lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Postapokalipsa (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-postapokalipsa/)
-   -   500 lat po wojnie vol. 2 - SESJA ZAWIESZONA (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-postapokalipsa/18417-500-lat-po-wojnie-vol-2-sesja-zawieszona.html)

Smothir 09-06-2019 23:42


Zerknął na babinę po czym podszedł do niej i spokojnym głosem zaczął zadawać pytania.
- Co się stało? Jak daleko jest to Calmas? Kiedy widziałaś ostatnio swoją wnuczkę? Opisz mi ją i powiedz jak się nazywa? Jak wygląda i czy widziałaś gdzie mogła się udać? Odpowiedz mi na te pytania tylko powoli i bez paniki. Dodatkowe kilka minut nic nie zmieni a musze wiedzieć jak najwięcej. Dajcie jej wody – Odwrócił się do ludzi z tłumu.
Odczekał aż kobieta ochłonie i poda mu informacje o które poprosił.
Ctac odwrócił głowę do Staszica.
- Staszic. Przysługa i mała flaszka samogonu i zapomnimy o zapłacie, a może i wymyśle coś jeszcze do powrotu żeby wzbogacić ten Twój specyfik. Przypilnuj aby babinie i wnuczce nic się nie stało do momentu aż nie wrócę? Może będzie mogła jakoś się przydać w Little Rock.
Popatrzył na kobietę
-Kobieto, postaram się udać na miejsce które opiszesz i zobaczyć co się tam stało. Ale musisz mi obiecać dwie rzeczy. Nie będziesz nagabywać nikogo innego do pójścia moim śladem ani opowiadać co się stało żeby nie szerzyć paniki. Druga rzecz, jeśli znajdę Twoją wnuczkę… - tu zrobił pauzę żeby wiedziała że istnieje inna możliwość. – żywą. Będę potrzebował czegoś aby przekonać ją aby udała się ze mną. Coś czego nie da się podrobić ani łatwo Ci ukraść.



SWAT 10-06-2019 15:47

Peter i Meredith

Meredith opatrzyła głowę, ale nawet nie zdała sobie sprawy że jest już na tyle osłabiona, że opatrunek nie został dobrze zaciśnięty wokół rany. Póki stali i rozmawiali było dobrze, ale kiedy ruszyli bandaż się poluzował i krew powolutku ponownie zaczęła ściekać.

Na całe szczęście dla Meredith Świątynia nie była daleko, ale ludzi przybywało. Można było wyłapywać plotki na temat tego co planują dalej Hostianie, gdzie ich widziano, która wioska, miasto lub frakcja padła pod naporem obcej techniki. Sami zakonnicy mieli pełne ręce roboty, ich niegdyś dostojne szare szaty, teraz obryzgane krwią przypominały fartuchy rzeźników. Było ich zbyt mało żeby zajmować się każdym jednym przypadkiem, zaczęli segregować ludzi na tych potrzebującej pomocy w pierwszej kolejności, na tych których nie da się już uratować oraz na tych którzy mogą czekać. I bez różnicy było czy to dziecko, kobieta czy mężczyzna.

Ktoś uzbrojony po zęby domagał się pomocy w pierwszej kolejności, lecz został na waszych oczach bezceremonialnie dźgnięty w plecy długim nożem. Ludzie, niczym sępy szybko rzucili się na dobytek stalkera wyrywając sobie z rąk konserwy, maskę przeciw gazową, buty itp. Anarchia. Peter dałby sobie rękę odciąć że jest w domu, głęboko w czeluściach z których się wywodził, ale nie. Teraz takie rzeczy działy się wszędzie.

Meredith została oznaczona przez braci świątynnych na osobę która może zaczekać z pomocą. Chyba że dziewczyna sama podjęłaby się łatania swojej głowy, wtedy udostępnią jej jakiś alkohol do odkażenia rany, igłę i nić chirurgiczną.

Niestety, babci ani siostry nie było widać w tym zgiełku i zamieszaniu.

Ctac

Kobieta się uspokoiła, wzięła kilka głębszych oddechów. Łzy cisnęły się jej do oczu, ale szybko je opanowała. Wrócił jej spokój i opanowanie godne wykwalifikowanego lekarza.
- Opuszczaliśmy Inwood, wymarłą osadę niedaleko Hadesu w poszukiwaniu nowego domu. Chcieliśmy udać się do Calmas, ale tamtejsi ludzie nas nie przyjęli. Wysłałam wnuczkę naprzód żeby zobaczyła co się stało. A potem ktoś otworzył ogień, tamci zaczęli strzelać na oślep. Ludzie zaczęli uciekać gdzie się tylko dało tratując się wzajemnie. – zamknęła oczy i westchnęła ciężko. – Nie myślałem że dożyję takiego bestialstwa. –widać było że naprawdę była przejęta, ale kiedy dostała wody odsapnęła.
- Nazywa się Meredith Parker, ja jestem jej babcią, Charlotte, a to jej siostra Melissa. Ostatnio widziałam ją właśnie pod Calmas, potem tłum nas rozdzielił. Długo czekałam w tunelu do tego miasteczka aż przyjdzie, ale musiała wrócić do Inwood. Jest młoda, ma dopiero dwadzieścia trzy lata. Ubrana była w tą swoją czerwoną kurtkę, ma długie włosy… – babcia udzieliła Ci szczegółowego opisu i nawet pokazała małe, pożółkłe zdjęcie. – Daj mi coś do pisania i kawałek kartki, a zrobię Ci mapę okolic.


Staszic zgodził się na flaszkę samogonu, ba nawet nie małą, bo plastikową butelkę po jakimś przedwojennym napoju o pojemności 2,5 litra. W dodatku zaprosił kobiety do siebie, namiot był niewielki, ale miał nadzieję że to tylko przejściowe. Z resztą liczył na to że kobiety odpracują swój pobyt.

Staruszka ściągnęła z pleców jeden z dwóch plecaków.
- Trzymaj, to jej plecak. Powiedz że masz go od Charlotte, że jest ze mną Melissa i jesteśmy całe i bezpieczne. A jeżeli Ci nie uwierzy, pokaż jej moją mapę, napisałam na drugiej stronie notkę że jestem cała i zdrowa razem z Melissą. Powinna rozpoznać mój charakter pisma… Lekarze mają je szczególne… – i faktycznie, już na mapie trudno było Ci się rozczytać z zapisków, ale na odwrocie musiał to być zupełnie inny język, może jakbyś dłużej posiedział byś to rozszyfrował, ale nie było na to czasu.
- Dam Ci pięć dni, potem zacznę szukać kolejnych ludzi którzy będą chcieli mi pomóc. – odparła na koniec. – Wierzę w Ciebie młodzieńcze. Dziękuję.

Mag 10-06-2019 18:59

Zamrugała intensywnie powiekami. Własnoręcznie szyć sobie tył głowy?! Meredith nie mogła uwierzyć, że to jej powiedział. Straciła za dużo krwi, żeby czekać aż ktoś sobie o niej przypomni w tym bezimiennym tłumie. Miała tylko jeden argument, którym mogła przekonać zakonników by udzielili jej pomocy od razu. Zacisnęła dłoń na szacie tego który oceniał jej stan, by powstrzymać go od odejścia.

- Nie wiem jak długo byłam nieprzytomna, gdy krew już mi ciekła z głowy - zaczęła. - Jeśli teraz mnie opatrzycie to wspomogę was w tym co robicie, bo znam się dobrze na leczeniu, pierwszej pomocy, a nawet na medycynie naturalnej. A dodatkowa para rąk wiedzących co robić przyda wam się tu najbardziej.

Kerm 12-06-2019 09:45

Peter z niepokojem obserwował zarówno stan, w jakim znajdowała się Meredith, jak i zachowanie przyszłych podopiecznych Świątyni, tudzież zachowanie mnicha, najwyraźniej lekceważącego obrażenia, jakich doznała dziewczyna.
Ale interweniować nie zamierzał. Panująca dokoła atmosfera przypominała beczkę prochu, a zbyt gwałtowna próba przekonania zakonnika mogła się bardzo źle skończyć, o czym na własnej skórze przekonał się jeden z niedoszłych gości, zadźgany przez tych, co nie zamierzali przepuścić kogoś bez kolejki.

- To zajmie dwie minuty - poparł dziewczynę, nieco naciągając prawdę. - Wszak sama sobie nie zeszyje rozcięcia. A potem będziemy mogli się odwdzięczyć za pomoc - zapewnił.

Gdyby się nie udało, był gotów skorzystać z ofiarowanego 'sprzętu' i własnoręcznie opatrzyć Meredith w miejscach, do których ta nie mogłaby sięgnąć.

Smothir 12-06-2019 23:18


Ctac szybko ocenił wagę i gabaryty plecaków swoich i tego od babiny. Mniejszy skompresował jak tylko mógł i założył tak aby mieć go na klatce piersiowej. Drugi założył normalnie na plecy. Do swojego wsadził bimber od Staszica i przytwierdził go gumami tak aby nie latał po plecaku. List wsadził do kieszeni kurtki tak aby go nie zgubić.
Skinął Babci i Staszicowi po czym udał się w kierunku skrzyżowania narysowanego na mapie. Starał się nie używać światła a raczej przyzwyczaić oczy do ciemności. Tam gdzie było to niezbędne przyświecał sobie latarką z czerwonym szkłem przyklejonym do soczewki tak aby jego źrenice się nie przyzwyczajały do światła. Idąc wolnym krokiem minął dwie odnogi po prawej stronie nie słysząc żadnych hałasów ani nie widząc śladów zamieszania jakie opisywała Charlotte.
- W co ja się znowu wpakowałem – szepnął pod nosem na wszelki wypadek poprawiając samopał w kaburze.
Zerkając uważnie to przed to za siebie powoli zbliżał się do miejsca gdzie miało dojść do strzelaniny.


SWAT 18-06-2019 18:42

Peter i Meredith

Świątynia wyglądała teraz jak krwawa łaźnia, Hostianie nie próżnowali co można było wyłapać z postronnych rozmów, ale do tego było trzeba wytężyć ucho. Zgiełk jaki tu panował rozsadzał bębenki i doprowadzał do "szewskiej pasji". Zakonnicy uwijali się jak w ukropie, aby ocalić jak najwięcej żyć. Szło im to różnie, ludzie utrudniali jak tylko potrafili.

Na słowa Meredith i Petera Zakonnik już chciał coś powiedzieć, najpewniej was zrugać od stóp po głowy, ale zamiast tego rozejrzał się po burdlu jaki panował wokół. Westchnął głęboko po czym przystąpił do dzieła. Fachowo odkaził ranę, usunął ciała obce tj. okruszki zwietrzałej skały która stała za urazem dziewczyny i kawałek nitki po bandażu, potem obficie przemył ranę jakimś alkoholem i sprawnie zeszył.

- Co potrafisz? - zapytał Meredith po zakończeniu zabiegu, a potem spojrzał na Petera, zmierzył go wzrokiem. - Potrafisz tego używać - tu wskazał na karabin. - Czy to tylko dla pozorów? Dałbyś radę zapanować nad tą hałastrą obdartusów? Pewnie znaleźliby się tacy co by Ci chętnie pomogli.

Ctac

Mapa była słabej jakości, w końcu babcia rysowała ją odręcznie, ale bez większych problemów znalazłeś miejsce zaznaczone na niej krzyżykiem. Trupów było sporo, nie trudno było się domyśleć że zginęli od postrzałów. Skalna posadzka obficie była zroszona krwią. W wąskim korytarzu specyficzny zapach wypełniał szczelnie cały tunel.

Pierwsze zwłoki należały do mężczyzny, tak samo kolejne trzy. Piąte było kobietą, zbyt starą jak na dziewczynę ze zdjęcia które przez chwile widziałeś. Szóste były zwłokami dziecka, o dziwo to nie zginęło od kuli, tylko zostało stratowane przez spanikowany tłum. Sprawdzałeś ciała coraz bardziej zbliżając się do Calmas. Wiedziałeś że również ty możesz zarobić kulkę, więc szedłeś jak najciszej i jak najostrożniej mogłeś. Na końcu tunelu widziałeś jasne światło, a u wylotu grupkę ludzi. Niektóre ciała były ograbione z butów, ubrań i wszelkich innych przydatnych przedmiotów, mogłeś się domyślać że to oni za tym stali.

Upewniwszy się że w tunelu do Calmas nie zalega ciało poszukiwanej przez Ciebie dziewczyny, musiałeś się udać w jej poszukiwania dalej.
Już miałeś odchodzić, kiedy w głowie urodziła się myśl, że może przeżyła, a zbiry z Calmas ją pojmali, trzymają w swojej wiosce i... I mogą z nią robić cokolwiek. Albo wróciła do Inwood jak mówiła babcia? A może poszła w jakieś inne miejsce które miałeś oznaczone na mapce?

Mag 18-06-2019 22:07

Poczuła ogromną ulgę, gdy zakonnik zmienił zdanie. Ale tylko do czasu. Ból jaki sprawiło jej samo opatrywanie przez niego, otępiał ją i wyciskał ostatnie łzy z oczu. Ledwo docierało do niej co się działo w koło.

Po wszystkim potrzebowała chwili, żeby dotarło do niej co mówi zakonnik. Meredith trzęsła się jeszcze drugą chwilę, aż w końcu wypiła resztkę alkoholu z butelki, którą mężczyzna polewał jej ranę. To przytępiło jej umysł na tyle, żeby zacząć się zbierać.
- Potrafię... - odezwała się, trzymając się za czoło. - Opatrywać rannych, szyć rany. Wiem jak robić proste leki i maści z porostów i innych naturalnych składników - zaczęła wyliczać. - Choć najlepsza jestem jeśli chodzi o naprawianie rzeczy i techniczne sprawy. Nie znajdziesz nikogo lepszego ode mnie... Odpocznę chwilę i... I mogę się brać do pracy.

Kerm 19-06-2019 15:48

Oferta była warta rozważenia, chociaż miała i plusy, i minusy. Stała posada było czymś, co mogło ułatwić człowiekowi życie, zapewniając wikt i opierunek, szczególnie w takim miejscu, jak Świątynia. Z drugiej strony... Członek służby porządkowej zwykle nie należał do ulubieńców szerokich rzesz, bowiem porządek nieraz należało wymusić siłą.

- Nie od parady broń noszę - odpowiedział na pytanie zakonnika. - I gdyby była taka konieczność, potrafiłbym jej użyć. Chociaż uważam, że strzelanie do tłumu to ostateczność. Życie ludzkie są dość cenne i lepiej stosować inne środki.

Smothir 20-06-2019 16:23


Ctac oddalił się na małą odległość i w jednej z wnęk tunelu przycupnął aby dokonać przeglądu wyposażenia. Na bok odłożył plecak poszukiwanej dziewczyny. Nie zamierzał obciążać się jeśli nie musi a miałoby dojść do walki. Ze swojego plecaka wyciągnął dwie szklane butelki i napełnił je do ¾ bimbrem Staszica. Z jednego z ciał odciął rękawy koszuli i nasączył je alkoholem tak aby później wetknąć je w butelki. Tak przygotowany pozostawił resztę bimbru we wnęce koło wcześniej położonego plecaka. Wracając do tunelu gdzie znajdowała się grupka skradał się najciszej jak mógł starając się unikać oświetlonych miejsc i gratów na podłodze które mogłyby wywołać hałas. Koktajle wsadził sobie do kieszeni kurtki – osobno tak aby nie brzęczały. W prawej ręce trzymał znaleziony parę dni temu granat a w lewej niósł w pogotowiu zapalniczkę w razie czego aby móc podpalić koktajl. Starając się podejść na odległość rzutu chciał wyłapać z rozmowy liczbę osób oraz poszczególne słowa co upewniłoby go że osoby te splądrowały zwłoki lub też uprowadziły dziewczynę.

SWAT 26-06-2019 18:50

Peter i Meredith

Zakonnik wysłuchał was ze zmarszczonym czołem. Potem pokiwał głową, a potem wskazał na swoich Braci Zakonników.
- Jestem brat Saul. W razie problemów, powołujcie się na mnie. Ty – tu Saul wskazał na Petera. – Kręć się po okolicy i pilnuj Zakonników. Zbyt dużo ludzie potrzebuje pomocy, a jeszcze więcej CHCE jej natychmiast. Nie musisz strzelać, mają wiedzieć że trzeba się Ciebie bać. – tutaj przeniósł wzrok na Meredith. – Kiedyś jeden z naszych pacjentów przyniósł nam maszynę, którą nazywał automatycznym lekarzem. Działała parę lat, może nie leczyła, ale świetnie diagnozowała z osiemdziesięciu procentową skutecznością. Napraw ją. Znajduje się w tamtym tunelu, za namiotami. Brat Jordan Cię wpuści jeśli powiesz od kogo i po co tam idziesz.

Ctac

Starałeś się poruszać jak najciszej się dało, a przynajmniej tak Ci się wydawało. Ale skradanie nigdy nie było twoim konikiem i tylko kwestią czasu było aż się potkniesz, w efekcie czego przykujesz uwagę strażników. I tak się stało. Zabłąkany, odłupany z sufitu kamień znalazł się pod twoim butem, a ty gruchnąłeś na tyłek. Momentalnie latarka została wycelowana w Ciebie, a ty zmuszony byłeś przymknąć nieprzyzwyczajone do światła oczy.
- Ej, Ty TAM! – ktoś ryknął. – Wejście do Calmas zamknięte, odejdź zanim otworzymy ogień!

Peter

Zakonnicy uwijali się jak w ukropie, by jak największą ilość dusz zostawić na Ziemi. A raczej pod ziemią, tutaj gdzie teraz egzystowali ludzie. Świadkiem nie raz byłeś tego, jak braciszkowie zostawali siłą odsuwani od swoich pacjentów, żeby tylko zajęto się kimś innym – mniej poważnie rannym. Gdzieś w tym zgiełku widziałeś też Saula, który robił co mógł by opatrzyć ranę małej dziewczynki od broni energetycznej. Jej noga nie wygląda dobrze.
Zapowiadało się na to że będziesz miał w nowej pracy pełne ręce roboty. Pacjentów nie ubywało, a wręcz przeciwnie. Z występu skalnego znajdującego się w tej jaskini dobrze widziałeś, że z dwóch na cztery korytarze nadal przybywają ranni. Szkoda że Hades zaatakował, mógł się okopać i wykrwawić Hostian na swoim terenie, a potem wykończyć niedobitki. Niestety…

Meredith

Było jak mówił Brat Saul, a Brat Jordan skinął głową i przepuścił Cię. A wyglądał naprawdę groźnie, uzbrojony w długi drewniany kij po obu końcach zakończony zaostrzonymi gwoździami. A za jego plecami znajdowało się więcej mnichów, Ci którzy wypoczywali. Widać opatrywali gawiedź przed Świątynią na dwie zmiany, Ci tutaj mogli teraz zjeść i się wyspać. I panowała w tym tunelu cisza, a liczne stalagnaty skutecznie tłumiły dźwięki z zewnątrz.
Zapytałaś jakiegoś mnicha jedzącego potrawkę z grzybów i mchu, gdzie znajduje się ta maszyna. Wskazał Ci niewielką, ewidentnie wyciosaną ludzką ręką wnękę. W środku znajdowało się coś, co przypominało szklaną kapsułę z drzwiami, a obok szklanej kapsuły znajdował się ekran sprzężony z niewielkim komputerem. Na ekranie migał czerwony napis.
ERROR #946

Kapsuła była fascynująca, był to ewidentnie artefakt z dawnych czasów, ba, musiał pochodzić z przeszłości. Szklana kapsuła był naruszona przez trudne warunki atmosferyczne, ale niezniszczona. Parę rysek raczej nie spowodowałoby błędu numer 946. Cokolwiek to oznaczało.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:16.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172