lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [Warhammer II ed.] Cienie nad starym światem cz II (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/17168-warhammer-ii-ed-cienie-nad-starym-swiatem-cz-ii.html)

Hakon 30-12-2017 21:49

Otto wkroczył do Świątyni Bogini Miłosierdzia i stanął w progu. Mag sądził, że zobaczy tłum ludzi leżący na posadzce lub w kontach komnaty, a tu raptem kilka osób.
Pomagających akolitce kobiet nie było, a gdzie sama opiekunka domu bogini?

Po kilku chwilach znalazł Erne na końcu sali z twarzą w dłoniach. Mag zbliżył się do dziewczyny i kucnął przy niej.
- Witaj Erno. Co się tu stało i co Tobie dolega?- Akolitka podniosła wzrok i widać było łzy. Padła na kolana przed nim i głośno szlochając zaczęła mówić co się stało.
Otto słuchał i bladł coraz bardziej. Wieść o Norinie i jego uprowadzeniu w celu zabicia wywołała przestrach w sercu maga. Z khazadem spędził lata na wędrówce a do tego czuł, że był z nim złączony błogosławieństwem czy też klątwą Dziadygi.

Widdenstein objął kobietę w uspokajającym geście. Zaczął ją gładzić po przepoconych włosach.
- Twoja próba zesłana przez Miłosierną Shalye jeszcze się nie zakończyła.- Starał się ją pocieszyć i po chwili starał dać jej jeszcze jeden cel.
- Teraz najwięksi wrogowie Twej Bogini ujawnili się. Musisz być silna i sprostać wyzwaniu. Może tu nie masz ksiąg i sama czujesz się słaba, ale Twoja wiedza może pomóc. Idź do świątyni Ulryca czy Burmistrza i szukaj w księgach czegoś co Shalya ci wskaże. Nie poddawaj się. Jeszcze nie przegraliśmy póki żyjemy.- Otto w końcu wstał odsuwając delikatnie akolitkę i patrząc jej w oczy starając dać jej siłę.
- Ja teraz muszę iść ratować przyjaciela i wiedz, że to nie twoja wina, że go wzięli. Ja przyjaciel Norina winy w tobie nie widzę.- Uśmiechnął się smutno, ale starając się pokrzepić Erne.

***

Biały czarodziej wybiegł z domu Shalyi. Stanął na progu szukając miejsca w które mogli zabrać krasnoluda i postanowił iść w kierunku gdzie szły gromady pielgrzymów i mieszczan oddanych ich bogu.

Otto zamierza znaleść kompanów i przedstawić im tragiczne wieści. Odnaleźć miejsce gdzie jest Norin i wymyślić jak go ocalić.

Ismerus 30-12-2017 23:08

-Co tutaj się wyprawia?- spytał się Oskar przyjaciół, widząc zgromadzenie na placu.
-Nie podoba mi się to. I to bardzo. Znikajmy stąd. Najlepiej okrężną drogą. Znacie jakąś inną trasę?- mówiąc to spoglądał na tłum pielgrzymów. Nieznane słowa wisiały w powietrzu. Czuć było niepokój, grozę i tajemniczość. Oskar nie czuł się dobrze w tym miejscu.

Kerm 31-12-2017 11:59

Lennart był przerażony tym, co się dzieje w spokojnym do niedawna miasteczku. I gdyby to od niego zależało, kazałby pozbyć się zarazy ogniem i żelazem, tak, by nawet cień śladu nie pozostał po przeklętych wyznawcach przeklętego boga. A potem kazałby ruiny zaorać i posypać solą.
Problem na tym polegał, iż był w środku, a nie na zewnątrz, i uwieńczona sukcesem próba wycięcia w pień mieszkańców i spalenia miasteczka dla niego skończyłaby się źle. Wyrzynający nie pytaliby, czy jest zarażony, czy jest wyznawcą Siewcy czy nie. Każdy poszedłby pod miecz, a stawiający opór tylko by potwierdził swą winę.
Jakie mieli szanse przeciwko tłumowi ozdrowieńców? A może lepiej było spróbować wynieść się z miasteczka, wyminąć straże i pozostawić mieszkańców swemu losowi?
Musiał porozmawiać z pozostałymi.

Gob1in 01-01-2018 21:43

Erich zatrzymał się razem z innymi na widok powiększającego się tłumu. Widać było, że tajemniczy pielgrzymi odgrywali tutaj niepoślednią rolę i w jakiś sposób przewodzili zgromadzonym przed ratuszem mieszkańcom. Powtarzane przez obecnych słowa w nieznanym języku budziły niepokój.

Von Kurst wciąż nie był pewien, co powinien myśleć o pielgrzymach. Zdawali się mieć związek z zarazą ale również jego siostra mogła być jedną z nich... Czy w innym wypadku ostrzegałaby go i kazała uciekać z Fortenhaf? Gdyby zwyczajnie mieszkała tutaj z pewnością odwiedziłaby go osobiście zamiast bawić się w tajemnicze wiadomości... Jak było naprawdę?

Erich zagryzający w zadumie wargę spostrzegł znajomą sylwetkę przemykającą jedną z bocznych uliczek.
- Oskar. - Zwrócił się do towarzysza. - Zdaje się, że twój prześladowca znowu wylazł z nory, w której się schował po nieudanym zamachu. - Wskazał w kierunku łowcy nagród. - Z tak liczną grupą i tak nie damy sobie rady, do tego mając tego tchórza za plecami czekającego okazji do pchnięcia ostrzem lub strzału z kuszy. Załatwmy najpierw jedną sprawę i poszukajmy reszty. - Zaproponował.

- A co do pielgrzymów i zarazy... - Rzekł po krótkiej przerwie. - Jak bardzo zależy wam na uwolnieniu tego czarownika z lochów? - Zapytał. - W tej chwili nie powinno być problemów z uwolnieniem tego człowieka. Strażnicy są równie chorzy, co reszta mieszkańców. Tylko pamiętać trzeba, że jeśli uwolnienie starca będzie błędem, to zapłacimy za niego głowami. - Dodał.

Ismerus 04-01-2018 19:13

-Masz rację...- mówiąc to zagryzł wargę-Trzeba działać i go uwolnić.
To nasza ostatnia szansa. Błędem nie będzie. Tak mi się wydaje. Ale szkoda czasu na czcze pogaduchy. Idźmy stąd bo nas złapią. W trójkę zdołamy go uwolnić?

pi0t 04-01-2018 22:34

Fortenhaf – dzień czwarty, noc.


A więc idź i działaj. Skoro wróg się ujawnił trzeba temu stanowczo przeciwdziałać. Rozumiem, że przejrzałeś na oczy sługo Morra i masz dowody poświadczające o herezji i spisku tego maga, z którym ostatnio do mnie przybyłeś. Chcesz działać i pomocy! Dobrze przydzielę Ci ludzi, abyś mógł go osobiście pochwycić i do mnie przyprowadzić. Może tym o to sposobem uda się złamać czarnoksiężnika, który jest zamknięty w moich lochach. Niech wie, że jego plany legły w gruzach, a stronnicy zostali pochwyceni. - Kapłan Ulryka kiwał głową ze zrozumieniem, a ton jego głosu złagodniał. Wyraźnie spodobała mu się Twoja odwaga i gniewny żarliwy ton głosu.
- Hermann, Felix, Bernd zostawcie te zwłoki i wózek. Podejdzie szybko! – Stanowczym głosem przywołał trójkę strażników miejskich.
- Pójdziecie z tym akolitą, słuchajcie jego rozkazów, gdyż wskaże wam on niegodziwca, który sprowadził zarazę na nasze miasto! Niech Ulryk doda Wam siły, ruszajcie!


Svein Dahr oddzielił się od nowo poznanych towarzyszy i udał w kierunku młyna. Szczurołap słyszał z opowieści, że niegdyś młyn pracował każdego dnia do późnej nocy. Jednak ostatnim czasem zbiory należały do mniej udanych, a kupcy nie przewozili ziarna. Przed świętem i wybuchem zarazy młynarz pracował trzy może cztery razy w tygodniu, a resztę czasu spędzał w tawernie Salamandra.
Im bliżej Svein był celu swego podróży tym więcej par oczu mu się przyglądało. Można było wręcz mieć wrażenie, że szczury zaczęły się gromadzić na trasie jego przemarszu. Siedziały na dachach, stertach śmieci, zmarłych i umierających mieszkańcach Fortenhaf. Nawet jego pies Kork okazywał lęk. Szczurów było zwyczajnie za wiele. Zmierzchało i młyn był nieczynny, mężczyzna otworzył drzwi i zobaczył legion tłustych, wielkich szczurów. Siedziały one wszędzie, na podłodze, belkach, mechanizmie młyna. Na ulicy rozbrzmiewał pisk gryzoni, jakby małe bestie wzywały swe siostry i braci. Szczurołap nigdy czegoś takiego nie widział. Zrozumiał jednak, że znalazł ich gniazdo. Domyślał się, że w każdej chwili gryzonie bez wahania rzucą się na niego.

[MEDIA][/MEDIA]


Lennart, Erich, Oskar naradzali się w uliczce prowadzącej do rynku. Zwlekali z podjęciem działań i obserwowali dalsze wydarzenia. Niezatrzymywany łowca nagród znikł gdzieś w bocznej uliczce. W tym czasie na placu opanowani przez religijną ekstazę ludzie śpiewali pieśń.
- O przyjacielu i towarzyszu nocy. Ty, który radujesz się ujadaniem psów i przelaną krwią, który wędrujesz miedzy grobami, pośród najgłębszych cieni, który pragniesz krwi i sprowadzasz na śmiertelników przejmującą grozę. Przybądź!
Wraz z zapadnięciem zmierzchu ceremonia zakończyła się, a tłum zaczął się rozchodzić. W tym momencie do trójki bohaterów dołączył Otto Widdenstein.



Wędrowny mag starał się uspokoić i pocieszyć załamaną akolitkę Białej Pani. Słowa otuchy i wskazanie celu działania pozwoliły kobiecie choć trochę się opanować. Choć ta nie bardzo rozumiała czego dokładnie a szukać to zgodziła się z Ottonem.
- Do dobrze, tak uczynię. Ale to i tak moja wina, zapragnęłam wiedzy, tak jak medycy w Talabheim. Nie powinnam próbować, nie powinnam. Ale dobrze będę szukała. Błagała o wybaczenie i miłosierdzie Matkę Wszystkich Matek. Tylko co z tymi konającymi, nie mogę ich porzucić Mistrzu. A waszego towarzysza zabrali w nocy, oby miłosierna Shallay objęła go opieką. – Kobieta ściskała obiema dłońmi symbol swojej wiary.
Hierofanta opuścił przytułek i biegiem rzucił się w poszukiwaniu swych towarzyszy. Dotarł do nich w momencie, tłum mieszkańców zaczął rozchodzić się z placu przed ratuszem.

Morel 05-01-2018 11:54

W pierwszej chwili Roel chciał klepnąć się w czoło i przerwać Herbertowi, ponieważ ten zdawał się go nie słuchać. Uwziął się na tych magów i koniec.
Mistrzowie zakonu Morra nie zdawali się mieć tak zamkniętych umysłów, ale może za to Ulrykanie jak już zakuwali się w zbroję to po czubek głowy razem z umysłem. Morryci zawsze uczyli się słuchać. Musieli słuchać żałobników, własnych snów i słów boskich ukrytych przed ludźmi. Prawdą było, że z tego powodu ryzyko błędnej interpretacji woli opiekuna było większe, niż w przypadku jasno określonych i z góry narzuconych dogmatów.
Popełnienia właśnie takiego błędu obawiał się teraz Roel Frietz. Nie dał jednak poznać po sobie jakichkolwiek wątpliwości, zwłaszcza, że otrzymał pomoc, po którą przyszedł. Liczył na wsparcie samego Kapłana, ale może i lepiej, że ten nie zdecydował się z nim pójść. Mogło z tego wyniknąć więcej kłopotów niż pożytku.
Trójka silnych mężczyzn, których otrzymał pod komendę było wystarczającą pomocą, a ponadto mogli jeszcze nie przesiąknięci taką nienawiścią. No i poniekąd byli teraz jego podwładnymi, a jak powszechnie wiadomo rozkaz rzecz święta.
- Dziękuję Ci Kapłanie. Ruszam czym prędzej i nie spocznę półki nie znajdę źródła tego plugastwa.

Ismerus 06-01-2018 12:02

-Na Sigmara, chodźcie.- powiedział Oskar, widząc niezdecydowanie towarzyszy. Sytuacja zaczynała go już denerwować. Pociągnął ich w stronę bocznej uliczki, znajdującej się naprzeciwko miejsca, w którym ostatni raz widzieli łowców nagród .
-Jeśli będziemy się ciągle tylko naradzać, to nic nie zrobimy. Chodźcie.- powiedział wyraźnie zdecydowany brakiem widocznej reakcji. Przejąwszy inicjatywę, starał się ominąć rynek i trafić w okolice świątyni, w której przetrzymywany jest Dziadyga.

Kerm 06-01-2018 14:33

Czy uwolnienie Dziadygi było czymś lepszym, niż pozbycie się wszystkich wyznawców Siewcy, bądź spalenie całego miasta wraz z zarażonymi i wspomnianymi wyznawcami? Lennart miał co najmniej wątpliwości, ale miał wrażenie, że to pierwsze wymagało mniej zachodu i było prostsze w realizacji.

- Chodźmy więc - powiedział - tylko uważajmy na tego przeklętego łowcę nagród. Co powiecie na to, by przy najbliższym spotkaniu pozbyć się go definitywnie?
- No i lepiej by było, gdyby nikt nie zdołał na nas akurat zwalić winy za wypuszczenie heretyka i chaosyty z więzienia
- dodał. - Prawdę mówiąc wolałbym rozprawić się z przywódcą pielgrzymów - przyznał.


Avitto 07-01-2018 14:52

Svein domyślał się, że w każdej chwili gryzonie bez wahania rzucą się na niego. Spanikował. Napełnioną do pełna wieczorem latarnię na drągu skierował do wnętrza młyna, by rzucić nieco światła na swoją sytuację. Nie mając w głowie miejsca ani czasu na zastanowienie gruchnął źródłem światła z całych sił o belkę powały. Wyciekający olej płonąc dawał dużo więcej światła i ciepła gwałtownie się spalając. Gdy padł na rozerwane przez szczury worki ze zbożem te szybko się zajęły. Dalszego łańcucha akcji i reakcji szczurołap już nie widział – bez opętańczego wrzasku biegł co sił w nogach w kierunku kapliczki Shallyi.

Bez widoku pełnego gryzoni młyna przed oczyma Svein ochłonął momentalnie. Jednym z najbardziej wykształconych szczurzych zmysłów jest węch, zatem pierwszym działaniem w planie szczurołapa było wysmarowanie się zapachem zwiastującym gryzoniom niebezpieczeństwo lub zupełnie dla nich neutralnym. Następnie zebrał się w sobie i podążył dobrze znanymi uliczkami, w których panował półmrok, bowiem w takich warunkach szczurze oczy nie wyłapałyby nawet biegnącego konia. Po drodze zbierał wiele mniejszych i większych kamieni i rzucał nimi hałaśliwie w różnych kierunkach, by zmylić możliwy pościg.

Gdy w końcu dotarł do kapliczki napotkał Ernę klęczącą pod ołtarzem.
- Zwariowałem ponownie - oświadczył cicho, nie chcąc bezczelnie przerywać akolitce. Gdy zakończyła modły opowiedział jej szczerze o pielgrzymach, planach Otta oraz gnieździe szczurów. Poprosił także o jakieś zioła na trawienie i nowe źródło światła. Następnie padł ze zmęczenia na sienniku w przytułku.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:42.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172