa ci doskwiera, mam jeszcze jeden sześciopak, ale może lepiej najpierw wróćmy do rezydencji, bo na tych butelkach pisze "nigdy nie prowadzę po alkoholu". |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:33. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0