lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WH II ed] Kuźnie Nuln (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/14517-wh-ii-ed-kuznie-nuln.html)

Gob1in 09-09-2014 10:42

Wolmar z odrazą spoglądał na leżące wszędzie ciała, starając się przy tym nie nadepnąć na żadne z nich. Najwidoczniej obrońcom bardzo zależało na tym, by klasztor pozostał nieskalany plugastwem zrodzonym z Chaosu. Nie był przekonany, że poniesiona ofiara równoważyła ten szczytny skądinąd cel.

- Klasztor został zdobyty przez zwierzoludzi. - Wskazał na pomazane mury - A później odbity przez imperialnych. Ci próbowali zrobić porządek ze ścierwami odmieńców... - Spojrzał wymownie na doły ze spalonymi szczątkami. - Jeśli ktoś tutaj zajmuje się paleniem zwłok, to najpewniej spotkamy go w wieży. Lepiej, żeby nie potraktowano nas jako grasantów i maruderów z jakiejś armii, który zwietrzyli możliwość złupienia tego przybytku. Zacznijmy od wieży. - Zaproponował.

Nie przyznał głośno, że wcale nie ma ochoty włazić do podziemi, a za żadne skarby nie pozostanie tutaj wśród tych wszystkich trupów. Wizyta w wieży odwlekała nieco nieprzyjemny obowiązek szukania artefaktu.

kymil 09-09-2014 16:10

Markus kiwał głową na propozycję obu kamratów i ponuro spoglądał na czarne ptaszyska na bramie. Poprawił swój lichy rynsztunek. Ostentacyjnie wyciągnął wysłużony topór darowany przez Kleina.

- Dobra, Zedelin. Pójdę z Tobą do kaplicy. Wieża mi się na razie nie uśmiecha. Zresztą zgodnie z obietnicą jeszcze z Middenheim miałeś mnie uczyć fechtunku i takie tam. Może nadarzy się jeszcze okazja, he, he. Wybacz Wolmarze - Oppel zwrócił się do czarodzieja - ale przy Gotfrydzie będę czuł się bezpieczniejszy. Zresztą nie wypada uchybić czci Patrona Imperium - spojrzał znacząco na Dietera.

SyskaXIII 12-09-2014 07:46

-Niech i tak będzie- Dieter podsumował propozycje kamratów - Gotfyd z Markusem sprawdzą kaplicę, Ja z Wolmarem wieżę a Gaston zostanie tutaj na straży w razie jakiejś niespodziewanej i niezbyt przyjaznej wizyty kogo lub czegokolwiek. Nie wiemy co możemy tutaj znaleźć ani kto może tutaj przebywać. Jeśli tylko ktokolwiek będzie zagrożony z jakiegokolwiek powodu niech wszyscy uciekają do Gastona. Przegrupujemy się i powędrujemy tam wszyscy razem.

Widok zniszczonej i zbezczeszczonej świątyni Sigmara, napawał kapłana obrzydzeniem i odrazą. -Bezmózgie bestie, niech ich pochłoną zbawcze płomienie Sigmara...

Komtur 12-09-2014 13:48

- Ja bym tam wolał się nie rozdzielać - odpowiedział Gaston naciągając kuszę - ale jak wam na tym bardzo zależy to mogę zostać na czatach.

Czarny miał nadzieję że koledzy nie znajdą w ruinach kolejnej świątyni zła z krwawymi fontannami i strzegącymi ich minotaurami.

Gob1in 12-09-2014 14:38

- Dokładnie. - Wolmar zgodził się ze Zwartem. - Jeśli coś nam tutaj grozi, to lepiej będzie się nie rozdzielać. Idziemy wszyscy, albo nikt. To się też tyczy pozostawiania kogoś na warcie. Cóż taki wartownik miałby zrobić w pojedynkę, niźli dać się ubić na chwilę przed tym, jak dadzą się ubić pozostali? Jeśli przybędzie ktoś, komu wartownik da radę, to tym samym nie będzie on stanowił zagrożenia dla naszej grupy. Nie mówię przy tym, że nie powinniśmy być ostrożni - nic, co do tej pory wiązało się z tym przeklętym demonem nie było do nas przyjaźnie nastawione. - Przerwał na chwilę, by zaczerpnąć oddechu.

- Zatem pozostaje kwestia dokąd pójdziemy najsampierw - do światyni, czy może do wieży? Ponieważ dotąd dwie osoby wybrały kaplicę i dwie wybrały wieżę, niech Gaston zdecyduje dokąd pójdziemy wszyscy. Zgoda? - Popatrzył pytająco po pozostałych.

- Gastonie, gdzie najpierw? - zwrócił się do Zwarta.

Komtur 12-09-2014 22:22

- Skoro koledzy tak bardzo chcą się pomodlić, to niech będzie ta kaplica - Gaston wyszczerzył o dziwo białe zęby.

SyskaXIII 12-09-2014 22:31

- Z dwojga złego lepiej w tę stronę co nie? Zresztą taki plan bardziej mi odpowiada - dorzucił swoje trzy grosze kapłan

xeper 15-09-2014 22:46

A więc kaplica. Postanowili i ruszyli w stronę budynku. Wrota do długiego, prostokątnego budynku były wyważone i zwisały na zawiasach. Ściany, niegdyś pobielone wapnem, plugawiły jakieś bazgroły wymalowane krwią, błotem i gównem. Z wewnątrz widać było delikatny poblask ognia, rozświetlający ciemne wnętrze. Wyglądało na to, że w środku są jacyś lokatorzy. Potwierdzał to miarowy stukot dochodzący z wnętrza budynku.

Częściowo zawalony sufit, podparty był przez osiem kamiennych kolumn. Pomiędzy nimi umieszczone były na ośmiokątnych postumentach posągi przedstawiające nie świętych wojowników Sigmara, a powykrzywiane w demonicznych pozach gargulce. I właśnie te dziwne, nie pasujące do tego miejsca figury były jedynymi elementami wnętrza, które nie uległo zniszczeniu.

Posadzkę zdobiły dziury i wyrwy. Ławki były porozbijane i popalone. Ściany zdobiły wizerunki demonów i symbole Khorne’a – Boga Krwi. Znajdujący się po przeciwległej od wejścia stronie ołtarz pomazany był fekaliami, porozbijany i częściowo spalony. Pod jedną ze ścian leżało kilka rozkładających się trupów.

I pośród tego całego zniszczenia pracowało pięciu zwierzoludzi. Uzbrojeni byli w szpadle i kilofy i z mozołem kopali dziurę w posadzce, na lewo od zbezczeszczonego ołtarza. Byli tak zajęci pracą, że jak na razie nie dostrzegli intruzów. Ich przywódcą był prawdopodobnie największy osobnik – albinos o czterech rogach.

Gob1in 16-09-2014 09:01

Klein nie był szczęśliwy z wyboru kaplicy, jako pierwszego obiektu do sprawdzenia. Coś mu podpowiadało, że właśnie tam najpewniej czekają ich kłopoty.

Nie pomylił się. Zrujnowane wnętrze, niepokojąco kontrastujące ze zniszczonym wnętrzem zupełnie nietknięte maszkary na postumentach i banda zwierzoludzi. Widać Mroczni Bogowie nie zamierzali łatwo oddać ostatniego artefaktu wiążącego demona ze Starym Światem.

- Nie podobają mi się te kamienne paskudy... - rzucił szeptem do towarzyszy. - Szykujcie broń i na trzy strzelamy w największego odmieńca. - Dodał.

Zaczął szeptać, ignorując spierzchnięte nagle usta. Poczuł narastające mrowienie w kręgosłupie, jednak nim stało się nie do zniesienia zaczęło przemieszczać się do prawej ręki. Tam wlało się z całą mocą i wypełniło wszystkie palce. Wolmar zafascynowany patrzył na dłoń, która zdawała się nie należeć do niego. Cała emanowała energią, niemal rozsadzając ścięgna i żyły.
- Trzy... - wyrzucił z siebie z wysiłkiem i skierował ramię w sylwetkę zwierzoludzia z czterema rogami, uwalniając przy tym zgromadzoną w dłoni moc.

Kerm 16-09-2014 09:30

Najwyraźniej nie tylko ich mała grupka była zainteresowana tym, co się kryć we wnętrzu zrujnowanej kaplicy. A żeby było jeszcze mniej przyjemnie, owych ktosiów było aż pięciu.
W pierwszej chwili Gotfryd pomyślał, że najlepiej by było poczekać, aż mutanty uporają się z najważniejszą częścią pracy, a dopiero potem, gdy będą o krok od sukcesu, zaatakować, ale nie zdążył się z nikim owym pomysłem podzielić.

Uniósł kuszę i na wypowiedziane przez Wolmara "trzy" nacisnął na spust, kierując bełt na przypuszczalnego przywódcę grupy.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:11.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172