lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [GTA] Dwie klamki i wiadro pestek (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/8960-gta-dwie-klamki-i-wiadro-pestek.html)

Mike 17-08-2011 00:18

Cyrus
Za parę dolców kupił miejscówkę na starym drobnicowcu. Kajuta była obskurna, ale nie planował tam zbyt długo zostawać. Zanim statek miał wyruszyć do ameryki południowej, zawadzał o jeden port w pobliżu Vice City. W zasadzie podróż upłynęła bez większych incydentów, jeśli za mniejszy incydent można uznać mały konflikt Cyrusa jednym z marynarzy zakończony szybkim mordobiciem.
Gdy schodził ze statku, ząb już się prawie nie ruszał.

Ray
W końcu ogłosili jego lot. Zabrał torbę i ruszył do bramki. O dziwo, bez problemów dostał się na pokład, a stewardesa wydawała się nim szczególnie zainteresowana. Cóż byś może na miejscu coś z tego wyniknie, a na razie cieszył się nieszczęściem bliźniego z lotniska.

Fabio
Paragrafy za usiłowanie zabójstwa, zabójstwo i współudział, kradzież mienia, narażenie na uszkodzenia ciała wypełniły kalendarz Fabio na dłuuugi czas. Ale był ktoś kto mógł skrócić mu ten epizod w życiu. Włosi…

Jerycho
Obudził się w bagażniku, poznał po lewarku wbijającym mu się w nerkę i zapasowym kole pod głową. Poznał też, że nie jada asfaltową ulicą. W końcu samochód zatrzymał się, trząsnęły drzwi i w końcu świeże powietrze wtargnęło do śmierdzącego gumą bagażnika.
- Wstawaj śpiąca królewno – powiedział ogolony na łyso typ. Drugi podobny, tyle że z blizna stał obok trzymając ręce na biodrach, spod kurtki wystawała mu kolba automatu.
- Nasi wspólni znajomi powiedzieli, że chcesz się przewietrzyć i umiesz się odwdzięczyć. Mam nadzieję, że nie robili sobie jaj?
- Pewnie, że nie – odparł Jerycho wyłażąc z bagażnika.
- Siedemdziesiąt pięć patyków i jesteśmy kwita, masz tydzień potem dzwoń pod ten numer rzucił mu wizytówkę [i] – I lepiej żebyś wtedy zapytał, w jakich nominałach chcemy kasę, a nie czy da się odłożyć spłatę. [i/]
Jerycho nie urodził się wczoraj i wiedział, że nie ma co wybrzydzać. Skinął głową, schował wizytówkę i rozejrzał się szacując ile będzie musiał z kamasza do cywilizacji walić, bo o podwózkę nie śmiał prosić. Ba, nie stać go było.


I to koniec przygód dzielnych i wcale nieprawych herosów świata przestępczego. Dziękuje za uczestnictwo w sesji. Zapraszam do komentarzy gdzie będziecie mogli się wyżalić :)
Temat do zamknięcia
Do archiwum proszę wrzucić za kilka dni by gracze zdążyli przeczytać.

Arvelus 17-08-2011 13:16

Jerycho pozostał w Liberty City jeszcze pół roku. W zasadzie nie wychodząc na ulicę. Nie skojarzyli go z Czarnym, więc nie szukali go u niego. Wygrał turniej walki w wielkim stylu, a dzięki temu, że jego główny oponent to był łysy rusek, o pół głowy od niego wyższy i sporo szerszy bardzo korzystnie wyszedł na zakładach. Resztę do spłaty Bursztynowych pożyczył od Czarnego. Zwróciło się miesiąc później. Ogary Krwi, potem Nocne Cienie. Wszystko wygrywał, choć było coraz trudniej. Zakończył jako trzeci w kraju i był już ustawiony. W między czasie cały czas pisywał listy z Sarą. Powoli odnawiało się wszystko co było między nimi, a ona wracała do siebie. Znów zaczynała być wiecznie uśmiechniętą kobietą w której się zakochał. Wtedy odnalazła go yakuza. Nie wybaczyli ani jednemu z nich wydupczenia. Długa historia. Zakończyło się pojedynkiem Jerycha z jednym z szefów. Gdy już żaden nie miał amunicji, a reszta żółtych była daleko z tyłu. W ferworze walki utopił go w szambie. Paskudna sprawa. Yakuza mu tego nie wybaczyła. Znów musiał uciekać. Znów zostawił Sarę. Mimo, że dzień wcześniej napisał jej w liście, że już posmarował gdzie trzeba, zostawił przeszłość w Liberty City i zabiera ją gdzieś indziej, gdzie zaczną od początku. Cieszyła się jak dziecko. Czuł się okropnie, ale nie miał wyboru. Yakuzie nie wystarczy posmarować za coś takiego. Stopem pojechał do Empire Bay, by tam spróbować...

JohnyTRS 17-08-2011 20:49

Lot był krótki, trwał może z godzinę. Cóż, do Bostonu nie było daleko, to nie było San Fierro albo Los Santos, żeby lecieć prawie cały dzień.

Odczekał swoje w kolejce po bagaż, jako że był to lot krajowy nie robili zbytnich problemów. Szybko przepchał się pod listę lotów wraz z godzinami odlotów. Zaraz odchodził do Los Santos, nie zdążyłby przejść przez wszystkie kontrole. Potem lot do Vice City, na niego na pewno zdąży, potem coś do Grat City, potem jeszcze kilka na zachodnie wybrzeże, plus jeden do Liberty City. Podszedł szybko do kas.



Vice City przywitało go po kilku godzinach lotu gorącym powietrzem i czystym niebem. Gdy odebrał torbę, poszeł do łazienki, zdjął z siebie kilka rzeczy. Wyszedł już w troche lżejszych ciuchach. Szybko złapał taksówkę i pojechał na razie do centrum.

Kilka tygodni później mógł już powiedzieć, że "ułożył" sobie życie. Lista od Franka się przydała, adres się przydał. Lista dawno już nie istnieje, byc może popiół z kartki nadal wala się po rozgrzanym betonie. Facet nazywa się Johnston i trudzi się przemytem. Emocjonująca robota, Ray już kilka razy strzelał z łodzi do straży wybrzeżnej. I dobrze płatna, stać go teraz na wynajmowanie apartamentu niedaleko Ocean Beach. A kłopoty z Liberty? W ogóle się nie pojawiły. Dzień po przylocie Ray przeczytał w gazecie, o masakrze we włoskiej dzielnicy w Liberty City. Niestety, nie wszystko da się wymazać z pamięci. Egzekucja wykonana nad Latynoem powraca czasem jako koszmar senny.

SWAT 18-08-2011 14:21

Na statku nieźle go wybujało, akurat trafił na jakiś nieprzyjemny sztorm. Czuł się nie fair tak uciekając i zostawiając kumpla wraz z siostrą, mimo wszystko wiedział że prędzej czy później sprawdzi ich do Japonii, do swojego nowego mieszkania.

Mimo wszystko, nie czuł się tam najlepiej. Skośno oczy mieszkańcy wyspy, patrzyli na niego, jak na jakieś straszne dziwactwo. Nie wiedział nawet, czym to może być spowodowane i nie rozdrabniał się nad tym, bo niby po co?

W Japonii, zaczął robić to w czym był najlepszy. Okazało się, że wszędzie potrzebują ludzi potrafiących jeździć mistrzowsko samochodami oraz nieziemsko strzelać. Ludzie to ludzie, wszędzie się znajdą tacy, którzy chcą aby to ktoś inny miał śmierć danej osoby na sumieniu, nie oni.

Po dziesięciu miesiącach życia w Japonii, poznał niejaką Ami Otoha. Po roku, kiedy sprawa zabójstw policjantów w Liberty City ucichła, wysłał pieniądze Sarze. Rodzeństwo znów było razem, znów się spotkało. Sam Cyrus, po czterech miesiącach znajomości z Ami ożenił się z nią. Sara czuła się dobrze, lecz tęskniła za Jerycho, któremu Cyrusowi nie udało się odnaleźć, choć przegrzebywał całe stany. Jego przyjaciel, tak jakby rozpłynął się w powietrzu. Ale nie poprzestawał nad tym…

W dodatku, jego umiejętnościami zaczęła się interesować Yakuza, z którą w przeciwieństwie do swoich znajomych, nie zaszkodził prawie wcale. A oczywistym było, że tam gdzie pieniądze, tam też i kłopoty.
Ale co z tego, jeśli są tak dobrze opłacane?

Mike 25-08-2011 21:20

Chyba już można przenieść temat do archiwum. Wszyscy zainteresowanie przeczytali i dopisali co mieli dopisać.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:22.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172