Oderwawszy się na chwilę od jedzenia z pełnymi ustami powiedział: Poprostu ja zawsze wstaję wcześnie, a poza tym to chciałem jeszcze na wieczór tam dotrzeć. Wrócił do konsumpcji jajecznicy. |
Fajnie.Zasiadł do jedzenia rozglądając się za Różą.Przydałaby się jakaś kawa... Myślisz że dotrzemy jeszcze dzisiaj wieczorem? |
Odstawił pusty półmisek, pogłaskał się po brzuchu i zadowolny odezwał się: Jeśli o drodze nie będziemy meli żadnych niespodzianek, to późnym wieczorem dojedziemy. Dużo jeszcze wam zostało tego jedzenia? |
JUż kończę ,gdzie ta Róża? Napiłbym się kawy ,albo wziął kubek ze sobą chociaż |
Róża pewnie śpi. Obudziłem ją rano i zrobiła mi jajecznicę i poszła spać z porotem. To jak, jedziemy? Wstał, wyjął spod swojego płaszcza długi karabin, bez wątpliwości była to broń dla snajpera, przyjrzał się jej, przetarł po lufę i znowu zawiesił na ramieniu. Moja broń już jest gotowa Powiedział z lekko sadystycznym uśmiechem. |
Harry skończył swoją porcję. Też bym się napił kawy, ale jak nie ma to trudno. Gdy zobaczył jak Frank przygotowuje swoją broń, zrobił to samo ze swoją - wyjął ją, udał, że coś tam patrzy, nałądował, wstał Jestem gotowy, idziemy? |
Skończył jeść ,wstał i poszedł za towarzyszami... Jakoś dziwnie mi się wydaje że ten koleś szuka na siłe guza..Pomyślał. |
To idziemy Odwrócił się i wyszedł przez drzwi. Zaprowadził was za bar, przeszliście kilkanaście metrów i ujrzeliście stojący pod drzewem, a raczej tym co z niego zostało, samochód. Wsiadać panowie i jedziemy! Sam zajął miejsce za kierownicą i odpalił silnik. Nigdy nie słyszeliście piękniejszego dźwięku. |
Wspaniała maszyna ,pokaż co potrafi mistrzu.Zadowolony ładuję się na przednie siedzenie ,obok kierowcy.Dużo pali to cudo ? |
Może duzo nie pali, ale paliwko drogie, bo napęd jądrowy... No ale coś za coś. Ta maszyna jest tego warta. To jedziemy panowie. Po czym wykręcił spokojnie, i mocno depnął pedał gazu. Świat zaczął szybko się przesuwać za szybami. Było to dla was niepowtarzalne uczucie, przejażdżka samochodem to doznanie, które jest bardzo żadkie, ponieważ samochodów nie przetrwało zbyt dużo. Nawet się nie obejrzeliście a słońce już wstało, zrobiło się jasno. Czas mijał szybko, a za oknami ciągle się przesuwał krajobraz, chociaż mogłoby się wydawać, że nic sie nie zmienia i jeździcie w kółko, bo zmiany w terenie były minimalne. Ciszę przerwał kierowca: Lubicie strzelać? Bo na horyzoncie widzę jakąś małą bandę w skórach. Możemy ich ominąć a możemy ich także... - po czym uczynił wymowny gest palcem po swojej szyi - To jak? Ja bym coś zarobił. Paliwko trochę kosztuje... |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:57. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0