lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   Wybrańcy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/12129-wybrancy.html)

wysłannik 02-02-2013 20:56

-Nie, Strażniku, on niczemu nie zawinił, nikomu nie szkodził a jestem mu wiele winien. - powiedział Aldebrand ruszając w stronę kapłana. Płomienie mu nie przeszkadzały, nie parzyły go, były jakby... sztuczne. Już znalazł się na tyle blisko aby ściągnąć gruzy z nóg kapłana i to zrobił bez problemu. Pomógł wstać dla staruszka, zaś ten rzucił się w ramiona dla rycerza i zaczął mu dziękować. Aldebrad zobaczył łzy szczęścia w jego oczach.
-Nie spodziewałem się ciebie tutaj i to w tak odpowiedniej chwili. Jesteś rycerzem a ja dalej...- słowa stanęły mu w gardle i przez dłuższą chwilę wyglądał jakby w gardle stanęła mu ość.
-Co ci się stało? Co to jest?- pokazał na nogi rycerza
- To... - Aldebrand nie potrafił odpowiedzieć - To dar. Mam tu coś do zrobienia, mam nadzieje że ujdziesz stąd w zdrowiu. - rycerz spojrzał na reakcje Strażnika lecz jego już nie było.
-Chaos. Sprzedałeś mu swą duszę mutancie- ostatnie słowo zabrzmiało jakby było najgorszą ze wszystkich obelg. Rycerz zauważył jak kapłan zaczyna wyciągać sztylet, który miał przy boku.
Aldebrand zaczął się wycofywać by nie skrzywdzić kapłana.
-Sigmar nie nawidzi takich jak ty! Widzę że już całkowicie porzuciłeś wiarę, nawet nie masz zakonnego medalionu- starzec postępował do przodu z obnażoną już bronią.
Aldebrand dalej wycofywał się nie reagując na słowa kapłana, bo wiedział iż zawierają ziarnko prawdy.
- Strażniku! Co to ma znaczyć? - zapytał rozglądając się za Strażnikiem lecz jego tam nie było.
-Sigmarze, dodaj mi sił- powiedział kapłan, po czym rzucił się z dzikim wrzaskiem w stronę rycerza. Aldebrand nie miał zamiaru stać i dać się zabić, toteż dobył broni z zamiarem ogłuszenia kapłana. Kapłan był gotowy do walki i zaatakował swoim sztyletem rycerza. Kiedy tylko kapłan uniósł broń do ataku rycerz szybkim ruchem chwycił go za nadgarstek, uniemożliwiając atak i wtedy kapłan oberwał z tarczy, co wytrąciło go z równowagi. W tej samej chwili rycerza dobiegł ponownie głos - Zabij! - mówił, ale rycerz nie miał zamiaru teraz poddawać się pod jego wolę i głos najwyraźniej to zrozumiał, bo zostawił rycerza, przynajmniej na razie. Kapłan chyba miał dość, w walce z doświadczonym rycerzem nie miał szans a celem Aldebranda nie było zabicie kapłana, dlatego rycerz wybiegł ze świątyni pozostawiając w niej opata. Jednak los chciał inaczej. Na zewnątrz kapłan już na niego czekał, gdzie rycerz nie spojrzał by oddalić się tam był już kapłan, to dało do myślenia rycerzowi, wiedział że to już nie jest ten sam kapłan, że działa tu jakaś złowroga moc. Kapłan ponownie zaszarżował na człowieka. - Marna sztuczka, nie jesteś kapłanem! Giń, potworze! - krzyknął rycerz i ruszył na kapłana ponownie, tym razem by to zakończyć. W ostatniej chwili, kiedy renegat był już kilka kroków przed swoim przeciwnikiem, ten upuścił sztylet ale było już zbyt późno żeby zatrzymać szarżę. Ostrze miecza przedarło się przez szaty kapłana i przeszło przez ciało jak nóż przez kostkę masła. Wpadł w ramiona rycerza i ostatnim wysiłkiem wyszeptał:
-Aldebhard, to ty? Co się dzieje?- po tych słowach osunął się na ziemię i wyzionął ducha. Jego trup wyglądał przerażająco prawdziwie. Nie było tu śladów magii, czy czegoś co by świadczyło że to nie jest Wolfgang.
-To twój najważniejszy etap w tej podróży- usłyszał głos strażnika- żeby podążyć drogą wybrańca musisz porzucić przeszłość- po tych słowach zapadła nieprzenikniona ciemność.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:52.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172