lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WFRP 1.ed] Bracia krwi (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/17541-wfrp-1-ed-bracia-krwi.html)

Kerm 10-11-2017 21:04

- A może tak by powiedzieli, że tylko oni przeżyli? - zaproponował cicho Gerhart, tak, by jeńcy nie słyszeli. - To zresztą jest prawdą, za to niech powiedzą, że jest nas trzy razy tyle.
- Może to by skłoniło tamtych do natychmiastowej ucieczki? - dodał. - Wtedy byśmy ich dopadli na otwartym terenie, gdzie nie byliby chronieni przez cztery ściany.

xeper 10-11-2017 21:16

- A jakieś konie albo inne zwierzęta tam, w tej drwalskiej chacie macie? - Zachariasz wziął się pod boki i podszedł do pojmanych. - Bo wiecie, żeście mi muła mojego kochanego ustrzelili i teraz w kłopocie jestem, bo kto mi mój cały, marny bo marny, dobytek życia niziołczego dźwigał będzie? No widzicie, głowami kiwacie. A trzeba było pomyśleć wcześniej, a nie strzelać do bezbronnego zwierzęcia. Oj, Taal i Rhyia zadowoleni z waszych postępków nie będą.

- No ale widzicie - kontynuował, gdy Emmerich zaproponował swój szczwany plan. W gruncie rzeczy, plan ów nie był zbyt "emmerichowy", nie było w nim gróźb, bicia, strzelania w plecy z zasadzki ani trzech wiader przelanej krwi, co Zachariasza dziwiło. - Pan łowca szanowny Was życiem obdarował i jeszcze pieniądze daje, to chyba na współpracę pójdziecie, co? A potem, jak już wolni będziecie, to mi te... - nie dokończył zdania, bo mimo zamroczenia umysłu, zorientował się, że to co miał powiedzieć, raczej zbyt motywujące dla łobuzów nie będzie.

Gormogon 11-11-2017 00:16

- Pamiętajmy, o tym że na psie także tym z chatki zależy, a to by znaczyło, że raczej go nie ukatrupią - wciął się Josef - Zdaje się, że trochę to nam ułatwia i bardziej honorową zagrywkę można by zastosować. A i tym barbarzyńcom płacić by nie trzeba, a nawet dostać za nich jakąś sumkę.

Wprawdzie wątpił w sens swojego wywodu, ale jakoś nie ufał gnidom, które atakują znienacka.

Avitto 12-11-2017 15:06

Zostawiwszy martwego muła samemu sobie a cały dobytek załadowawszy na Wiktorowego ogiera grupa pościgowa ruszyła w dalszą drogę śladami Hanziego. Jeńcy ze związanymi dłońmi chętnie prowadzili ich przez wzniesienia i dolinki rozmyślając zapewne o tym, co zrobią z darowaną wolnością, gdy już ją uzyskają.

Chcąc niejako sprawdzić intencje bandytów Gerhart obserwował zachowanie Zabójcy. Wszystko wskazywało jednak na to, że obaj przewodnicy prowadzili dokładnie w tym samym kierunku. Na krążeniu po lesie mijały im kolejne godziny. W międzyczasie grupa zatrzymała się jeszcze na posiłek więc gdy w końcu jeden z bandytów nakazał gestem grupie by się zatrzymała było popołudnie.

Przed nimi, za ścianą z pnącego się chmielu, otwierała się malutka polanka a na niej stara leśniczówka. Wyraźnie widoczne były frontowe drzwi oraz opłotki za budynkiem. Czujny nos Zabójcy pracował zawzięcie lecz gdy tropiąc pies postawił łapy na ścieżce do chatki wyraźnie się czegoś przestraszył. Z podkulonym ogonem uciekł na koniec pochodu a tam zaczął wyć i skomleć. Z żadne skarby nie chciał drugi raz podejść w pobliże leśniczówki. Wyglądało na to, że nie wzbudziło to jednak zainteresowania porywaczy wewnątrz budynku.

Bo ktoś tam ewidentnie był – tak Wiktor jak i Gerhart czając się z boku domu dosłyszeli ze środka zwykłe mlaskanie. Strzelec dostrzegł także, że w zagrodzie za budynkiem zaległa jakaś pokaźna masa sierści. Owa masa unosiła się i opadała miarowo a skoro było to jakieś żywe zwierzę to musiał być to pokaźnych rozmiarów niedźwiedź.

Tymczasem czterej pozostali chwaci przywiązali niespokojnego, objuczonego ogiera do drzewa i prowadząc dwóch bandytów ruszyli ku drzwiom. Pierwszego z oczekiwanych wewnątrz ludzi spotkali, gdy tylko szarpnęli za klamkę – wypadł wprost na próg bezwładnie a razem z nim jego jelita oraz przypalone członki. Obaj jeńcy krzyknęli ze strachu i jeśli natychmiast nie zostaną utrzymani siłą uciekną gdzie ich nogi poniosą!


Test słuchania
Wiktor (40): 11 udany
Gerhart (40): 38 udany

Test obserwacji
Wiktor (48): 54 nieudany
Gerhart (56): 50 udany

Test opanowania
Zachariasz (26): 2 udany
Josef (42): 19 udany
Albrecht (48): 42 udany
Emmerich (56): 14 udany


Kerm 12-11-2017 16:12

- O psia twoja mać - rzucił, dość zresztą trafnie, Gerhart, spoglądając na trzęsącego się ze strachu Zabójcę. - Twoja matka chyba z zającem się puściła, czy inszym królikiem.

Nie bardzo wiedział, czego tym razem się przestraszył tchórzliwy kundel, ale na szczęście nie uciekł na kolejne drzewo.

- Cicho bądź! - dodał. - Morda w kubeł i leżeć!

Tego jeszcze brakowało, by kryjący się w chacie bandyci usłyszeli i...

Tak prawdę mówiąc nie rozumiał, jakim cudem tamci nie zareagowali. Powinien choćby jeden wyjść i sprawdzić, co jest źródłem hałasu. A tamci nic. Głusi nie byli, więc co? Pospali się? Popili na umór?
Jeśli tak, to odzyskanie psa powinno być ułatwione.


Parę chwil później okazało się, że aż tak lekko nie będzie.
Za chatą czaiło się coś, co mogło być powodem, iż dwaj rabusie nie zamierzali wychylać nosa ze swej kryjówki.

- To chyba niedźwiedź - szepnął cicho do towarzyszącego mu Wiktora. Albo jakiś zwierzoludź, przemknęło mu przez głowę.

Pewny tak całkiem nie był. Duże, kudłate... Powinien być niedźwiedź, ale różne paskudztwa po lasach się włóczyły.

- Poczekajmy, aż się ruszy - zaproponował. I nie drgnął, gotowy do strzału, nawet gdy od strony chaty rozległy się jakieś wrzaski.

Feniu 12-11-2017 20:48

"Wszystko miało pójść ładnie i przyjemnie, gdy nagle sprawy znów się skomplikowały - jak zawsze zresztą." Wiktor widząc zachowanie psa starał się być bardziej czujny niż zwykł na codzień. - cicho siedź - warknął do psa, natomiast konia pogładził po łbie, by znów im nie uciekł. Wyciągnął z juków swój topór bojowy, łuk przewiesił przez ramię i udał się wraz z Gerhartem na tyły chatki.

Odgłosy mlaskania i to, że nikt nie zareagował na skomlenie i wycie Zabójcy było podejrzane, jeszcze ta kupa kłaków, którą wskazał mu Gerhart. - Może być to jaki zwierzoczłek, albo co gorsza wilk lub jaki wilkołak - powiedział. "Wilkołaki prześladowały go od zawsze, a on musiał zmierzyć się w końcu ze swymi lękami."

Usłyszeli skrzypienie zawiasów otwieranych drzwi - "to znak, że chłopcy wchodzą do środka" - pomyślał "czemu jednak nie słychać było rozmowy, czy aby Zachary się znów nabzdryngolił, że mu głos odjęło?" - Zamiast tego do uszu ich dobiegł krzyk jeńców zapewne bo głosu znajomego w tym nie rozpoznał. Wiktor zaczął się rozglądać w poszukiwaniu przyczyn tego wrzasku po czym nałożył strzałę na cięciwę łuku, napiął go i był gotów wystrzelić w stronę futra leżącego nieopodal. Jeśli jednak to się nie podniesie, to podbiegnie w kierunku chaty by zobaczyć co się tam stało, cały czas obserwując zwierza.
Być może z bliższej odległości będzie w stanie określić co to jest.



hen_cerbin 12-11-2017 23:26

~Niech uciekają - pomyślał łowca nagród i machnął ręką. Liczył, że jeśli zrobiło to jakieś zwierzę, posłuszne instynktowi rzuci się za uciekającymi. Wsunął miecz do pochwy i złapał mocniej sieć - jeśli wypadnie zarzuci ją na nie, dzięki czemu będzie łatwiejsze do zabicia. Lub uspokojenia, jeśli okaże się, że sprawcą masakry był poszukiwany przez nich pies. W sumie, za takiego psa mutanta sto dwadzieścia koron byłoby zrozumiałą ceną, zawierającą od razu dodatek za milczenie.
Nasłuchiwał też dźwięków ze środka, by być lepiej przygotowanym.

Uciekającymi się chwilowo nie przejmował. Bez ekwipunku i ze związanymi rękami i tak pewnie coś ich zagryzie, jak nie teraz to w lesie. Głupcy. Przecież planował dotrzymać słowa. Każdy wie, że łowca nagród nie może sobie pozwolić na jego łamanie. Nie chodziło o honor, jak w przypadku szlachty. Liczyło się co innego. Reputacja. Jeśli się rozejdzie, że na jego słowie nie można polegać to łowca nagród jest skończony.

xeper 13-11-2017 21:37

Znowu miał w czubie po wypiciu winiacza, więc jak to w jego przypadku bywa nie odzywał się za bardzo. I chyba ten stan był lepszy dla otoczenia od tego, kiedy bredził trzy po trzy i opowiadał wyzbyte sensu anegdotki bądź dowcipy, które nikogo nie śmieszyły. Szedł za zbójcami z naładowaną kuszą, licząc na to, że nie będzie musiał jej używać. W stanie, w jakim się znajdował strzelanie mogło okazać się bardziej szkodliwe niż pomocne.

- Osz karwia twa mać - zaklął po nie wiadomo jakiemu i instynktownie pociągnął za spust kuszy, gdy bandyci idący przodem otwarli drzwi i coś się za nimi poruszyło. To, że owo coś było człowiekiem i do tego martwym, nie miało znaczenia. Zachariasz zareagował i strzelił. Bełt pokonał krótki dystans i wbił się z mlaśnięciem w ciało bandyty, które upadło na próg. Niziołek oprzytomniał na chwilę, odskoczył na bok i natychmiast zaczął ponownie ładować kuszę. Był pewien, że zaraz będzie potrzebna.

- No Panowie, coś lub ktoś nas uprzedziło - zatrajkotał. - I to chyba nie byle co, sądząc po tym w progu. Wystraszył mnie na śmierć, że tak powiem. Niczym żonka Hofmana z Burgu, któren to późną nocą do domu wracając, nie spodziewał się, że owa niewiasta niezbyt zresztą nadobna, nie śpi. Włazi ci on do izby, a tu jakieś okropieństwo widzi z czarnym ryjem, które na niego idzie z patelnią w ręce wzniesionej. Upadł na ziemię, pod stół się wczołgał i do bogów ostatnie modły zanosił. A co się okazało? Że to żona jego, która na twarz sobie jakieś błoto nałożyła, żeby liszajów się pozbyć!

Gormogon 14-11-2017 22:30

Zachowanie psa zaniepokoiło i Josefa, który baczniej zaczął się rozglądać po okolicy. Dodatkowo zdało mu się podejrzane, że nikt nie zareagował na dźwięk wydany przez Zabójcę. Starszy z Schutzów gdzieś podświadomie przeczuwał, że ich wesołą kompaniję spotka jakaś niecna niespodzianka, podobna do tego co ich spotkało w lesie.
Chatka na polance zdawała mu się przyjemnym miejscem do stałego osiedlenia się w odległej przyszłości. Odległej, ponieważ aktualne życie i towarzystwo całkiem mu odpowiadało, a gdzieś daleko majaczyło ich, Albiego i Josefa, marzenie związane z opowieściami wuja.
Wiktor i Gerhart ruszyli pierwsi, a bracia, nieustająco mielący jęzorem niziołek i łowca nagród zostali przywiązać konia. Chwilę potem i oni skierowali się w kierunku polanki. Rękę cały czas trzymał w pobliżu miecza, tak aby móc go natychmiastowo dobyć. Josef bardzo cenił swój oręż, czuł się z nim silniejszy, a wrogów zwykle opanowywał niezrozumiały dla Schutza strach.
Ktoś z jego kompanów otworzył drzwi, zza których wypadł nadszarpnięty zbójca. Zdziwiło to starszego z braci, lecz nie przeraziło. "Dobrze tak kundlemu synowi" pomyślał, miał także nadzieję, że nic się nie stało psu.
Ich przewodnicy zaczęli w popłochu uciekać, normalnie niezbyt by go to obeszło, ale czuł, że będą jeszcze mu potrzebni, więc podłożył uciekającemu nogę.

Fyrskar 14-11-2017 23:09

W głębi duszy oczywiście przeczuwał, że nie mogło im pójść tak łatwo, jak to sobie umyślili, ale aż do końca liczył na spokojny koniec dnia. Pęta wnętrzności martwego zbira były całkiem spokojnie. Teraz to nawet nieruchome.

Co za paskudny dzień. Nie chciał się obracać plecami do chaty, ale w odróżnieniu od nieboszczyka, jego kompani-zakładnicy bardzo żywotnie i nagle postanowili ich opuścić. Zmógł w sobie chęć sprezentowania im bełtu między łopatki i postanowił wzorem brata sprzedać uciekinierowi kopa w kostkę.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:29.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172