- Wam obu chyba franca resztkę rozumu ze łbów wyjadła - warknął do przekrzykujących się Gastona i Muzykanta. - Kiedy mieli tam zastawić pułapkę, jak dopiero co odjebali Rudego? A ty, Przypalanka, chyba żeś nie wytrzeźwiał jeszcze - z tym Kurganem chcesz iść na Haka? Przecież to musowo jakiś jego przydupas, bo skąd by go wytrzasnął tak szybko. Rzucisz mu takim pomysłem, to podkabluje nas szybciej, niż ty pijesz i do rana będziemy trupy. Pomysł z przejrzeniem mety Rudego jest dobry - na początek. Bo kto powiedział, że pułapki nie możemy zastawić my? Poślemy kogoś, żeby strzelił z ucha Kurganowym, że Rudy trzymał u siebie grubą kasę i poczekamy, aż sami do nas przyjdą. Odjebiemy ich i po problemie. |
- Rudy był do odjebania już WUUUU CZEEEEEE ŚNIEEEE *nieme "j"* Spisek jak chuj. |
- Czy tylko ja tutaj cenię bardziej oszukiwanie ludzi niż ich obijanie, panowie. Powiadam wam, ogarniętość to doskonałość. Więc ogarnijcie się i dojdźmy do kompromisu. Tylko tracimy czas, którego nie ma za dużo. |
- Jano, nie drzyjże tak ryja, bo wyjesz gorzej niż gwałcona dwunastoletnia dziewczynka z Estalii. Trza nam dobry plan i tyle. Jedni idą do chaty Rudego, inni idą obić pyski i zbierać kasę po burdelach. Pasuje czy mam komu to do głowy trzonkiem topora wbić? Hę?! - Ulfrbjorn wyglądał na zniecierpliwionego. |
Wystarczyłaby chwila. Wyciągnąć garłacz, odciągnąć kurek, nacisnąć spust i Ernesto Sansovino byłby rozsmarowany na ścianie, zamieniony w "ochłap". Ledwie kilka sekund - nawet nie musiałby celować. Chmura siekańców zmiotłaby wszystko na swej drodze. Mimo tego przypatrywał się śmierci Rudego ze spokojem. Nie można było powiedzieć, by go lubił - ani on sam nie był ulubieńcem szefa. Nagrabił sobie to ma. Ulfred Ross, zwany Garłaczem nie zamierzał ginąć za tego dupka, który robiąc w chuja Haka ściągnął nieszczęście na swą bandę. Garłacz był mężem wysokim, krępym i mocno zbudowanym. Nie dbał zbytnio o wygląd - jego jasne włosy i broda były potargane i zwichrzone. Niebieskie oczy są lekko skośne, zdradzając w jego żyłach krew ungolskich przodków. Twarz pokrywają mu blizny, zdobyte w walkach z bandytami, zwierzoludźmi, żywymi trupami i Kislevitami. Odziany jest prosto i ciepło - szare, wełniane spodnie wpuszczone w wysokie, futrzane buty. Nosi brązową koszulę, na nią kolczy kaftan, a na sam wierzch skórzana kurta i płaszcz z wilczych futer. Jedyną widoczną bronią był jego kislevski obuszek, ale reszta bandy dobrze wiedziała, iż pod kurtą chowa swój garłacz imieniem "Katarzyna". - Jekil i Gaston dobrze gadają - stwierdził krótko, po wyjściu na zewnątrz. Ulfred miał charakterystyczny, wschodni akcent, typowy dla Ostermarkczyków. Reiklandczycy lubili się śmiać z tej "wiejskiej" mowy, przynajmniej dopóty nie odstrzelił kilku łbów. W dzielnicy nikt o tym nie wspominał, chyba że za jego plecami. Ale wracając do tematu - jeśli chcieli wygrać ten "wyścig" musieli rozwalić bandę Kurgana i to jak najszybciej. Nawet Hak dał im chwilę, by mogli się przygotować na jatkę, a ci głupcy tego nie dostrzegali. Choć przeczył temu jego wygląd, pasujący raczej do osiłka, Ross był całkiem bystry i był w stanie to zauważyć. - Można zrobić pułapkę, ale nie wiadomo czy te sukinsyny tam w ogóle przyjdą. Skoro nawet Janko wymyślił, że tam może być jakaś pułapka to od razu się połapią, że chcemy ich wyjebać. Dlatego, miast się czaić, zróbmy to od razu - nie pod budą Haka, ale trochę dalej. Wejdziemy w jakiś zaułek, zajebiemy, wrzucimy do Reiku. Proste jak but, szczególnie że się ściemnia. - Rozejrzał się w poszukiwaniu jakiegoś odpowiedniego miejsca na zasadzkę. Powinno być jakieś. Biedna dzielnica, wąskie uliczki... W takich miejscach codziennie ktoś ginie! - Nie rozdzielamy się, bo nas wyłapią jak szczury. Wpierw wpierdol, potem możemy zbierać haracze. |
- Olek kurwa, przecież nikt nie przeczy że Kurgan to przydupas Haka - przemytnik zwrócił się do Tregardta - My teoretycznie też jesteśmy jego przydupasy, a każdy z nas chętnie by go udusił gołymi rękami. Chodzi o to żeby Kurgan zobaczył więcej korzyści ze współpracy z nami niż z Hakiem. A zresztą chuj olejmy pierdolonego Kurgana i układy, czy jatkę z nim, dorwijmy Haka sami. Tego nikt się nie spodziewa, nieprawdaż? Tylko zróbmy to sposobem jak mówił "Muzykant", bo na frontalny atak jesteśmy za ciency. Nie wiem może podpalmy mu Budę, a gdy będzie spieprzał ze swymi przybocznymi to wystrzelamy ich jak kaczki? |
Jak większość chce walki to niech tak będzie - odparł Bricks. - Wy się ukryjecie a ja ich zagadam i do was ściągnę, pasi? |
Psia mać, tą bandą nie da się jakkolwiek kierować. Kiedy Rudy kopnął w kalendarz, to się mogło nieco zmienić, ale jak widać niewiele dało się zrobić. Jeszcze trochę pogadają i zaraz zaczną sobie skakać do gardeł, co byłoby ostatnią potrzebną teraz rzeczą. Trzeba szybko przejść do działania. Zagnar głośno chrząknął dając do zrozumienia, że chce zabrać głos. - Jak już tak bardzo chcecie się zasadzać, zróbmy to u Rudego, tam na pewno tamci teraz idą, mniej pieprzyć, więcej działać. Teraz. Idziemy. |
- A był tam ktoś w ogóle kiedyś? - zapytał Jekil i zmierzył wzrokiem całą bandę - Bo jak na moje to jest nas dziewięciu chłopa ich pewno podobnie. Jeśli wpakujemy tyle luda do jednej budy z Garłaczem włącznie to zrobi się rzeź a nie... Kurwa walka - |
Reinhard słuchał tych wszystkich wywodów i powoli zaczynało mu się chcieć rzygać. Większość pierdoliła głupoty i tylko gadała. Gadała. A on lubił działać. Przyjebać, zajebać, wyruchać. Tak to się załatwiało w Nuln a nie czczą gadką i jakimiś dziwnymi sposobami. Był problem, to brało się chłopaków i dawało po mordzie, podrzynało gardło i szło się dalej. - Panienki jak boicie się pobrudzić ręce to idźcie siorpać cyca matki, a jak macie jaja to idziemy do tego domu. Będzie jatka to będzie, a nie stoimy tu jak kurwy co czekają na klienta i dumamy czy ptaki srają w locie czy nie. Jekil dobra Rzeźnia nie jest zła - skwitował i dał znak Zagnarowi, że on gotów iść już. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:21. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0