lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WFRP 2ed.] Cz.2 - Skrzynia Konrada (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/10976-wfrp-2ed-cz-2-skrzynia-konrada.html)

JanPolak 06-02-2012 20:39

Pojawienie się alkoholi Knut przywitał z ukontentowaniem, gdyż jako człeczyna przedsiębiorczy i swój rozum mający, nie zwykł odmawiać darmowego napitku. Wychylony duszkiem kubek wina spowodował, że krew poczęła szybciej krążyć w żyłach, a młode oblicze wojownika nabrało rumieńców. Z zadowoleniem popatrzył po twarzach towarzyszy. A wtedy napotkał wzrok Melissandry... i zbladł. Wytłumaczcie mi proszę taką ciekawostkę: jak można bez strachu w sercu szarżować na demona zarazy, a stracić rezon pod spojrzeniem baby? Baby, która bez maski wydawała się jeszcze bardziej dziwna - jakby odsłaniając twarz, chowała przed światem kolejne tajemnice. Knut spuścił wzrok. I nalał sobie kolejny kubek.

Chwilę później, gdy żołnierz pokrzepiał się następną porcją trunku, Mordrin włączył się do rozmowy. Słysząc o "robieniu kotła z dupy" i podobnie barwnych opisach krasnoludzkich umiejętności, Knut omal nie zakrztusił się trunkiem. Ale za to znów wrócił mu humor.

- Tej, a jak to się ukrywa pustą krzynkę? - spytał w momencie ciszy, kierując pytanie bardziej do sali, niż do Konrada.

AJT 07-02-2012 10:42

- Pewnie nie pomożecie wietrząc tu kłamstwo… i macie rację! Widzę, że muszę powiedzieć wszystko abyście mi zaufali i wszystko powiem. Po ostatnich wydarzeniach nieufni żeście się stali, ale nie dziwota. Dobrze więc, większość rzeczy co powiedziałem było prawdą i wystarczające do wykonania zadania. Teraz chyba czas na niedopowiedzenia. Zacznę od początku.

Jestem członkiem Zakapturzonych. Tak jak i Grafitowe Płaszcze zajmujemy się powstrzymywaniem niecnych planów kultystów. Jednak w porównaniu do nich jesteśmy dużo mniej potężni, bez koneksji, komórek i wielkich finansów. Działamy nawet niezależnie od inkwizycji, pojedynczo, jednak z wielkim zapałem. W Imperium mało kto o nas słyszał i powinno tak zostać, dlatego nie chciałem i wam tego mówić. Jednak chyba bohaterom z Taugegeberg mogę zaufać. Jak teraz dobrze widać, mamy jeszcze problemy i nawet najemników ciężko nam nająć.

Przebywałem w Heisenburgu, działo się tam coś niepokojącego. Doszły mnie słuchy o grasujących tam demonach. Dopiero później odkryłem działających tam niezwykle fanatycznych wyznawców Morra. Byłem blisko rozgryzienia sprawy. Nie miałem i nie mam jednak niestety dowodów, nic nie osiągnąłem. No może dowodem że byłem blisko jest to, że próbowano mnie zabić i podpalić. Ale jest on raczej mierny, wypadki się zdarzają. Stało się, gdy prawdopodobnie zacząłem się zbliżać do rozgryzienia wszystkiego. Dowiedziałem się o tajnych spotkaniach w świątyni Morra, którym przewodził karczmarz Thomas Fladen. Dowiedziałem się nawet imion Demonów, jednak moja przykrywka została spalona, jak i mój dom. Hmm nawet wy już moją prawdziwą tożsamość znacie.

Wracając do skrzyni. Jest ona ważna, gdyż wyryłem w niej właśnie imiona wspomnianych demonów. Znając je, można wykonać rytuał i je odprawić tam skąd przybyły. Skrzynie ukryłem niedaleko za palisadą Heisenburga, w skrytce między skałami. Ona jest najważniejsza i ją musicie zdobyć.

No, ale jak już tam będziecie i wiecie już to wszystko, to może uda wam się zakończyć to co mi się nie udało. Rozgryźć ten kult, dowiedzieć się co planują, zapobiec temu. Nie znam innych osób, nie wiem co planują, wiem że noszą dwa szylingi na wisiorku, jako swój znak. Niedawno przybył tam również łowca czarownic najwyraźniej też coś przeczuwając. Jednak chyba również nic się nie dowiedział do tej pory. Pewnie jest on tam bardziej ze względu na przyjazd elektorki Emannuele na święto Ostatniej Beczki.

Ważne, nie mówcie tam po co przyszliście, nie wspominajcie o skrzyni. Jak i zapomnijcie o otwartym śledztwie. Musicie pozostać z tym w ukryciu. Uważajcie na Thomasa i innych, nie wiadomo do czego są zdolni.

Pomożecie teraz? Gdy wam to wszystko powiedziałem? Wiem, że teraz spodziewać się będziecie większej nagrody, a ja niestety wiele nie mam. Ale dam co będę mógł. Obiecuję! Mówcie tylko czego potrzebujecie.

Aeshadiv 07-02-2012 11:03

Gdy mężczyzna wspomniał o Zakapturzonych Albertowi zaświeciły się oczy. Słyszał o tej organizacji. Niektórzy w nią nie wierzą. Ukrytym marzeniem Lynre było chociażby porozmawianie z jednym z nich, a dołączenie do nich byłoby zaszczytem. Intrygi, szpiegowanie, śledztwa, zagadki! To co Albert kochał! Fascynowały go opowieści szpiegów, agentów...
- Jesteście jednym z zakapturzonych?! Tych, o których chodzą legendy i mity. Tych których istnienie neguje część łowców czarownic?! - zapytał z niedowierzaniem. Uśmiechnął się i z wygodnego oparcia momentalnie przysunął się do przodu. Podparł się rękoma o stół i słuchał z zainteresowaniem.

Po usłyszeniu propozycji Konrada Albert nie zwracał uwagi na demony, kulty, niebezpieczeństwa itd... Odpowiedział krótko:
- Nie wiem jak reszta. Dla mnie zaszczytem będzie pomóc Zakapturzonym. Piszę się na to zadanie! - powiedział ochoczo z uśmiechem.

Grave Witch 07-02-2012 12:04

Spojrzenie Melissandry z każda kolejną sekundą nabierało nowej, znacznie zimniejszej barwy. Furia zapłonęła w niej jasnym, mocnym płomieniem. Jak śmiał zignorować jej zabiegi?! Nikt, absolutnie nikt nie miał do tego prawa. Oczywiście brała pod uwagę fakt, że mężczyznę mogą interesować inne przyjemności. Młodzi chłopcy, dzieci, zwierzęta... Może był eunuchem? Cóż, przynajmniej powiedział część z tego co ją interesowało i trochę dodatkowych informacji. Jak dla niej kolacja była zakończona.
Wstała z gracją, po czym skinęła głową gospodarzowi.
- W przeciwieństwie do mego towarzysza potrzebuję nieco czasu by przemyśleć swój udział w tym zadaniu - oznajmiła chłodno. - Z nastaniem dnia powiadomię cię o swojej decyzji, teraz jednak pragnę udać się na spoczynek. Mam nadzieję, że mi wybaczysz... - wbrew słowom w jej głosie nie dźwięczała nadzieja, a nuta groźby, która mimo usilnych starań wydarła się z okowów opanowania.
Rzuciła jeszcze szybkie, niby nic nie znaczące spojrzenie w stronę Zebedeusza, po czym ruszyła w stronę drzwi. Gospodarz na szczęście nie podjął próby zatrzymania jej. Może był w zbyt wielkim szoku po pokazie braku wychowania, a może byłą tego inna przyczyna. W obecnej chwili niewiele ją to interesowało. Musiała się wyrwać od reszty, od Konrada, od przymusu ciągłego stwarzania pozorów.

Nie była pewna w jaki sposób wydostała się z rezydencji kupca. Zapewne któryś ze służących odprowadził ją do wyjścia. Odetchnęła głęboko, wreszcie czując się wolna. Najwyższa pora sądząc po drżeniu dłoni, która spoczęła na rękojeści lewaka. Nie oglądając się za siebie ruszyła w kierunku karczmy, którą mijali wcześniej.


cdn...

Kerm 07-02-2012 12:13

Albert mógł się na oślep pakować w różne kłopoty, ale Detlef uważał, że dobrze jest mieć szeroko otwarte oczy. Oferta była ciekawa, dawała szansę na pewne zyski tudzież zrobienie czegoś dla dobra świata, lecz poprzednia przygoda tego typu omal nie skończyła się tragicznie.
Konrad mógł należeć do Zakapturzonych, ale równie dobrze mógł być ich wrogiem. W jednym i drugim przypadku wiedziałby o tym związku dostatecznie dużo.
Ciekawe było zatem, ile w tej opowieści kryło się prawdy. Mogła to być, w gruncie rzeczy, sama prawda i tylko prawda, w dodatku cała. Z małym wyjątkiem - przestawieniem stron, biorących w tym wszystkim udział. Ale o tym trudno się było przekonać nie ruszając zadka z miękkiego fotela.

- Przydałby się nam dobry woźnica - powiedział na głos. - Mielibyśmy wówczas większe szanse w razie ewentualnej ucieczki.

valtharys 07-02-2012 12:42

Zebedeusz milczał przez cały “wykład” Konrada, a jego twarz pozostawała bez wyrazu nawet zainteresowania tematem. Dopiero słowa “ale dam co będę mógł” sprawiły, że w oczach żakach błysnęło coś i pojawiło się zaciekawienie. Zebi spojrzał na swoją dłoń i uśmiechnął się delikatnie. Szybko przekalkulował sobie i wiedział już mniej więcej czego chce, lecz nie zamierzał się spieszyć. Młodzieńczy zapał gdzieś zgasł, teraz pozostał cień człowieka którym kiedyś był, lecz nie które z jego emocji stały się silniejsze a inne wyblakły niczym świeca, która się wypala. Zebedeusz zdziwił się kiedy Mel, wstała i wyszła. Sądził, że zamierza “upolować” sobie Konrada, w końcu nigdy nie stroniła od zalot i flirtu. Postanowil odczekać chwilę i udał się do karczmy, bowiem nie chciał nocować w tym domu. Musiał odpocząć i dokończyć notatki, czekało go wiele pracy a i Mel.. Uśmiechnął się, bowiem wiedział że ta noc da wiele odpowiedzi lub jeszcze więcej pytań. Wstał więc i rzekł:

- Panie jutro z rana i ja dam Tobie odpowiedź, teraz wybacz ale muszę wracać do swych ksiąg.

Po tych słowach udał się do karczmy. Szedł spokojnie i powoli nie spiesząc się. Wyjął nawet fajkę, którą nabił i zapalił mocno się zaciągając.

chaoelros 07-02-2012 13:16

Kiedy Zebedeusz i Melissandra wyszli, Mordrin szybko zwrócił się do pozostałych.
-Dobra. To teraz możemy szybko się ugadać bez nich. Przybijmy grabe z Konradem i robimy to zadanie. Mam nadzieje że nas gdzieś tu przenocujesz panie Konrad? Wygód ja nie potrzebuje. Jeno butelke wina mi daj i spie jak zabity. Prawie... No ale wracając do interesów jeszcze. Pamiętaj o zapłacie. Teraz byłoby taniej bez tych zakochanych króliczków. Ich specjalizacją w walce jest tracenie elementów ciała i stanie z tyłu. Żeby chociaż obelgami obrzucali.-wychylił kielich-No panie Detlef dobrze mówie? Pan może nie jesteś wariat jak ja że sie niczego nie boi, ale chociaż w walce sie przydajesz. I głowe masz nie po to aby kapelusz nań nosić. A te zakochane gołąbki to mi na nerwy działają. Także skoro ich nie ma podsuwam wam pomysł żeby uszczuplić naszą kompanię. Jest jeszcze opcja że sami zrezygnują.

Kerm 07-02-2012 14:06

Detlef obrzucił Mordrina przeciągłym spojrzenia.
- Wszak to nie w porządku narażać ich, zanim się sobą nacieszą w pełni - odparł po chwili. - Parę dni przerwy w podróży dobrze im zrobią.
Upił nieco wina.
- Gdybyśmy tak wyruszyli odpowiednio wcześnie - stwierdził powoli - to by nawet nie było w tym naszej winy, że oni nie zdążyli. Ich też nie. A, prawdę mówiąc, w mniej osób szybciej można obrócić tam i z powrotem.
Wypił kolejny łyk wina.
- Sami to raczej nie zrezygnują - mówił dalej. - Ambitni są i mało rozsądni. Wstyd by im było się wycofać. A tak, to przynajmniej zaoszczędzimy im wahania. Poza tym i tak widać, że nie mają serca do tego zadania, skoro muszą tyle myśleć i myśleć.

Aeshadiv 07-02-2012 14:23

- Dobrze mówicie towarzysze. Ja to od razu jestem chętny na takie zadanie! W dodatku pomagamy Zakapturzonym. To wspomnienie o demonach nieco osłabia mój zapał, ale nie na tyle, aby nie spróbować chociaż. Zatem kiedy chcecie wyruszać? Natychmiast aby tej... naszej drużynowej parze nie utrudniać podjęcia decyzji... - powiedział tak szybko, że ciężko było zrozumieć ten bełkot. Nie wiadomo po jaką cholerę Albert się tak spieszył, wyglądało to co najmniej tak jakby Mel i Zebedeusz mieli tu lada moment wrócić i opóźniać ich wyjazd.

chaoelros 07-02-2012 14:27

Mordrin przyklasnął na słowa szlachcica. Krasnolud nie wyglądał może na mędrca ale w rzeczywistości myślał szybko, a wtedy mówił szybko i działał szybko.
-Zatem postanowione. Panowie pora spać. Jutro ruszamy o świcie. Konradzie proszę każ nas zbudzić i powiedz służbie żeby jakieś żarcie przygotowała nam rano. Nic ciężkiego. Musimy być rześcy a nie ociężali.-zabrał butelkę wina ze stołu-No dobra ale gdzie ja śpię?


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:14.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172