lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [Warhammer] Wewnętrzny Wróg (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/16711-warhammer-wewnetrzny-wrog.html)

hen_cerbin 03-03-2021 21:26

Lothar na wszelki wypadek zmienił wygląd i odzienie i ponownie przeistoczył się w szlachcica. Nie podzielał lęku towarzyszy przed Inkwizycją, funkcjonariusze Świętego Oficjum zwykle byli dobrze wychowanymi, światowymi ludźmi, a przynajmniej takich von Essing widywał; ale nie zamierzał robić przyjaciołom problemów, kto wie jakie błędy młodości się za nimi ciągnęły.

- Skoro tak to wstrzymam się ze sprzedażą kostiumów - skomentował ostatnie zdanie Axela - Przydadzą się na karnawał - wyjaśnił, nie dodając, że w razie czego łatwiej będzie śledzić kogoś w tłumie wyglądając jak jeszcze jeden uczestnik zabawy.

Phil 04-03-2021 11:25

- Ustaliliśmy już chyba, że w skrzynce wieziemy śmieci, a przesyłkę stanowicie tak naprawdę wy. No, być może nawet my, nie wy. Po co ryzykować przy przekazywaniu skrzynki pokazywanie się komuś, kto ma wobec was złe zamiary i narażać się na połączenie przez Inkwizycję was z wyznawcami chaosu, wobec których toczy się śledztwo? Musimy być ostrożni, podpadliście jakiejś organizacji, której macki sięgają od południa do północy Imperium.

kymil 06-03-2021 17:41

Berni spojrzał w pochmurne niebo. W górach, nawet w środku miasta, piździło. Naciągnął kaptur na głowę.

- Inkwizycja - splunął wymownie. - Brzmi źle, a może być jeszcze gorzej. Inkwizycja, jak rozumiem, pod wezwaniem Białego Wilka. Ja bym naszego śledztwa nie odpuszczał. Ja bym jeszcze poszedł do świątyni Ulryka i posłuchał kazania Ar-Ulryka. Może tak się dowiemy co w trawie Fauschalgu piszczy? Mógłbym jeszcze popytać wśród wiernych Ulrykan, co się stało z Sharlachem, plugawym Sigmarytą. Ktoś się piszę na wilczą mszę? Póżniej spotkamy się pod "Orężem Templariusza".

xeper 09-03-2021 12:29

Owinięci w opończe chroniące przed wiatrem Bernhardt i Wolfgang poszli do świątyni Ulryka. Okazało się, że i tak całą drogę pokonali wspólnie z kompanami, bo główna siedziba kultu Boga Wilków w Middenheim mieściła się niedaleko Oręża Templariusza. Już we dwójkę dotarli na rozległy plac niemal w samym centrum miasta, na środku którego wznosił się potężny budynek. Wyglądał bardziej jak zamek, niż jak świątynia. Od potężnej, kamiennej bryły zwieńczonej kopułami i strzelistymi wieżycami biła mroźna, jak przystało na boga zimy, aura. Czarne i granatowe proporce z białą wilczą głową powiewały w podmuchach wiatru, a z płaskorzeźb umieszczonych na ścianach spoglądały ponure brodate twarze i szczerzące kły wilcze głowy. Na dziedzińcu świątyni, będącej równocześnie siedzibą zwierzchnika kultu Ar-Ulryka, kwaterą główną Templariuszy Ulryka i potężnym klasztorem nie było wielu ludzi. Bernhardt wprawnym okiem wyłowił spośród nielicznych osób, jakiegoś kapłana w średnim wieku, odzianego w wilcze skóry i szary habit, z stalowym łańcuchem na piersi i tatuażami pokrywającymi przedramiona. Nie potrzebował więcej niż dwa pacierze, żeby dowiedzieć się od brata Wolframa, że ten nigdy o żadnym Scharlachu nie słyszał. Owszem, bracia tępiący herezję urządzili ostatnio kilka rajdów, zarówno poza miastem, jak i w obrębie murów. Te ostatnie skierowane były przeciw chaosytom, a nie jak podchwytliwie zasugerował Zingger sigmarytom-heretykom. Potem brat Wolfram stał się nieco bardziej podejrzliwy, więc Berni i Wolfgang zakończyli rozmowę i oddalili się, rezygnując z wizyty w samej katedrze. Stała tu od wieków, więc zawsze można było przyjść później.

*

W Orężu Templariusza na awanturników czekała niespodzianka. Mieli gościa, a raczej Leonard miał. Czekała na niego Frau Gunder, opiekunka poznanych w dyliżansie sióstr Jung. Herod-baba przywitała się oschle i wręczyła Leonardowi starannie zalakowaną kopertę. Nie chciała powiedzieć, w jaki sposób go znalazła i szybko wyszła po wręczeniu przesyłki, mrucząc tylko gniewnie, że nie pochwala takiego zachowania.

W kopercie była kartka zapisana odręcznym, ozdobnym pismem z mnóstwem zawijasów i ozdobników. Było to zaproszenie na obiad w „Odpoczynku Grafa”. Panny Jung miały tam zarezerwowany stolik dla siebie, swojej kuzynki Kirsten, jej narzeczonego i właśnie dla Leonarda i Berniego. Szybkie zaciągnięcie języka pozwoliło odkryć, że Odpoczynek Grafa to nowomodny hotel i restauracja, położona w pobliżu pałacu, w bogatej dzielnicy Gafsmund-Nordgarten

Kerm 09-03-2021 18:19

Podjęta przez Bernhardta i Wolfganga próba zasięgnięcia języka zakończyła się brakiem sukcesu. Co sugerowało, iż sprawa Scharlacha jest bardziej skomplikowana i może mieć groźniejsze skutki, niż można było początkowo się spodziewać. W każdym razie Axel sądził, iż sukcesy w walce z heretykami inkwizytorzy powinni szeroko rozgłaszać. Oczywiście dla odstraszenia naśladowców wspomnianych heretyków.

- Raczej trudno sądzić, że ktoś się pod inkwizycję podszył - powiedział cicho Axel. - W normalnej sytuacji powiedziałbym, że warto by się wybrać, nocą, do tego domu, ale teraz...
- Nawet nie znamy tu nikogo, z kim można by szczerze porozmawiać
- dodał.

* * *

- Ktoś zrobił na kimś dobre wrażenie - stwierdził z lekkim uśmiechem, gdy usłyszał o zaproszeniu. - Dobrze się bawcie, chłopcy, i nie przynieście nam wstydu - zażartował. - No i powiedzcie, czy potrzebujecie jakieś fundusze reprezentacyjne.


Podczas gdy część drużyny szła na spotkanie z panienkami, on sam miał zamiar przespacerować się po mieście. Przy bardzo dużej ilości szczęścia... może udałoby mu się usłyszeć coś ciekawego. Albo spotkać kogoś interesującego.

Hakon 12-03-2021 09:45

Wolfgang przysłuchiwał się rozmowie duchownego z Bernim. Niestety nic się nie dowiedzieli a kiedy rozmówca zaczął się interesować ich osobami, podziękowali i udali się do Oręża Templariusza.

W Orężu Templariusza zastali jakąś starszą kobietę, która wręczyła liścik. Wolfgang był lekko zaskoczony, ale po wyjaśnieniu uśmiechnął się ciepło.
- Mam nadzieję, że owocny będzie ten posiłek. Nie marnujcie szans wkupienia się w wyższe sfery. Wittgenstein jest szlachcicem i raczej w tamtych kręgach się obraca.- Mówił wciąż zadowolony z sytuacji mag.

Gdy drużyna się zaczynała dzielić Wolfgang chciał towarzyszyć Axelowi licząc, że trafią na jakąś atrakcję zapowiadaną w mieście z udziałem ważniejszych osób i tam może rozpozna kogoś do Witgensteina podobnego. Jednak przed wyruszeniem Techler wspomógł się magią by sprawdzić który kierunek i miejsce jest najlepsze.

hen_cerbin 14-03-2021 12:45

Lothar był szlachcicem. Wiązało się z tym prawo do patrzenia z góry na miałkie sukcesy ludzi z gminu. Dlatego wcale a wcale nie czuł zazdrości, że koledzy poderwali sobie jakieś szlachcianki, a słowem się nawet nie odezwali o Lotharze. Nic a nic. Phi, pewnie i tak są brzydkie. A to, że wyszedł się przespacerować to wcale nie dlatego. Chciał, tego, pozbierać informacje. O właśnie. A w ogóle to w końcu był w jakimś większym mieście, a nie na zadupiu. Tu można było odetchnąć pełną piersią. Nawet jeśli trzeba było uważać, by nie oddychać zbyt blisko rynsztoków.
Jak śpiewał pewien bard:
Mieć te przestrzenie na jedno skinienie wiele wynagrodzi
Nie trzeba tęgich głów, u-u, co ty tutaj robisz
Takie okazje bale i lokale chcą bym się narodził


Nucąc sobie, poszedł sprawdzić, jakie to będą tu "bale i lokale". Pamiętał o tych ogólnodostępnych, ogłaszanych wszystkim. Ale być może dla niektórych są "dodatkowe". Choć nie wiedział gdzie szukać odpowiedniego przybytku, wiedział kto wie. Zawołał dorożkę i kazał zawieźć się do klubu dla dżentelmenów, w którym można wypić i zagrać w wista czy kości...
Nie zamierzał ani zbytnio wygrywać ani zbytnio przegrywać - ot, spędzić czas z równymi sobie, zdobyć znajomych, posłuchać o wydarzeniach i opiniach ważnych osobistości na ich temat. Zapytać o co chodziło przy bramie, co to za nowe podatki itp.

kymil 14-03-2021 16:27

Gdy Berni wrócił z Wolfgangiem po wizycie w Katedrze Białego Wilka, czekała go niespodzianka.

- Oho, ho, ho
- klasnął w dłonie na widok zaproszenia. - Leo Ty masz fizys i charyzmę uwodziciela, tylko się musisz postarać. Taki diament nieoszlifowany, że tak powiem, na baby, he, he. A i ja przy Tobie skorzystam - klepnął poufale Leonarda w plecy. - Udał mi się skrzydłowy, he, he.

Zwrócił się do Axela. - Panie Mayer, z ust żeście mi ten fundusz reprezentacyjny wyjęli. Przyda nam się kąpiel, golibroda i czyszczenie odzieży. Za Waszym pozwoleniem wszystko zaraz u karczmarza załatwię.

Podczas spotkania z szlachciankami Berni planował pociągnąć je za język w sprawach miasta. No i narzeczonego rad by poznać, może mężczyzna był obeznany w sprawach politycznych Middenheim. Warto było to sprawdzić.

Phil 15-03-2021 10:00

- Cicha woda brzegi rwie – odpowiedział Leonard Zinggerowi. – Co racja, to racja, trza nam się odpowiednio przygotować, żeby szyku zadać. No, a przynajmniej nie wystraszyć naszych nowych znajomych. A ty pamiętaj, żeś z Tilei jest. Nie przypominaj im o tym, bo pewnie każą ci dla zabawy po tileańsku mówić, ale nie zapominaj o tym.

Takie spotkanie, w takim miejscu i z takimi osobami, mogło być najlepszą do tej pory okazją dowiedzenia się czegokolwiek istotnego na temat miasta, podatków, konfliktu religijnego i postaci Wittgensteina. Geldmann miał zamiar wypytać się taktownie i niby to przy okazji o wszystkie te tematy.

- Panie Essing, jak widać, nie jest trudno nas znaleźć. Skoro tej babie się udało bez wielkich problemów, uda się również i waszym wrogom. Miejcie oczy i uszy szeroko otwarte.

xeper 19-03-2021 07:01

Odpicowani do granic swoich możliwości i poinstruowani przez Lothara co do obyczaju i etykiety, Leonard i Bernhardt udali się do Odpoczynku Grafa. Restauracja zajmowała piętrowo, wolno stojący budynek z własnym podjazdem i bramą. Gdy wchodzili na dziedziniec, zostali niemal stratowani przez odjeżdżający powóz z herbem na drzwiczkach.

Do wnętrza nie dało się, ot tak wejść. Trzeba było przedstawić rezerwację lub zaproszenie stojącemu w przeszklonych drzwiach lokajowi, ubranemu w nowoczesną liberię w czarnym kolorze. W cieniu przedsionka czekał jeszcze drugi jegomość, odziany w czernioną, elegancką skórzaną zbroję, którego przynajmniej jeden rodzic, sądząc po aparycji ochroniarza był ogrem. Po okazaniu zaproszenia, lokaj poprowadził Berniego i Leo do wyznaczonego miejsca. Przeszli przez sporą salę, w której przy osobnych stolikach siedziało kilku gości. Biła od nich aura bogactwa i dostojeństwa. W restauracji nie było typowej lady, potrawy i napoje przynoszono z zaplecza. Obsługę stanowili mężczyźni, odziani tak samo jak lokaj, który ich prowadził. Na ścianach zamiast poroży, głów dzików i broni wisiały obrazy, a na niedużej scenie w kącie zamiast podpitego barda przygrywało smyczkowe trio.

Panny Jung i ich towarzystwo już czekało. Zostali przedstawieni Kirsten Jung, damie na dworze grafa Borisa i jej narzeczonemu Dieterowi Schmiedehammerowi, który pełnił funkcję czempiona na dworze. Podobieństwo między wszystkimi trzema pannami Jung było uderzające, można by pomyśleć, że Kirsten jest trzecią, nieco starszą od pozostałych dwóch siostrą. Dieter był niemal olbrzymem, liczącym trochę ponad dwa metry wzrostu, z potężną muskulaturą widoczną pod opinającym ciało kubrakiem, z bystrymi oczami i złamanym nosem.

- Jak minęła podróż? Coś ciekawego po drodze? Jak Wam się podoba miasto? Czy widzieliście już stado łabędzi na Czarnym Stawie? – siostry Jung zasypały awanturników pytaniami, ale już wkrótce, kiedy do loży, którą zajmowali przyniesiono pierwsze, wykwintne potrawy i wino, rozmowa mogła potoczyć się bardziej swobodnie, niekonieczne pod dyktando panien.

*

Lothar tymczasem wyruszył na własne łowy. Dorożkarz, zachęcony srebrną monetą szybko powiózł szlachcica do nieodległego lokalu o dziwnie brzmiącej nazwie „Lament Niebios”. Wedle jego słów był to najdroższy ekskluzywny klub w mieście, gdzie roczne członkostwo kosztowało sześćdziesiąt karli, jednak w czasie Karnawału można tam było wykupić jednorazową wejściówkę za zaledwie cztery złote, co von Essing skwapliwie wykorzystał.

Miejsce było ekskluzywne. Aż pachniało luksusem. Czarne drewno na ścianach i podłogach, mosiądz i złoto na wysoki połysk, czerwone sukno i przyciemnione światło. Doskonała obsługa, ściszone głosy gości i wybitne alkohole. Lothar czuł, że mógłby tu spędzić cały festiwal.

Sącząc kilkunastoletni winiak, zatopiony w miękkim głębokim fotelu słuchał plotek, a od czasu do czasu wtrącał swoje trzy grosze. Mówiono, a jakże o podatkach, ale zazwyczaj były to informacje jakie już znał, tylko sprzedane w zupełnie innym sosie. Narzekano, że Iluminacje wieńczące Karnawał będą ze względu na podatek uboższe niż co roku, a to dlatego, że opłaty dotknęły magów, a wielu z nich w tym Peter Krammer, specjalista od fajerwerków opuściło już miasto. Obarczano winą Magistrów Praw, Grafa Todtbringera, Komisję Handlu i Podatków wraz z stojącym na jej czele Gotthardtem Goebbelsem, wpływową grupę bogaczy, której istnienia nigdy nie udowodniono, a nawet samego chorego i ponoć leżącego na łożu śmierci Cesarza. Roztrząsano też problem Stefana „Drgawki”, jedyne prawowite dziecko grafa i tym samym następcę tronu, cierpiącego na nieuleczalną chorobę, którego stan ponoć się polepszył po kuracjach jakie zastosował nowy doktor Luigi Pavarotti. Sam Pavarotti uważany był w towarzystwie za hulakę, rozrabiakę i dorobkiewicza bez wiedzy czy umiejętności, ale z jakiegoś powodu Graf mu ufał. Lotharowi obiło się jeszcze o uszy nazwisko Ehrlich. Kiedy dyskretnie dopytał o niego, dowiedział się, że to jeden z Magistrów Praw. Chodziło o to, że ów Ehrlich popadł w kolejną depresję, co wzbudziło niechęć innego Magistra, Hoflicha. O tym ostatnim mówiono, że to nieprzejednana i najsilniejsza w ciele doradczym osobowość.

*

Ostatnia dwójka awanturników, Axel i Wolfgang też postanowiła wyruszyć na łowy. Warto było dowiedzieć się czegoś ciekawego w nieco innym otoczeniu. Nie wybrali ekskluzywnej restauracji ani klubu dla wyższych sfer. Poszli w miasto, bratać się z gawiedzią. Usłyszeli o zajściu na jednym z placów targowych, gdzie kapłani Sigmara oskarżyli Ar-Ulryka o wprowadzenie podatku świątynnego, co doprowadziło do otwartej bitwy z klerykami Ulryka. Niepokojąco brzmiała pogłoska, że to sam Graf Boris wprowadził nowe podatki, aby sfinansować kampanię wojenną przeciw… Imperatorowi. Powodem miał być edykt zakazujący prześladowania mutantów, który utwierdził Grafa i jego doradców wojskowych, Midden-marszałków, że Karl-Franz na starość postradał zmysły. W żartach po którymś z kolei piwku, Axelowi zaproponowano, żeby uderzył do „Księżniczki” Katriny Todtbringer. Ponoć Graf chciał jak najszybciej wydać ją za mąż. – Widziałeś ją? Niezła jest, całkiem, całkiem… A do tego głupia jak krasnoludzka broda. Nie wiem jak Ty, ale ja nie znoszę zbyt mądrych kobiet…

- Panie, toż to robota dla Was – usłyszał z kolei Wolfgang, kiedy wyszło na jaw, że umie czytać, pisać i liczyć. – W Komisji Podatków szukają ludzi na gwałt. Może nie płacą zbyt dobrze, ale średnio ogarnięty człowiek będzie w stanie spokojnie dorobić sobie do wypłaty. Uważać tylko będziecie musieli, żeby przy krasnalach nie palnąć czym się zajmujecie. Teraz to one straszne cięte na wszystko co ma związek z podatkami.

Usłyszeli, a jakże znów w kwestii podatków, że Kanclerz Sparsam ponoć od każdego szylinga z podatków zabiera dwa pensy i ukrywa w skarbcu, głęboko pod swoim domem. Wyliczono, że w ten sposób będzie w stanie zarobić niecałe pięć tysięcy koron. Niezła sumka, a wiedząc jakim sknerą i gburem jest Kanclerz, to pieniądze będą tak zabezpieczone, że nawet sam Ranald nie położy na nich ręki.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:14.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172