Elvira wyglądała z wozy na całe zajście i nie zamierzała się wtrącać. Była zmęczona i chciała odpocząć a nie bić się z miejscowymi.
Mimo wszystko zeskoczyła z wozu i ruszyła za Rowan patrząc uważnie na bardziej pijanego. - Czekaj. Pójdę z Tobą.- Rzuciła do rudowłosej i przyspieszyła kroku.
|
WielkiTkacz | 10-01-2019 16:51 | Napięta sytuacja, w której podpity agresor gra główną rolę, mogła zakończyć się z pewnością bijatyką lub zwyczajnie obiciem jego osoby z uwagi na przewagę zarówno liczebną i bojową. Gdy ten zrobił kolejny krok, z głębi wsi zaszczekał pies, który bardzo szybko znalazł się przed pijaczkiem i dał mu do zrozumienia, że kolejny krok może skończyć się źle. Niedługo po tym nadbiegł postawny posturą blondyn. Lampa zawieszona na kij oświetliła mu twarze podpitych opraców.
- Bracia Lauterbach! Enfer! Mogłem się domyśleć. Gotlieb, zabieraj brata do domu, bo psinka może nie mieć tyle cierpliwości co ja - zagroził mężczyzna poważnym i chłodnym tonem. - Oczywiście Hector… - potwierdził jedynie i złapał pijanego brata za szmaty. Pijaczek starał się bronić i coś krzyczeć, ale to były daremne starania, bo ewidentnie tamten był silniejszy i przede wszystkim mniej pijany.
Mężczyzna przywołał psa gwizdaniem i rozejrzał się po całej grupie drapiąc się po głowie. - Witajcie… Jestem Hector Brioche i powiedzmy jestem opiekunem wsi. Wszyscy podróżni są tutaj oczywiście mile widziani, dlatego przepraszam za tych dwóch nicponi - uśmiechnął się z zakłopotaniem na twarzy. - Co was tutaj sprowadza? Wybaczcie moje bezpośrednie pytanie, ale jest was pokaźna grupa, a to mała mieścina i ciężko z noclegiem.
|
Asmodian | 10-01-2019 19:08 | - Nie ma problemu dobry człowieku, nie frasuj się. Erik von Witten, do usług. Jesteśmy w służbie przeora z La Maisontaal i powiedziano nam, że w tej wsi znajdziemy nocleg - szlachcic zsiadł z konia, lekko przyginając rondo kapelusza w przywitaniu. Jęknął lekko, rozprostowując kości - Znajdzie się jakiś ciepły kąt, i syta strawa dla mnie, i moich zacnych kompanów? - zagadnął uśmiechając się lekko, odprowadzając wzrokiem dwójkę pijaczków. |
Ryży podrapał się po głowie. Ludzie pomyślał. Wszędzie stwarzają problemy. Spoglądał jakiś czas za znikającymi we wnętrzu chaty braćmi.
Na razie nie wtrącał się do rozmowy von Wittena z Briochem. Lepiej, żeby jeden tylko gadał.
|
- Słyszeliśmy o Panu, w czasie podróży spotkaliśmy dwójkę krasnoludów Thalgrima i Grumblina. Polecili nam Pana jako dobrego człowieka. Nalegali byśmy nie zapomnieli zakupić Pańską Brandy. Podobno nie ma sobie równych. - Dodała Rowan uśmiechając się do młynarza.
|
Elvira doszła do Rowan i stanęła przy rudowłosej. Patrzyła na przebieg wydarzeń nie wtrącając się a gdy opiekun wioski okazał się poleconym przez khazadów człowiekiem odprężyła się. - Porozmawiamy z chęcią, ale zmęczeni jesteśmy a pogoda i sama droga nie były zbyt łatwe.- Dodała czarnowłosa do wypowiedzi Rowan chcąc sprowokować zaproszenie do ciepłego miejsca gdzie mogli by już odpoczywać a nie stać na środku wioski.
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:51. | |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0