|
To był koniec. Nikt nie spodziewał się Imperialnej Inkwizycji! Wprawdzie Sinophiańczycy i inna swołocz otwarcie posługująca się symboliką znienawidzonych von Sorillów właśnie gryzła metalowe kraty podłogi, a część Akolitów Inkwizycji dotrzymywała im towarzystwa, kiedy Lucius McKay też był martwy, a Coraxowie byli na pograniczu kompletnej anihilacji? Nie chodziło tylko o śmierć w walce, egzekucję czy nawet tortury, a o odarcie z dziedzictwa i wyklęcie nazwiska rodu po wsze czasy. Wypalenie imion i historii rodu na wszystkie pokolenia wstecz. Prawda miała trafić tylko do archiwów Inkwizycji, trzymana pod kluczem dla śledczych. Reszta... całe Imperium miało zapomnąć o nich. Jakby nigdy nie istnieli. Dlaczego? Skąd Ordo Hereticus u boku tych szczurów? Zdali broń, oszołomieni i przybici. Siostra Bitewna, niejaka Amelia z zakonu Ebonitowego Kielicha, wylegitymowana tak pod kątem swej macierzy jak i z autorytetu jej mistrza, Inkwizytora Ordinariusa Ordo Hereticus, niejakiego Ivana Kirge'a, pozwoliła na opatrzenie rannych (czym skutecznie zajął się Ramirez ze swoim mechadendrytem medicae) - ale już na zabranie ciała poległego nie. Lada moment przybyły silne patrole Bezpieczeństwa Marynarki. Siostra i oficer łącznikowy odpowiednio nimi pokierowali, rozbrajając Odkrywców, odbierając im także inne narzędzia oraz środki przekazu vox. Ekipa została następnie skuta kajdankami. Mieli na sobie tylko swój ubiór i pancerze. Bezpieczniacy chcieli zedrzeć te drugie, ale siostrzyczka ich powstrzymała. Wyraźnie jej się spieszyło. Mieli trafić do aresztu w Bastionie - i to też nie. Siostra, korzystając z autorytetu Inkwizycji, kazała ludziom z Naval Security ogarnąć burdel i czekać na przybycie Adeptus Arbites, a sama kazała łącznikowi zabrać ją do niedalekiego hangaru promów. Bez dyskusji, bez pytań. Imperial Navy musiało się ukorzyć przed żądaniami Wielkiej I, więc tak też się stało. Czym prędzej ruszyli przez korytarze. Łącznik i serwoczaszka z przodu, prowadząc korowód skutych, zamknięty przez kobietę w bardzo ciężkim wspomaganym pancerzu. Czyli nawet nie szli do aresztu IN albo pierdla Arbitratorów, a do jakiegoś black site Inkwizycji... może nawet na Czarny Statek albo jakiś inny, niezarejestrowany. Do kazamatów, by tam przepaść na zawsze. Tak się nie stało... a przynajmniej nie pod okiem tej kobiety z Adepta Sororitas. Przechodzili przez jeden z większych korytarzy... w zasadzie niewielką halę przeładunkową, z grubsza pustą. Wręcz podejrzanie pustą. Pogrążoną w półmroku. Jedynie główna ścieżka prowadząca nieco po prawej od środka sali była oświetlona silnymi snopami żółtego, LEDowego światła padającymi z góry. Jedyne inne oświetlenie to te z korytarzy prowadzących do tej sali oraz pozycyjne podłogowe, obramujące ścieżki i miejsca postoju kontenerów oraz maszyn. Jak tylko tu weszli to już wiedzieli, że coś jest nie tak. [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=yejRT-r2bbE[/MEDIA] Kobieta kazała wstrzymać pochód. Coś jej śmierdziało. Za ciemno, za cicho. Próbowała się skontaktować przez vox... i zaraz porwała za i odbezpieczyła broń. Zagłuszanie. Dość ciche kliknięcie. Zwielokrotniony dźwięk, jakby pękających petard. Trzy granaty typu foton-flesz z prysnęły z ukrytej auto-wyrzutni. Pociski błyskawicznie przemknęły krótki dystans i błysnęły w powietrzu między ludźmi. Potężne, magnezowe flesze całkowicie ich oślepiły, aż wrzeszczeli i zataczali się. A zaraz potem strzały. Jeden laser. Charakterystyczny dźwięk... ktoś dostał, zwalił się na podłogę jak kloc. Siostra coś krzyczy. Drugi strzał. Karabin melta, aż ciarki przeszły. Basowe "zzzzzummm" gdzieś z tyłu, krzyk bólu od Sororita. Zaraz potem kolejny, głośniejszy trzask lasera. I potężna detonacja bijąca wszędzie gorącym podmuchem. Wszystkich Odkrywców z impetem porwała i rzuciła o podłogę. Sekundę potem serwoczaszka, strzela. I drugi strzał, z góry. Musiała dostać, słychać było trzask i sypanie się kości oraz metalu po posadzce. Kolejne huki, połączone z sykiem jakby gaśnic. Granaty gazowe... albo dymne. Pospieszne kroki u góry i z tyłu. A potem nic. Cisza. Tylko ich stękania, teksty w stylu "nic nie widzę" i inne odgłosy pochodzące od drużyny. Wreszcie, wzrok im powrócił. Powiedli nim po okolicy. [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=MudRvzka7hw[/MEDIA] Ślady sadzy, popiołu, wciąż tlących się resztek oraz rozerwanych kawałków pancerza tam, gdzie stała siostra. Z przodu oficer IN leżący z przestrzeloną na wylot skronią, wypaloną laserem. Precyzyjny Long-las. Obok roztrzaskana serwoczaszka. Przy ciele oficera IN młot wojenny, nieco szpeju - pewnie jakiś komunikator... i klucze do ich kajdan. Kto ich zgasił? Jedyne ślady to trzy "wystrzelane" łupiny po granatach Photon Flash, pusty Auto-Launcher gdzieś w cieniu na boku i spalony "grzejnik", Hot-shot Charge do Long-Lasa. I co teraz? Kolejny chichot przewrotnego losu. Ci, co ich pojmali, byli właśnie martwi. Nie wiedzieli kto ich ubił... i czemu tylko ich. Byli w pustym magazynie... I mieli wybór. Czekać na Inkwizycję, bezpiekę albo Arbites - czy rozkuć się i czmychać na statek? Mechanika Tura 1 Z Auto-Launchera lecą 3 granaty Photon Flash, które praktycznie od razu oślepiają wszystkich na paręnaście sekund, “wszyscy” mają fabularnie sknocone testy na Surprise. Zaraz potem adiutant IN obrywa w łeb ze snajpery: Long-las, Overcharge Pack, rzut 20/90 (50 BS +10 Short Range +20 Long Aim +30 Surprise -20 Called Shot), +2 kości obrażeń z Accurate, 3k10+4 Energy Damage, Penetracja 1: 6, 3 i 9 = 18; - 3 Toughness Bonus = 15. Obrażenia w żywotność przebite o 10, więc Minion 2 pada od razu, bez pierwszej Rany (traktowany jakby oberwał dwie na raz i zginął). Podobne wystrzały lecą w siostrę. Meltagun: 45/110 (50 +10 Hulking Size +30 Surprise +20 Long Aim), Pen 13, 2k10+8 Energy Dmg; 24 - redukcja 3 TB = 21 obrażeń, jest na -1 w Body: zżera Half Action w jej następnej turze. Long-las z Hot-shot Charge: 17/90 (te same mody co u tego snajpera wyżej), Pen 4: 26-3 TB-8 Armour Points=15 w Body, jest na -16; śmierć + wybuch amunicji + specjal: precyzyjne trafienie w słaby punkt źródła zasilania tego wadliwego wzorca ciężkiego pancerza wspomaganego = silna eksplozja, nic z niej nie zostało. Podmuch detonacji nie rani ekipy Odkrywców (a raczej: redukcja znosi obrażenia), ale wszyscy jej członkowie zostają Powaleni [status Prone]. Tura 2 Odkrywcy nie są już Surprised, ale są wciąż Blinded i Restrained (kajdanki na rękach). Servo-Skull strzela do jednego z napastników: 80/35 (baza 15 BS +10 Red-Dot Laser Sight +10 Aim), pudło. Jeden ze snajperów przeładowuje (Full Action, zwykła bateria, pusty/bezużyteczny “grzejnik” ląduje na podłodze), drugi strzela w serwoczerep: 21/40 (50 BS +10 Aim +10 Short Range -30 Puny Size), Pen 1, dmg 1k10+4 E: 10, -3 redukcji = 7, jest na -4: zniszczona, gdyż była obarczona zasadą Sudden Death (ginie kiedy osiągnie 0 lub mniej Wounds). Zaraz potem, nim Odkrywcy odzyskają wzrok (już nie mówiąc o oswobodzeniu się), napastnicy rzucają “pod siebie” granaty typu Blind (dym + dipole EM/IR) i się ulatniają. Koniec starcia. |
|
Rozbroili ich i zakuli w kajdany. Jak zwierzęta. Ramirez miał zaciśniętą szczękę. Czuł jak poci się wewnątrz pancerza. Zegar na ręce nieuchronnie odliczał czas do przewidywanego wyczerpania baterii. A potem nastała jasność i ciemność. Cisza i huk. Ale pancerz Ramireza stał. Jakby znowu spóźnił się z reakcją. A potem krótkie spojrzenia wymienione między starą gwardią. Nie mogli zobaczyć uśmiechu na twarzy techkapłana przez szczelny hełm, ale skinął im głową. Szybko przejął klucze do kajdan i rozkuł się. Rzucił je dalej Barce. Cóż, formalnie byli trupami. Nawet jeśli umkną inkwizycji, to dziedziczka Coraxów mogła ich skazać na śmierć. Ale nie mogli tego zaprzepaścić. Nie po tym wszystkim. Śmierć kolejnego Coraxa zabrałaby Ramirezowi Błysk Cienia. Nie mógł do tego dopuścić. W magnetyczny uchwyt swojego pancerza wpiął Młot po oficerze Imperial Navy, a Barce rzucił jego vox komunikator. |
Klucze wędrowały od osoby do osoby. Maurice rozkuł się i podał je dalej. W głowie szamotała mu się myśl: "Dlaczego?". To jedno pytanie musiało uzyskać odpowiedź jeżeli nie teraz to jak najszybciej. Wiedział, że w tej sytuacji pozostanie na miejscu będzie oznaczać pewną śmierć. Wcześniej mogliby pewnie jeszcze się wybronić, zachować honor poddając się... Nie. Do Maurice'a dotarło, że von Sorillowie współpracowali z Inkwizycją. To współdziałanie musiało wynikać z czegoś. Maurice'a przeszedł dreszcz bo zdał sobie sprawę jakie straszliwe scenariusze stwarza to dla niego i Winter. Jednak przydupasi Sorillów nie byli Inkwizycji posłuszni, to też miało swoje implikacje, ale wątpił by przełożeni Siostry Bitwy dowiedzieli się o ich wybryku. Zgarnął pozostawiony bezpański auto-launcher i sprawdził czy są w nim jeszcze jakieś granaty. Jeżeli nawet nie ma to lepiej taką bronią przywalić komuś w pysk niż z pięści. - Cofnijmy się po nasze rzeczy. Bez broni nie przebijemy się przez stację. Porządkowcy Marynarki nie są żadnymi wybitnymi wojownikami. - rzekł pewnie ruszając za Kapłanem, Ramirezem i Barcą. |
|
|
Odgłosy walki ogłuszyły Bellitę. Ten hałas, przeciskające się między sobą ciała. Dotyk.. Dotyk, którego tak nie lubiła. Chaos tak inny od kosmicznego. Brutalny, okrutny. Z trudem nadążała za rozwojem sytuacji, starając się osłaniać swoich ostrzałem. |
|
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:44. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0