lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Science-Fiction (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-science-fiction/)
-   -   [autorski hard sci-fi] Ślady w Popiele. (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-science-fiction/8792-autorski-hard-sci-fi-slady-w-popiele.html)

Gnomer 15-04-2010 08:44

Rzeczywiście nie czułem się zbyt pewnie wchodząc do 'twierdzy' wroga.
Hm, panie Moulder, wyjdźmy na zewnątrz. Biorąc pod uwagę obecną sytuację chyba musimy się naradzić.
W miejscu z dala od kartelowych uszu:
Z tego co zrozumiałem pański znajomy wybrał się na wakacje. Można stąd wnioskować, że oficerowie wpuszczający za drobną opłatą ludzi z zewnątrz do strefy zostali wymienieni na takich, którzy tego nie uczynią.
Zastanawiam się przez chwilę.
Wydaje mi się, że o innych 'teoretycznych' możliwościach dostania się do strefy mógłby opowiedzieć nam mój przyjaciel jadący dotychczas w drugim pojeździe...
Słowo teoretycznych mówię z naciskiem uśmiechając się jednocześnie.

[mimo wszystko, czy jest jakaś opcja, żeby typa przekupić - znaczy mamy czym? Jeśli mamy to pytam Mouldera czy jest sens próbować]

Farałon 15-04-2010 18:03

Taki obrót sprawy nie do końca mu odpowiadał, wolał zobaczyć tych debili w kałużach ich własnej krwi. W końcu jeżeli byli by martwi, światowy iloraz inteligencji po windował by w górę.
-Dla nas też masz darmowe próbki tych płytek?- Uśmiechnął się lekko po czym dopowiedział coś od siebie na temat celu ich wizyty.
-Prawdę mówiąc android czy tępy gwardzista to jeden pies, ważne żeby sobie po napierdalać. Chociaż androidy fajnej się rozlatują.- Zamyślił się lekko, po czym kontynuował.
-Właściwie to nie wiem ... Po prostu lubię zabijać.
Rozsiadł się wygodnie w fotelu.

-Coen 15-04-2010 20:00

Milczący pokornie dotychczas Ozzy tym razem nie wytrzymał. Parsknął śmiechem wylewając na siebie trochę piwa, przy czym zakrztusił się i zaniósł głośnym kaszlem zmieszanym ze spazmatycznymi przebłyskami śmiechu. Kiedy już się uspokoił na tyle, żeby móc coś wyartykułować zaczął coś mówić wycierając łzy z kącików oczu, jednak zaniechał żartów w pół słowa. W końcu nie chciał skończyć jako element rozrywki morderczego kapelusznika.
Wymienił krótkie spojrzenie z kierowcą, po czym rzucił lekko skonfundowany - Mądrze prawicie kowboju, khehe. Nie ma to jak porządna jatka o poranku.

Radical 15-04-2010 20:30

@Jimmy:
Moulder podrapał się po podbródku: -No, jasne że możemy spróbować. Mamy zawsze nieco gotówki właśnie na takie ewentualności, ale nie wiem czy warto. Jeżeli Kartel szufluje załogę tylko po to, by nam utrudnić wjazd, to może być ciężko. Mamy tyle szczęścia, że za biórkiem siedzi ta miękka faja, a nie oficer, którego zastępuje... Ty mówiłeś że jesteś psychologiem! Jakbym dał ci dolary, pogadałbyś z nim? Może coś jednak się da wyciągnąć.

[Czas was specjalnie nie goni. Możesz pójść podyskutować do kantyny, lub od razu coś pokombinować]

@kantyna:
Anton siedzi skonfundowany, nie ruszając się ze swojego miejsca. Jego oczy biegają między twarzą Ozzy'ego, twarzą Louisa i miejscem gdzie mężczyźni trzymają broń.

-Coen 15-04-2010 21:10

Ozzy oparł się łokciami na stole i z cieniem uśmiechu wciąż błąkającym się na ustach mamrocze coś do siebie, sącząc powoli trunek. Przy okazji nie spuszcza czujnych oczu z wołowiny.

SWAT 15-04-2010 22:02

* pip - pip * pip - pip *

- Pieprznięty budzik...
Zaspany Parker wstał ze swojej pryczy. Miał własne mieszkanie, ale mógł sobie pozwolić na taki luksus. Był dość dobrym żołnierzem i w dodatku brał łapówki od różnych przyjezdnych. Takimi machlojkami trudnił się dość często to też nie narzekał na brak kredytów. Dzisiaj był kolejny dzień takich przekrętów, ale ten biznes miał drugie dno.
Kilka dni temu otrzymał od siostry niepokojącego e-maila. Prosiła żeby przyjechał. I taki miał właśnie zamiar. Ta karawana kierowała się akurat do wioski złomiarzy, w której mieszkała siostra Parkera, Kacy.
Cyrus wyjrzał przez okno. Jak na takie czasy, pogoda była "ładna".
"Cóż, karawana na pewno jest już na Perymetrze i próbuje jakoś zmusić tego nowego, pieprzniętego służbistę, Coxley'a do przepuszczenia ich. Biedacy... - rozmyślał Parker zakładając na siebie uszykowany wczorajszego wieczoru ekwipunek.
Po wyekwipowaniu się, wyszedł z tej namiastki mieszkania na poddaszu powoli rozpadającego się budynku. Zaryglował kilkoma ciężkimi zasuwami drzwi, po czym zamknął je, jak zapewniał sprzedawca "niezniszczalnymi kłódkami z prawdziwego tytanu". W sumie, sądząc po ich cenie, mogły by być i nawet ze złota.
Powoli, nieśpiesznie zeszedł po schodach. Zmierzał w kierunku starego bunkru w którym na 100% dochodziło do kłótni. Co prawda dostał tylko jeden e-mail od tych ludzi, ale wystarczyło mu że zmierzają do wioski złomiarzy jego siostry. Co prawda nie powiedział im że warunek jest taki, że jedzie z nimi, ale ani on, ani oni nie mieli innego wyjścia.
Po kilku minutach stanął w drzwiach bunkra, które zamykał ze zgrzytem.
Portier podniósł na niego wzrok znad kolorowego czasopisma.
- Parker? Przecież masz urlop. Co ty robisz?
- Jadę w gości - w tym momencie spostrzegł rozmawiające w rogu holu dwie postaci. Podszedł do nich.
- Który z panów to Moulder?

[Mam nadzieję że post nie jest zbyt bogaty i rozbudowany. Jeśli tak, dostosuję się do was. Pisanie długich postów zostało mi po sesjach typu story-telling. Pozdrawiam fanów Kartelu ;] ]

Farałon 16-04-2010 07:13

-Ja opowiedziałem co tu robię, a Ty dlaczego tu jesteś?-Oparł się w fotelu i odchylił głowę do tyłu, nie patrząc na Ozzyego. Wziął tylko kolta do ręki, chociaż nadal trzymał go pod stołem. Jeżeli nie patrzy na kogoś, to woli mieć przynajmniej wyciągniętą broń.

-Coen 16-04-2010 20:10

Skrzywił się nieznacznie po czym rzucił tylko zdawkowo - Jestem tutaj na prośbę przyjaciela. Nie musisz się bać, nie będę wam odbierał frajdy mordowania ludzi, ani maszyn. - Przyglądał się jeszcze chwilę nowo poznanym towarzyszom podróży po czym wzniósł wyżej kufel z uśmiechem powracającym na jego oblicze - A więc za nową znajomość.

Araks3 16-04-2010 21:47

- Maszyn nigdy za dużo. Dla każdego starczy. - Skwitował krótko James, po czym wniósł kufel wraz z Ozzym. - Za nowe znajomości. Za gadanę Antonego. - Rzekł spokojnie, upijając spory łyk z akrylowego kubka. James nie lubił obnosić się z bronią, a poza tym jeśli jesteś uzbrojony to nikt nie będzie się z tobą patyczkował, bo stanowisz oczywiste zagrożenie. "Lepiej było trzymać łapy nisko, ale blisko" - jak to mówił mu jego ojciec. Życie w ciągłej paranoi, że ktoś cię trafi i z każdym musisz się zmierzyć, bywało wyjątkowo męczące. Wujek Witwicky wykitował właśnie przez to, tak więc James starał cieszyć się chwilami gdy mieli jako tako nieco wolnego czasu.

Gnomer 17-04-2010 12:34

Jimmy gdy tylko zauważył(usłyszał?) podchodzącego oficera nie dał po sobie tego poznać i natychmiast przestał mówić na temat 'alternatywnych metod'.
- Hm, panie Moulder, skoro nie spotkaliśmy się tutaj ze zbyt ciepłym przyjęciem, może powinniśmy udać się do kantyny i zastanowić się co dalej?

Jimmy słysząc zagadującą do nich postać odwrócił się w jej kierunku, a następnie z ciekawością spojrzał na Mouldera czekając na jego reakcję.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:22.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172