lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Science-Fiction (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-science-fiction/)
-   -   [CP 2020] - Unitra (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-science-fiction/10302-cp-2020-unitra.html)

JohnyTRS 07-01-2012 21:18

To była najgorsza robota: Czekanie z podwyższonym ryzykiem, czyli stanie w miejscu w sytuacji, gdy na ciebie polują. Musiał jednak czekać na Marka, który był pewnie gdzieś pod parkingiem.

Łącznie sześciu, siedmmiu ludzi, którym nie podobała się jego obecność na parkingu. Jednak z ich zachowania John wydobył ważną informacje: Sprawę chcą załatwić sami i nie zamierzają wzywać policji. Być może jeden z kłopotliwy pojazd i dwóch nieznanych typów to pestka dla tego korporacyjnego biznesu.

Ciekawe ile sprzętu mają na sobie? Ciekawe ile byliby warci w Japonii, w Chibie czy innych centrach tego świata? Jakieś korparycje ulepszenie się pewnie znajdzie, a i pewnie organy mają lepsze niż te ofiary ulicy...

John zagłębił się w czeluścia systemy samochodu, poruszając się za pomocą wyświetlanej klawiatury. Całe szczęście że komputer miał w miarę intuicyjny interfejs, prostrzy niż w tych niemieckich komputerach pokładowych z BMW. John znał się na komputerach mniej więcej jak łysy na szamponie do włosów. Nie, może nie tak mało.

Uruchomił obie kamery z przodu i z tyłu, żałował, że nie ma ich z boków samochodu. Uruchomił kolejną opcję. Metalowa osłona szyb prawie bezszelestnie odcięła cały kontakt z zewnątrz. Żródło światła stanowił tylko obraz z kamer, wyswietlany na przedniej szybie. W kieszeni wyszukał czysty chip i wsunął go do gniazda samochodu. Kamery ten samochód ma dobre, to czemu tego nie nagrać?

Drzwi były zamknięte na elektroniczny, wewnętrzny zamek. Jak strażnicy podejdą, nic mu nie zrobią. Bez ciężkiego sprzętu. Analog zdążył już wyczuć maszynę, zapłon następował cholernie szybko, mół od razu jechać.
Obraz z kamer był prawie panoramiczny, mógł z ich pomocą swobodnie jechać. Gdy tylko zacznie robić się gorąco przejedzie na inne miejsce na parkingu, albo podjedzie po Marka, kiedy ten pojawi się na powierzchni.

Pinhead 07-01-2012 22:41

John "Analog" Spencer
Samochód od Unitry, a dokładniej sprzęt w jaki był wyposażony, gwarantował bezpieczeństwo. Ochroniarze potrzebowaliby, co najmniej jakieś małe wyrzutni rakiet lub nożyc do karoserii, by wyciągnąć Analog z auta.
Niestety to nie załatwiało wszystkich problemów.
Dwóch goryli najwyraźniej nie zamierzało odpuścić i konsekwentnie szli w stronę samochodu.
Spencer widział ich doskonale na zrzutach z kamer jakie wyświetlane były na przedniej szybie.
Dwaj muskularni i eleganccy ochroniarze, ubrani w identyczne, doskonale skrojone garnitury stanęli przy drzwiach od strony kierowcy. Ich oczy zasłaniały ciemne lustrzanki. W tej chwili Spencer zdawał sobie sprawę, że ich oczy wzmocnione przeróżnymi wszczepami lustrują samochód na wszelkie możliwe sposoby.
- Witam - odezwał się wyższy z nich. Jego głos był spokojny i doskonale wymodulowany. Analog w momencie poznał, że gość musiał przejść jakiś kurs dla negocjatorów. Nie raz w swojej karierze przeprowadzał wywiady z tego typu gośćmi i znał ten sposób mówienia i tonacji. Miał on uspokoić potencjalnego napastnika i wzbudzić zaufanie.
- Nazywam się Lester Thorn i jestem pracownikiem korporacji Arasaka. Naruszył pan jeden z punktów regulaminu bezpieczeństwa tego kompleksu. Prosiłbym, aby opuścił pan samochód i udał się z nami w celu złożenia odpowiednich wyjaśnień.


Mark Stanley

Mark wstał i spokojnym krokiem udał się do toalety. Wiedział, że nie ma wiele czasu. Nie ulegało wątpliwości, że dodatkowi ochroniarze pojawili się tylko i wyłącznie z jego powodu. I tak miał farta, że dopiero teraz ktoś zauważył jego wtargnięcie na teren.
Mark nie zamierzał wdawać się z nimi w jakąkolwiek dyskusje. Musiał opuścić teren Piramidy w jakikolwiek sposób.
W drzwiach minął się z młodym Japończykiem, który obrzucił go uważnym spojrzeniem.
Stanley zamknął drzwi i ruszył w stronę włazu wentylacyjnego. Przy pomocy plastikowej karty uporał się ze śrubami i wpełzł do środka. Nie kłopotał się z zakamuflowaniem drogi swojej ucieczki. Nie miał na to czasu.
Ruszył wąskim szybem przed siebie. Kierując się instynktem i wyczuciem przestrzeni, wybrał drogę.
Po niecałych trzech minutach dotarł do korytarza tuż przy kuchni przez którą wszedł na główną salę.
Z tego co widział w korytarzu nie było nikogo. Mógł więc spokojnie wyjść.

Pinn 08-01-2012 13:54

[media]http://www.youtube.com/watch?v=cB8Js0tAVz0[/media]Sytuacja nie prezentowała się najlepiej, choć trzeba było przyznać miał sporego farta. Był lekko poobijany przez przeciskanie się w zdecydowanie za ciasnym tunelu. Rozwalił kratkę wentylacyjną i trzymając ją zeskoczył na korytarz. Instynkt doradził mu wyjęcie broni i odbezpieczenie jej. Przydał by mu się celownik laserowy. Szybkim krokiem , graniczącym z biegiem dotarł do windy. Miał zamiar wejść do podziemi z których przyjechał. Pułapka wydawała się oczywista. Poruszał się wentylacją niczym szpieg, teraz czas na kolejną hollywoodzką sztuczkę, w wejściem na dach windy. Byle kabina nie posiadała monitoringu. Szybko odnalazł właz. Nacisnął guzik, i siłą swoich mięśni znalazł się w szybie windy. Zamknął właz i przeczesał włosy cały czas czując napięcie, które nie mógł zniszczyć nawet potężny stymulant. Pomacał granat, raczej go nie użyje. Kurwa, czemu nie zostałem pierdolonym ochroniarzem, przecież tak planowałem, no ale posada handlarza dawała większe zyski.

-John, zbliżam się. Wyjdę tak jak wszedłem-
kto wie może namierzali jego sygnał, należało zachować dyskrecję.

JohnyTRS 08-01-2012 19:50

Całe szczęście facet nie stanął na środku, miał w razie czego w miarę wolną drogę z miejsca parkingowego. Musiał czekać na Marka. Kiedy ten w końcu się pojawi szybko ruszy ten wóz i podjedzie pod Marka, gdziekolwiek się pojawi.

Na razie czekał.

Pinhead 09-01-2012 06:46

John "Analog" Spencer
Spencer nie reagował. Czekał.
W sumie, co mu w obecnej sytuacji pozostało innego. Zdawał sobie sprawę z ryzyka i tego co się może zaraz wydarzyć, ale ta świadomość kompletnie niczego nie zmieniała.
Ochroniarz na zewnątrz nie zmienionym tonem powtórzył swoją prośbę. W jego głosie nie było ani zdenerwowania, ani groźby, a i tak Analog wiedział co zaraz nastąpi.
W tym właśnie momencie przyszła wiadomość od Stanley’a.
Spencer spojrzał na wyświetlacz telefonu i odczytał sms-a.
John, zbliżam się. Wyjdę tak jak wszedłem.


Mark Stanley
Adrenalina buzowała Markowi w żyłach. Czuł się, jak bohater jakiegoś pieprzonego filmu z sensacyjnego. Nie raz przyszło mu się strzelać na ulicy, czy uciekać przed kimś kto miał wobec niego złe zamiary, ale czegoś takiego jeszcze nie przeżył.
Ostrożnie wszedł do windy. Gdy tylko zamknęły się drzwi i winda zaczęła zjeżdżać w dół Stanley odwalił właz umieszczony w suficie i ze sporym trudem w gramolił się na dach.
Na filmach takie akcje wyglądały na dużo łatwiejsze i mniej męczące.
Dysząc niczym gruźlik opuścił właz i próbował się nacieszyć nietypową przejażdżką.
Po kilkunastu sekundach winda zatrzymała się. Mark uchylił właz i zaczął nasłuchiwać.
- Jestem przy windzie numer trzy. - zameldował jakiś mężczyzna w pobliżu - Tylko ona jest pusta.
Nastała chwila ciszy, po której Stanley usłyszał ciche kroki zbliżające się w jego stronę.

JohnyTRS 09-01-2012 21:11

Mimo że serce mocno mu biło, John ze spokojem odczytał wiadomość. Na ekranie zlokalizował ten mały budyneczek, sprawdził, czy dobrze widzi drzwi do środka. Teraz nie mógł saię ruszyć, nie wiedział dokładnie, kiedy Mark wyjdzie, natomiast był pewien, że ochroniarze ruszą za nim, a nie chciał, żeby byli zbyt blisko wsiadającego ćpuna.

Uważnie obserwował drzwi, szykując ise do szybkiego i nagłego ruszenia. Na parkingu nie było wielkiego ruchu. Wszystko było zaplanowane. Dla pewności wrzucił już sobie bieg, pewniej czuł się na dwóch kółkach niż na czterech.

Pinn 10-01-2012 17:37

[media]http://www.youtube.com/watch?v=lSrTmnrURuw[/media]Stanley wie, że ma mało czasu. Ochroniarze, przynajmniej tacy jakich widział rzadko byli dopakowani w sensie mocy fizycznej, ten typ- sentiele, znosił się w stronę taktyki i gazeciarskich wszczepów. Ulepszona wizja, ogólnie zmysły podrasowane jak u jastrzębia, szkolenie w sztukach walki-szybkie kontry i obezwładnianie, techniki negocjacyjne, anty cyborgowy sprzęt. Jednym słowem azjatycki styl szkół ochroniarskich. Krawatowe ogary w czarnych okularkach. Niech dowalą jeszcze katany... Coś w stylu Arasaki. Chuj wiedział, może to właśnie oni. Jeśli tak muszą być grupą, trzeba zrobić to po cichu.

Chwycił pistolet w lewą dłoń, odbezpieczony gotowy. Prawa odrutowana ręka gotowa do działania, taniej klasy nano-włókna naprężone niczym kobra gotowa do ataku. Czarną dłonią uchylił drzwiczki. Jeden celny silny cios w skroń, potem spada na dół i go wykańcza. Gdy typ będzie ogłuszony złapię go za szyję i przydusi, kto wie czy agresja nie weźmie góry i nie skręci mu karku. W każdym razie strzały to ostateczność, jeśli jednak nie poradzi sobie w walce wręcz lub zostanie wykryty, musi wsiąść gościa jako żywą tarcze i mieć nadzieję... kurwa... modlić się o wyjście stąd żywym.

Pinhead 11-01-2012 08:50

Mark Stanley
Stanley czekał niczym lew przyczajony na antylopę. Odchylił klapę windy i z głośno bijącym sercem wpatrywał się w drzwi. Miał plan i determinację, by go zrealizować.
Gdy ochroniarz pojawił się na progu windy, Stanley skoczył w jego kierunku. Krążący w żyłach stymulant dodawał mu sił i energii i całkowicie pozbawił strachu. Mark nie myślał o konsekwencjach. Chciał tylko wydostać się z budynku i był gotowy zrobić wszystko, by dokonać.
Zaskoczony ochroniarz upadł pod ciężarem spadającego na niego mężczyzny.
Stanley podniósł się pierwszy i wyprowadził potężny cios na szczękę ochroniarza. Głowa mężczyzny odskoczyła, a Mark uderzył pięścią prosto w twarz. Krew trysnęła ze złamanego nosa. Mark kopnął jeszcze ochroniarza w krocze, by skuteczni uniemożliwić mu pościg i rzucił się biegiem w kierunku wyjścia.
Echo jego kroków niosło się po pustym korytarzu. Gdy dotarł do kręconych metalowych schodów usłyszał za sobą tupot nóg kilku osób. Nie zamierzał wdawać się z nimi w jakąkolwiek wymianę ognia. Ruszył po schodach w górę. Miał nadzieję, że Analog czeka na niego już w gotowym do natychmiastowej jazdy samochodzie.

John "Analog" Spencer
Analog czekał. Niewiele więcej mógł na razie zrobić. Nie wiedział kiedy Stanleyowi uda się wydostać na powierzchnię. Atmosfera robiła się coraz bardziej gorąca. Serce Johna waliło niczym pneumatyczny młot. Wiedział, że ochroniarz zaraz zacznie tracić cierpliwość.
- Powtarzam moją prośbę - rzekł ochroniarz - Proszę opuścić samochód i udać się z nami w celu złożenia stosownych wyjaśnień.
Analog milczał i niczym zahipnotyzowany wpatrywał się metalowe drzwi w których miał się pojawić Stanley.
- Czy rozumie pan powagę sytuacji? - zapytał ochroniarz wyjmując z kieszeni małe urządzenie.
Spencer natychmiast zrobił zbliżenie urządzenia. Był to miotacz ładunków elektromagentycznych. Wystarczył jeden strzał i cała elektronika w samochodzie klęka.
Analog nie miał pojęcia, czy samochód posiada jakieś zabezpieczenia na taką ewentualność. Nie miał też czasu sprawdzać całego menu i odnajdywać stosowne informacje. Chwycił oburącz kierownicę i...
...dokładnie w tym momencie otworzyły się metalowe drzwi i stanął w nich zdezorientowany Stanley.

Pinn 11-01-2012 21:15

Nie czuł nóg, poruszały się za szybko, bez jego woli. Wbiegł po cholernych kręconych schodach, otworzył drzwi i znalazł się na otwartej przestrzeni parkingu. Stał! Cudowne uczucie triumfu. Szybko skierował się w stronę pojazdu. Niestety ochroniarze również go zobaczyli. Jeden trzymał jakiś mały dziwny przedmiot, który wyjął przed siebie. Miał zamiar go użyć to było pewne. Oczywiście Mark nie mógł na to pozwolić. Automatycznie wycelował i wystrzelił z broni. Zdawał się celować dostatecznie choć na pewno nie śmiertelnie.

JohnyTRS 12-01-2012 17:56

Teraz!

Nacisnął przycisk startera i luzując sprzęgłe wyrwał do przodu w ostrym łuku, ledwo nie plącząc sobie rąk na kierownicy, która chodizła tak... tak bez oporu, w ogóle nie czuł tej całej techniki. Niektórzy ochroniarze musieli odskoczyć na bok. Zmienił bieg, po chwili wszedł w ostry zakręt. Nie był dobrym kierowcą takich machin, na szczęście krawężnik był niski, przedni zderzak w ogóle nie dotknął ciemnego pokrycia chodnika. Zawieszenie też zaamortyzowało naglą przeszkodę, John poczuł jedynie lekkkie podrzut w żołądku. Stanął tyż przy Stanleyu.
-Szybko, ochrona! - krzyknął i nie czekając, aż Mark całkowicie zamknie drzwi wyrwał przed siebie, dodając może zbyt dużo gazu. Na następnym zakręcie nie wbił się w żaden samochód. Przyspieszył, na następnym poczuł, co to znaczy siła dośrodkowa, kiedy pojazd nie może się pochylić do wewnętrznej.

Trójka, po chwili czwórka.
Komputer pokładowy coś pierdolił o niebezpiecznej jeździe, szybko zignorował zsyntezowane przez komputer słowa. Nadal jechał z pełnym opancerzeniem, jedyny widok miał z wysokości zderzaka.

Wyrwał na ulicę, skierował się w kierunku pustyni, potem zawróci do miasta w innym, oddalonym od tej piramidy miejscu. Wyłączył osłonę szyb, kamery automatycznie się wyłączyły. Kierował się w stronę jednego z większych węzłów drogowych w mieście, przez który objedze miasto.
-Mów czego się dowiedziałeś.

Analog wypatrzył stację benzynową, na której nie mieli benzyny. Stanął z boku. Serce mu biło w rytm dyskoteki, w gardle czuł, jak pikawa pompuje krew w większym tempie niż zazwyczaj.

-Ty prowadzisz, nie czuję się pewnie za kółkiem. - Analog wysiadł, trzęsły mu się lekko kolana. - W tym hotelu jesteśmy bynajmniej spaleni, gdy wszedłeś do środka to ten parkingowy wezwał ochronę.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:05.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172