hen_cerbin | 18-02-2020 14:15 | - Ty, a może ja by siem tam wspioł i zoczył co to? - zapytał i nie bardzo czekając na potwierdzenie zdjął z siebie to czym był obwieszony by nic nie krepowało mu ruchów. Niby ledwo na dwóch mężów wysoka ta kolumna była, ale kapiąca na nią woda czyniła wspinaczkę mało bezpieczną. A drabiny niestety nie przynieśli. |
Yarislav podrapał się pod czapką. Sądził, że łatwiej byłoby kolumnę przewrócić, ale może Rusłan chciał sufit z bliska obejrzeć? Stał przy rozrzuconym sprzęcie kompana i obserwował jego wysiłki. |
- Sugerowałbym jednak zachowanie nieco cichsze, znaczy przestań tłuc tym toporem o skały, bo się zielone gnidy zlecą tu zaraz jak muchy do gówna – warknął Gnimnyr do hałasującego Furgila. I natychmiast, zdając sobie sprawę do kogo mówi, dodał. – Proszę…
Przyglądał się jak Rusłan ściąga z siebie elementy ekwipunku i powiódł wzrokiem w to miejsce, któremu obaj ludzie przed chwilą się przyglądali. Ze względu na warunki oświetleniowe i tylko jedno oko do patrzenia, nie dostrzegł na szczycie kolumny niczego interesującego. Przysunął się z pochodnią do skraju sadzawki, aby oświetlić Rusłanowi trasę wspinaczki. – Po co tam włazisz? Co tam jest? – zapytał, zainteresowany co Dolganin wypatrzył na górze.
|
Campo Viejo | 18-02-2020 20:26 | Ano, nie tylko o łeb być krótszym można przy człowieczym wzroście, ale i wyżej patrzeć, gdzie wzrok krasnoludzki nie sięga. Furgil z uznaniem pomruczał pod nosem zwijając linę z sadzawki, której końca uczepiony hak szybko opadł na dno, co płytkim w zielonej wodzie było. - A cóżeś tam uwidział? - zapytał wdrapującego się na kolumnę Rusłana.
Niecałe cztere i pół stopy krasnoluda wspięło się dyskretnie na palce zyskując kilka cali i zmrużył pod krzaczastą brwią oko zapuszczając z dołu długiego żurawia. |
Rusłan wszedł do zielonkawej, zimnej wody. Dno było troszkę śliskie, dlatego posuwał się ostrożnie. Wilgotna kolumna też nie dawała dobrego oparcia stopom i przy pierwszej próbie ześlizgnął się z powrotem do sadzawki. Był jednak przygotowany na taką ewentualność, nie przewrócił się zatem. Za drugim razem wspinaczka poszła już znaczniej lepiej i już po chwili jego palce zaczepiły o górną krawędź słupa. Podciągnął z pewnym wysiłkiem ciało, aż jego oczy znalazły się nad tym brzegiem. To, co widział z dołu było trzema raczej wąskimi kawałkami metalu, przyśrubowanymi do kamienia. Pręciki, czy szpony, jak już je w myślach nazywał były mocno pordzewiałe i ewidentnie przez kogoś rozgięte.
Dołganin miał jedno skojarzenie, w zasadzie dwa, ale nie myślał już o szponach. Wyglądało mu to na pierścień, z którego ktoś wyciągnął szlachetny kamień. Tyle, że ten klejnot miałby rozmiar niewielkiej, zaciśniętej pięści. |
hen_cerbin | 22-02-2020 19:21 | - Ukradli. Ukradli, szkurwyszyny! - Rusłan był nielicho wkurzony - Klejnot wielkości jajka. Co ja mówię, jaja. Pięści! Był i nie ma - wyjaśnił. A potem nieco składniej opisał to co widział. |
Campo Viejo | 22-02-2020 21:56 | - A woda na niego kapała, nie? - upewnił się Furgil i spojrzał na pobratymcę. - Kropla skałę drąży... - mruknął wzruszając nieco ramionami. - Kamień mógł do stawu wpaść? - ni to stwierdził, ni zapytał. - A ten skarb właśnie miał być? - tym razem zadał konkretne pytanie. |
hen_cerbin | 22-02-2020 22:29 | - Jaka woda, jak rozgięte! - powtórzył Rusłan wyraźniej - Może i od wody szpony pordzewiały, ale ktoś je odgiął, by wyjąć klejnot - przerwał - Na skarb to małe, ale zawsze błyskotka.
|
Yarislav z nerwów zerwał z głowy czapkę i zmełł ją w rękach. Miał zaciśnięte zęby. - Te pokraki, gobliny, połasiłyby się na alachemicznyj skarb? Na chuj im on? - Zapytał Gnimnyra. |
- Nie wiem, co by to mogło być i po co – odpowiedział Gnimnyr. Spojrzał na szczyt kolumny, na którym znajdowały się resztki mocowania i przeniósł wzrok wyżej, na sklepienie, potem z powrotem w dół, na sadzawkę. – Na pewno zamontowano to tam w jakimś celu. Może jako źródło światła, albo… Woda, która się przez klejnot lała, nabierała pewnych właściwości... Rusłan, wyłaź z sadzawki! Szybko, bo jeszcze Ci coś wyrośnie, albo świecić zaczniesz. Nie wiem, czy to nasz alchemik ową rzecz tu zainstalował. Nie wiem też, kto ją zabrał. I po co zabrał. Czy wiedział, jakie ów klejnot czy kamień ma właściwości, czy tylko spodobało mu się świecidełko. Zbyt wiele pytań – skwitował. – Ale żadnej odpowiedzi…
- Nic tu po nas. Chodźmy dalej w głąb jaskini. Może się coś wyjaśni – zaproponował, wskazując płonącą żagwią proponowany kierunek. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:09. | |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0