lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [Autorski] Czas Zemsty (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/9414-autorski-czas-zemsty.html)

Piter1939 17-02-2011 11:53

Piotr już myślał, że ucieczka się udała, gdy tylko weszli do parku. Niestety w polu widzenia pojawiły się patrole…Ja pierdole pieprzeni miłośnicy zieleni, czego oni tak pilnują?-pomyślał. Sytuacja była niemal beznadziejna ,Piotr zastanawiał się co dalej robić. Wtem usłyszał Michała:

Musimy się przekraść. Umiesz się skradać? - zapytał Michał

Ta zdarzyło mu się skradać, szpiegować, taką miał robotę, tyle że w wypadku niepowiedzenia raczej nikt by do niego nie strzelał. Następnie Michał gadał coś o EMP-ie no i polecił go osłaniać…taa, jak się zdarzył już przekonać, zwykłe pociski były na „Blaszaków” tak skuteczne jak śnieżne kule na pancernik… No ale dobra niech będzie, zaczął pilnie obserwować skradającego się kolegę, gdy ten się zatrzymał, ostrożnie ruszył za nim. Miał cichą nadzieje, że i tym razem uda im się wyjść z tego cało

Arsene 18-02-2011 00:18

Dwaj cywile skradali się wzdłuż muru, robiąc wszystko by nie być dostrzeżonym. W końcu żaden patrol nie szedł ścieżką, co wykorzystali biegnąc na drzewa. Iglaki nie kuły, były delikatne i przyjemne w dotyku. Asfalt wylany na ścieżkę był postrzępiony, ławki wyszczerbione a śmietniki pomazane farbą w sprayu. Nic nowego, jak to w Warszawskich parkach. Z daleka ładnie, z bliska ... lepiej nie podchodź.

Na trzy obaj rzucili się na drugą stronę ścieżki. Nikt ich nie widział. Przed nimi do kolejnej ścieżki było mniej więcej pięćdziesiąt metrów, od ścieżki do gęstych drzew kolejne dwadzieścia. Po lewej od drzew był obszerny plac zabaw, po prawej też, lecz ten bardziej dziki i nieco zaniedbany. Ścieżka prowadziła do jakiegoś niewielkiego, lokalnego muzeum, które kiedyś było miejscem kultu.

Na końcu ścieżki pojawił się czteroosobowy patrol. Nie było zbyt wiele czasu na podjęcie decyzji. W połowie drogi do kolejnej ścieżki była wielka, stara wierzba. Obaj popędzili do niej ile sił w nogach mając nadzieję na to, że nie będą zauważeni. Udało się i chwilę później rzucili się już miedzy gęste krzaki i wysokie drzewa. Przykucnęli. Mieli teraz chwilę na odetchnięcie. Jak się okazało sprzyjało im szczęście. Chwilę po tym jak zniknęli z drugiej ścieżki przeleciał przez nią jakiś pojazd agresorów.

W przeciągu następnej minuty przewinął się tędy transport więźniów. Byli to NATOwscy żołnierze, wzięci do niewoli prowadzeni przez dwóch osobników w lekkich kombinezonach i jednego, którego można by posądzić o stopień oficera. Jego pancerz był jeszcze lżejszy, przy boku miał jedynie coś przypominającego pistolet, a w dłoni zdobioną włócznię. Kierowali się w stronę muzeum, przedstawiające postaci walczące tutaj w czasie Powstania Warszawskiego.

Piter1939 19-02-2011 12:36

Skradanie szło im całkiem nieźle, trzeba też przyznać że mieli dużo szczęścia. Piotr wraz z Michałem dostrzegli kolejny patrol. Ten był trochę innych od poprzednich. Przeciwnicy mieli zdecydowanie lżejszy pancerz a ponadto prowadzili jeńców. Piotr uznał, że to dobra okazja. Odezwał się szeptem do Michała:

-Słuchaj jest ich tylko trzech. Fajnie by było uwolnić naszych towarzyszy broni, byśmy się czegoś dowiedzieli przynajmniej. Wiem, że to ryzykowne ale gdy chwila będzie sprzyjająca może warto spróbować? Do budynku jest ok. trzysta metrów ,mamy pole manewru. Musimy ich tylko po cichu obezwładnić, najlepiej kolbą w łeb tych dwóch, trzeciego po czasie też. Później odciągniemy ich w krzaki. Ci dwaj jeńcy jak się pokapują co jest grane powinni pomóc, więc jak?- spytał Piotr zakończywszy swą wypowiedz.

Ziutek 20-02-2011 17:59

Słuchał rozmowy dorosłych. Też nie wiedział co robić potem. Bał się, że po wykonaniu zadania będzie musiał włóczyć się sam po tym nowym świecie. Błądzili kanałami przez długi czas. Damian już rzygał na te cholerne, monotonne, śmierdzące korytarze. Dowódca sprawiał wrażenie rozgarniętego nawet jeśli spoglądał na ''mapę'' narysowaną chyba przez kogoś z drużyny. Cóż, kiedyś jego pradziadowie walczyli ze Szwabami z gorszym sprzętem i Polska jest, znaczy była względnie wolna. Nagle Damian zauważył coś jakby granat. Chlupnął do wody, a Zaniewski nie patrząc na nic złapał za fraki kolegów i razem z nimi rzucił się w śmierdzące płyny. Huk, który wypełnił korytarz ogłuszył Damiana i przez jakiś czas był niekontaktowy. Pozbierali się i nasłuchiwali jakiś niepokojących odgłosów.

one_worm 21-02-2011 15:22

Szli kanałami... Ponownie. Kania rozmyślał co dalej robić. Ostatecznie jego rodzina mogła już nie żyć. Jeśli tak... Nie miał nic do stracenia, jeśli nie to wyruszyłby ale dokąd iść? Całe te rozmyślania pogrążyły go zupełnie. Szedł jakby automatycznie i wtedy nagle albo najpierw usłyszał głośne plum albo ktoś go odciągnął. Nie był pewien. Tak czy inaczej po chwili nastąpiła eksplozja, donośny huk rozrywający bębenki w uszach. Nie bardzo wiedział czy to dlatego mu zaczęło piszczeć w uszach po chwili czy z innego powodu. Chciał tylko aby to się skończyło - to piszczenie. Wtedy dotarło do niego co się stało:
-Dzięki- rzekł słabym głosem.- Trzeba będzie uważać i ubić to na górze albo przemknąć po cichu- Dodał po chwili.

Pruszkov 21-02-2011 16:58

-Słuchaj jest ich tylko trzech. Fajnie by było uwolnić naszych towarzyszy broni, byśmy się czegoś dowiedzieli przynajmniej. Wiem, że to ryzykowne ale gdy chwila będzie sprzyjająca może warto spróbować? Do budynku jest ok. trzysta metrów ,mamy pole manewru. Musimy ich tylko po cichu obezwładnić, najlepiej kolbą w łeb tych dwóch, trzeciego po czasie też. Później odciągniemy ich w krzaki. Ci dwaj jeńcy jak się pokapują co jest grane powinni pomóc, więc jak?- Piotr zagaił.

Michał jeszcze raz popatrzał na wrogów.

- Nie ma sensu. To pancerniaki, mimo że lekkie, poza tym to zbyt ryzykowne, po cichu. Słuchaj, co ty na to - trzydzieści sekund od teraz, podkradamy się najbliżej jak możemy, i celujemy. Potem strzał w głowę, ja biorę tego z lewej, ty weź tego z prawej. Po dwóch strzałach będzie dwóch na dwóch, a my mamy osłonę i zaskoczenie. Tylko musimy uważać, jak strzelamy. I walić huk - zaraz po strzale oswabadzamy ich i chodu, bez zbędnego gadania, przynajmniej na razie. Co myślisz? - Michał zaproponował. W duchu już się przygotowywał.

-Zbyt ryzykowne-odpowiedział bez większego zastanowienia Piotr-rzucą sie na nas wszystkie patrole otoczą i wystrzelają.Nie lepiej jednak spróbować bez hałasu? W razie niepowodzenia i tak będziemy zmuszeni użyć broni to będą bliskie odległości..wolałbym jednak tego uniknąć.

Michał zastanowił się przez chwilę.
- Masz rację. Odrobina skrytości nikomu jeszcze nie zaszkodziła. No i, jak mówisz, zawsze można wejść “gunz blazin’”, jak to mówią jankesi, jakby co. Za tobą? - Michał zrozumiał punkt widzenia Piotra.
-No to nie ma co dalej myśleć bo nam uciekną,bierzmy się do roboty-odpowiedział mu Piotr
- Racja. No to jedziemy - Michał ruszył.

Fearqin 23-02-2011 13:10

- Nie wiemy ilu ich jest, ale też mam granata, jedziemy.- Powiedział Tomek i przygotował niszczącą kulę. Rzucił granat niema na oślep, kierując się słuchem, ale trafił. Huk był spory a odłamki zabiły dwie osoby. Do tego dorzucił jeszcze jeden dymny i dał czas sobie i dwójce towarzyszy na wspięcie się po gruzach na górę.

Widać odłamki ranił też dwóch innych, którym jeszcze innych dwóch Rosjan próbowało pomóc. Seria na oślep z karabinów skończyła ich żywot, chociaż Polacy nie wiedzieli tego dopóki dymny granat całkowicie nie przestał działać.

W ciałach znaleźli trochę amunicji, ale nie pasowała do ich broni. Ostały się dwa granaty odłamkowe i jeden dymny, plus trochę żarcia.

Krzyki ruskie dobiegły milicjantów i byłego żołnierza zza rogu gdy mieli wskoczyć z powrotem do kanałów. Zaraz zobaczyli parunastu uciekających żołnierzy matuszki Rosji. Z początku myśleli, że to odsiecz dla zmarłych kolegów, ale jednak, musieli uciekać. Oglądali się za sobą i wrzeszczeli bardzo chaotycznie. Gdy spostrzegli trójkę Polaków, mieli już chwycić za broń, chociaż Tomek, Kania i Damian i tak już prawie nacisnęli spusty, jednak nagle pojawił się ten przed którym uciekali.

Ten sam cyborg, robot czy cokolwiek to było, który zaatakował Damiana i Kanię po ucieczce z bazy teraz wznosił się dziesięć metrów nad ziemią.

one_worm 27-02-2011 08:35

- O żesz kur...- powiedział na wydechu Kania. - To nas zaatakowało, tego gówna nie da się zniszczyć!- ostatnie zdanie niemal wykrzyczał.- Do kanałów, może uda nam się to zgubić- w trakcie mówienia kania wyciągnął prototypową broń i rzucił się za pobliski gruz

Ziutek 02-03-2011 20:39

Nie ma za co - mruknął Damian wstając oblepiony najgorszymi rzeczami.
Dowódca rzucił granat. Piękne krzyki wypełniły powietrze. Wygramolili się na zewnątrz i jego towarzysze otworzyli ogień strzelając gdzie popadnie ponieważ granat dymny, który rzucił chwilę po odłamkowym jeszcze nie skończył się dymić. Kiedy mgła opadła na ziemi leżeli pozabijani Rosjanie, ich ciała były podziurawione każdym kalibrem amunicji, Zaniewskiemu takie coś się podobało - wszędobylska krew, dziury w ciałach, rozwalone byle jak zwłoki, tak uwielbiał kiedy jego wrogowie już nigdy nic nie powiedzą. Damian uśmiechnął się i razem z innymi zaczął przeszukiwać ciała. Zebrali wszystko w kupę i rozdzielili po wszystkich. Nagle dobiegł ich krzyk i moment potem zauważyli kacapów przebierających nóżkami jak maratończycy. Zaniewski zdziwiony i rozśmieszony wychylił się za krawędź budynku ale nic nie zauważył. Kiedy odwrócił się do kolegów tak cholerna puszka, która ścigała ich przez pół dnia znów się pokazała. Kania już szykował się do strzału więc Damian zrobił to samo lecz teraz nic nie przekładał, zostawił wszystko tak jak było wczoraj. Niestety jakieś choróbstwo, które tak brutalnie zagoniło go do łóżka cały czas się trzymało. Oczy mu łzawiły, na pewno miał gorączkę, węch powoli przestawał działać no i ten ból mięśni - jakaś grypa, pewnie po tym szlajaniu się po kanałach. Lecz nie poddawał się, celował i otworzył ogień równocześnie ze Sławkiem.

Fearqin 02-03-2011 20:57

Cybrog przemienił jedną ze swoich kończyn na dziwne działo. Zaczął się w nim zbierać niebieski strumień, w końcu wystrzelił w uciekających w agonii Rosjan. Wybuch był spory i obsypał pyłem i drobinkami kamieni i asfaltu, Kanię, Damiana i Tomka, który to celował z karabinu snajperskiego w rękę-działo.
- Strzelać w środek tej jego łapy, może wybuchnie!

Działo ponownie zaczęło świecić, a mechanizm w jego środku wirować, produkując energię. Całą trójka wycelowała i zaczęła strzelać tam gdzie robot miał rękę. Posłali naraz tyle pocisków, że ciężko było stwierdzić kto trafił.
Ważne, że cała ręka eksplodowała, a coś w butach cyborga rozbłysło. Zaczął spadać w dół. W końcu dało się słyszeć huk i zobaczyli miejsce upadku, najwyraźniej mocno wgniótł się w ziemie.

- Ale przyjebał! Dalej, musimy go dobić, bo to chyba za mało na niego. - Powiedział z zapałem Damian. Ruszył przodem a pozostali za nim.

Drogę do robota przecięli im Rosjanie, byli do nich zwróceni tyłem, mieli przed sobą broń i ciągle czujnie oglądali się na boki zmierzając do miejsca upadku robota, chcąc to zbadać. Było ich siedmiu, jednak nie patrzyli w tył. Szli otwartą ulicą, w okół pełno było rozwalonych samochodów i upadłych ścian domów, więc Polacy mieli dobrą okazję.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:01.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172