Lisek zamierzał wykorzystać zamieszanie jako nadarzającą się okazję do zaskoczenia przeciwnika. Zaskoczenie owo miało polegać na dyskretnym wycofaj się okrążeniu swoich towarzyszy tak by znaleźć się w lesie mając przeciwnika po swojej lewej stronie. Wtedy właśnie niziołek kryjąc się za krzakami wyciągnął procę nałożył kamień który wystrzelił w najbliższego z przeciwników. Zaraz po strzale lisek zamierzał ukryć się krzakach przykrość inne miejsce by ponownie zaatakować. |
Rubus był niezadowolony. Niby miasteczko ale razem z Irmhild nie znaleźli niczego z czego warto by strzelać natomiast sieć dla kislewczyka się znalazła. „Chociaż coś” pomyślał wracając. Jazda wozem jak to jazda zawsze lepsza niż wędrówka do czasu problemów. Zawał na drodze zaliczał się właśnie do takich problemów które lepsze zmieniało w gorsze. Po chwili wyjechały gobliny i ich zagadały. Wtedy go olśniło. Wieśmin wspomniał o zielonych nie jako przeszkodzie ale o spotkaniu. Już miał się odezwać ale z krzaków wyleciał kamień uderzył zielońca który się zachwiał na wilczym grzbiecie. Atmosfera zwarzyła się momentalnie. - Cholera jasna! Co to było? – Zapytał zaskoczony jednocześnie kurczowo zaciskając dłonie na kiju i nerwowo rozglądając się na boki. – Gdzie ten gadułą? Nie chcemy walczyć! My od BIAŁOWŁOSEGO! |
|
Lisek jako pierwszy zareagował na powitanie goblinów, szybko przekradł się do nich z boku i wystrzelił z procy. Skradanie Zr 42-10 = 20 Atak Tr (US) 40 = 37 (73 - korpus) Ob 6+3 = 9 Efekt był taki jak można się było spodziewać, jeden z goblinów złapał się za bok i wrzasnoł. - Co je, co cie dziabło? -Spytał ten najbardziej wysunięty, wykręcający się z bólu wskazał tylko ręką z skąd mógł paść strzał. - Sprawdź to! - Rozkazał, a jego wilk ja by rozumiejąc kłapnął paszczą i ruszył w wskazane miejsce. - A wy nic nie kombinować i za mną. Ukrywanie się Zr 42 = 68 Fail Niziołek starał się zmienić swoje położenie lecz na nic się to zdało przy wilczych zmysłach, które znalazły go szybko. Przez co szybko znalazł się on na bliskim dystansie z o wiele większym przeciwnikiem. - Mam go! Mam go! - Wykrzykiwał goblin jadąc niespiesznie w stronę Liska. |
― Chyba nie będziemy za nimi szli? To są szczury, szkodniki, tego trzeba się pozbywać, a nie z tym rozmawiać. |
- Nie no, co racja to racja. – westchną z rezygnacją - Jaki jest taki jest ale mimo wszystko swojak. – odpowiedział półgębkiem kobiecie. Wyprostował się na koźle jakby chciał być przynajmniej raz większy. – Liseeek! Jedziemy! Wyłaź kozi zadku z krzaków tylko tym razem z podciągniętymi portkami! – Zawołał rozglądając się. Gdy jeden z goblinów znalazł czającego się w krzakach niziołka zwrócił się do tego który zdawał się dowodzić. - Ten to z nami. Błazen białogłowego. Skiepścił i białowłosy go z nami wysłał. Słaby na głowie – popukał się w czerep jednoznacznie wskazując kondycję niziołka – ale białgłowy kazał go przyprowadzić w całości. - Lisek przeproś pana jak się na leży i daj jakiś prezent na zgodę. Ale już! - dodał stanowczo jakby mówił do nie do końca rozgarniętego dzieciaka. „Nie wiem do jakiego boga się modlisz chopie ale mam nadzieje że masz u niego chody i zielońce kupią tę szopkę…” |
Lisek stanął oko w oko z wrogiem. Z wołań towarzyszy nie liczył na jakąkolwiek pomoc. Ci krytyki nie byli w stanie sami sobie podetrzeć stołków. Po ką cholerę stary wysłał ich na te misję? Przecież mieli zakupić godziny a nie z nimi pakować..Złodzi szybko ocenił przeciwnika, jego potencjalnie słabe i mocne strony. I wtedy wpadł mu do głowy pewien pomysł. Kolejny kamień wylądował w pracy, którą Lisek rozkręcić szybko, pewnie i mocno. Nie wystrzelił jeszcze, lecz mierzył dokładnie, bardzo dokładnie ale nie w goblina, lecz w sam środek łba wilka, na którym ów godzin jechał. Dopiero po dokładnym wymierzenia wystrzelił. Plan jego był bowiem banalnie prosty - zabity wilk upadnie a swoim ciężarem przycisnie jeźdźca. Wtedy tylko zostanie dobic zieloną godzinę. Oczywiście istniało ryzyko, że plan się nie powiedzie tak do końca. Gdyby rozproszona bestia zaszarzowala zamierzał doskoczył i wspiąć się na drzewo by stamtąd poprowadzić dalszy ostrzał. |
Goblin był się roześmiał przez tłumaczenia Rubusa, gdyby tylko nie zauważył że Lisek nie zgadza się z tym co powiedział jego kompan. A raczej zgadza w pełni, musiał być słaby na głowie by się jeszcze nie podać. Niziołek kręcił już swoją procę po raz drugi, co niezwykle zdenerwowało jego przeciwnika. - Kurduplu rzuć to bo cie za flaki na drzewie powiesim! *** - Dobra wy za mną, waszego karła doprowadzi - powiedział dowódca, po czym ruszył w głąb lasu. Nie minęło kilka minut ja poczuliście zapach ogniska. Jak się okazało na polanie znajdowało się obozowisko rabusiów, większość z nich była ludźmi. Tylko kilku goblinów siedziało na uboczu i piło. Cały obóz składał się z trzech namiotów, jeden był widocznie goblinską produkcją. Pozostałe stanowiły schronienie dla około siedmiu ludzi i trzech krasnoludów, który krzątali się na około bądź pili. Gobliny podprowadziły was pod największy z namiotów. - Szefuńciu ci od biało włosowego przyszli - powiedział, i oddalił się do swojego namiotu goblin. Zaraz po tym z namiotu wyszedł łysy krasnolud, mierząc was wzrokiem. - To wy mata nam pomóc? - zapytał - mówiłem Wieśkowi że ma mi przysłać kogoś silnego. Myślicie że dacie radę? |
- Ty sądzisz, że uda Ci się mnie pokonać? - spytał z politowaniem w głosie. Kretyn goblin sądził, że niziolek spokojnie podda tyły i zrejtrtuje. - Rzuć broń i odejdz a obiecuję, ze nie będę Cię ścigał. W przeciwnym razie szykuj się na śmierć - Lisek był z tych osób, które kradly, gwalcily, palily, rabowały i nie dawały się zastraszać, ba mało tego same nieraz czy dwa razy uzywaly zastraszania wobec swoich ofiar. Niziolek stał tędy niewzruszony niczym głaz i kreciwszy swą proca mierzył w sam środek głowy wilka, na którym jechał goblin. W duchu liczył i modlił się, by trafił celnie i upadających wilk przygniotl swego jeźdźca. Z tym zamiarem wystrzelił z prochu. |
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:25. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0