lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WFRP/1ed] Góry Na Końcu Świata (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/18294-wfrp-1ed-gory-na-koncu-swiata.html)

hen_cerbin 22-11-2019 22:51

- Czyli skarbu nie znaleźliście? - przytomnie zapytał Dolganin - Żyjecie?

Avitto 23-11-2019 19:34

- Tylko trochę gówna - odparł wesoło Yarislav, nie do końca rozumiejąc, co się właśnie stało. Nie czuł strachu a mimo to adrenalina napędziła jego ciało w kilka sekund do granic możliwości.
- Nie warto tu zostawać, druhu. Sef? Możemy jechać za porywaczami?

xeper 25-11-2019 20:37

Było blisko – pomyślał Gnimnyr, ocierając rękawem osmaloną i zakurzoną twarz. Któż by się spodziewał, że akurat będą tam mieli szamana. Kiedy wracali na zewnątrz, krasnolud analizował sytuację. Jak się okazało jaskinia nie zawierała skarbu, przynajmniej teraz. Może kiedyś tam na dole był, ale biorąc pod uwagę mnogość przemieszczającego się tamtędy plugastwa, nie można było liczyć na to, że cokolwiek pozostało. Najwidoczniej pod Górami znajdowała się sieć korytarzy, którą obecnie zawładnęły zielone plemiona. Gdzieś szły, a gdzie, tego Gnimnyr nie wiedział i raczej nie zamierzał się dowiadywać. Nie był to jego interes. Z chęcią widziałby te wszystkie zielone gnidy martwe, przywalone tonami skały, ale nie za bardzo mógł się do ich zagłady przyczynić. Wolał zająć się czymś innym.

„Nie mam już sił zejść do jaskiń, zobaczyć ten cud po raz ostatni” – chodziło mu po głowie zdanie z pamiętnika. A może warto by było mimo wszystko sprawdzić, wahał się. Wracać czy sprawdzać? Odjeżdżać i nie dać sobie szansy? Podążyć inną drogą? A może ten skarb wciąż tam jest!

- Nigdzie nie jedziemy – odpowiedział zagniewany swoim niezdecydowaniem. – Musimy sprawdzić co jest na dole. Po to tu przyjechaliśmy, nie? Trzeba tylko przeczekać, aż te kozie bździny sobie stamtąd pójdą. Mamy liny, które uwiążemy do tych, cośmy je poucinali i zejdziemy na dół. Może trafimy na jakąś wskazówkę.

Avitto 01-12-2019 21:10

Yarislav, choć należał do grona porywczych i bezpośrednich ludzi, myślał zgoła szybko. Nie jakoś wybitnie, ale dość by nie wszczynać awantur bez celu. Zdawał sobie bowiem sprawę, że jego klacz, choć obecnie podróżowała z nim i jego nosiła na grzbiecie była wolnym bytem. Choć myśl o możliwym rozdzieleniu bolała Dolganin wiedział, że ich wspólna droga kiedyś musiała się skończyć i choć razem stanowili siłę trudną do przezwyciężenia to również osobno byli trudnymi przeciwnikami dla nieprzyjaciół. Yarislava tym bardziej cieszył bogaty rząd, który mógł się okazać podarunkiem pożegnalnym.

Niemniej, póki co do żadnej rozłąki nie doszło.
Wojownik przejął lejce od Rusłana i wysłuchawszy pytania krasnoluda odkrzyknął.
- Da!
Swą propozycję złożył dopiero, gdy Gnimnyr skończył.
- Objadę okolicę, żeby nam ścierwusy od zadu nie nalazły - zaproponował kierując się wciąż logiką, która już raz go zawiodła.
Miał przeczucie, że jaskinia to taki twór, który od namiotu różni się znacząco ilością wejść. Przykład wydawał mu się trafiony skoro dopiero co dowiódł, że – podobnie jak w namiocie – we wnętrzu góry dym gromadzi się pod sufitem.

hen_cerbin 01-12-2019 21:26

- A co żeście tamój widzieli takiego? - dopytał jeszcze Rusłan - Warte to ryzyka utraty konia? Bo te góry to można tydzień objeżdżać, a i tak jakieś gówno spod kamienia wylezie, ledwie się odwrócimy - dodał.

Avitto 02-12-2019 21:00

Yarislav podrapał się po głowie unosząc czapkę.
- Trudno powiedzieć. Nie wykluczone, że gobliny nas gonią. Mają patyki ziejące zielonym ogniem - oświadczył beztrosko.
- Te duże i zielone też widzieliśmy. Jednego trafiłem kamieniem - dodał, wydłubując coś z zębów.

Phil 06-12-2019 21:18

Pod nieobecność Yarislava Rusłan zajął się wierzchowcami. Coś trzeba było robić, a kolejnych goblinów nie było widać, ani słychać. Gnimnyr mruczał pod nosem rozmyślając o bliżej niesprecyzowanym i być może nieistniejącym skarbie w podziemiach.

Yari tymczasem sprawdzał okolice. Nie znalazł śladów zielonoskórych, nie znalazł innych wejść do jaskiń, znalazł za to w pobliżu resztki sławojki. Pognite i połamane deski zakrywały głęboką jamę o regularnych kształtach. Szczęśliwie nie wpadł do niej, choć po tylu latach to pewnie wszystko mocno zaschnięte i tak było.

Do innej wielkiej dziury jednak postanowili wejść. Po skarby tu przyjechali, i nic ich z tej drogi zwieść nie mogło, nawet i mała armia trolli oraz goblińskich wojowników i szamanów, ani konieczność pozostawienia bez opieki koni i muła, drogiego sprzętu do alchemicznych badań, czy zasadniczo prawie całego dobytku. Wprowadzili zwierzęty do krypty, uwiązali, zabrali najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyli podziemnym korytarzem. Wielka jaskinia znów była mroczna i pusta, przynajmniej tak im się zdawało. Liny uwiązali do haków wbitych wcześniej w skałę, najprawdopodobniej przez trolle. Powoli i ostrożnie opuścili się na dno. Skalną ścianę porastał śliski, zielonkawy mech. Na dole nie słyszeli niczego poza osobliwym wyciem wiatru. Sala w kolistym z grubsza kształcie nie miała w sobie nic ciekawego, no może poza dwoma wyjściami. Jednym, prowadzącym w kierunku północnym, i drugim, po przeciwległej stronie.

xeper 07-12-2019 20:34

Na propozycję Yarislava, że ten zostanie pilnować koni i dobytku, Gnimnyr przystał entuzjastycznie. Sam, na wszelki wypadek miał też propozycję, by cenne rzeczy ukryć w odnalezionej przez zwiadowcę latrynnej dziurze, ale w końcu ją zmilczał.

Przed ruszeniem na wyprawę w głąb jaskiń, krasnolud przeglądnął swój ekwipaż, zastanawiając się, co też będzie mu potrzebne na dole. Oczywiście brał broń i tarczę, co do tego nie było wątpliwości. W sakwie pozostawił manierkę, iskrownik, latarkę i flaszkę oleju do niej. Resztę rzeczy przeładował do torby. Na ich miejsce dołożył młotek, stalowe kołki i kawałek kredy. Nie zapomniał też o atrybucie górników, kilofie. Przygotował też liny i pochodnie zakupione w osadzie. Był gotów na eksplorację.

Kiedy już znaleźli się na dole, w rozległej jaskini, krasnolud obszedł ją, oglądając. Nic ciekawego w niej nie było. Żadnego skarbu, no ale jak mógł myśleć, że ów będzie tutaj na widoku. Alchemik musiał go dobrze ukryć. Tylko gdzie? Były dwa wyjścia – tam skąd przyszły gobliny i tam gdzie poszły gobliny. Gnimnyr skłaniał się ku temu pierwszemu.

- Tam? – zaproponował towarzyszącemu mu Rusłanowi.

Avitto 19-12-2019 21:11

Przez chwilę pozostanie na powierzchni przy koniach zdawało się Yarislavowi klawym pomysłem. Im dłużej trwała nieobecność jego kompanów w głowie zaczęły kłębić mu się rozmaite myśli. Krążyły one wokół zasadzek, czających się w gęstwinie wrogów oraz nieba, które w każdej chwili mogło się zwalić na głowę. W górach niebo było tak nisko!

Starał się złorzeczyć na głos, by przodkowie nie dostrzegli jego niepewności. Cóż mógł jednak począć, gdy każdy krzak szumiał złowróżbnie? By zająć czymś ręce uporządkował ostatecznie sprawę zabitego trolla, którego z niemałym kłopotem zrzucił ze skarpy, byle nie był dłużej w zasięgu wzroku Dolganina. Ten przysiągłby, że wpatrywały się w niego nie tylko zwłoki, ale i kamienie.

hen_cerbin 20-12-2019 21:42

Lina, pochodnie i sidła. No i oczywiście broń. Więcej brać nie było potrzeby, nie znikali przecież na tydzień. A w tunelach mogło być ciasno. Gnimnyrowi to dobrze, mały jest to się zmieści, wysoki Rusłan będzie co i rusz utykał, za dużo rzeczy tylko będzie przeszkadzać.
- Prowadź - odpowiedział na propozycję krasnoluda. I rozglądał się wokół, bo i w takim miejscu nigdy nie był.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:12.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172