lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Science-Fiction (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-science-fiction/)
-   -   [Storytelling SF] Długowieczni (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-science-fiction/12109-storytelling-sf-dlugowieczni.html)

Falcon911 22-01-2013 17:11

- KURWA! - ryknął Teovist, słysząc huk drugiej salwy, obwieszczający światu i załodze poważne uszkodzenie silników - Niech ich jasna i pieprzona cholera, kosmicznych sukinsynów! Cholerni dranie, łotry galaktyczne, durnie pieprzone...
Minęło kilka długich chwil gdy Teovist miotał przekleństwami w stronę Kwarian. Reems z platformy bojowej ubliżał natomiast samemu Teovistowi, przez którego stracił częściowo słuch w jednym uchu.
Co teraz, psiakrew, myślał gorączkowo, spoglądając nerwowo na ekrany. Zaraz jednak przypomniał sobie o załodze.
- Uwaga, chłopcy! - krzyknął - To jedni z największych rzeźników w tej części wszechświata. Oni nie będą się patyczkować, oni będą chcieli po prostu nas pozabijać albo porwać w niewolę! Chcecie zostać maskotkami tych sukinsynów? Nie? To natychmiast zajmować posterunki w strategicznych miejscach, już! Reems, wyślij S.O.S., może ktoś z naszych gdzieś tu lata. I deaktywuj uzbrojenie. Inaczej nas rozwalą.
Nie powiedział tego głośno, ale wątpił w możliwość jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz.
- Droidy na stan czuwania, niech będą gotowe na sygnał, gdyby coś poszło źle. Otworzyć mi kanał komunikacyjny. Wstrzymać ogień, natychmiast! Komputery oszalały, nie mamy możliwości ingerencji w zamierzenia naszego okrętu. Deaktywujemy uzbrojenie. Prosimy o eskortę do sektora neutralnego. Zniszczyliście nam silniki, podholujcie nas chociaż do jakiegoś hangaru!
Zacisnął pięści i wciskając sobie w ucho słuchawkę, wyciągnął miecz i blaster, po czym zwołał adiutantów i pomknął korytarzami "Divico" w stronę włazu. Jeśli wejdą na pokład, pomyślał, postaram się paktować. Może zacytuję im ustępy prawa galaktycznego? Może zwykly kodeks kapitański? A gdyby dyplomacja zawiodła... - przeładował blaster, który trzaskiem potwierdził swoją wielką chęć do rozwalenia komuś głowy w barwną maź.


Nasty 22-01-2013 23:30

---------------------------------------------------------------------


H
elen, wróciła do swojego apartamentu. Po drodze myślała o tej całej akcji wyzwolenia długowiecznego. Wiedziała że to raczej trudne do zrobienia. Myślała nad tym czy da radę. Potrzebowała opinii kogoś. Kogoś, kogo zdanie się liczyło i wiedziała że jeżeli on powie że jest to wykonalne to tak jest. Będąc w apartamencie, wyciągnęła jeszcze raz swoją walizkę. Z niej wyjęła urządzenie wyglądało jak zwykły sześcian z małą kreską i jednym przyciskiem. Gdy wcisnęła przycisk, urządzenie wytworzyło pole elektrostatyczne które zagłuszało wszystko w promieniu 800 metrów. W tym momencie wyciągnęła jeszcze jedno urządzenie. Był to komunikator taki jaki używali w Research Longevity. Posiadał on inne kodowanie. Wykonała połączenie do swojego przyjaciela. Mówiąc krótko - tam gdzie zawsze, weź sprzęt "DA".- i rozłączyła się. Potem wyłączyła urządzenie. I wyciągnęła z walizki małą okrągłą rzecz. Ta sferyczna rzecz była cała gładka jak piłka. Schowała resztę rzeczy do walizki, zamknęła ją i zabierając z sobą kulnęła okrągły przedmiot delikatnie w stronę przeciwnej ściany od drzwi. Wyszła i zamknęła drzwi. Po wyjściu było słychać delikatny pisk. Udała się w stronę portu. A dokładnie dok ósmy stanowisko trzecie. Kontakt jej niestety nie był na Sanctum 2. Ale na Intrys.



------------------------------------------------------------------

secutor 23-01-2013 22:23

Mężczyzna wyszedł z pomieszczenia by powrócić po jakiejś godzinie. Sławek wciąż miał worek na głowie. Przez tą godzinę zdąrzył zbadać przeszłość materiału który miał zarzucony i siedzenia do którego był przykuty. Nic jedak nie wyczytał. Pomeszczenie było telepatycznie sterylne.

Sławek - "Napewno jacyś telepaci im pomagają" - pomyślał.
Ktoś - No to teraz sobie porozmawiamy...
Sławek - Jeśli chcecie mnie zabić to szybciej będzie mnie zasrzelic niż zagłodzic. Mam 16 lat, dopiero rosnę, mój organizm potrzebóje białka, witamin, tluszczów roślinnych i zwierzęcych. Dajcie mi normalne jedzenie.
Ktoś - Nie wymądrzaj się tak dzieciaku, twoje opinie są mało ważne. Odpowiadaj na pytania - głos brzmiał na podirytowany - Co tak naprawdę o sobie wiesz?
Slawek - A co chcesz wiedzieć? Poza tym możesz mi sie ujawnić, nie musisz się mnie obawiać. Możesz mi zaufać nie zrobię Ci krzywdy. - Sławek zawsze myślał o tego typu ludziach i narodach jak o przestraszonych zwierzetach, które tym głośniej warczą i straszą innych im bardziej same się boją. - "Może da się oswoic" - szczerze wątpił.
Mężczyzna roześmiał się głosno
Ktoś - Bać się Ciebie, jesteś zwyczajnym śmieciem, wybrykiem natury, chodź może nie zdajesz sobie jeszcze z tego sprawy.
Sławek po chwili ciszy, poczuł mocne uderzenie, otwartą dłonią w swój policzek.
Gniew rozpalił sie w nim i szybko zgasł. Podczas ewentualnej depresji, gniew to smierć. Jako Buddysta wiedzial o tym i uodparniał swój umysł na takie rzeczy przez te 16 lat, treningów,chodź wiek buntu robił swoje.
Ktoś - Odpowiadaj na pytania, co wiesz o sobie?
Slawek - Nazywam się Sławek Chlebowski, jestem synem Agaty i Karola Chlebowskich. Mama konczyła studia behaviorystyczne w polsce i pracuje na promie dostawczym dbając o zwierzęta z różnych stron galaktyk by miały odpowiednią opiekę. Mam opowiadać dalej o mamie czy przejsc do taty, a może do dziadka albo babci?
Ktos - Martwi nic nas nie obcohdzą, opowiadaj kim jesteś.
Sławek - Tutaj jestem takim samym wieźniem jak wy wszyscy. Ty też jesteś tutaj niewolnikiem. Zbyt dużo wiesz i nie wypuszą Cię z tad, nie miej żadnych złudzeń. Nie bądź naiwny.
Ktoś - Nic mie wiesz o naszej organizacji, więc nie wypowiadaj się na jej temat. Odpowiadaj na pytanie, inaczej źle się to dla Ciebie skończy
Slawek - Telepatnia to kolejny krok w ewolucji to czeka wszystkich. Telepatow będzie coraz więcej, z czasem to stanie się normą. To czeka Ciebie i Twoją rodzinę, jeśli nie w tym, to w następnym wcieleniu. Brudne sprawy tej i innych instytucji, one wszystkie wypłyna na wierzch. Ja już teraz chce Cie jedynie ochronić, przed Tobą samym. Zacznij sie starać, żeby oczyśćić się z zarzutów które przyjdą w przyszłości w swietle nowych czasów, gdy każdy będzie stawał się telepatą. Gdy to nastanie, a wy się nie zmienicie, kto wtedy ochroni Ciebie i Tobie podobnych? Jeśli wy się nie znienicie i ja was nie zmienię. Jeśli wy siebie nie ochronicie, to jak ja was ochronię? Nie powiesz wtedy narodą ludzkim jak i innym rasą czytających Ci w myślach " - nie wiedziałem" - bo mówie Ci to tu i teraz i Ty już wiesz i ich nie okłamiesz.
Ktoś - Czyli nie wiesz nic, to mi wystarczy
Sławek usłyszał dźwięk odpalanej zapałki, po chwili poczuł swąd dymu papierosowego
Ktoś - Telepaci gówno nas obchodzą a teraz, pozwolę Ci coś obejrzeć
Mężczyzna zdjął z głowy chłopaka worek, wciaż jednak stał za nim, by ten nie mógł dostrzec jego twarzy. Ze ściany wyłonił się płaski ekran telewizora. Był już włączony, pokazywał scenę wybuchu w labolatorium, był tam ojciec Sławka, nie miał najmniejszych szans na przeżycie.
Ktoś - Niestety, nie możemy uraczyć Cię obrazami, ostatnuch chwil twojej mamusi. Jednak ona również już nie żyje, mam nadzieję że ten seans przypadnie Ci do gustu, będzie powtarzany wiele razy.
Mężczyzna ponownie się roześmiał, po czym opuścił pomieszczenie.
Slawek watpil w to co widzial. Slyszal o eksperymetach pseudo-psychologicznych, ktore robiono w dalekiej przeszlosci. Były one podobne do tego co teraz mu serwowano. Jakoś nie docierało do niego że ktoś faktycznie mógl by zabić jego rodziców.

Sławek - Każdy telepata odbierze tę rozmowę i wiadomość z tego pokoju. Chyba że go wyczyszcza. Ten człowiek stał się pretekstem, potrzebnym by zostawić tutaj ukryta wiadomość. Bynajmniej swoich słów nie kierował do tego człowieka w takim stopniu jak do innych.
" - Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie." - Ew.wg św. Mateusza.

Seans trwał....
- “Jak dobrze że jest reinkarnacja. - pocieszał się w myślach.
- Gwarancją długowiecznoći jest dobro. Zlo skraca życie. Przeżyje was wszystkich tysiące razy. Zaczekam, i będę oglądał wasze narodziny.
Odbiorę od Matki, dam klapsa, wysłucham waszego płaczu i na łono Matki złorze ponownie.
Pogrzebie was gleboko gdy juz pomrzecie, przy dźwiekach radości waszych przyszlych dzieci. Uczynie święto każdego dnia, rozpocznę je waszym pogrzebem.
Przygotuje świat na wasze kolejne przyjścia, żebyście nikogo więcej nie mogli już skrzywdzić”.

Mizuichi 30-01-2013 13:27

Teovist Karkavlakkis

Nie minęło wiele czasu a pierwszy z nieprzyjacielskich okrętów przy dokował do statku Teovista. Wróg musiał jednak pokonać śluzy ciśnieniowe które były dobrze zabezpieczone. Przedostanie się na pokład zajmie więc trochę czasu. Pozostałe jednostki nie kwapiły się do podjęcia jakichkolwiek działań abordażowych. Mierzyły jedynie z dział w Divico, by w razie konieczności zniszczyć statek. Nie patyczkowali się w takich sprawach a śmierć własnych ludzi nie stanowiła problemu. Załoganci Teovista krzątali się, starając zająć jak najlepsze pozycje obronne. Wszyscy zdawali sobie sprawę że potyczka nie będzie łatwa i mogą przypłacić ją życiem.
- Sir zbliża się do nas 10 statków, nie jesteśmy jednak w stanie stwierdzić jakie są typu - zameldował oficer taktyczny
Już i tak napięta atmosfera w załodze pogorszyła się jeszcze bardziej. Koniec wydawał się nieuchronny. Nawet jeśli udałoby się im pokonać wrogów na statku, z łatwością mogli zostać zniszczeni przez pozostałe statki. Kilka co bardziej wierzących osób zaczęło się modlić. Dwóch zatwardziałych ateistów, nagle odnalazło zalążki wiary we własnych skołatanych umysłach.
- Zbliżająca się flota nadaje na wszystkich kanałach, przełączam na głośniki Sir.
Na mostku zapanowała cisza, wszyscy chcieli usłyszeć komunikat.
"Flota przymierza do Kwarianiskich jednostek, na mocy paktu czerwonej ligi, przestrzeń ta należy do nas, wycofajcie się natychmiast, w przeciwnym razie zostaniecie zniszczeni"
Przymierze było ludzką organizacją zjednoczonych koloni. Teovist często przemycał coś na ich tereny. Dokładnie w momencie gdy został nadany komunikat, śluzy zostały pokonane a na pokład wkroczyli Kwarianie, widać nie zamierzali tak łatwo się poddać.

Helen Treany

Dotarła na wskazane miejsce. Jej oczom ukazał się stary statek wojskowy, miał przynajmniej 200 lat. Podobne jednostki można było zobaczyć w muzeum, jednak nie w przestrzeni. Dawno już zostały wycofane z czynnej służby. Mało kto o nich pamiętał. Spotkanie ich w przestrzeni graniczyło z cudem. Na burcie widniał wytarty już napis: Destiny. Nazwa ta coś mówiła Helen, nie mogła sobie jednak przypomnieć co. Niepewnie wskoczyła na pokład, spodziewając się ruiny. Zdziwiła się jednak, wszystko wyglądało jak nowe ba, wiele elementów nie było standardowym wyposażeniem tego typu statków. Ktoś włożył w niego wiele pracy, nie dbając jednak o wygląd zewnętrzny. Widocznie zależało mu na tym by nie budził większego zainteresowania.
Nagle przypomniała sobie. Przeznaczenie było jednym ze statków które zaginęły podczas wojny z Magnaram. Kapitan poświęcając siebie zdołał ocalić większą cześć załogi, wysyłając ich do kapsół ratunkowych, samemu pozostał na statku i odpierał siły wroga dopóki jego ludzie nie byli bezpieczni. Później oddał się w ręce wroga.
Na statku powitała ją Aurora. Oprowadziła po statku. Nie była to duża jednostka, jednak jak na czasy w których powstała, dysponowała fenomenalną siłą ognia. Potrafiła zmierzyć się ze statkami 4 krotnie większymi od siebie.
Cała wycieczka nie trwała więcej niż pół godziny. Wreszcie dotarły do kajuty Helen w której jak obiecał Eric znajdowała się walizka wypchana pieniędzmi. Było w niej grubo ponad milion dolarów.
- Nasz przyjaciel jest już na pokładzie, możemy ruszać w każdej chwili, będę czekała na mostku
Aurora zostawiła ją, by Helen mogła się rozpakować i przygotować

Sławek Chlebowski

Ponownie samotność. Przez długie godziny nikt go nie przychodził. Skazany był jedynie na obraz swego umierającego ojca. Po jakimś czasie do pomieszczenia wszedł mężczyzna, w przeciwieństwie do poprzedniego gościa, zdawał się nie mieć oporów by pokazać swoją twarz. By ł ogromny, mierzył sobie ponad dwa metry wzrostu, potężnie zbudowany i umięśniony. Wyglądał na typowego osiłka któremu nie zdradza się żadnych szczegółów. Przy sobie miał talerz na którym był kotlet schabowy i gniecione ziemniaki, w drugiej ręce trzymał termos.
- Czas coś zjeść młody - rzucił odkładając talerz na ziemię.
Okręcił pokrywkę termosu i nalał do niej trochę parującego płynu
- Pij - przystawił kubek do ust chłopaka i przechylił go delikatnie - niestety nie mogę Cię uwolnić, takie rozkazy, nakarmię Cię.
Napój okazał się być ciepłą gorzką herbatą. Gdy Sławek zaspokoił już pragnienie. Mężczyzna odłożył naczynie i sięgną po talerz. Widelcem oddzielił mały kawałek mięsa od reszty kotleta i zmierzał go z ziemniakami. Sławek zaryzykował, musiał wyczytać coś z jego myśli
"lepiej żebyś mnie słuchał mały, pomoc jest już w drodze. Musisz to jakąś wytrzymać. Nie próbuj zrobić nic sam. To bezwzględni ludzie i nie będą się wahać by cię zabić"
Sławek jadł kolejne porcie przygotowane przez wielkoluda. Wciąż wnikając w głąb jego myśli
*Kurwa, jak mnie dorwą to już po mnie, nie wygadaj się, wiele ryzykuję by spłacić dług*
Nie było już więcej myśli, jedynie wciąż powtarzająca się piosenka o małej owieczce. Ten człowiek był szkolony by uniknąć skanowania przez telepatów. Jedzenie się skończyło. Mężczyzna dał się jeszcze napić Sławskowi, po czym wyszedł, zostawiając go samego.

Falcon911 05-02-2013 21:47

Stojąc pośród rozgorączkowanych i zabieganych podwładnych, Teovist popatrzył na dłoń, na jego dwa, częściowo pozbawione kontroli i czucia palce, pamiątkę z dawnej bitwy na Ukrainie. Kiedyś to były bitwy... Mogłeś dostać ołowianą kulą i oberwać szablą. Jeszcze wcześniej bełt z kuszy mógł zdruzgotać ci kości. Jeszcze wcześniej mogłeś oberwać przez łeb mieczem od rzymskiego legionisty z XI legionu. I przeżyć. A dzisiaj... Dzisiaj dowolny strzał z lasera może sprawić, że twoje nogi staną się jedynie breją na podłodze. Że strzał z blastera pośle twoją dłoń na drugi koniec statku. Że działko termiczne 0p3RA spopieli cię z odległości kilometra... Nie, kiedyś wojny dawały większe szanse na przeżycie.
Opuścił dłoń i westchnął, lekko tylko zdenerwowany. Wyszedł z tylu opresji. Może i dziś...
- Wszyscy w gotowości - zarządził donośnie, doskonale panując nad głosem - Uruchomić wszystkie wieżyczki obronne! Droidy defensywne w rejony największego zagrożenia!
Gdy tylko przebrzmiały jego słowa, z sufitów wysunęły się głowice działek, a z nich - niewielkie, dwunastomilimetrowego kalibru lufy. Teovista nie było stać na nowoczesny sprzęt, więc zamontował sobie staromodną broń. Chwilę później zewsząd rozbrzmiały piski kółek kilkudziesięciu droidów, jakie sprawił sobie za ostatnią misję - przypominające żółwie siedzące na tyczce, która wbita w innego żółwia, osadzonego na kółkach. Teraz lufy droidów poszukiwały potencjalnego celu, wodząc wokoło i błyskając laserowymi celownikami.
Nagle oficer taktyczny nadał komunikat, przez który Teovist mało nie wyskoczył ze spodni z radości.
Zbliżająca się flota nadaje na wszystkich kanałach, przełączam na głośniki Sir.
Na mostku zapanowała cisza, wszyscy chcieli usłyszeć komunikat.
"Flota przymierza do Kwarianiskich jednostek, na mocy paktu czerwonej ligi, przestrzeń ta należy do nas, wycofajcie się natychmiast, w przeciwnym razie zostaniecie zniszczeni"

Kapitan roześmiał się donośnie. - Słyszycie, chłopy? - ryknął - Jeszcze flota nie zginęła!
Kwarianie wkroczyli jednak na pokład, wyraźnie nie wierząc w komunikat Przymierza.
- Droidy do ataku! Wieżyczki ognia! Naprzód chłopaki! - krzyknął zachęcająco i wystrzelił przed siebie - Pokażmy tym sukinsynom, jak kończą ci, którzy bez pozwolenia włażą na nasz okręt!
Zaryczał i rzucił się do przodu, a blaster z radością wypluwał białoniebieskie pociski.

Nasty 07-02-2013 00:07

-----------------------------------------------------------------


Helen rozpakowała swoje rzeczy. Rozglądała się jeszcze przez chwilę po kajucie. Było tam mało miejsca nawet jak na kajutę. No cóż dobre i to. Kiedyś już leciała podobnym statkiem. Ten chodź starszy po tylu latach był w znacznie lepszym stanie. Miał kilka wad. Ale można było je jakoś przeboleć. Udała się na mostek gdzie czekała Aurora. Mostek nie był ciekawy prostota minimalizm w wygodzie. Jak na statek kosmiczny było to nie do zniesienia. Ale w końcu to nie był rejs wypoczynkowy. Helen przywitała się na statku. I powiedziała do Aurory - Musimy udać się jeszcze w jedno miejsce. A mianowicie na Intrys. Za szlakiem Tubulesa. Nie muszę wspominać że trzeba się tam dostać nielegalnie.


-----------------------------------------------------------------------------------

secutor 07-02-2013 21:47

Były takie eksperymenty pseudo-psychologiczne które rzekomo udowadniały że z każdej ofiary można zrobić oprawcę.
Pewnie do tego ta instytuja dążyla.
Pewnie dla tego gnebili Sławka.
Najlepiej nie dać im tej satysfakcji i tak jak Jezus nie dać się zmienić i zachować odrebność i indywidualizm w tłumie lemingów zmierzających ku zagładzie.
Eksperyment więzienny Philipa Zimbardo, juz po 2 dniach badań uczestnicy za bardzo zaczeli się wczuwać w role i gnebić żekomych wieźniów.
Eksperyment, Salomona Ash i uleganie wpływom grupy, w pelni świadome mówienie nie prawdy za cene utraty indywidualności, żeby tylko wpasować się w standardy grupy, chodźby te najgorsze.
Ludzie zatracają tożsamość.
Ze złem się nie walczy, ale to nie znaczy że należy sie poddać.
Załamanie nerwowe i depresja w snach Sławka przybrały postać strasznych mrocznych majaków.
Mówia: - strach ma wielkie oczy.
I mówia - oczy są zwierciadłem duszy.
Otworzył je szeroko, rozwarł na ościerz, pozwolił się w nich przyjżeć.
Cień tworzy przeszkoda na drodze światła.

- Nie będę przeszkodą, nie stanę się cieniem, nie odejdę w mrok, nie zatracę siebie.

" - Obym dla dobra wszystkich czujących istot, podobnych w liczbie nieobjętym niebiosom, osiągnął stan Buddy
nie będę poddawać się lękowi przed tłumem widziadeł spokojnych i gniewnych!
- Szlachetny synu
dźwięki, blask i promienie nie mogą ci uczynić żadnej krzywdy, nie mogą cię przyprawić o śmierć
Szlachetny synu
Rozpoznaj w nich forme wlasnego umsylu - tybetanska ksiega zmarlych".

Obudził się.
Otwarł oczy.
Cały był spocony i roztrzesiony.

Sól w pocie czoła i na całym ciele "mówiła" do niego, "krzyczała" wrecz, chcąc przypomnieć swoją historie.
Jak diler narkotykowy przyciagała głodnego.
Narzucała jakieś obrazy, ale ignorował je.
- "Sól/materia - pomyślał - to jej przeszłość mogę poznawać.
" - Czy ona posłucha Twojego rozkazu?" - Usłyszał wyrwane z kontekstu zdanie, Ningena, który mówił w jego głowie w przeszlości.
Zignorował to.
Słony pra ocean, wystapił z brzegów świadomośći.
Wizje cisneły się same.
Pojawił się:
Spokój prekambru i Psylofity naziemne, pierwsze rośliny.
Sól, chciała opowiedzieć mu historie.....
Przekupił "dilera", nie musiał brać tej działki i wysłuchiwać historii, domyślił się jej.
- Psylofity wymarły, bo nie były dostosowane do tego by zwierzęta je zjadały.
Bo wyewoluowały na ziemi, zanim te wyszły na powieszchnię.
Zasnoł w spokoju.
Czy wogóle był obudzony?
Sen w śnie oszukał go, obudził się tylko na jawie.
Tak naprawde spał cały czas.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:15.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172