Nie musisz pod żadnym pozorem zmieniać swoich dotychczasowych postów – możemy przecież przyjąć, że Graig nie odczytał mowy ciał inkwizytorów stuprocentowo poprawnie albo źle ją zinterpretował i nadal myśli, że Mercutio jest wasalem Stane.

Co do bieżącej gry, mam nadzieję, że nie zasypałem Cię nadmiarem bogatych w detale postów, ale trafiła się akurat okazja, żeby przysiąść mocniej do sesji, a i aktualny zwrot akcji wymaga, aby wyjaśnić wiele aspektów śledztwa, do których sam Fenoff najpewniej by nie dotarł. To, co wydawało się na początku lokalnym dochodzeniem w sprawie świętokradczego wandalizmu, było najwyraźniej jedynie wątkiem pobocznym znacznie, ale to znacznie poważniejszej sprawy!

Cieszę się też szczerze, że tak płynnie i obszernie współdzielisz ze mną najnowsze wpisy, zwłaszcza przemyślenia Graiga na temat szczegółów śledztwa – myślę, że mimo wszystko kilkoma detalami jeszcze Cię zaskoczę ;-)

Następna fabularna wstawka będzie jeszcze dzisiaj!

Mój drogi graczu, kiedyś musiał nadejść ten smutny moment - niniejszym dotarliśmy do końca rozgrywanego wspólnie scenariusza. Śledztwo zostało zwieńczone niekwestionowanym sukcesem, a sam Graig Fenoff zmienił diametralnie swe życie trafiając na stałe w szeregi Świętego Oficjum. Z mechanicznego punktu widzenia oznacza to, że arbitrator otrzymał ode mnie 600 PD i może je wykorzystać na wszelkie rozwinięcia dostępne z tablic podręcznika (instruktorzy Trójrożca są w stanie zapewnić nawet najbardziej egzotyczne treningi). Dodatkowo z racji przynależności do świty znamienitego inkwizytora pozyskał kartę płatniczą z tysiącem tronów oraz zakwaterowanie, wyżywienie i posługę duchową na terenie twierdzy Inkwizycji.

Tyle w kwestii nagrody dla Fenoffa, teraz słów kilka na temat samej gry. Nie będę ukrywał, że startując z tym scenariuszem zupełnie inaczej wyobrażałem sobie jego przebieg i finał. Odpadnięcie wszystkich graczy z wyjątkiem najbardziej zdeterminowanego mocno mnie zaskoczyło, ale też rzuciło bardzo pozytywne światło na wysiłki BigPoppy. Moje wielkie ukłony dla gracza za konsekwencję i wytrwałość. Zdaję sobie sprawę, że czasami lagi w postowaniu mogły mieć zniechęcający wpływ na bieg gry. Mam nadzieję, że sama przygoda - faktycznie bardzo mocno skoncentrowana na aspekcie śledczym i z niewielką dawką prawdziwej akcji - nieco te niedogodności złagodziła.

Osobiście grało mi się bardzo dobrze. BigPoppa - to była przyjemność i mam nadzieję, że zdarzy nam się jeszcze w przyszłości pobawić razem (być może w kontynuacji przygód operatora Fenoffa).