lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WFRP] Porwanie córki karczmarza! (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/14733-wfrp-porwanie-corki-karczmarza.html)

Dnc 30-03-2015 23:29

Gdy Gudiemu udało się w końcu drzwi otworzyć to nie namyślając się długo ruszył zaraz zanim.
Gdy obrócił się zwabiony głosami przyjaciół widział Wernera i Witalisa na środku pomieszczenia.
~Głupcy... ale przydatni - pomyślał

Nie zastanawiając się długo nad ich niepewną przyszłością wraz z buzdyganem w ręce wpadł do holu. Szybko ocenił sytuację i zaatakował znajdującego się najbliżej przeciwnika. Chciał skorzystać z zamieszania jakie wywołali razem z krasnoludem i miał nadzieję, że zaskoczy swojego przeciwnika.

Paszczakor 01-04-2015 22:50

Otworzenie się klapy Witalis uznał za dobry omen.
~ Teraz już powinno się wreszcie szczęścić. Nie może cały czas iść do dupy..
Z tą myślą spadł na dół, zapewne potrącony przez Wernera. Sam, mimo
groźnych deklaracji, wpierw zajrzałby raczej ostrożnie.
Samo to, że dość mocno przypieprzył o posadzkę zapewne by jakoś przebolał, ale dobry nastrój drastycznie przerwał mu widok wyłupiastookiego paskudztwa.

Jako treser potrafił obchodzić się z takimi zwierzątkami, więc fachowo powoli wstał i zaczął się cofać, cały czas utrzymując z bestią kontakt wzrokowy.
Z doświadczenia wiedział, że to bardzo ważne i pozwala zrozumieć głupiemu stworzeniu, kto tu jest panem.
To bydlę przed nim faktycznie jakby zawahało się, a na twarzy Witalisa
wykwitł uśmiech.

W tym momencie, dotarła do niego myśl, że nie może właściwie zrobić już
ani kroku - ba, nawet ten grymas na twarzy pozostał niezmieniony, mimo, że nie było mu już wesoło.
Głupkowato się szczerząc i prawie nie poruszając ustami zawołał:
- Werner, pomóż! Nie mogę chodzić!

Jednocześnie odkrył, że może poruszać rękoma, choć wydawały się jakby nie jego.
Wyciągnął z kieszeni świstawkę, gubiąc przy tym parę przechowywanych tam drobiazgów, przystawił ją do ust i z całej siły zaświstał.

kokolor 05-04-2015 13:22

Werner usłyszał uderzenie Witalisa o podłogę , oczy powoli przyzwyczajały się od ciemności panujących w piwnicy.
-Co to kurwa znowu jest?
Kontury monstrum zaczęły się wyostrzać, Werner sam nie pamiętał kiedy dobył miecz i bicz...Werner, pomóż! Nie mogę chodzić!...zauważył , że stworzenie ma wlepiony wzrok w Witalisa i nie zamierza się rozglądać. Zarzucił bicz na plecy by wazie czego móc szybko uderzyć i zaczął podchodzi jak najszybciej i najciszej jak umiał z zamiarem wsadzenia miecza w potylice monstrum.

TomaszJ 08-04-2015 19:45

Sven wypadł z drzwi i osłonił Arno przed nacierającym wściekle młodzikiem. Był odeń szybszy, mimo cięższej broni zamachnął się solidnie, cies gdyby dotarł celu strzaskałby żuchwę gówniarza jak gałązkę, niestety chybił o dwa palce, nawet nie zahaczając wroga. Młodzik rzucił się do przodu machając pałką... i zwyczajnie potknął się o słomiany chodnik, wykładając się z łomotem u stóp alchemika!

Milo, uczeń Leonarda di Mortiego
Sz 4, WW 30, US 30, S 3, Wt 3, Żyw 3/5, I 31, A 1, Zr 35, CP 27, Int 33 Op 36 SW 32 Ogł 30
Cichy chód w mieście, Uniki

Oleg Gierowicz, służący i ochroniarz Leonarda di Mortiego
Sz 4, WW 43, US 50*, S 4/5, Wt 4, Żyw 8, I 42, A 1, Zr 30, CP 41, Int 28 Op 45 SW 40 Ogł 29
Silny cios, ogłuszenie, Celne strzelanie*, Uniki, Rozbrojenie, Język obcy - reikspiel,



Na szczycie schodów ukazał się wysoki, brodaty rębajło-kislewita.
- Ja wam sobaki pokażu! Nuże, który szaszki chce powąchać?
Ze świstem dobył krzywej szabli o gardzie chronionej łańcuszkiem i gotowy do robienia żelazem schodził na dół.
Arno w tym czasie wypadł na zewnątrz, podpierając się futryny, ciągnąc za sobą karminową smugę.
- Hessa?! - odezwał się zaskoczony na widok powalonej kobiety i żal wstąpił na jego brodate oblicze. A potem gniew. Bardzo dużo gniewu. - No to smiert na Was!

Tymczasem w piwnicy Bazyliszek szarpał się na łańcuchu nie spuszczając Witalisa z oczu. Gudi do nich wpadł jak burza, starając nie zerkać w stronę jaszczura. Chyba pomogło, bo odebrał tarczę i topór i wciąż żył.
Nim cokolwiek jednak rzekł, Werner zaszedł Ropuszego Króla z boku i rąbnął bestię w kark!

Marmur, bazyliszek
Sz 4, WW 33, US 0, S 5, Wt 4, Żyw 10/11, I 30, A 3, Zr -, CP 14, Int 14 Op 14 SW 14 Ogł -
Petryfikujące spojrzenie, Uniki



Witalis już widział jak ostrze karawaniarza obcina poczwarze łeb i w glorii zwyciężają... a tu ostrze ledwo drasnęło grubą skórę, widać albo ona pancerna, albo Wener od ran słaby. Tym bardziej jął gwizdać w piszczałkę. Już powinien słyszeć wyłamywaną furtę i kudłaty ratunek będzie lada chwila... ale dlaczego nie słyszy?
Dla tresera był to kolejny zawód... gdy jego zwrok padł na stalowe lusterko, które wypadło mu gdy szukał piszczałki. A i paraliż zaczął jakby puszczać!


* * *


W tym samym czasie, niedaleko ogrodzenia przechodnie odwiedzający metalorobów jęli pokazywać sobie niedźwiedzia, który stanął na tylnych łapach i zaczął tańczyć, wyraźnie ciesząc się, gdy w jego stronę poleciały miedziane pensy, a jeszcze bardziej, jak jakiś chłopiec rzucił mu kawałek ciastka.
Strażnik miejski, widząc że niedźwiedź nie uwiązany jął odganiać ludzi od niego, ale zbliżyć się do niedźwiedzia też nie miał zamiaru.
- Czyj to zwierz! Czyj to zwierz, pytam!?
Jakub tymczasem usiadł na zadzie i zaczął oblizywać łapy umorusane ciastkiem.

Fyrskar 08-04-2015 20:03

Gudi jęknął w duchu. Arno zdezerterował z bitwy pola, Sven nie trafił... dobrze, że choć łże-czeladnik potknął się o własne nogi. Dwa Buty stanął pewniej, nie zważając na trzeszczące pod nogami drewniane deski. Pewniej ujął drzewce topora i tarczę. By tylko Werner i Witalis nie dali się zeżreć poczwarze!

- Sven! - khazad rzucił przez ramię. - Przydajże się do czegoś i pozbądź się gówniarza!

Krasnolud ruszył pewnym krokiem do przodu, wprost na kislevitę. Nie takie szarże w życiu przyjmował, nie cierpła mu dupa na widok rębajły. Bo on większy i silniejszy od zieleńca. Nie, oczywiste to chyba. Choć włócznią by w niego rzucić... na kiego chuja sprzedał ją? Ach, głupi on. Krasnolud zasłonił się tarczą, w defensywnej podstawie. Pozwoli kislevicie na jeden cios, a potem odrąbie mu parszywy łeb.

Dnc 10-04-2015 23:29

Sven nie przejmował się swoim chybionym ciosem gdyż ten niby-uczeń wyłożył się jak długi tuż u jego stóp. Sven słysząc kolejnego przeciwnika miał w głowie tylko jedną myśl. By pozbyć się jak najszybciej tego, który jest bezbronny.

Podniósł nad głowę swój buzdygan i z całej siły uderzył buzdyganem w leżącego młodzieńca. Nie chciał go zabijać ale wiedział, że jak go nie wyeliminuje to zaraz będzie miał kłopoty związane z przewagą liczebną przeciwników.

Po zadanym ciosie Sven odsunął się lekko od młodzieńca by dobrze ocenić swojego przeciwnika. Bezwiednie skierował się w kierunku drzwi rozważając ucieczkę.
W duchu Bauer modlił się by Kislevczyk słysząc głos Gudiego skupił się na krasnoludzie a nie na nim.

Parszywy Arno wziął i uciekł. Jak przeżyją to spotkanie to lepiej dla niego by się nie spotkali...bo nie będzie już kumpli, kumpli...

Paszczakor 16-04-2015 23:06

Paraliż jakby zaczął ustępować.
Witalis szczęśliwy, że trochę go puściło, dał sobie spokój z kontaktem wzrokowym - bydle nie było widać świadome tego, że powinno podporządkować się treserowi, więc i tak nic z tego by nie wyszło.
Wyglądało na to, że nic nie idzie po myśli.
I jeszcze rzeczy pogubił.
O, lusterko leży...
Widok ten, przypominał mu o czymś ważnym. Niestety chwilowo nie mógł sobie za cholerę przypomnieć o czym.
W zamyśleniu podniósł je i wtedy spadło to na niego jak grom z jasnego nieba:
Gdzieś, kiedyś ktoś mu powiedział, że nie pasują do jego kształtu twarzy okrągłe kolczyki!
A przecież te, które znalazł u tego zielonego gościa właśnie takie były!
Rzut oka w lusterko - eee... nieźle jest...
Problem ten spowodował, że Witalis zapomniał o bestii, ale jej kolejne szarpnięcie za łańcuch, przywróciło mu zdolność właściwej oceny sytuacji. Nie namyślając się wiele, jak polująca pantera wystrzelił w stronę schodów na
górę.
W rzeczywistości jego ucieczka, ze względu na nogi, które były jakby z kamienia przypominała raczej spacer trędowatego starca, jednak z uporem przemieszczał się w stronę wyjścia, cały czas głośno świszcząc w świstawkę o której zapewne ze strachu zapomniał.





Jakub siedział zadowolony i oblizywał utytłane ciastkiem łapy.
Niby wszystko było w porządku, pokazywał sztuczki a nawet tańczył, bo pod nieobecność Witalisa wypił resztę zapasów gorzałki.
Wszystko byłoby jak zawsze, gdyby nie drobny szczegół.
Do skołowaciałej misiowej głowy zaczęło powoli docierać: Nie ma Witalisa!
Zwykle był, zbierał, to coś, czym w niego rzucano i zamieniał to na żarcie i picie, dobre słowo powiedział, w zad kopnął i za ucho wytarmosił...
A tu nic, tylko ten nikły dźwięk świstawki.
Czy miał straszyć?
Ale nie było Witalisa!
Może trzeba by go odnaleźć i razem z nim straszyć?
Ale odchodząc coś tłumaczył...
Kogoś na pewno trzeba przestraszyć...
Wzywa może?
Świstawka świszczy - straszyć pora.
Chyba nie tych, co ciastka i miedziaki rzucali?
Kogo w takim razie?
Przeraźliwe świszczenie coraz bardziej słychać!
Co robić, co robić?

Jakub wstał i decyzję podjął...

TomaszJ 22-04-2015 10:09

Zostawiając za sobą ścieżkę krwi Arno Franksen, żołnierz z zawodu, dezerter z natury dokuśtykał do drzwi i oparł się o płot. W każdej chwili spodziewał się szypu, który ostatecznie by go dobił, ale nic takiego się nie stało. Spróbował zatamować krwawienie, by dotrzeć do jakiegoś łapiducha, co połowicznie mu się udało. Po czym podszedł do furty.
A furta zadrżała...

Z drugiej strony płotu cyrkowy niedźwiedź Kuba zaniepokojony brakiem właściciela w okolicy spróbował otworzyć drzwi pchając je łapą. Nie udało mu się, więc uderzył...
Strażnik miejski, odsuwający gapiów od niedźwiedzia otworzył szeroko oczy i popędził w drugą stronę krzycząc
- Hans! Piter! Bywajcie! Schnell! Dziki zwierz w mieście!




Tymczasem w posiadłości Leonarda di Mortiego

- Oleg, pomocy! - krzyknął ranny młokos do wysokiego kislewity. Sven zakończył skomlenie silnym ciosem, który zbryzgał go krwią, po czym cofnął się o krok by mieć widok na nowego wroga.

Oleg Gierowicz, służący i ochroniarz Leonarda di Mortiego
Sz 4, WW 43, US 50*, S 4/5, Wt 4, Żyw 8, I 42, A 1, Zr 30, CP 41, Int 28 Op 45 SW 40 Ogł 29
Silny cios, ogłuszenie, Celne strzelanie*, Uniki, Rozbrojenie, Język obcy - reikspiel,



Wyglądał na silnego i szybkiego, był wysoki, co dawało mu niezły zasięg rąk. Kłopoty...
Nie czekał. Uniósł buzdygan do ciosu, jednak szabla obcego była szybsza, ukąsiła zdawałoby się lekko ale gdy młody alchemik zastawił się, aż mu zdrętwiała ręka od siły ciosu obcego. Oleg cofnął się a u boku Svena stanął krasnolud Gudi, który właśnie wybiegł z piwnicznych schodów i w defensywnej postawie czaił się do ciosu.
Kislevita zaatakował ponownie, błyskawicznie przemieścił się na lewo i tnąc nisko i podstępnie głęboko rozpłatał krzywym ostrzem udo Bauera.




Piętro niżej, pod powierzchnią gruntu.

Oślizgły jaszczur nie był specjalnie bystry ani specjalnie szybki, ale cios mieczem sprawił, że odwrócił uwagę od tresera i skupił całą na Wernerze. Ten nie zamierzał czekać długo, tylko poprawił nieudany cios... a raczej zamierzał, gdyż bestia w furii rzuciła się na niego kłapiąc zębiskami i uderzając szponami. Miecz przeciął tylko powietrze, a pod naporem szarżującej bestii karawaniarz cofnął się dobre kilka kroków i aż usiadł na ziemi, mając przed sobą miotającą się na łańcuchu plugawą istotę, która najwyraźniej zorientowała się że już go nie dopadnie... więc wlepiła w niego swoje spojrzenie.

Marmur, bazyliszek
Sz 4, WW 33, US 0, S 5, Wt 4, Żyw 10/11, I 30, A 3, Zr -, CP 14, Int 14 Op 14 SW 14 Ogł -
Petryfikujące spojrzenie, Uniki



W tym czasie Witalis był już na schodach i niedługo miał wydostać się na zewnątrz. Wciąż nie wiedział co z Jakubem, ale zarówno przed nim, jak i za nim było niebezpieczeństwo. Paskudne szczęście.

Fyrskar 22-04-2015 18:58

Obcasy brodacza zastukały na klepisku i Gudi przyłączył się do harców. Oleg, barczysty kislevita, napierał agresywnie na ucznia alchemika i chcąc nie chcąc żołnierz ruszył naprzeciw waligórze. Ogniwa kolczej koszuli zadźwięczały i zadzwoniły, gdy krasnolud ustawił się, gotów powalić na ziemię przeciwnika.

Niechaj przeklęci będą dezerterzy, niech w lędźwiach moc życiową stracą i niech oparszywieją! Bodajby ich Grimnir z rzyć kopnął, jaja im urwał i do gardzieli wtłoczył! Krasnolud wykrzywił twarz w gniewnym grymasie, ustawił się w pierwszym szeregu. Jak zwykle.

Dnc 27-04-2015 21:26

Sven nie był pewny czy dostał również po plecach ale wiedział, że ma je również całe mokre.... podobnie jak udo. Po chwili zastanowienia stwierdził że jednak jest mokry od potu. Po tym jednym trafionym ciosie widział już śmierć i gdy wydawało się ze nie pozostanie mu nic innego jak spocić się na śmierc pokazał się Gudi

~ Oooo jest ten tchórzliwy pokurcz! Może się na coś przyda....- pomyślał Bauer

Wiedząc, że daleko nie ucieknie postanowił wykorzystać przewagę liczebną jaką mieli. Przesunął się krokiem dostawny w bok by mogli atakować z krasnoludem z dwóch stron. Po czym Sven wyczekuje dobrej okazji i momentu zainteresoawniam się Kislevity towarzyszem. Gdy takowy nadejdzie atakuje swoim buzdyganem po plecach lub w ramię by osłabić przeciwnika. W atak wkłada całą swoją siłę i skupienie mając nadzieję na szybkie rozstrzygnienie walki


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:43.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172