lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Science-Fiction (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-science-fiction/)
-   -   [SW] Outter Rim (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-science-fiction/9436-sw-outter-rim.html)

deMaus 26-11-2010 11:25

- Za dużo niewiadomych, na pewno coś tu było, ale sądząc po tym co mamy przed sobą już dawno może nie istnieć, więc nie ma co się cieszyć. - Obszedł znalezione ruiny dookoła, sprawdzając na różnych pasmach wizji, w swoim hełmie.
- Najlepiej zaznaczyć to miejsce na mapie, potem możemy podejść jeszcze kawałek, i jak nic nie znajdziemy to wracać. -

Sarabanda 27-11-2010 13:56

Niewiele myśląc ruszyła w pogoń za napastnikami. "Nie powinnam się tak oddalać" - pomyślała po chwili biegnąc za jednym z dzikusów. "Oni mogą się wedrzeć do statku, a poza tym tracę zasięg..." Wykorzystując osłonę ogromnych drzew zaczęła wracać w kierunku "obozu". Grad strzał natychmiast się nasilił skutecznie odcinając jej drogę powrotu. Oni mnie celowo odciągają od statku! - zauważyła z lekkim przerażeniem. Strzały co i rusz świszczały jej koło głowy. Instynktownie ich unikając, coraz bardziej wchodziła w gęstą dżunglę. Wtem zorientowała się, że zrobiło się jakby widniej. Las się zmieniał w polanę, na której znajdowały się dziwne chatki umiejscowione wokół większego "budynku". Nagle ostrzał ustał. Mimo zdezorientowania, Tessa nie straciła czujności.
- Nera, Nera! Taladi bi czum bóg taladi re nakum! Askalipja! Askalipja!
"Brat? Bóg?"
Gdy zaczęli jej bić pokłony, zrozumiała co się dzieje i wybuchnęła śmiechem. Popatrzyli na nią dziwnie, po czym również zaczęli się śmiać i znosić owoce.
"To mi się podoba!" - pomyślała biorąc owoc. Dzikusom wyraźnie się podobało, że zyskują sobie przychylność 'boga'. Ale Tessa nie zamierzała tracić czasu. Trochę po twi'lekańsku, trochę na migi dała im do zrozumienia, żeby ją oprowadzili po wiosce.

Delta 28-11-2010 16:53

Przez całą drogę Linth nie był zbyt skory to rozmów, z rękami w kieszeniach kurtki podążając za Lucienem i oddając mu pierszeństwo prowadzenia poszukiwań, jako temu, który posiadał większe doświadczenie i lepsze uzbrojenie. Dżungla nie była tym co mężczyzna lubił najbardziej, szczególnie, że wszędzie dookoła było mokro, gorąco i nieprzyjemnie, nie mówiąc już o napastujących ich chmarach owadów oraz rozpraszającym trelu dzikiego ptactwa. Z ogromną przyjemnością zostałby w swoim statku, czekając aż pozostali sprawdzą najbliższe tereny, ale decyzja, decyzją- nie kwestionował wyboru dokonanego przez większość grupy. Uzbrojoną większość.
Dlatego też, gdy nic nie znaleźli po długich poszukiwaniach i zaczęli wracać do wraku, Linth miał dziwne wrażenie bezcelowości calej wyprawy.
- Jak znajdę tego, który podłożył nam tą bombę to będzie żałował, że nie zrobił tego w kabinie pilotów.- mruknąl w którymś momencie do siebie, zabijając moskitopodobne stworzenie, które przysiadło na rękawie jego kurtki. Z niechętnym "yhh..." strzepnął resztki owada na ziemię, doganiając towarzysza. Całe szczęście, że zdołali wrócić już do "obozowiska".
- Mam nadzieję, że reszcie lepi...- zaczął mówić, gdy znaleźli się tuż przy statku, ale zamarł, gdy jego spojrzenie natknęło się na strzałę tkwiącą w pniu najbliższego drzewa. Bądź raczej "strzały". przemknęło mu przez myśl, gdy powiódł wzrokiem po ziemi i pozostałych drzewach, usianych od prymitywnych pocisków. Tarcze energetyczne statku zamigotały na oczach obu mężczyzn i zgasły, wyłączając się automatycznie. Marne jednak były szanse, że stała mu się jakakolwiek krzywda; nie od naostrzonych kawałków drewna, podczas gdy kadłub potrafił wytrzymać nacisk zerowego ciśnienia prożni.
- Co tu się stało...?- zapytał niewiadomo kogo, rozglądając się zdezorientowany i zbliżając się do wejścia statku. Właz uniósł się z cichym sykiem, nieuszkodzony, ale gdy Linth wszedł do środka i przeszukał ocalałe pomieszczenia, nie znalazł w nich śladu Tessy.
- Nasza błękitno-skóra zniknęła.- zakomunikował krótko Lucienowi po wyjściu na zewnątrz.

Cao Cao 30-11-2010 13:16

Para najemników przez pewien czas podróżowała w poszukiwaniu czegoś, co dało by im jakąś wiedzę na temat obecnej sytuacji. Lucien szedł przodem, nie przeciwstawił się tej decyzji, ale szczerze mówiąc nie czuł się jakoś specjalnie wyróżniony. Kiedy jednak wrócili z powrotem na statek ujrzeli dość "niecodzienny" widok. Sporo strzał po bardzo prymitywnej broni, nim zdążył się z orientować to jego towarzysz właśnie udał się bliżej wraku. Nie było tam za wiele do kradzieży, poza jedną rzeczą... Kiedy właśnie na ten temat rozmyślał usłyszał "- Nasza błękitno-skóra zniknęła".

Wtedy szybko odpowiedział.
- Tak naprawdę mamy teraz kilka możliwości... Wątpię by dała się uprowadzić... tej... dziczy... Albo wydarzyło się coś złego... Albo ukradła notatki i uciekła - chyba że to Ona była sabotażystą.
Mężczyzna spojrzał na towarzysza, po czym dodał.
- Masz jakieś propozycje co robimy dalej ? JA bym polecał sprawdzić wrak, czy notatki pozostały, a ze względu że nie da się lepiej zabezpieczyć terenu, po prostu pójść rozejrzeć się dalej. Ale nadal czekam na twoje zdanie...

Wyraźnie widać było, że mężczyźnie nie podoba się obecna sytuacja...Ale także nie za bardzo przejmował się losem towarzyszki...

one_worm 03-12-2010 21:49

- Coś tu wybuchło - mruknął do Ardena, pokazując jeden z kawałków. - Dawno, nie widzę związku z nami. Tu gdzieś mógł się po prostu przypadkiem rozbić i eksplodować statek, albo jacyś przemytnicy mieli tu przesiadkę i jakiś droid nawalił. Ciężko stwierdzić. Wracajmy, szkoda czasu na szukanie czegoś więcej.
Trash miał rację i wiedziałeś o tym. Była to pewna szansa czy możliwość. Zaznaczyłeś to miejsce na mapie, pośpiesznie sporządzonej na datapadzie. Chciałeś przeszukać to miejsce, jednak postanowiliście wrócić. Coś ci mówiło, że stało się coś. Po drodze odebraliście komunikat drugiej grupy. Tessazniknęła.


- Uciekła zostawiając dla niepoznaki kilkanaście strzał, które potajemnie wystrugała w nocy? - ton pilota jasno mówił co sądzi o tym pomyśle. Dużo bardziej prawdopodobna wydawała mu się wcześniejsza opcja, która uwzględniała obecność dzikusów oraz porwania, do której jednak z kolei nie pasowało mu kilka elementów. Bo dlaczego Twi'lek miałaby opuszczać bezpieczny za osłonami wrak statku, żeby stawiać czoła dzikusom? I dlaczego nie zniknęło nic więcej?
- Ja bym poczekał na pozostałych.- odpowiedział na pytanie o pomysły, odpinając od paska komunikator.- Możesz poszukać w międzyczasie tych "notatek", ja spróbuję ich wywołać. Albo ją, jeżeli nam się poszczęści.- dodał, wychodząc ze statku i próbując nawiązać łączność z drugą grupą, bądź też z samą bądź też z samą Tessą..


Po kilku chwilach udało wywołać się drugą grupę ale nie twi'lekankę. Dowiedzieli co się stało, po przybyciu zauważyli wszystko to co wy. Czyli strzały, zwykłe prymitywne strzały. Narodziły się pytania, czy ona jest sabotażystką? Czy może ona wpadła w tarapaty? Szukać jej czy nie? Co dalej robić w związku z zaistniałą sytuacją?



Tessa zaśmiała się. Była bogiem, a przynajmniej pomniejszym bóstwem tejże wioski. Naturalnym pytaniem było"Czy są tu inne, bardziej zaawansowane technologicznie rasy". Tak czy tak stosy owoców rosły, a radość mieszkańców nie miała końca. Tessa została otoczona przez kobiety, które były zapewne kapłankami i ciągnęły ją za rękę jakby chciały powiedzieć" chodź z nami, mamy coś ważnego do pokazania". Poszłaś w kierunku jakiejś chaty, to co tam zobaczyłaś zdziwiło Ciebie. Były tutaj resztki kombinezonu podobnego do kombinezonów szturmowców. Jednak ten wydawał się być o wiele starszy. Płytki były niemalże całkowicie skorodowane i przeżarte przez czas. Rzuciło się w oczy coś jeszcze. Malunek młodej twi'lekanki, miała może dwadzieścia kilka lat. Niebieska farba wskazywała jasno na to, ze ty byłaś postrzegana jako ona, jej reinkarnacja.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:52.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172