lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WFRP] Bez pierdolenia... (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/13320-wfrp-bez-pierdolenia.html)

Komtur 27-09-2013 09:14

Jóźwa był prawdziwym chłopem z krwi i kości. I wcale nie chodzi tutaj o płeć. On pochodził ze wsi i słoma wystawała mu z butów, zarówno dosłownie jak i w przenośni. Był brudny, śmierdział kozami i mówił gwarą, ale przez to dobrze się wpasowywał w towarzystwo, które zgromadziło się na rynku. Takie wydarzenie jak spalenie czarownicy zawsze powodowało, że z okolicznych wiosek zjeżdżała się cała gawiedź.

- Encik dobrze prawi - powiedział do kumpli - Najpierw cza tamtych wyczaić, a potem gnaty obić. Niech kurwiesyny wiedzo, że ze Ździchem ni ma chenożenia. Jo pude sie rozglondnoć od płednia, kole mostu. Kurwiesyny na pewno przydo tamtyndy.

Jóźwa miał zamiar wmieszać się w tłum, a następnie namierzyć ludzi Złego.

Panicz 27-09-2013 10:04

Ernst wyciągnął długie kulasy przed siebie, wystawił stopy pod świeżo rozpalony kominek. Odwrócony tyłem do sali, rozwalony w wyliniałym, brudnoburym fotelisku klepał się po butach pogrzebaczem, wytrącał ze świeżej skórki błotniste grudki i na Zdzichowe dywagacje zdawał się mieć kompletnie wyjebane. Ale nie miał. Słuchał, choć za wiele do usłyszenia nie było.

- Uwal się na pizdę Jóźwa i koniec spacerów. Amon ma rację. To oni przychodzą do nas w gości, na nasz teren. I co jeśli ich nie znajdziemy? - Hart odwrócił się do zebranych i powiódł po niewyjściowych pyskach badawczym wzrokiem. - Otóż, kurwa, nic. Chcą przejąć teren, zrobić bigos. Zatem muszą się pokazać, muszą odjebać dobre przedstawienie. Jeżeli przyjdą grzecznie posiedzieć na murku, popatrzeć się co baba z dziadem ma na handel, zobaczyć karła w klatce, albo zamówić mszę w intencji to świetnie, niech tak robią. Bankowo Zły ich wynagrodzi za popisową robotę.

Ernst wychylił się na moment ze swego stanowiska i przyciągnął do siebie resztki porąbanego na cząstki sekretarzyka. Biedny mebelek, mógł jeszcze komuś posłużyć, a tak kończył życie w kominku. Płomienie buchnęły w euforii.

- Teren jest pod naszą kontrolą. Nam straganiarze i kramarze ślą klops za "ochronę", nam opłaca się robiąca szacher-macher mętownia, nam donoszą za pozwolenie, by działać pod opieką Zdzicha doliniarze, żebracy i kurwy. Skorzystajmy zatem z tegoż asortymentu. - Ernst rozpiął kamizelę czując jak gorąco nacierające od kominka wzmaga się momentalnie. - Poślemy wiadomość naszym podopiecznym, że mogą się spodziewać oprychów Złego. Dostanie któryś w pizdę, kiedy będą chcieli wymusić haracz, innemu połamią nogi. Ot, życie. Grunt taki, że kiedy zobaczą te podejrzane pyski, albo i doświadczą z nimi bliższego kontaktu, zgłoszą się do nas. Muszą zgłosić się do nas.

Ernst powstał z siedziska. Niechętnie, bo niechętnie, ale czas przygotowań się kończył i zabawa wkraczała w decydującą fazę.

- Marco. - Hart otworzył drzwi na korytarz i przywołał do środka chłopaka, który dostał pasjonujące zadanie wystawania na czatach. - Leć na dół, truknij chłopakom, żeby info poszło dalej. Idą zbiry Złego, patrzeć po mordach, notować w bani. Co, jak, kiedy. Jak będą odpierdalać od razu słać wiadomość najbliższemu kumatemu człowiekowi. A kumaci tu do nas, biegiem.

Ernst zatrzasnął drzwi za złodziejem, walnął ryglem i zabrał się do przygotowań. Oręż nie miał prawa się zakurzyć, to źle wróżyło.

- Wyczekamy ich, obejrzymy sobie. I kiedy moment będzie dogodny, odjebiemy. Albo i luźniej. Jeszcze tańszą metodą. - Hart nie lubił przepłacać. - Sprzedamy straży i pachołki zrobią rzecz za nas. Bez ruszania dupskiem.

noboto 27-09-2013 14:58

Mark szedł nie pewnie, od niedawna był w mieście i nie przyzwyczaił się do niego, jednak ludzie nie przeszkadzali mu w powolnym marszu, pewnie przez to że jebało od niego gorzej niż od gówna pomiotu chaosu i to że wyglądał jak tysiąc nieszczęść, na bosaka w obgównionych spodniach, na klatce zarzucony worek po ziemniakach twarz krzywa jak z pękniętego lustra, zgarbiony z wszami na skołtuniałych włosach, a jak otworzył za szeroko gębę to ludzie odwracali się z przerażeniem w oczach, szedł powoli, zatrzymał się przy jednym z zaułków, chwilkę zastanawiał się czy warto pakować się w to gówno i nie spierdolić, ale zły mu krowę obiecał z tą robotę i by mógł przestać gonić brata

-No to idziem-
powiedział po cichy i wszedł w ciemny zaułek, wiedział że za beczkami czai się jakiś dryblas ale znał hasło podszedł do beczek i zastukał trzy razy i wszedł dalej w zaułek, skręcił i zobaczył Grada, ukłonił się nisko i starając nie pokazywać mu wnętrza ust rzekł

-O wielkisz panie Grad, ja idziem od złego, zły kazać mi przyjść i cię słychać-

Ukłonił się znowu nisko i cofnął o krok czekając n a reakcję olbrzyma

piotrek.ghost 27-09-2013 14:59

William doskonale wmieszął sie w tłum na rynku, kto by podejrzewał zwykłego grajka stojącego na pudle o kontakty z półświatkiem... wsumie to każdy, nikt nigdy nie ufał grajkom. Taka dola, William czasem nawet grywał u wielkich panów, ale tam też nikt mu nie ufał, czasem robił za szpiega a czasem tak jak dzisiaj stał na pudle i grał. Z pudła był doskonały widok na cały rynek i mógł rozejrzeć sie czy nie kręcą się po nim chłopcy Zdzicha. Przynajmniej tyle, bo czapka, która stała u jego stóp była niemalże pusta.

Jak on wogóle sie w to wpakował, przecież nigdy nie lubił kłopotów, taa, to zawsze kłopoty same go znajdywały, co taki wielki bard jak on robi na rynku po środku porachunków miejskich gangów. i to jeszcze w Nuln, najbardziej zapyziałej dziurze Imperium. No tak, narobił długów i teraz musi je spłacić, lepiej tak niż własną dupą...

Jego przemyślenia przerwał zbliżający się krasnolud, kiedy tylko podszedł spytał go
-I co, jakieś wieści? zauważyłeś kogoś? - pytał nie przerywając gry -Widziałem, że Grad wysłał swoich chłopców na zwiad.

trb 27-09-2013 16:27

Mesin szedł w kierunku chłopaków. Nagle poczuł na ramieniu mocny chwyt.
Spojrzał do tyłu. Patrzy. O w mordę!
Zobaczył uniform strażnika.
Patrzy jeszcze raz.
- O chłopie! Ranmer?! O i ty, Glacjuszu. - roześmiał się rubasznie.
- Co tu robicie? Wcześniej stacjonowaliście na zachodnim skrzydle.
- Ano, przeniesiono nas.
Po chwili rozmowy Ironshield się ocknął.
- Muszę już iść. Na razie chłopaki!

Skierował się ku Williamowi.
- A co ty! Znowy rzępolisz zamiast machać ostrzem?
A jeżeli już rzępolisz, to zagraj lepiej “Dziewkę, które lubi mą konewkę”. Ha ha!
Umiem pierdzieć w jej rytm! No dawaj!

William sporzał litościwie na Mesina. No coż … jeżeli nie ma się słuchu, to co zrobić? - pomyślał, następnie zapytał:
- I co, jakieś wieści? zauważyłeś kogoś? Widziałem, że Grad wysłał swoich chłopców na zwiad.
Mesin spoważniał.

- Sytuacja jest taka. Widzę na razie czterech strażników: z dwoma znamy się od pieluchy, razem wypiliśmy hektolitry browków, nie będą wchodzić nam w drogę, a jeden to dzieciak. Problemem mogą być strzelcy, ale mam nadzieję, żę Ealrah nas będzie solidnie ubezpieczał.
Na razie widziałem tylko Hersta, czy jak on tam miał.

- Hart - poprawił go Schmidt.
- Zwał, jak zwał ... A jeżeli on jest, to i jest gdzieś i reszta pędraków.
Chłopcy Grada wskażą nam lokalizacje, pomocnym może być też w tym Ealrah.
Ale póki co powiedz mi gdzie jest Grad. Złapiemy razem Harta i weźmiemy go na małe spytki.
Hehe!
- tak się podekscytował, że się solidnie opluł.

HUBAL_PATRIOT 27-09-2013 16:39

Azael uważnie lustrował każdego podejrzanego typka, w okolicy placu, korzystając ze swoich unikatowych zdolności. W oko wpadło mu dwóch. Krasnolud krzątający się bez celu, zachowujący się niczym bezpański wściekły pies, oraz człowiek o wyglądzie najemnika rozglądający się ze zmarszczonym czołem po całej okolicy, nie rozmawiał z nikim tylko węszył to było widać.

*Hmm.. zapewne to straż przednia, musi ich być więcej tylko gdzie... gdzie się ukrywają. Na pewno nie wystawiają charakterystycznych zabijaków na przód gdzieś czatują* Pomyślał.

Posiadając podzielną uwagę jednocześnie słuchał swoich towarzyszy. Odwrócił się na chwilę od okiennicy i rzucił;

-Tak, na pewno jeśli chcą wybić się ponad tą nędzną południową dzielnice muszą poprzeć to siłą, pokazać jakie z nich kozaki. Wtedy szybko do nich trafimy-mówił jakby w zamyśleniu, cofnął się od okiennicy.

Przeszedł w stronę ognia sprawiając wrażenie jakby lewitował. Gdy Marco wszedł do pomieszczenia dodał lekko uśmiechając się;

-Pamiętaj mały cwaniaku, żebyś szczególnie poinformował ludzi w okolicy dwóch mostów, nasi goście będą tamtędy przechodzić- zaczął się bawić rękawicami-Chyba że zamierzają popierdalać wpław przez Reik. No zmykaj już.

Obserwował jak Ernst zasuwa rygiel, jego twarz nabrała bardzo poważnych barw:

-Tym razem nie ma miejsca na półśrodki-spojrzał na Ernsta i Narwala- naszego szanownego dobrodzieja, wkurwia sam fakt że odważają się wejść na nasz teren. Osobiście z nim rozmawiałem i wiem czego oczekuje. Tym razem, nie będzie straszenia czy lekkiego obijania. Jawnie nas znieważają i nasza odpowiedź będzie gwałtowna i brutalna, tak aby zaprezentować prawdziwy pokaz siły-kontynuował poważnie, a ogień buchający z kominka odbijał się nienaturalnie w całkowicie czarnych oczach- wszyscy muszą zrozumieć ten przekaz. Zły, straż i neutralni mieszczanie. Jeśli tego nie zrobimy to ośmieszymy się, a nasze dni będą policzone.

-Byku- zwracając się do Narwala- na pewno będziesz miał robotę, nawet jak przyślą marnych pachołków zostawimy z nich miazgę. Ale nie liczyłbym na to. Obserwowałem tych dwóch-kontynuował-węszyli co i jak na pewno. Szykuje się gruba akcja... To wisi w powietrzu,czuje to. Niech każdy z was się do tego nastawi. Mentalnie. Żadnych pałek, kastetów i innych zabawek, bierzemy ciężką artylerię. Począł zapinać swoją szatę, by ciasno oplatała korpus.- Najważniejsza jest szybkość, spadamy jak młot na muchę rozwalamy ich w pierwszej chwili. Jóźwa i Bungo zrobicie jak chcecie ale sugeruje wam, tym razem odpuście sobie szabrowanie poległych. Po akcji od razu pryskamy każdy gdzie tam che. Jeśli pójdzie gładko wieczorem punkt zborny w Jokerze (B11 tawerna)

-Kazdy z nas zna cenę tej gry. Możliwe ze nie wszyscy wrócą. Oni też będą walczyć o życie najlepiej jak mogą. Całe szczęście że to nic osobistego,-uśmiechnął się do siebie- po prostu sprawa zasad i klarownego interesu.

Począł wyciągać biała maskę o poważnym wyrazie twarzy, i okrywać twarz kapturem.
-Tym razem nawet ja wezmę w tym udział.

Wiedział ze konsekwencje mogą być poważne i wolał niepotrzebnie nie zdradzać swojej twarzy. Założył maskę, poluzował pas z wszelkimi kieszeniami sprawdził miecz i warknął;

-Dość pierdolenia robota czeka, gotujcie się. Zaraz się zacznie



zelator89 27-09-2013 18:28

O ile Earlah przechadzał się wcześniej spokojnie wśród straganów i przekup, to teraz jego czujność została wzmożona. Nie było czasu na podziwianie uroków miastowego placu. Nasunął kaptur na głowę. Punkt już został obrany. Nie dało się ukryć, że coraz więcej ludzi zbierało się w centrum tworząc ul pszczół. Zgiełk i ciasnota. Nie starał się wypatrywać towarzyszy. Pewnie już byli na miejscu zakamuflowani w jakiś sposób, aby wbić się w tłum. Ważne żeby podczas starcia rozpoznać kto swój bo jeszcze bełta wpakuje się w kamrata. Mijając stragany i trącając ludzi starał się przyspieszyć tempo ale w sposób nie zdradzający zamiarów. Po prostu się spieszył. Dotarł w końcu do jednego z domów. Nie był zbyt wysoki a przydałaby się jakaś wieża. Wtedy pomyślał, że rozpoznanie to podstawa ale u Złego nic nie trzymało się kupy, prędzej dupy. Punkt strzelniczy powinien dawać mu również możliwość ukrycia po oddanym strzale. Szybkim krokiem podążył na tyły zastanawiając się jak się tam w odpowiednim momencie dostać nie zwracając na siebie zbytniej uwagi.

piotrek.ghost 27-09-2013 21:59

-Gram i obserwuję-stwierdził luźno-pierdź pierdź aż sie zesrasz-dodał.
-Grad poszedł w zaułek, mam iść z wami przepytać tego konusa czy sami sie tym zajmiecie? wiesz ze nie lubie brudzić sobie rąk -powiedział z uśmiechem od ucha do ucha-ja tu jeszcze poobserwuję.

Aro 28-09-2013 05:32

Isaia był człowiekiem prostym. Prostym jak konstrukcja cepa. Wiele można byłoby na jego temat powiedzieć, ale niewiele dobrego. Porywał i mordował, wszczynał burdy po pijaku, wymuszał haracze, zarzynał bezbronnych. Ot, jak to najemnik.

Przywódcą jednak nie był. Nie z powodu jakichś braków, ale z wyboru. Życie było prostsze bez wyrywania się do przodu, wystawiania się na celownik. Od początków kariery wypełniał jedynie rozkazy, nie kwestionując i nie dyskutując. Teraz, na starość, przyszło mu strategizować w ramach zdzisławowego zlecenia. I to w Imperium, ze wszystkich miejsc.

* * *

Stojąc po żołniersku, na baczność, dokładnie zlustrował każdego z nowych współpracowników. Oni odwdzięczyli się tym samym, ale Isaia rozczarowywał; był przeciętny do bólu. Miecz przy pasie, tarcza, łuk. Kołczan, skórznia. Ciemna chusta na szyi. Zarośnięta gęba i podbiegłe krwią oczy. Tylko tileańskie rysy i ciemniejsza cera trochę ubarwiały jego wizerunek.

- Z całym szacunkiem, Messere... - Odezwał się w końcu ze słyszalnym akcentem, wbijając wzrok w Amona. - Ale strasznie się panoszycie. Nie przypominam sobie, żebyście zostali wybrani dowódcą.

Siwemu najwyraźniej Y'Berion nie przypadł do gustu. Nie powiedział tego na głos, ale uważnie obserwował każdy gwałtowniejszy jego ruch i trzymał dystans. Do innych nie miał takich uprzedzeń, ba!, na Ernsta i Bungo nawet zerkał z zaciekawieniem. Z dwóch kompletnie różnych przyczyn, ale jednak.

- Proponuję poobserwować i wybrać odpowiedni moment. Rzucać się na łeb, na szyję nie ma co, bo to nie wyjdzie nam na rękę.

Kiwnął głową, kulturalnie dziękując za uwagę, i na powrót zastygł w miejscu. Czekał na rozwój wydarzeń.

HUBAL_PATRIOT 28-09-2013 10:51

Słowa Siwego nie wywarły jakiegoś specjalnego wrażenia na Azaelu. Pojawił się lekki ironiczny grymas na jego twarzy. Spojrzał w jego przekrwione oczy;

- Siwy pogięło cię? Znów urżnąłeś się jak świnia, i nie chce się walczyć? Stwierdzam fakty, by sprawa była jasna.. A fakt jest taki że tym razem to nie żarty. Robotę trzeba wykonać jeśli coś spierdolimy to najpewniej wszyscy wylądujemy na dnie Reiku! -miał właśnie założyć maskę, zatrzymał się na chwile a jego twarz przybrała bardziej przyjazny wygląd- Nie komplikuj sprawy bardziej niż to konieczne. Jak słusznie zauważył Ernst najpewniej dostaniemy jakieś wieści od psów gończych. Wybierzemy dobry moment. Chyba wszyscy się z tym zgadzają?-rozejrzał się po komnacie, dodał posępnie;

-Jednak czuje że coś się wydarzy lada chwila


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:47.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172