lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Science-Fiction (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-science-fiction/)
-   -   [storytelling][+18]USS Nadzieja (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-science-fiction/8663-storytelling-18-uss-nadzieja.html)

Morsfinek 31-03-2010 10:37

"Słodko" pomyślała pakując swój sprzęt "Byle tylko tych pieprzonych robali nie spotkać, zwłaszcza, że to kurwa ja będę musiała iść jako czujka!". Miała już dość niespodzianek jak na jeden dzień a do tego to psie żarcie zaczęło się wiercić w żołądku - z czego oni to kurwa robią? Karabin, pistolet, pancerz oraz dodatkową amunicję już wzięła, przydałaby się jeszcze jakaś konkretna mapa obiektu. W terenie była niezła jako czujka i nie raz uratowała dupę oddziału, tu nie będzie tak prosto - brak jej doświadczenia na zabudowanym terenie, nie wspominając już o pieprzonych tunelach jeszcze bardziej pieprzonego laboratorium.
Wpakowała swoje dupsko do dropshipa, zabezpieczyła sprzęt i przypięła się pasami. Było kurewsko zimno jak zawsze. Nienawidziła tych momentów przed rozgrzaniem silników. Dziewczyny powoli się zbierały, podobnie nasze rodzynki.
- Mam nadzieję, że ten system ASO i jego pieprzone działka nadal ustawione są na poczwary! - krzyknęła chcąc sama siebie uspokoić.
Zacisnęła dłonie na karabinie i nieco spanikowana zaczęła pogwizdywać jakąś durną melodyjkę.

Mekow 13-04-2010 17:00

Dla Sary cała odprawa wydała się nieco dziwna, zupełnie jakby nie mieli czasu na taką prawidłową. Najwyraźniej generał uznał, że musieli działać natychmiast. Szkoda, pani porucznik liczyła na więcej informacji: plany obiektu, do którego mają się udać, ustalenie procedur awaryjnych i inne szczegóły. Oddział nie miał jeszcze okazji się poznać, a dobrze by było przeprowadzić wspólnie kilka ćwiczeń, aby na takiej właśnie, prawdziwej akcji wszystko szło sprawnie. Wyglądało na to, że będą się uczyć pływać od razu na głębokiej wodzie. Sara nie miała łatwego zadania - dowodzić nowym, nie znającym się jeszcze oddziałem. Przywykła do nieco innej pracy... samodzielnej.

Po odprawie poganiani przez podporucznika żołnierze rozeszli się, aby przygotować się na misję. On sam natomiast podszedł do niej aby zagadać.
- Pani porucznik - zasalutował, jednak nie zbyt sztywno. Sara była starsza od niego zaledwie o jeden stopień.
- Chciałbym zamienić słówko. Nie znam pani i nie wiem, jakim dysponuje doświadczeniem. Liczę, że jest na tyle duże byśmy powrócili na Nadzieję wszyscy i to w jednym kawałku. Ze swojej strony mogę zapewnić o pełnym wsparciu, gdyż to na nas dwojgu spoczywa największy ciężar i odpowiedzialność. Już teraz chciałbym przestrzec przed zbytnią wiarą w słowa generała. To placówka Weyland-Yutani, jeśli nie ma tam Obcych to na pewno jest jakieś inne gówno, a opowiastki o piratach wsadziłbym między książki z bajkami dla dzieci.

Sara zasalutowała z równą, a może nawet większą swobodą niż On okazał dopełniając wojskowych honorów. Pominęła podjętą przez niego kwestię doświadczenia. Nikt w wojsku nie dawał wysokich stopni za ładne oczy i duże cycki, albo znajomości. Przykładem był nawet generał Prime - nie został by generałem za samą budowę ciała, wszak dobrze umięśniona sylwetka, nie jest nawet potrzebna wysokiemu rangą oficerowi... a już zwłaszcza generałowi. Człowiek ten z pewnością miał odpowiednie doświadczenie.
- Liczę na Wasze wsparcie poruczniku. Planuję podzielić ludzi na dwie drużyny, a Pan poprowadził by pierwszą z nich. - zaczęła pozbawionym emocji głosem - I zapewniam, że zdaję sobie sprawę, iż nie wiemy z czym mamy do czynienia. Brak transportu ksenomorfów nie oznacza, że wykluczam tą możliwość. Piraci są mało prawdopodobni, ale wolę to niż skażenie chemiczne, czy biologiczne. Trzeba jednak utrzymać morale. - powiedziała i sądziła, że generał właśnie to starał się im zapewnić.
Moreau przytaknął słowom Thorne. Kobieta mówiła sensownie i z tą pewnością siebie, której podwładni oczekiwali od dowódcy. Co prawda Jeff nie pozbył się do końca wszystkich wątpliwości, ale ich rokowania nieco się poprawiły.
- Cieszę się, że się rozumiemy pani porucznik. Jest jeszcze jedna kwestia, która nieco mnie martwi - oficer spojrzał za siebie, upewniając się że pozostali marines zajęli już swoje miejsca - Chodzi o sierżanta Wilanowskiego. Jego zachowanie jest, co najmniej, dziwne. Może zostanie to uznane za przesadę z mojej strony, ale wolałbym mieć go na oku. Istnieje obawa, że zrobi coś głupiego, a nie jesteśmy sobie w stanie pozwolić na stratę jedynego medyka - podzielił się z nią swoimi obawami.
Sara nie zauważyła u ich sierżanta nic niezwykłego, ale była zdania że jeśli isniały jakieś wątpliwości, to lepiej było dmuchać na zimne.
- Dobrze. Wydamy odpowiednie rozkazy i w przypadku ich naruszenia, poćwiczy trochę mięśnie. Pompki zwykle rozwiązują takie problemy. Jeśli jednak potem nadal będzie coś nie tak... - Sara zawiesiła na chwile głos - z odstrzelonym palcem u nogi też będzie mógł leczyć. - powiedziała z całkowitym spokojem, jakby mówiła o pogodzie - Jeśli powiem to przy nim, to od razu się uspokoi. To w ostateczności. - dodała szybko, a Jeff mógł dostrzec na jej twarzy delikatny uśmieszek rozbawienia.
Jester nie uśmiechnął się. Być może rzeczywiście czasem podchodził zbyt serio do swoich obowiązków i regulaminu, ale ostateczna metoda postępowania, przedstawiona przez Sarę niezbyt przypadła mu do gustu, nawet jeśli miało to być tylko straszenie. Osobiście zająłby się tym inaczej. Stwierdził jednak, że póki co nie ma sensu zbytnio się angażować, nic bowiem się jeszcze nie stało.
- Rozumiem - odparł twardo. Nie miał nic więcej do dodania. - W takim razie widzimy się powierzchni planety, pani porucznik. - Moreau trzasnął butami i zasalutował, a następnie skierował się do statku, którym oddział miał polecieć na Eden.

Sara natomiast chciała jeszcze zamienić dwa słowa z generałem. Podeszła do niego i stanęła na baczność.
- Sir. Rozumiem, że oprócz ratowania ludzi, zebranie informacji i ustanowienie łączności z Nadzieją, to nasz priorytet. - powiedziała wyraźnie.

Po ustaleniu dodatkowych kilku szczegółów, nie miała już wiecej czasu do stracenia. Złapała swój "balast" i dość szybko zajęła miejsce na pokładzie Cheyenna.

Lhianann 13-04-2010 22:10

Briefing w wydaniu generała nie dostarczył informacji które w jakikolwiek sposób by ją zdziwiły. Samego Prime’a osobiście nigdy wcześniej nie spotkała, ale zdążyło jej się o nim słyszeć. No i cóż dodać…nie wygląd sądzi o człowieku, kto jak kto, ale ona tę prawdę znała…
Nagle w jednej, krótkiej sekundzie dotarł do niej najważniejszy aspekt tego, co powiedział generał.
Eden-23.
Przez chwile miała wrażenie zawieszenia w pustce, lecz umiała poradzić sobie z takimi sztuczkami ciała.
Przepięcia na złączach…swego czasu ulubiony dowcip jej ojca, gdy mawiał o systemie nerwowym porównując go do sieci quasi neuralnej w zaawansowanych tworach cybernetycznych.
Ciekawe, czy to był powód owego spojrzenia Prime’a.
To już nie ważne, ona znała swój główny cel na planecie- laboratorium.
Czasami są priorytety ważniejsze od czegokolwiek innego.

Standardowe bluzgi podporucznika zdawały się przesuwać się gdzieś obok Jinx gdy spokojnymi, planowymi ruchami wdziewała mundur, przejrzała Smartguna.
Nie lubiła chodzić obwieszona bronią jak choinka, ale taka prawda, Smart nie wszędzie się nadawał do użycia.
Na szczęście pas narzędziowy był dobrze skonstruowany, polimerowe cacka ważyły tyle co nic, a były lepsze od w pełni metalowych odpowiedników.
W plecaku w zrobionej z kuloodpornej materii kieszeni spoczywała jej ulubiona zabawka.
Jinx tylko opuszkami musnęła chłodną, gładką obudowę i już po chwili szła w kierunku dropshipa.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:01.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172