lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Science-Fiction (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-science-fiction/)
-   -   [solo/SavageStarWars]Star Wars Opowieść Łowcy Nagród (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-science-fiction/17737-solo-savagestarwars-star-wars-opowiesc-lowcy-nagrod.html)

Prince_Iktorn 16-05-2018 14:22


Budynek Mika Mining Corp był zamknięty a światła wygaszone. Metalowe okiennice zamykały okna, zaś grube drzwi wejściowe były zamknięte na głucho. Sane bawił się podrzucając klucz elektroniczny otrzymany od Gubernatora.
Kobieta przyglądała się Łowcy.
- Oczywiście. Pracowałam przy kopalni jako geolog i wiem gdzie Mika się udał, razem z naszymi ochroniarzami. Kilka dni po wybuchu epidemii, kiedy jeszcze pracowaliśmy, znaleźliśmy stary, zawalony korytarz w kopalni, prowadzący do kompleksu tuneli w ruinach. Po tym, jak zbadaliśmy okolicę okazało się, że znaleźliśmy ślady czyjejś obecności niedaleko miejsc, gdzie tunele łączą się z podziemną rzeką, zasilającą Tel Bollin w wodę. Przynajmniej tak uważał Mika. Ja nie byłam przekonana, bowiem w tych tunelach tez istnieje życie. – tu wzdrygnęła się lekko.
- Samotne schodzenie tam nie jest bezpieczne, żyją tam różne rodzaje owadów żerujących na grzybach i wszystkim co jest organiczne. A nawet nieorganiczne, gdyż sądzimy, że one przegryzają się przez skały tworząc nowe tunele.
Uniosła na chwilę datapad i wyświetliła obraz.



- Są mniej więcej wielkości człowieka i zwykle występują samotnie. Czasami, jeszcze przed zarazą, milicja miasta organizowała wyprawy aby usuwać ich gniazda, ale teraz pewnie jest ich więcej.
- W każdym razie Mika uważał, że te ślady to dowód tego, że ktoś coś robił przy źródle wody dla miasta. Udało mi się ustalić, że podziemna rzeka prowadzi do starego kompleksu oczyszczalni, na wzgórzach, daleko za miastem. Mika zabrał naszych ochroniarzy i ruszył, aby zbadać ten stary kompleks. Jest tutaj.

Rhoma wyświetliła mapę najbliższej okolicy. Faktycznie, jakieś 40-50 kilometrów od miasta, znajdowało się pasmo wzgórz. Po chwili zapaliła się tam czerwona kropka.


- To tutaj. – geolożka wskazała punkt – Tutaj jest ta stara oczyszczalnia. Mam nawet zdjęcie od jednego z ludzi pustyni, którzy przed laty mieli tam swój obóz, zanim wyruszyli w dalszą wędrówkę. Udało mi się od niego dowiedzieć, że całe dolne poziomy tej instalacji, gdzie znajdowała się zapewne aparatura oczyszczająca wodę, były zaplombowane i nomadom nie udało się dostać do środka. Górne poziomy zostały w większości zniszczone przez czas i burze piaskowe.
- Jeśli chcecie, mogę was zaprowadzić w miejsce, gdzie Mika znalazł ślady w tunelach… do oczyszczalni wolałabym nie jechać, wolę zostać tutaj. – pogładziła po głowie dziewczynkę, która z intensywnością właściwą dzieciom wpatrywała się w Navę. Lyrio chyba pierwszy raz w życiu widział, aby zabraczka wydawała się speszona…

Pinn 16-05-2018 14:47

[media]http://www.youtube.com/watch?v=-nGLqXZ-f70&start_radio=1&list=RDKisHhIRihMY[/media]
Dzieciak schodzi do podziemi. Uciekł z domu, na chwilę nie mogąc znieść kolejnego obcego mężczyzny, który nie jest jego Ojcem. Zaczyna nienawidzić go, robi się wściekły.

Wszędzie jest ciemno. Delikatna diodowa latarka oświetla drogę wśród mroku obiecując ręką, że nie będą już nigdy drżeć, kiedy niby antyczny lampion wchodzi coraz głębiej. Słychać z daleka szum wody. Uważaj na nią Lyrio, mówi sobie rozsądnie chłopak. Woda na Mundorot jest zmieszana z siarką… zaraz też zapach wchodzi w jego nostrza. Nogi zaczynają się trząść, przypominając sobie plotki prawione przez starszych chłopaków.

-Chcę już nigdy się nie bać- mówi wyrostek Khort, kiedy mrok i siarka zaczynają przybierać na sile.

Chwile nasłuchuje się i słyszy coś dziwnego. Pikanie,piskliwe pikanie biegnie koło jego stopy. To tylko szczury… nieco większe niż czasem w jego przy-portowym domu. Mdłości zaczynają rosnąć, kręci mu się w głowie. Następnie budzi go pikanie. Pikanie aparatury i jego ciężki oddech. Koło niego nikt nie siedzi. Jest upchnięty w magazynie jedynego szpitala w mieście. Z oddali zdaje mu się słyszeć coś piskliwego. To tylko urojenia, kroplówka nieprzyjemnie stwardniała w żyle.

***

-Chyba udamy się do oczyszczalni. Dzięki za informację… jeśli dowiem się co z Miką postaram się dać znać przez komunikator- Lyrio zrócił do Tarhoma, brata wdzięcznej kobiety.

-Ziggy wpuść dane do konsoli na tym powolnym śmigaczu... oczyszczalnia wydaje się pewniejsza- powiedział Łowca nieco markotniejąc.

Kiedy już jechali Nava wydawała się dziwnie cicha i zawstydzona. Powoli i jak na razie bez komplikacji zbliżali się do bramy i zjazdu z miasta. Nagle Sane z głupim uśmiechem, wyraźnie radosny poklepał porozumiewawczo Lyria i wypalił.

-Nava by była niezłą mamą, co nie?- Sane powiedział dziwnie w skowronkach.

Lyrio walnął w ramię mechanika, chyba lekko za mocno. Sane spuścił głowę odsłaniając piersiówkę, widocznie już napoczętą.

-Kurwa… przepraszam Khort.

-Nie o to chodzi, najebałeś się na akcji! Tutaj gramy, mniej lub więcej o przetrwanie. Zawsze gra się o przetrwanie. Niedawno się tego nauczyłem, kiedy o mało… Sane do diabła w ogóle mnie słuchasz?

Sane wyszeptał, z lekka tylko mamrocząc.

-ona chyba tak…- powiedział podpity a Lyrio po krótkim gniewnym błysku nagle poczuł zlepki tej lekkości, która osnuła go delikatnie, kiedy uratował tłumek. Tym razem Khort schylił głowę i nie umiał już się wściekać, ani bać pełen zamyślenia.


Prince_Iktorn 18-05-2018 10:37




Wyruszyli z miasta kiedy tylko udało im się przepchnąć przez tłumy. Na bramie wjazdowej pomogła przepustka otrzymana od Gubernatora, po czym po długim nasypie skierowali się w dół, po czym skręcili w stronę wzgórz. Repulsorowa ciężarówka prowadzona pewną ręką Navy wzbijała tuman kurzu i pyłu, gdy pędziła naprzód. Sane i Ziggy postawili plandekę aby osłonić się przed palącym słońcem i z mijającymi minutami obserwowali pozostawione za plecami miasto.


Przed nimi rozciągało się piaszczyste pustkowie I wzgórza, gdzie według zdobytych informacji mieścił się cel wyprawy poszukiwanego hutta, Miki.


Po około godzinie dotarli do kanionu, który miał doprowadzić ich do celu. Nava była nieco spięta, gdy obserwowała wznoszące się ku górze ściany i znajdujące się w nich niewielkie jaskinie. Lyrio uruchomił skanery hełmu i natychmiast przekonał się, że nawet pustynia może być pełna życia. Wiele małych stworzeń szukało schronienia, gdy tylko ciężarówka się zbliżała, aby ponownie zająć się swoimi sprawami, gdy pojazd już odjechał. Nie widział jednak żadnego humanoida ani nic, co mogłoby stanowić zagrożenie dla całej grupy. Na pace ciężarówki rozległ się głośny brzęk, po czym przez tylne okno do kabiny wsunęła się głowa technika, który wytrzeźwiał podczas jazdy.
- Lyrio, wymieniłem i skalibrowałem filtry twojego plecaka rakietowego, powinieneś teraz bez problemów móc tutaj latać.
Nagle pojazd zatrzymał się.
- Jesteśmy na miejscu. – oznajmiła Nava, a Lyrio na czujnikach hełmu dostrzegł ukryte postacie, co najmniej tuzin, rozstawione przy wejściu do kompleksu i w zagłębieniach przy ścianie kanionu.

Pinn 18-05-2018 17:19

Pustynia wydawała się bezkresna i wyjątkowo bezlitosna. Wyruszynie poza Tel Bollin, było energetyzującym oraz wzbogacającym doświadczeniem. Endergaad zachwycał formacjami skalnymi, piaskiem wokół, którego roznosiło się falujące powietrze malując się hipnotycznie nad ziemią. Przez całą godzinną trasę już się nie odzywali. Sane trzeźwiał, Nava prowadziła z zaciśniętymi ustami a Ziggy z swoją mechaniczną fotograficzną pamięcią badał ciągle nowe dla nich wszystkich widoki. Kombinezon Lyria chronił go przed ciepłem, ale i tak całe plecy nie wspominając o bardziej prywatnych partiach ciała, tonęły w pocie. Kiedy Zabraczka powiedziała, iż się zbliżają, co również wskazywała komputerowa mapa Łowca założył hełm.

Po naciśnięciu guzika, obraz zaświecił i zamigotał a wizja podobnie jak piaskowe miraże zrobiła się ostatecznie wyjątkowo ostra, pełna różnorodnych danych wspomagających. Stojąc blisko oczyszczalni należało uruchomić skanery. Wtedy też mężczyzna odkrył jak pozornie martwa ziemia, jest pełna różnorodnych form życia. W większości drobnych i chyba nie niebezpiecznych. Następnie Khort podpiął skalibrowana plecak skokowy, wytężając wzrok.

-Widzę kilka postaci. Nie mam żadnej pewności, czy to ludzie Miki czy jacyś przeklęci bandyci czy może buntownicy.

Khort wskazał miejsce za skałą.

-Sane i Ziggy zostańcie tutaj przy furgonetce. Ja z Navą- kobieta porozumiewawczo pełna gotowości skinęła rogatą głową- Podejdziemy do cicho do kompleksu i zrobimy rekonesans. Sane jeśli zginę PROROK jest Twój- zażartował Lyrio.

-Wątpię. Ktoś musi o niego nie dbać, żebym miał robotę. A ja ją straciłem- uśmiechnął się racjonalnie mechanik, z jakąś szczątkową drobinką wypitego alkoholu.

Rozklekotane repulsory zgasły i w końcu nadeszła cisza wielkiej przestrzenii. Zewsząd otaczały ich pustkowia, a kanciaste i majestatyczne Tel Bollin znikło im już z oczy około pół godziny temu. Lyrio planował wejść na jedno wzniesienie, z którego jak sądził będzie miał dobry widok oraz ukrycie. Poklepał się po kaburach z blasterami i ruszyli z Navą, cały czas mając włączone systemy zaawansowanego hełmu.

Prince_Iktorn 20-05-2018 12:46


Grupka towarzyszy rozdzieliła się, zgodnie z poleceniami Łowcy. Lyrio wraz z Navą ominęli większość posterunków dzięki czujnikom hełmu i po chwili wspinaczki osiągnęli upatrzone pozycje. Przez chwilę Łowca żałował, że pozostawił karabin snajperski na pokładzie PROROKA, ale nie było czego rozpamiętywać. Podczas podejścia, uwagę łowcy zwróciło kilka rzeczy. Za załomem skalnym, z drugiej strony budynku stały dwa pojazdy repulsorowe, oba zniszczone. Z doświadczenia Łowcy wynikało, że całkiem niedawno. Obok wraków stały też dwa stare myśliwce Z-95 Headhunter. Jeden z nich był częściowo rozmontowany, a drugi w gorszym stanie niż oba zniszczone pojazdy. Wokół walało się mnóstwo złomu, drobnych części, a skały wokół budowli i same ściany były nadtopione od ognia blasterów. Jakiś czas temu musiała się tu toczyć niezła walka.

Po długiej chwili ze zgrzytem oworzyły się drzwi kompleksu i duża grupa bandziorów różnych ras wypadła na zewnątrz. Po chwili dołączyli do nich ci poukrywani wśród skał.
Ponad dwa tuziny luf blasterów różnych typów skierowały się na ciężarówkę. Rozległ się donośny głos.


- Uwaga! Jesteście otoczeni! Rzućcie broń i wyjdźcie z rękoma w górze! Jeśli posłuchacie, to nikomu nic się nie stanie!
Mówiącym był młody hutt, obwieszony bronią, który w eskorcie kilku zbirów wyjechał na małej platformie, rozpoznaną przez Lyria jako towarowy wózek repulsorowy. Hutt mówił w basicu, co dodatkowo potęgowało dziwne wrażenie. Łowca musiał przyznać, że na holozdjęciu hutt Mika wyglądał „grzeczniej” niż w rzeczywistości...

Pinn 20-05-2018 17:56

Na wysokiej pozycji było widać cały kompleks oczyszczalni otoczony zewsząd freskami wiekowych skał. Pomimo ruiny jakim był budynek, większość zniszczeń musiano dokonać nie dawno. Rozwalone myśliwce, dwa śmigacze a wszędzie wokół świeże rany po blasterach bezlitośnie raniących otoczenie. Był też sam wielmożny Hutt Mika, który zdawał się o wiele paskudniejszy niż na zdjęciu. Khort myślał, że to będzie pierwszy osobnik, który parał się filantropią, jednak szybko złudzenia zostały rozwiane, kiedy przez drzwi wypadła hałastra bandytów a z ukrytych pozycji wypełzli ochroniarze jego celu. Zanosiło się na śmiertelną wymianę ognia.

Lyrio westchnął, kiedy tylko uświadomił, że nie wziął karabinu snajperskiego, który w tej sytuacji byłby niezastąpiony. Niemniej w hangarze dużo się działo i pozostawiony w kajucie FMG-66 ucinał sobie drzemkę opierając się o ścianę PROROKA.

-Kiedyś zapomnę o swojej głowie…- powiedział cicho, lecz Nava bardziej skoncentrowana na zadaniu obserwowała otoczenie przez wizjer lornetki.

-Skup się na zadaniu Lyrio. Szykuje się na ostrą wymianę zdań- szepnęła ostro, widocznie zaintrygowana.

Po chwili wszystko się posypało. Lyrio zrozumiał, że brygada Miki musiała zobaczyć nie całkiem idealnie zaparkowaną ciężarówkę, którą tu przyjechali.

- Uwaga! Jesteście otoczeni! Rzućcie broń i wyjdźcie z rękoma w górze! Jeśli posłuchacie, to nikomu nic się nie stanie!- ryknął bulgocząco Mika.

Lyrio, poczuł adrenalinowy kop, który jak rzeka chromu rozszedł się prędko po krwioobiegu gotowym do walki. Sane i Ziggy byli w tarapatach, jednak on i Nava widocznie pozostali niezauważeni. Nie miał szans pokonać ponad dwudziestki zbirów, więc chyba pozostawała mu dyplomacja… niemniej Mika wcale nie musiał chcieć wracać do domu.

-Zajdziemy ich od tyłu. Znaczy Mikę. Kiedy poczuje zaskoczenie wyjaśnię mu nasze pokojowe zamiary. Paradoks, cholerny paradoks.

Prince_Iktorn 21-05-2018 14:26


Przekradając się za skałami, Lyrio i Nava zbliżali się do hutta i jego ludzi. Przez ten czas ochrona Miki przyprowadziła do hutta Sane’a i Ziggiego.
Wzmocnione czujniki hełmu pomogły Łowcy usłyszeć, jak Sane tłumaczy synowi Popary, po co tu przybyli i zdaje krótką relację z wydarzeń w Tel Bollin. Gdy byli już dość blisko aby zaskoczyć hutta, jeden z jego ludzi z okrzykiem strachu obrócił się i wycelował w nich broń. W mgnieniu oka dołączyli do niego pozostali. O kanionie rozległ się głęboki głos Miki.
- Spokój. Opuście broń. Przepraszam za tak niefortunne przywitanie – Mika po raz kolejny zaskoczył Lyria. W języku huttów nie istniały bowiem słowa „proszę”, „dziękuję” czy „przepraszam” i nigdy dotąd Łowca nie słyszał aby jakikolwiek hutt wypowiadała te słowa nawet w innych językach. – jednakże mieliśmy tutaj ciężkie chwile, które mogły sprawić, że moi pracownicy mają nieco rozdygotane nerwy.
- Pańscy współpracownicy poinformowali mnie o celu waszej misji na Endregaard. To dobrze, że przywieźliście lek na zarazę, jednak obawiam się, że w najbliższym czasie nie będę skłonny aby opuścić tą planetę. Mam uzasadnione podejrzenia, że zaraza została stworzona sztucznie i pomimo tego, że przenosi się w powietrzu, jej pierwsze ofiary zaraziły się poprzez kontakt z wodą, która dotarła do miasta z tej oto oczyszczalni. Tak więc dopóki nie wyjaśnię tej sprawy, nie odejdę stąd. Jestem pewien że może pan to zrozumieć, kapitanie Khort. Moi pracownicy na tej planecie to moi ludzie. Obiecałem im bezpieczeństwo w zamian za ich lojalność i pracę i dotrzymam danego słowa. Poza tym można powiedzieć że moje podejrzenia się potwierdzają. Oczyszczalni strzegły nowe automatyczne systemy obronne, które udało się nam zneutralizować, chociaż kosztowało to nas dwie ciężarówki repulsorowe i jeden myśliwiec. Ktoś wymienił instalacje alarmowe w kompleksie i założył dodatkowe blokady na wrota prowadzące do dolnych sekcji oczyszczalni. Nawet teraz moi ludzie próbują je otworzyć. Niestety mój technik został ranny w starciu i nie jest w pełni sił. Chciałbym zaproponować rozwiązanie które będzie z pożytkiem dla wszystkich. Wynajmę pana i pana ludzi abyście pomogli mi w rozwiązaniu zagadki tej zarazy, a gdy sytuacja będzie opanowana, wrócę z panem na Nar Shaddaa. Tak więc pozostaje pytanie co Pan ma zamiar zrobić?

Pinn 23-05-2018 21:46

Lyrio zaprawdę, nie widział tak ogładnego, wręcz miłego Hutta. Większość z tego gatunku śliniła się, śmierdziała i znęcała się nad swoimi niewolnikami. W przypadku Miki z standardowego zestawu zostawał tylko smród. Łowca kiwnął głową na przyjęcie propozycji, patrząc na zgraję otaczających go różnorakich twarzy.

-Pomogę Ci. Powinniśmy wejść małą grupą na wypadek dalszych zagrożeń.

Powietrze zaczynało znów falować, a upał wśród rozgrzanej klatki ze skał robił się drażniący. W środku kompleksu powinno być chłodniej, co wydawało się dobrym planem. Zabity przez systemy obronne tylko, aby schronić się przed skwarem. Bohaterska śmierć. Lyrio wyjął zdecydowanie i z dużą dozą pewności siebie, swój blaster.

-Masz moją broń Mika. Powiedz mi tylko co mam zrobić.


Prince_Iktorn 28-05-2018 23:05


Mika skinął głową na słowa Łowcy.
-Cieszę się, z pańskiej decyzji, kapitanie Khort. Zatem ruszajmy, zapraszam.
Z tymi słowy jego wózek repulsorowy ruszył z powrotem do kompleksu. Sane i Ziggy otrzymali z powrotem swoją broń po czym szybkimi krokami skierowali się za Lyriem i Navą, którzy weszli do kompleksu w ślad za młodym huttem.


Oczyszczalnie była ruiną. Brak okien, powykręcanie wsporniki i elementy nośne konstrukcji tworzyły prawdziwy metalowy labirynt. Bezlitosne światło słońca Endregaadu wpadało do wnętrza przez dziury w ścianach i suficie, Lyrio zauważył także porastające gdzieniegdzie plamy zieleni. Pustynne życie starało się przetrwać wszędzie, gdzie było choć odrobię wilgotno.
- Słyszycie to? Ten szum?– głos Sane’a wyrwał Łowcę z zamyślenia.
Istotnie, gdy Lyrio wzmocnił czujniki hełmu, usłyszał wyraźny szum maszynerii, gdzieś na niższych poziomach.
- Ta instalacja cały czas działa. A przynajmniej działała już gdy tu przybyliśmy. - Oznajmił Mika.
Po kilkunastominutowym spacerze przez poniszczony kompleks, grupa znalazła się przed klatką schodową prowadzącą w dół. Po zejściu w ciemność kompleksu, znaleźli się przed zaplombowanymi wrotami. Skanery hełmu nie wykrywały nic, wrota były za grube i tłumiły wszystkie odczyty.


Wokół pancernych drzwi pracowała grupka najemników Miki. Jeden z nich, szczupły Rodianin właśnie zdejmował z drzwi pozostałości po ładunkach wybuchowych. Inni próbowali coś zdziałać przy otwartym panelu sterownia.
- Panie Lyrio, wygląda na to, że próbowali wysadzić drzwi – Ziggy poświecił z jednego ze swoich oczodołów na osmalone ślady przy krawędziach i na środku pancernych płyt.
- Zgadza się. Próbowaliśmy się dostać na dół zarówno poprzez rozbicie drzwi, jak i ich otwarcie. Jak na razie nie mamy szczęścia.
- To dlatego, że działacie w złą stronę. – wtrącił się Sane. – Te wrota domyślnie mają być zamknięte. Wy próbujecie otworzyć odłączając zasilanie i otwierać je ręcznie. Problem w tym, że wtedy zamykają się blokady. Trzeba przywrócić zasilanie i złamać hasło otwierające drzwi.
Wywód technika spotkał się komentarzami pełnymi niedowierzania wśród ludzi Miki. Jednakże posłuchali go i po kilkunastu minutach rozległy się okrzyki zdziwienia, gdy wrota drgnęły i powoli zaczęły się otwierać.
- Już teraz nie żałuję, że przyjął pan moją propozycję, kapitanie…- dalsze słowa Miki przerwały strzały.
Technicy Miki rozbiegli się na boki, Sane odruchowo przeturlał się na drugą stronę korytarza, gdy zza wrót błyskawicznie wypadły trzy wielkie kształty, siejąc dookoła ogniem z działek blasterowych. Trójka imperialnych droidów zwiadowczych ostrzeliwała wszystkie strony korytarza ze swoich działek zamontowanych dookoła korpusu. Kilku ludzi Miki padło, jednak pozostali zdołali znaleźć osłonę i odpowiedzieli ogniem, wraz z Lyriem i jego przyjaciółmi.



Po walce
Eksplozja ostatniego z droidów przez długą chwilę odbijała się echem w uszach wszystkich. Zaraz potem rozległy się jęki rannych. Jeden z ocalałych medyków ruszył im na pomoc, podobnie jak Ziggy.
- Imperialne droidy – wyraz twarzy Navy wyraźnie mówił, że splunęłaby, gdyby nie miała wysuszonych ust…
Po opatrzeniu rannych, ostrożnie, z bronią gotową do strzału, ludzie Miki wraz z Lyriem i jego załogą ruszyli w głąb podziemnych instalacji. Tutaj wszystko było czyste. Nie było pyłu, ani kurzu, zupełnie jakby ktoś utrzymywał tu droidy sprzątające. Naturalnego światła w podziemiach nie było, natomiast wyraźnie świeciły lampy przemysłowe, we wszystkich korytarzach. Podobnie jak drzwi na górze, dolna część kompleksu miała zasilanie.


Mijali wielkie linie wodociągów, które przepompowywały wodę i przesyłały ją dalej do oczyszczenia i jeszcze dalej, do wyczekującego Tel Bollin.
Przy niektórych liniach znaleźli także coś, co nie powinno się tam znajdować, beczki wypełnione zielonkawą cieczą.


Po krótkiej dyskusji, technicy Miki zgodzili się z Sanem, ze należy beczki, odłączyć, gdy tylko na nie traficie, więc były one odłączane stopniowo, gdy grupa przemieszczała się w poszukiwaniu sterowni.


Samo centrum sterujące nie odbiegało standardem od reszty kompleksu. Zadbane, czyste, z ekranami aktywnych monitorów niemalże czekało na swoich operatorów.
Sane, Ziggy, Nava i jedyny ocalały haker Miki natychmiast zaczęli sprawdzać systemy.
- To Imperium. – stwierdziła zabraczka bezbarwnym głosem.
- To oni wypuścili wirusa. To oni rozpętali zarazę, okazuje się że mieli wątpliwości czy roznoszenie drogą powietrzną zagwarantuje zarażenie, więc najpierw zatruli jedyne ujście wody, aby mieć pewność.
- To nie wszystko. – dodał Sane. – Z tych zapisów wynika, że to co wlewali tutaj, nazwali Substancją Alfa. Ale jest też coś co nazywają Substancją Beta. Zabrali część kontenerów i jakoś je zmodyfikowali.
- Sprawdźcie, gdzie… - głos Miki urwał się, gdy wielki hologram uruchomił się na głównym wyświetlaczu.
- Witaj Lyrio. Nie spodziewałem się, że dotrzesz aż tutaj.Agent ISB Blaise spoglądał na zgromadzonych.
- I jak podoba ci się to co znalazłeś?


Pinn 29-05-2018 09:59

Kompleks był klimatyzowany, pełen tajemnic otwierających się z każdym krokiem. Ludzie Miki wydawali się sprawni, a oczyszczalnia zaczynała budzić niepokój w Khorcie kiedy tylko zapuszczali się na dolne poziomy. Po krótkiej strzelaninie z sondami, w której Mika stracił trzech ludzi znaleźli się w głównym pomieszczeniu sterującym. Wszystko wokół nie jawiło się już jako ruina. Przeciwnie, wnętrze było zadbane, w znanym wszystkim stylu wykończenia. Zanim kompanii stwierdzili, że mają do czynienia z Imperium, Lyrio wiedział już to sam, czując rosnący niepokój. Teraz Łowca wiedział na pewno- za zarazą od samego początku stał Blaise. Co gorsza ładunek szczepionki skrupulatnie rozpakowywany przez porucznika pod nadzorem Gubernatora musiał być tą nieszczęsną substancją Beta. Mogło być za późno, lecz nawet jeśli po czasie należało ostrzec Tel Bollin o zagrożeniu. Głupia duma i rażący wstyd zahamowały wcześniej Lyria przed powiedzeniem o wpadce na Niszczycielu, jednak teraz ważyły się losy całej populacji.

Walczącego z emocjami Łowcę przerwało pojawienie się na ekranie ludobójcy Blaise’a.

- Witaj Lyrio. Nie spodziewałem się, że dotrzesz aż tutaj. – Agent ISB Blaise spoglądał na zgromadzonych.

- I jak podoba ci się to co znalazłeś?

Lyrio chciał sprzedać mu cios w twarz, jednak miał do czynienia tylko z hologramem. Znając tego przebiegłego drania, mógł zdyskredytować go przed Miką, wspominając tylko o małych odwiedzinach na statku Agenta. Lyrio nie wiedział co powiedzieć, poza tuzinem naprawdę wulgarnych słów więc wziął głęboki oddech przez filtry hełmu i rzekł w stronę projekcji.

-Dlaczego Blaise? Jaki masz w tym cel?!- wycedził przez żeby, czując gniew zaciskający się w wnętrznościach.



Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:10.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172