Z trudem zauważyła, że bednarz chciał jeszcze pertraktować z grupą. Jako rzemieślnik, nie wiedział najwyraźniej jakoby człowiek przypominał pod wieloma względami zwierzę. Gdy raz poczuł smak krwi, chciał walczyć do końca. |
|
Woflgang nacierał na przeciwnika, ten jednak przyjął defensywną postawę i ciosy Baderhoffa nie dochodziły celu. Oponenci byli równi sobie umiejętnościami . Żaden z nich nie przewyższał drugiego przez co ich pojedynek był bardzo zacięty. |
|
Elf spojrzał w kierunku uciekających, następnie odwrócił głowę w stronę Kasztaniaka. Wyprostował posturę, a mając prawie dwa metry wzrostu, górował nad wszystkimi. Zdjął kaptur i wtedy miejscowi go poznali. Z imienia, nawet ci żyjący od zawsze w Kreutzhofen, go nie znali. Był jednak na tyle ekstrawagancki i wyróżniający się w mieście, iż wiedzieli że to elf mieszkający w Domu artystów. Zwykle pokazywał się w różnokolorowych, żółtych, kremowych, czy srebrnych strojach. Teraz ubrany był w zieloną szatę, a jego blond włosy spięte były w kucyk. |
Wiedziała kiedy odpuścić, tym bardziej że rana coraz bardziej dawała się we znaki. Jak nic czekała wizyta u konowała, co by uniknąć zakażenia. Zdawało jej się, że widziała nawet jednego felczera w mieście. |
|
- Hę? - skrzywił się na pytanie elfa. - Co ty pierdolisz, fircyku długouchy? Zauważając ostrzegające twarze towarzyszy, poprzestał na tym tylko. Z pewnym żalem odstąpił od worków. Gdy usłyszał, że łupy rozdawać będzie Wolfgang, pokraśniał nieco. Żołdak zdawał się na tyle uczciwy, żeby niczego nie podpierdolić. Kasztaniak nigdy nie rozumiał takiego idealizmu, ale pochwalał, gdy ktoś inny go stosował. Spełnił prośbę Abelarda, nieco zdziwiony nietypową nomenklaturą. Chyba nikt nigdy nie nazwał go "bratem krasnoludem". Było to co najmniej dziwne, ale wszyscy kapłani to dziwacy, więc nie było co wyrzucać Abelardowi nietaktu. |
|
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:55. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0