lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [Warhammer] Wewnętrzny Wróg (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/16711-warhammer-wewnetrzny-wrog.html)

Phil 20-03-2020 13:07

Leonardowi wydawało się, że pamięta drogę do bocznego wyjścia z zamku. Nie pamiętał, przeszedł z Essingiem przez taras i kuchnię, przypominającą zapachem wychodek, ale koniec końcow udało mu się trafić razem z towarzyszem do dobrego korytarza. Powoli otworzył drzwi, nie za szeroko, i zaczął obserwować podwórko. Szukał Axela i Bernhardta, ale też stwora, o którym wspominał pierwszy z nich. Kuszę w dalszym ciągu trzymał w pogotowiu.

Widział dwójkę kompanów blisko głównych drzwi, ale poza tym podwórze zamkowe wyglądało na puste. Wyszedł ostrożnie, trzymając się zacienionych obszarów przy ścianach budynku.

Kerm 20-03-2020 16:08

Deszcz, deszcz, deszcz...
Lało jak z cebra, ale to nie przeszkodziło we w miarę dokładnym obejrzeniu stwora, który wałęsał się po dziedzińcu, z wielką maczugą w łapsku.
Czy stwór dostrzegł Axela i Bernhardta? Trudno było to jednoznacznie orzec. Najważniejsze było to, że zniknął z oczu, a z dobiegających odgłosów można było się domyślać, ze nie zamierzał zbyt szybko wrócić.

- Idziemy? - spytał Axel, wskazując kierunek, gdzie znajdowała się brama i most.

kymil 20-03-2020 20:04

Berni skinął głową na pytanie Axela. Wodził wzrokiem za olbrzymem. To co zobaczył, zbiło go nieco z pantałyku. Mimo że ostatnimi czasy okrzepł na widok bestii rodem z otchłani chaosu, to widok maczugi robił wrażenie.

- Dobrze, idziemy tylko biegusiem, cichusio. Może zdążymy zanim to monstrum wróci - wyszeptał. Machnął ręką Leonardowi wskazując kierunek i puścił się truchtem za Mayerem.

hen_cerbin 20-03-2020 23:13

Lothar trzymał się niedaleko Leonarda i starał się osłaniać mu plecy na wypadek, gdyby ktoś wyszedł za nimi. A przy okazji oceniał sytuację pożarową - budynków na zamku było sporo, niewykluczone że podczas deszczu nie spłoną same z siebie i trzeba im będzie pomóc. Albo choć je sprawdzić.

xeper 23-03-2020 21:04

Axel i Bernhardt byli już mniej więcej w połowie drogi do bramy, obok zakratowanego dołu na środku dziedzińca, kiedy z bocznych drzwi prowadzących do pomieszczeń dla służby wychynęła pozostała dwójka awanturników. Jak na razie podwórzec był pusty. Olbrzymi stwór zniknął w otoczonym murkiem ogrodzie. Pozostałych służących nie było nigdzie widać – najprawdopodobniej zdążyli się ewakuować się z płonącego zamku. Ogień buchał już z większości okien na piętrze, a jego odblask był widoczny w oknach na samotnej wieży wieńczącej zamczysko. Wieży zajmowanej przez komnaty młodej baronówny Margritte von Wittgenstein.

Dźwięki dobiegające zza muru były co najmniej niepokojące. Łomot maczugi został zastąpiony przez odgłosy szamotaniny, a potem mlaskanie, siorbanie i przeżuwanie. Następnie ktoś donośnie beknął.

W głównych wrotach zamku pojawiła się jakaś postać. A właściwie dwie postaci. Jedna była karykaturalnie kanciasta, jakby pozszywana z części ciała należących do kilku różnych osobników, o niezdrowym, trupim kolorze skóry. Z głowy sterczały jej jakieś druty, pomiędzy którymi przeskakiwał łuk elektryczny. Jej ubranie było nadpalone i dymiło. Na rękach trzymała osmaloną, odzianą w suknię młodą kobietę o ciemnych włosach, wysypujących się spod czepka. Leonardowi wystarczył jeden rzut oka przez ramię, aby rozpoznać w kobiecie kolejną z rodu, młodą dziedziczkę przeklętej fortuny – Margritte von Wittgenstein.

- Frank! – krzyknęła kobieta, kiedy humanoid postawił ją na ziemi. – Bierz ich! – kreatura wolno, kiwając się na boki i machając rękami w celu zachowania równowagi pokuśtykała przez dziedziniec.

Kerm 24-03-2020 14:33

Czy zamek spali się do końca - to pozostawało tajemnicą, lecz jej rozwiązanie nie leżało w planach, Axela. Zdecydowanie bardziej wolał wydostać się z zamku - im szybciej, tym lepiej.
Okazało się jednak, że pragnienia nie zawsze nie od razu można było zrealizować. Hrabianka pałała (całkiem zrozumiałą) chęcią zemsty, a na dodatek miała pomagiera. Ten ostatni co prawda wyglądał na powolnego, lecz to nie znaczyło, że miałby być mniej groźny.

- Cofnijmy się nieco, a potem przyjmijmy go z otwartymi ramionami - zaproponował Axel, równocześnie strzelając z kuszy do idącego w ich stronę 'pozszywańca'.

kymil 24-03-2020 18:59

Berni skinął głową Axelowi i przyłożył kuszę do ramienia.

- Oddamy im pola. Przyjmiemy ich godnie. Zacznijmy od szkaradnego Franka, a później załatwimy baronównę.

Chciał wystrzelić, a następnie za radą Axela, wycofać się.

Phil 29-03-2020 22:36

Monstrum zbliżało się powoli. Było na tyle wolne, że Geldmann miał czas na przymierzenie i oddanie strzału z kuszy. Uniósł broń, przymknął jedno oko, odczekał chwilę i nacisnął spust. Bełt pomknął przez zamkowe podwórze.

- Wokół jamy, Essing, tnij te pręty!

Ruszył, nie czekając na to, co zrobi szlachcic. Miał nadzieję, że potwór jest nie tylko wolny, ale i głupi, i pójdzie na wprost, przez mocno pordzewiałą już kratę. Jego ciężar może wystarczy do zarwania jej, szczególnie jeśli szlachcic nadweręży ją swoim magicznym mieczem. Nawet jeśli nie, zyskają w ten sposób trochę czasu dla Axela i Berniego. Może też uda się strzelić kolejny raz, żeby jeszcze bardziej spowolnić bestię, najpewniej powstałą dzięki czarnej magii.

hen_cerbin 01-04-2020 18:39

Lothar uśmiechnął się gdy usłyszał swój pomysł z ust banity. Już od pewnego czasu zauważał, że od urodzenia zależy mniej niż wcześniej myślał i wyglądało na to, że dużo więcej wspólnego pod względem myślenia ma z wyjętym spod prawa Leonardem niż z wpływową rodziną szlachecką.
- I co, ty kupo mięcha? W życiu mnie nie złapiesz, patałachu! Twoja matka była chomikiem, a twój ojciec śmierdział skisłymi jagodami! - prowokował stwora do ataku. I tylko do samej jamy się nie zbliżał nadmiernie, miał nieodparte wrażenie, że te kraty mają nie tyle powodować by nikt tam nie wpadł ile pilnować, by nic stamtąd nie wylazło. Tak więc z sugestii Leonarda skorzystać zamierzał tylko jeśli Frank już wejdzie nad dziurę, samym końcem ostrza uszkadzając pręt czy dwa i odskakując szybko.

Hakon 02-04-2020 10:25

Wolfgang cierpiał. Może nie jakoś tak jak umierający, ale każdy ruch powodował promienisty ból roznoszący się po całym ciele a epicentrum gdzie bełt był w bity już powoli stawał się nieczuły. Jednak gdy zbliżył się Herman, jeden z banitów, który co nieco jak się zdawało znał się na ranach i złapał za wystające lotki mag zasyczał z bólu.
Krew chlapnęła widowiskowym łukiem zachlapując twarz banity, który nie zważając na to od razu zaczął tamować wypływającą posokę prawą ręką a lewą podsunął flakonik z zieloną cieczą przed oblicze maga.
- Wypij to Panie.- Rzucił do Techlera.
Mag z początku wahał się lecz po przełknięciu śliny wychylił flakonik.

Może mag niebios nie czół się w pełni sił, ale krwawienie ustało i mógł się już ruszać bez odczuwania bólu.
Techler wstał i po chwili gdy upewnił się, że nie krwawi ruszył przez most by zobaczyć co kompani robią. Jakieś miał przeczucie, że jego pomoc by się przydała a do tego szalejąca burza dawała magowi znaczną siłę i determinację. Wyładowania atmosferyczne go pobudzały i splatanie wiatrów, których tu było pod dostatkiem był proste.
Idąc przez most rzucił na siebie Wyczucie Niebezpieczeństwa, o którym zapominał ostatnimi czasy a przez to został zaskoczony obecnymi obrażeniami.
Następnie Drugie proroctwo Amul i czuł się gotowy do wsparcia kompanów.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:11.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172