|
Bohaterscy obrońcy padali jeden po drugim pod ciosami wzmocnionych magią szalonego upiora nieumarłych. Kości nasączone wodą kapryśnie przyjmowały ogień. Do czasu, aż nie natrafił on na kości upiora. Wydawało się że przemarznięte magią lodu szczątki wręcz znikają pod mocą przeciwnego żywiołu. Mało tego, sam upiór zaczął się palić i w potępieńczych wrzaskach zakończył swój nie-żywot, wraz z padającymi, wiecznie już martwymi ciałami swych pomagierów. Po kilku minutach i wykrwawieniu się z ciężkich ran obrońców zaczął padać śnieg. Ernst stał sam na pobojowisku i zaczynał rozumieć, dlaczego łaska boska, pozostawiająca bohatera przy życiu celem wypełnienia wyroków przeznaczenia, może być przekleństwem. |
W końcu udało się spalić właściwe kości i zniszczyć upiora... Jednak to trwało zbyt długo, w tym czasie ożywieńcy zdążyli wybić jego towarzyszy. Gdy spalił wszystkie kości i ożywieńców oddzielił od złoty pierścień Etienne i broszkę herszta bandytów, a następnie miecze Wolfganga i Sigurda oraz kuszę handlarza. Zrobiwszy to pochował ciała towarzyszy i prochy po stosie. Czyniąc te wszystkie czynności myślał o wdzięczności dla Elizy za ostrzeżenie, które uratowało mu życie i dusze jego towarzyszy. Zastanawiał się czy robił wszystko co mógł i czy szlak Nachtwachter przez niszczenie zła tego świata będzie znaczony zniszczeniem... i śmiercią dobrych ludzi, która będą obciążała jego sumienie na wieki. Po pogrzebie Ernst najszybciej jak umiał ruszył do najbliższej osady, gdzie złożył sprawę lokalnym władzom z tego co tu się działo. Następnie udał się na długą rozmowę o swoim losie i aby dać pierścień magusa i broszy bandyty do sprawdzenia podejrzeń, że czają się w nich złe moce. Po tym wszystkim pozostało mu tylko czekać na co zdecydują władze o tej sytuacji. Gdy już będzie wolny zamierzał kontynuować misję zaniesienia przesyłki od kapłana. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:19. |
|
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0