lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Science-Fiction (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-science-fiction/)
-   -   [Star Wars Old Republic] Zimna Wojna II (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-science-fiction/15936-star-wars-old-republic-zimna-wojna-ii.html)

Tadeus 03-05-2016 14:55

Nie wyglądało to dobrze. Z trudem udało im się utorować sobie bezpieczną drogę w ogarniętym rozprzestrzeniającym się pożarem pomieszczeniu reaktora. Mechanik czym prędzej doskoczył do panelu awaryjnego wygaszania, tylko po to, by zauważyć, że ten nie ma zasilania. Kabel zasilający musiał iść którąś ze ścian, która już opanowana została przez ogień. Szybko zerwał obudowę podstawy terminala i pobliski panek podłogi, gdzie zauważył przewód od awaryjnego oświetlenia.

W tym samym czasie Miraluka stał za jego plecami, niczym rewolwerowiec psikając z biodra na wszelkie jęzory ognia, który wychylały się łapczywie w ich kierunki z kłębiącej się masy płomieni. Cały czas miał też na oku unieruchomionego droida, który zalegał w rogu pomieszczenia, i do którego też powoli zbliżało się inferno.

Lumber inżyniera d20(+2 narzędzia i skaner)= 10 sukces


Parę szybkich ruchów z przecinakiem i plazmową lutownicą, prędki pomiar omniskanerem, ustawienie transformatora na odpowiednie napięcie i... panel ożywił się niebieskimi wodospadami danych. Oprogramowanie startowało... A tymczasem robiło się coraz bardziej gorąco. Gdzieś eksplodował jakiś pojemnik techniczny, płomienie zapełgały dziko, parę jęzorów podpełzło w ich stronę. Na szczęście byli tam we dwójkę, strumień piany z obu gaśnic zapewnił im potrzebny czas. Panel zgłosił gotowość. Lumber szybko wpisał komendę. Wokół reaktora z hukiem zawarły się połówki z masywnego hiper-ołowiu. Główne oświetlenie na wszystkich pokładach momentalnie zgasło, poczuli też jak wysiada ciążenie i zaczynają unosić się w powietrzu. Na szczęście oznaczało to też, że z wielu miejsc przestały sypać się iskry, które dodatkowo podsycały pożar.

Płomienie wokół nich przybrały fantazyjne, sferyczne kształty, stały się bardziej nieprzewidywalne, jednak w wielu miejscach oderwane od paliwa i czynnika zapłonu nie rozprzestrzeniały się już tak gwałtownie.

Makena zauważył, że światła widoczne w oknach uszkodzonego statku momentalnie zgasły, widoczna była jedynie czerwonawa, lekka poświata. Odczyty temperatury chyba przestały już rosnąć. Mężczyzna przy okazji usłyszał, że Khedryn wywołuje go przez pokładowy interkom.
- Pilocie, połącz mnie przez satelitę z tymi na dole, muszę ich o coś spytać.

Brak sztucznej grawitacji oznaczał też, że Miraluce łatwiej było wytransportować stamtąd uszkodzonego, nadtopionego robota. Dobrał się do niego bez większych problemów zważając na to, by nie zetknąć się z niebezpiecznymi sferami ognia.

Na zewnątrz w korytarzach prawie nic nie było widać, dym z łatwością zasłaniał światło słabego awaryjnego oświetlenia.

Kehil zauważył, że wywołuje go Khedryn. Prosty tani komunikator, który posiadał Jedi nie był niczym specjalnym, ale dawał jakoś radę z przesłaniem sygnału przez grube kadłuby obu statków.
- Rozbitkowie bezpieczni na pokładzie i opatrzeni - stwierdził ich medyk. Przez lekko zniekształcony przekaz słychać było jego zmęczenie, pewnie trochę się wśród dziwacznej poranionej załogi nabiegał. - Jednak mamy problem, jedna z nich jest ciężko ranna, nie mam tu jak jej ustabilizować, potrzebny jest na szybko zbiornik kolto. Rozmawiałem z tymi na dole, mają taki, ale nadal mocno wieje. Długo wam to jeszcze zajmie?
Słychać było prztyknięcie, gdy zbliżył swój komunikator do interkomu Banthy.
- Pilocie? A ty? Dasz radę jakby co wylądować?

Mi Raaz 03-05-2016 15:36

Kehil taszczył droida. Poruszanie się było trudne i bez niego. Chociaż brak grawitacji miał dobre strony. Poszukiwacz nie musiał biegać na swojej nodze, mógł odpychać się rękami.

- Potrzebuję informacji o tym Viktorze. Jak wygląda? Jack wyłączył reaktor. Spróbujemy ręcznie odciąć grodzie. Może nawet udałoby się uratować statek.

W słuchawce odpowiedziała mu cisza.

- Dobra, wracamy.

Dhratlach 03-05-2016 19:54

Makena zamyślił się chwilę słysząc pytanie. Czy da radę? Spojrzał przez okna kokpitu na planetę. Mocny front był wyraźnie widoczny i nie należał do tych z gatunku małych. Co prawda wierzył w swoje umiejętności, ale Czarna Bantha... Nie należała do najzwrotniejszych z bestii za sterami których zasiadał w swoim życiu.

- Będzie ciężko. - odpowiedział Faraji - Jeżeli chcecie zrobić coś przed śmiercią to radzę się tym zająć. Poza tym przydałby się drugi pilot. Zwiększyłoby to nasze szanse... które są... dość liche, ale nie niemożliwe.

Pan Elf 06-05-2016 16:48

- Musimy jeszcze znaleźć tego futrzaka - stwierdził Charles, kiedy już uporał się z reaktorem.
Chwila walki z czasem i płomieniami trochę dała mu do myślenia i nie w smak mu było szukać jakiegoś małego sierściucha i nawet kiedy przypomniał sobie piękną i ponętną Galaxię oraz zapach jej perfum - wcale nie motywowało go to do działania.
Najwidoczniej czar prysł, gdy tylko zagrożenie przeniosło się na jego własne, inżynierskie życie.
Jednak zobowiązał się znaleźć pchlarza, nawet jeśli było to ciche zobowiązanie.

Jeśli jeszcze coś było w gaśnicy, to wcale jej nie odkładał, a zabrał ją ze sobą i ruszył w stronę Kehila.
- Gdzieś wcześniej słychać było szczek, więc powinien gdzieś tu niedaleko być. O, i widzę, że znalazłeś sobie dziewczynę - dodał z drwiącym uśmieszkiem. - Jeśli przeżyjemy, to postaram się poskładać ją do kupy dla ciebie.

Faktem było, że najlepiej dla nich byłoby wrócić na pokład Banthy, jednak Charles nie lubił widoku rozczarowania na pięknych buziach równie pięknych dam. Właściwie to nawet nie był przyzwyczajony do takiego widoku, bo nigdy mu się nie zdarzył. I wcale nie chciał, by to był jego pierwszy raz.
- Nie możesz użyć tego swojego mistycznego wzroku czy co za paskudztwo tam się kryje pod opaską, by wyczuć innych żywych na tym pokładzie? Znacznie ułatwiłoby nam to działanie...

Tadeus 11-05-2016 23:37

Lumber percepcja d20(-5 dym +1 brak grawitacji, wszystko lewituje)=1 k sukces
Kehil percepcja d20(-2 dym +1 )= 18 porażka


Dwójka najemników ruszyła ciemnymi zadymionymi korytarzami uszkodzonego statku. Brak grawitacji powodował, że wszystko wokół nich unosiło się w powietrzu, coraz to trzeba było odgarniać na boki lewitujące w korytarzach kontenery, sztućce, narzędzia, sceniczne gadżety i wymyślne artystyczne ciuszki, w pewnym momencie minęło ich nawet coś, co wyglądało jak wielki, różowy pająk. I wtedy Lumber zauważył kształt, który nie lewitował, ale zwrócił jego uwagę.

Róg korytarza wyglądał jakby tam pod wpływem gwałtownego nacisku z zewnątrz zawalił się sufit i uszkodzona została część ściany z dźwigarami. Być może zaraz przy kadłubie eksplodowała rakieta, albo ostrzał energetyczny, bądź pożar wysadziły w powietrze jakieś wewnętrzne zbiorniki. Jakby jednak nie było, metal był wgięty do środka i poszarpany, choć nie widać było otwarcia na przestrzeń kosmiczną na zewnątrz. Za to pod jednym z ciężkim durastalowych dźwigarów, które runęły z góry poruszał się jakiś ludzki kształt. Kaszlał od wszechobecnego dymu, wydawało się, że był to ciemnoskóry człowiek, był cały okopcony, ledwo dało się coś rozpoznać. Konstrukcja, która go dociskała nadal zamocowana była na górze do sztywnego szkieletu statku, została jedynie wgięta na dół, nie unosiła się więc swobodnie i nie można jej było chyba przesunąć siłą samych rąk, szczególnie, że przez brak grawitacji nie bardzo było się jak zaprzeć. Być może gdyby mieli ciężką spawarkę albo jakiś przemysłowy podnośnik...

Pan Elf 14-05-2016 14:21

- Hej, Kehil, tak ktoś jest - oznajmił Lumber, kiedy zauważył ludzki kształt przygnieciony jakimś żelastwem.
Nie czekając długo na odpowiedź swojego towarzysza, ruszył w tamtą stronę, starając się wyminąć wszelkie przeszkody, jakie mu stanęły na drodze.

Kiedy już znalazł się w pobliżu, przyjrzał się dokładniej konstrukcji więżącej nieznajomego. Po krótkich oględzinach mógł śmiało stwierdzić, że bez specjalistycznych narzędzi nie było szans, by to ruszyć. Czyżby znaleźli się w sytuacji bez wyjścia?

- Hej, ty... Żyjesz? - zwrócił się do czarnoskórego. - Victor?

Jednocześnie Charles rozejrzał się dookoła, bo może gdzieś w pobliżu znajdowało się coś, co mogło pomóc w rozwiązaniu sytuacji. Jeśli nie, to może prawdopodobny Victor coś wiedział?

Mi Raaz 14-05-2016 20:56

Miraluka gdy zawołał go Lumber był przekonany, że chodzi o psa. Szybko pchnął robota w stronę śluzy. W końcu i tak pójdą, tudzież przemieszczą się, w stronę tego wyjścia.

- Już, czekaj - w kilku susach Poszukiwacz przedarł się do inżyniera.

Kehil nawet chwili się nie łudził, że znajdą coś co mogłoby zastąpić przemysłowy dźwig. Zamiast tego zaczął oceniać szanse powodzenia pchnięcia mocą. Były bardzo znikome. Była też spora szansa, że coś stanie się Viktorowi.

- Masz może jakieś złote pomysły Jack?

W głowie Kehila nagle pojawił się jej obraz. Wtedy ją zawiódł. Był za słaby, by uratować jej życie. Czy tym razem okaże się za słaby, żeby uratować tego człowieka? Chwycił lewą dłonią swój amulet i zaczął zbierać się pchnięcia.

Tadeus 18-05-2016 21:34

Przygwożdżony mężczyzna jęknął boleśnie, i przytaknął głową. Podobnie, jak prawie wszyscy inni pasażerowie na tym statku, wyglądał dziwacznie. Na głowie miał wielki zrolowany lok wybielonych włosów, na twarzy pod sadzą widać było pogrubione kredką brwi, był chudy i patykowaty, co dodatkowo podkreślał obcisły sceniczny kostium.


- Iiiiiiiii! - wrzasnął wysokim piskliwym głosem niczym wypłoszona dziewica- Wyciągnijcie mnie stąd!!! Gdzie jest Fifi! Fifi! Pieseczku!!!

Zaczął się wiercić, ale wyraźnie nie mógł się wyswobodzić. Cóż, albo nie był poważnie ranny, albo był to szok i w każdej chwili mógł wykitować. Ostatecznie mogli próbować go stamtąd po prostu wyszarpnąć.

Rozejrzeli się po otoczeniu. Nie widzieli nigdzie ciężkiej maszynerii, Charles miał jednak karabin laserowy, mogli próbować rozgrzać miejsce gięcia pręta wywalając w niego cały magazynek, a potem próbować go odgiąć siłą własnych mięśni, tudzież Mocy. Uratowany droid też miał wbudowaną małą spawarkę, którą powinna dodatkowo pomóc podgrzać odpowiednie miejsce.

- Wypuuuuścieeeee mnieeeeee! - zawył uwięziony.

Tymczasem na pokładzie Banthy pipczący ochoczo droid astronawigacyjny przyprowadził do kokpitu ciekawego gościa. Galaxia w rozpuszczonych włosach i naddartej sukni skierowała kroki swoich zgrabnych nóg prosto ku pilotowi.
- Pan jest kapitanem tego statku? Czy wszystko jest w porządku? Co z Victorem? Czy to potrwa jeszcze długo? Musimy jak najszybciej lądować, moja stylistka Xialialia jest ciężko ranna!

Dhratlach 18-05-2016 21:58

Makena siedział spokojnie przypatrując się sensorom. Nie mógł pozwolić, by problemy same się pojawiły bez jego wiedzy. Szczęśliwie, ekrany były czyste i nic nie zapowiadało niespodziewanych odwiedzin bardzo przyjaznych gości o inteligencji roztocza i temperamencie Sitha. Tyle dobrego.

Kiedy już myślał, że będzie spokój usłyszał najpierw popiskiwanie droida. Znając podstawy binarnego westchnął ciężko, lecz nie zaszczycił spojrzeniem jego gościa. Dopiero kiedy ta się odezwała, z niechęcią i ociąganiem spojrzał na nią, po czym powiedział obojętnie w lot wychwytując strzępy informacji od kobiety.

- Jeśli jeszcze nie wrócili z Victorem to znaczy, że są w trakcie jego odzyskiwania. Mogę ich poinformować by wracali jak najszybciej, ale nie odpowiadam za to co im się uda, a raczej nie uda się, osiągnąć na miejscu.

Po tych słowach z powrotem wrócił do obserwacji sensorów niemalże całkowicie tracąc wszelkie zainteresowanie gwiazdą holo-kina. Pierwsza lekcja dla piękności. Sława to nie wszystko. Stary nawyk i mądrość życiowa zadziałała tutaj automatycznie bez jego świadomości, a brzmiała mniej więcej tak... "Im bardziej szczególna czuje się kobieta i ma do tego podstawy... wyprowadź ją z błędu - nie jest. Niech goni ciebie a nie ty ją."

- Zdano mi raport o ciężkim stanie kobiety. Jest coś jeszcze co powinienem wiedzieć? - zapytał wręcz znużonym głosem dając kobiecie jasno do zrozumienia, że nie uważa jej w żaden sposób za jakikolwiek autorytet czy osobę posiadającą jakiekolwiek wpływy. To był kosmos, nie scena gdzie tryliony śliniących się mężczyzn wpatrywało się w obrazek. Umiejętności liczyły się bardziej niż gładka skóra i piękna buźka.

Pan Elf 21-05-2016 01:03

Lumber starał się ignorować zawodzenie czarnoskórego artysty. Nie było to łatwe zadanie, gdyż wydawał się jeszcze bardziej irytujący od ich droida protokolarnego, co całkiem zdziwiło inżyniera, ponieważ uważał, że nie ma niczego bardziej działającego na nerwy, niż ta kupa złomu. Mylił się i właśnie walczył z chęcią uciszenia Victora jego własnym lokiem.

- Kehil, mam pewien pomysł - oznajmił Charles. - Rozgrzejemy tamten o punkt - wskazał palcem w odpowiednie miejsce. - Użyjemy to tego całej serii z mojego karabinu, a dodatkowo pomoże nam twoja dziewczyna, którą przytargałeś. Ty zaś mógłbyś spróbować wyszarpać wtedy naszą primadonnę spod tego żelastwa.

- Może się uda, a jak nie, to przynajmniej przestanie jęczeć - dodał po chwili, wzruszając ramionami i sięgając po swój karabin.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:28.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172