lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WFRP II ed.] Trafiła kosa na kamień [+18] (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/16536-wfrp-ii-ed-trafila-kosa-na-kamien-18-a.html)

czajos 03-02-2017 08:22

Maximilian padł jak długi, a łańcuch którym owinął pręt z trzaskiem poleciał na ziemie. Łowca czół się jak głupiec ale nie było czasu na urzalanie się nad sobą. Szybko podniósł się i stanął obok koła dzierząc w dłoni szczypce którymi chciał uchronić się przed kolcami, wyczekał odpowiednią chwilę i znów wskoczył w okrąg wspierając swymi siłami Leśnika i elfa.
- Idz długouchy idz ! Tallana ty z nim ! -

Morel 04-02-2017 11:41

Czekaj! - Krzyknął Leśnik delikatnie zwalniając tempo, by nie marnować zbyt wiele energii - daj się.. pozbierać.. reszcie. - artykułował między regularnymi, głębokimi oddechami.
- Kulawy!.. ty leć!.. półki.. mamy siły..

Jaracz 05-02-2017 15:14

Av'Ren'Hin z początku chciał zaprotestować ale nawet nie otworzył ust. Dotarło do niego że w pełni zaufać może tylko jednej osobie. Nie chodziło oczywiście o obecną chwilę. Teraz do poświęcenia byli zdolni najbardziej bezinteresowni albo najgłupsi. Ten który przedostanie się na drugą stronę powinien być jednak przede wszystkim na tyle zaradny by pomóc reszcie nie zostawiając ich w pułapce... Choćby i sprowadzało się to do powrotu po kilku dniach z najmitami którzy roznieśliby te lochy w drobny mak.

Wiedział że Sorkane nie pójdzie przed nim. Dlatego też kiwnął głową i ruszył korytarzem owijając twarz szmatami którymi jeszcze przed chwilą miał owinięte ręce...

- Niech nikt dalej nie rusza - rzucił na odchodnym mocno gestykulując. - Czekajcie na mój znak lub odpocznijcie przed następną próbą gdyby mi się nie udało.

Biegł starając się ignorować ból w spuchniętej kostce.

Asderuki 05-02-2017 17:39

Tallana nie odpowiedziała poparzonemu człowiekowi. Po prostu się nie ruszyła zostając przy kołowrocie. Splunęła na swoje ręce i powróciła do kręcenia. Zaczęła powtarzać sobie w głowie, że wcale jej to tak bardzo nie boli. Myślała o swoim bracie.

valtharys 12-02-2017 15:36

Tosse Basler

Ex strażnik więzienny nie miał przy sobie niczego co mogłoby złagodzić ból, i także nie było niczego takiego w pobliżu. Kamienna, zimna płyta na której siedział dawała bezpieczeństwo jemu. Nie można było jednak tego powiedzieć o Av’Ren’Hin, którego zobaczył jak przygotowuje się by podążyć jego śladem. Strażnik wiedział że, wystarczy tylko jeden błąd i może to kosztować elfa życie. Niespełna sto metrów. Nieduża odległość, ale w tej sytuacji przebycie jej zdaje się trwać wieczność.

Tosse zaczął więc bacznie się przyglądać wszystkiemu dookoła. Za nim znajdowały się mosiężne drzwi. Tak jak w poprzednich, na środku znajdowała się kołatka, którą wystarczyło przekręcić by je otworzyć i ruszyć dalej. Tu decyzję musiał podjąć sam co chce uczynić. Mógł zostać, lub mógł ruszyć dalej zostawiając towarzyszy samym sobie.

Ściany dookoła niego stworzone były z cegieł, lecz w dwóch miejscach znajdowały się szczeliny. Znajdowały się one blisko siebie, że gdyby Tosse chciał do obu wyrw włożyć dłonie nie byłoby problemu z tym. Gdy przyjrzał im się bliżej dostrzegł w środku coś w rodzaju wajchy, dźwigni którą można by pociągnąć, ale po obu stronach dźwigni można było dostrzec stalowe ząbki.

Przy pierwszej lekkiej próbie ruszenia z którąś dźwigni, Bassler zauważył jak ostrza zaczynają się poruszać w kierunku dłoni. Zapewne po to by je ścisnąć lub ją przebić. Do czego jednak owe dźwignie mogły służyć. Być może to był rodzaj mechanizmu który, również blokował pułapki w korytarzu. Nie miał jednak pewności, choć znając zasady gry domyślał się że, to było ich zastosowanie.

Nie zdołał jednak powiedzieć niczego, gdy elf ruszył do przodu. Gra trwała dalej.

Reszta

Ponownie osłonięte dłonie łańcuchami, szmatami czy za pomocą innych narzędzi naparły na stalowe pręty, co pozwoliło na osłonięcie przed kolcami. Sama maszyna poruszała się topornie, i trzeba było włożyć sporo wysiłku by nie spowolnić kręcenia. W końcu tempo zostało nadane i można było usłyszeć różne dziwne dźwięki, które wydobywały się z korytarza, a właściwie zza ścian, czy spod kafelków.

Av’Ren’Hin ruszył przed siebie, i nie mógł nie przyznać przed sobą jaką poczuł ulgę, gdy po postawieniu stopy na jednym z kafelków nic się nie wydarzyło. Kulejąc parł do przodu, a pot perliście zaczynał spływać mu z czoła. Oczy elfa z każdym przebytym metrem rozszerzały się coraz bardziej, a serce przyspieszało swoje bicie.

Metr za metrem był pokonywany, i elf nie mógł wiedzieć że gdy przebył połowę drogi Tallana wraz z Leśnikiem raz po raz upadali pchając uparcie pręty. Sor’Kane nie zważał na ból, zmęczenie i pieczące dłonie tylko pchał dalej. Tak samo jak Maksymilian. Wszyscy mimo zmęczenia, bólu i poparzeń pchali uparcie, by kolejny z nich dotarł bezpiecznie na drugą stronę korytarza.

W końcu elf dotarł. Cały i zdrowy, a wówczas wszyscy którzy pchali odetchnęli z ulgą. Poza Sor’Kanem i Maxem każdy miał mocno poparzone dłonie, a także dziesiątki zacięć na dłoniach, które znaczyły plamy krwi.

Av’Ren’Hin, gdy tylko dotarł na miejsce zobaczył to samo co Bassler. Schowki i dźwignie. I stalowe kolce.

Avitto 14-02-2017 21:14

- Ałaa. Aaaa. Aa - słowa grubasa pomalutku przechodziły w płacz. Jak widać nie wystarczy być szybkim by być bezpiecznym. Jego zły stan psychiczny jeszcze bardziej się pogłębił, gdy zobaczył obok siebie elfa w jednym kawałku. Tamtemu się udało.
- T... T-to nie-nie-nie sprawie-sprawied-liwe! - Wydukał.

Gdy po chwili zdołał uspokoić narządy mowy opowiedział ekipie z drugiego końca korytarza o znalezionych wajchach.
- Niech kto rzuci ten łańcuch z kajdanami, co to go wam zostawiłem na glebie. Bez niego pułapka odgryzie dłoń przy ruszaniu tym czymś.

Morel 17-02-2017 14:00

Wyraz twarzy Leśnika zdradzał wszystkie jego myśli. Skrzywiona ukośnie morda jasno i wyraźnie zdradzała niewiarę w powodzenie tak długiego rzutu, a za razem niechęć rozstawania się ze stalowo szmacianą rękawicą.
- dobra - sapnął i ostrożnie zaczął zdejmować z ręki wciąż gorący łańcuch. Kiedy zabrzęczały ostatnie ogniwa spadające na beton pochylił się nad nimi i zawinął je ponownie tak, by w trakcie lotu lub lądowania miały szanse na rozwinięcie się i zyskanie w ten sposób choć kilku stóp zasięgu.
- ktoś na ochotnika? Rzucam daleko, ale niezbyt celnie.. - powiedział spoglądając na drugi koniec korytarza i wyciągnął w kierunku pozostałych zwinięty, jak bolas łańcuch.
- Jak się nie uda to trudno. Ja mam jeszcze młotek - mogę pchać to gówno trzonkiem

Jaracz 18-02-2017 12:54

- To się nie uda - powiedział cicho Av'Ren'Hin do poparzonego kwasem towarzysza.

Starał się na niego nie patrzeć. Rana na twarzy człowieka nie była najmilszym widokiem. Budziła wrażenie bólu i ciarki przechodzące po plecach. Rzecznik rodu mógł mu współczuć, ale tylko z uwagi na cierpienie jakie ten musiał przeżyć i przeżywał z każdym ruchem szczęki. Biorąc bowiem pod uwagę fakt, jak Tosse wyglądał wcześniej, użycie słowa "oszpecenie" było w mniemaniu elfa przesadą.

Czekając na rozwój wydarzeń Av'Ren'Hin sprawdzał jedną z dźwigni delikatnie za nią ciągnąc. Starał się oszacować, jak daleko sięgną te metalowe szczęki, jeśli pociągnąć by wajchę do końca. Czy tylko okrutnie poranią, czy wgryzą się w kość. Czy da radę użyć szmaty zawiniętej wokół drążka, by oszukać mechanizm. Nie żywił jednak większych nadziei. Sytuacja była prosta w swym założeniu.

- Wpierw wszyscy poświęcają się dla jednego. Następnie jeden poświęca się dla wszystkich - kontynuował gestykulując i wskazując wpierw na korytarz, a potem na dźwignie. - Jest nas tu dwóch, więc po prostu wybierz rękę człowieku.

Asderuki 18-02-2017 13:33

- Ugh. Zostaw to - warknęła Tallana widząc poczynania leśnika. Zebrała z ziemi kajdany Baslera i podeszła do krawędzi korytarza. Trzymała prawą ręką za środek łańcucha tak by kajdany zwisały luźno na dole. Rozkręciła kajdany i kiedy nabrały one odpowiedniej prędkości dodała im rozpędu ruchem ręki po łuku wypuszczając je. Jej zamiarem było aby kajdany poleciały po łuku pod sufit i opadły jak najdalej, być może jeszcze sunąć nieco po podłodze.


Stalowy 19-02-2017 15:09

Najwyraźniej nikt z pchających kołowrót nie czuł potrzeby wystąpić teraz przed szereg. Dla Sor'Kana było najważniejsze że Wodny Wir już był po drugiej stronie. Teraz mógł się zatroszczyć o siebie.

A że reszta była zdeterminowana aby kontynuować pracę.

- Pobiegnę. Łańcuch tyle nie doleci, ale mogę go podnieść z ziemi po drodze. - rzekł czarnowłosy elf i przygotował się do biegu zostawiając pozostałym swój łom, aby mieli czym popychać koło bez dalszego ranienia sobie rąk.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:23.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172