lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Science-Fiction (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-science-fiction/)
-   -   [CyberPunk 2020] Old Chicago (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-science-fiction/8365-cyberpunk-2020-old-chicago.html)

Aschaar 22-01-2011 11:18

W końcu Hash znalazł się w domu. W ostatnim czasie działo się wiele i jakoś...

Młody zjadł - pewnie do spółki z kotem - resztę z kupionego wcześniej żarcia od pana Changa. Nic nie zostało, ale Hash w zasadzie nie miał ochoty na żarcie. W zasadzie to nie miał ochoty na nic. Odruchowo spojrzał komputer. Coś jednak trzeba było robić. Chociażby znaleźć dla medykusa tego kupca, albo lepiej - tych kupców. Zanim jednak się za to zabrał zauważył, że ktoś jednak go kocha i tym kimś jest nie kto inny jak prywatny detektyw.

"No i co jeszcze? Choinkę świąteczną?!?" - pomyślał chłopak kiedy przeczytał informację. - "Kurwa Stary na cuda to się czeka. Po pierwsze to nie mam numeru tech cwela, po drugie to korp i jego telefon jest pewnie w odpowiedniej szufladce bazy. Po trzecie to przydupas Ann i jego telefon jest w jeszcze bardziej specjalnej szufladce bazy."


- Let's dance... - uśmiechnął się jak zwykle, kiedy jego jaźń zlewała się z siecią. To było znacznie szybsze niż - nawet - wykorzystanie interfejsu nerwowego. Jego mózg był bezpośrednio inkorporowany w strukturę sieci, stawał się jej nierozerwalną częścią. Jednocześnie pozbawioną własnej odrębności, ale samoistną i samostanowiącą. Ta zabawa miała swoją drugą stronę - trafienie na jakiś ICE albo FW mogło skończyć się eksplozją, albo usmażeniem mózgu...


Miliony operacji na setkach systemów, pochłaniały czas i wskaźnik bezpieczeństwa nieubłaganie spadał w dół. Im dłużej siedział w systemie, im więcej operacji wykonywał tym więcej systemów mogło go namierzyć. Tym bardziej on sam się męczył. W końcu w tym stanie mózg był wykorzystany znacznie bardziej niż normalnie... Jednak ciągle jedyną odpowiedzią sieci na jego kopanie w drzwi był komunikat:


wirtualizowany dziesiątki tysięcy razy. Kurwa.


Kiedy miał już sobie odpuścić, bo z czasu zostało mniej niż kwadrans, a punkty "LIVE" też zleciały do poziomu, który u normalnego człowieka wywołałby zapaść - znalazł wyrwę.

Homeland Security Access.
>cell registered user:
>>Lance Vicious
>GPS tracking area:
>>Old Chicago @ 100km radius.
>Searching.......
>Found: 41° 54' 213" N 87° 39' 876" W MData: 73739023456234209



Wrzucił to połączenie w tryb serwisowy i przepiął na jakąś maszynę w Atlancie. Mogło się jeszcze przydać... Wypiął się z sieci i przez chwilę dalej siedział w bezruchu. Jego organizm musiał się przyzwyczaić i musiał odsapnąć. Porządnie odsapnąć...


Teraz odnalezienie telefonu - oczywiście pod warunkiem, że nikt go nie ruszy - było dziecinnie proste. Współrzędne na plan miasta i... no tak... Ktoś tu kogoś dmucha bez wazelinki... Telefon znajdował się w luksusowym apartamentowcu. Hash postawiłby jutrzejszy obiad na to, że w mieszkaniu korpa, który podobno go zgubił...

Tak czy siak musiał wyjść i się przewietrzyć. Młody zwinięty w kłębek spał z kotem zwiniętym w jeszcze większy kłębek... Zajebiście...


*****

Początkowo powędrował w kierunku Chińczyka Changa, ale po chwili szybkim krokiem wszedł do budki telefonicznej i zamówił taksówkę. Akuratnie dochodził do pobliskiej stacji, kiedy taksówka zatrzymała się. Wsiadł i podał taksówkarzowi nazwisko na jakie zamówił taryfę. Kilkanaście minut później był zaledwie blok dalej od miejsca w którym podobno była komórka. Taksówka odjechała, a on wszedł do apartamentowca, wyjął telefon i przyłożył do ucha:

- Oczywiście proszę pana... Tak, panie, w każdej pozycji panie... Oczywiście, ogoliłem jajka i pomalowałem fiutka panie... - tu portier dał sobie spokój z próbami zapytania o cokolwiek i szybko wrócił do swojego monitora.

Hash zniknął na schodach przeciwpożarowych i po kilku minutach znalazł się na właściwym piętrze. Po drodze zasmarował opuszki palców żelem do sklejania ran. Może stały się trochę sztywniejsze, ale na pewno przestały mieć linie papilarne. Znalazł właściwe drzwi zabezpieczone całkiem niezłej klasy zamkiem.


Całkiem niezłej oznaczało jakieś trzydzieści sekund dla łamacza wpiętego w port serwisowy. "Data urodzenia?" - pomyślał przelotnie kiedy drzwi otwierały się. Wszedł do przedpokoju i powiedział:
- Pani Widrow? Halo? Pani Widrow?

Nikt nie odpowiedział. Zostawił drzwi uchylone i rzucił okiem na pomieszczenie. Komórka była "zgubiona na wierzchu" i leżała na niewielkim stoliku koło sofy - ilość wazeliny w układzie jeszcze bardziej spadła. Szybkim ruchem zwinął komórkę i wyszedł z mieszkania zamykając drzwi. Komórka - to oczywiste - musiała być lewa, ale tutaj nie było możliwości na sprawdzenie tego. Zbiegło po innych schodach i drugim wyjściem wyszedł na ulicę. Najbliższa stacja metra, drugi pociąg, po kilku przystankach opustoszało na tyle, że pomiędzy stacjami wyciągnął z telefonu baterię i kartę SIM. To mogło wyglądać na wszystko: wyrzucenie, napaść rabunkową, a nawet utratę zasięgu...

Wysiadł na następnej stacji i złapał kolejne metro w zupełnie innym kierunku. Po godzinie rozbijania się kolejkami wpadł do znajomego Chińczyka, pogadał chwilę o wszystkim, poprosił o zapewnienie pani Chang, że tak doskonałe ośmiorniczki w cieście na pewno znajdą nabywców i nie musi się troskać o zbyt produktów...


*****

Home, sweet home. Mieszkanie - jest. Młody - jest. Kot - jest. Komputer - jest. Zajebiście.

- Jak będziesz miał chwilę to coś ci pokarze - rzucił w przestrzeń i wyjął z kieszeni kilku częściowy telefon Lance'a. Młody przerwał zabawę z kotem (co ewidentnie nie spodobało się Dacie) i stał w drzwiach.

- Jak będziesz miał chwilę czasu, nie oznacza już natychmiast... - wyciągnął szklane cacko od pani Chang - Jest twój. Od zwykłego telefonu różni się dziesiątkami rzeczy, ale najlepiej jak będziesz go poznawał sam. Praktycznie nie idzie go zepsuć, chyba że się zbije, ale do tego trzeba by go wyrzucić z okna. Baw się, a jak będziesz miał pytania to przyjdź.

- Oddychaj - dodał po chwili, kiedy mały dalej stał w progu z telefonem, który był więcej wart niż wszystko razem co kiedykolwiek miał...
- Dziękuję - wszeptał cichutko i niosąc kawałek krystalicznej elektroniki niczym zaginiony skarb cywilizacji powędrował do siebie. Data oczywiście musiał towarzyszyć w badaniu i z wyraźnym zainteresowaniem podążył za Młodym.


*****

Hash miał chwilę na telefon Lance'a. "Kuciak na otro w ciecie" plus odkażacz do kibla marki "Za Wsze ColaLola" plus ostatni album "Signity" ostatnio ukradziony z iTones plus kilkanaście minut.

Telefonik, jak mawiali na ulicy, był modelowym przykładem wiejskiego tuningu. Miał dodatkowy nadajnik i na dodatek automagiczną podsłuchiwaczkę rejestrującą i nagrywającą wszelkie przeprowadzane rozmowy na małą kartę pamięci. Wszystko razem dobrze wepchnięte pod płytę główną. Hi-endowy sprzęt za ciężkie pieniądze. Bez aktywowania wszystkiego nie można było sprawdzić, czy układ nagrywa tylko rozmowy czy także wszystko co wyłapie mikrofon. Wielkość karty wskazywała na to, że raczej wszystko. Niestety ta, która aktualnie znajdowała się w środku, była czysta. Dead end.


*****

Już kwadrans chłopak gapił się w okno starając się wymyślić rozwiązanie. A właściwie - sposób przedstawienia faktów, jakie leżały na stole. Od tego jak to ubierze w słowa zależało czy Lance zagra rolę ofiary, czy wiernego pieska Ann... Zemsta najlepiej smakowała podana na zimno...

Palce przebiegło po klawiaturze zmuszając centralę do wybrania numeru i natychmiastowego przekierowania na pocztę głosową. Synteza głosu w czasie rzeczywistym była zabawą. Rozhisteryzowany podlot na jakimś dopalaczu wyrzucił z siebie z prędkością InterCity przelatującego przez Bzdyny Wielkie:

- Misiaczku?!? Ciemu nie odbierasch?! tu Drabinka. Mischiaczku, bo wiesch ten tfój duzhy ziomek zostawił u mnie telefonik, taki zajebisty mo, wiesh... Zadzwoń. Busiaczki słiiitasku.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:26.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172