Ruda stanęła w wejściu jak wryta. Przecież miała iść do magazynu. Musiała chyba zbyt intensywnie myśleć o misji. - Mike, choć ze mną do magazynu. A wy idźcie do Netrunera, tak będzie szybciej. |
Mick popatrzył na Rudą, chwilę milczał jakby na coś czekał, po czym szybko powiedział: -Chodźmy do tego magazynu. Po drodze wyciągną papierosy ze sztucznie hodowanego tytoniu. Podał dla Rudej a potem sam wyją i zapalił. Antoni i Scot Wsiedliście z powrotem do windy i wjechaliście na trzecie piętro. Po drodze nie zamieniliście ani słowa. Wysiedliście znów długi korytarz i masa drzwi. Podeszliście do właściwych po drodze mijając strażnika. Weszliście do pokoju. W pokoju było ciemno. W powietrzu unosił się nikotynowy dym. Na środku pokoju stało biurko z komputerem, w rogu stała metalowa szafka. Pod jedną ze ścian był fotel. Na fotelu siedział Netruner Bob. Bob był wielkim Afrykaninem, nosił krótko przystrzyżone włosy, i modną video kurtkę na której właśnie był odtwarzany jakiś teledysk. Netruner właśnie wkładał jakiś chip do deka, gdy weszliście. Podniósł na was wzrok. -Czego? Miał nieprzyjemny zachrypnięty głos. Ruda Poszłaś z Mickiem do magazynu, przeszliście korytarz i zeszliście do piwnicy. W piwnicy był mały korytarz zakończony wielkimi drzwiami. W pomieszczeniu panował zaduch, widocznie popsuła się klimatyzacja. Przed drzwiami stał wielki indianiec. Był ubrany w czarny długi kevlarowy płaszcz, nie wiecie jakim cudem się w nim nie usmażył. Było widać, że ma podskórny pancerz i pewnie jego zadrutowanie jest warte kupę kasy. Obok indiańca stało biurko za którym siedział niski starszy facet. Nazywał się Siergiej i zarządzał magazynem. Rozwiązywał właśnie krzyżówkę. Był staroświeckim człowiekiem, założył tą firmę razem z szefem i jest jego nieoficjalną prawą ręką. Podniósł głowę znad krzyżówki. -Co wam potrzeba? |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:51. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0