lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WFRP 2ed.] Niemartwi 2. Cios za cios (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/18560-wfrp-2ed-niemartwi-2-cios-za-cios.html)

hen_cerbin 10-07-2020 15:11

- Możliwe, że są powiązani, tak, bardzo możliwe - Emmerich spojrzał gdzieś w kierunku lewego ucha rycerza - To w końcu Sylvania, bez wiedzy i zgody władców nocy dzieje się tu bardzo niewiele. Ale gdyby ten na kogo poluję rzeczywiście mnie złowił osobiście, raczej byśmy się tu nie spotkali. Ale gdybym nagle, po dziwnym omdleniu zmarł, lepiej spalcie ciało. Kto wie kto mnie znalazł przed Wami - dodał. Nie był przyzwyczajony do rozmów z ludźmi. Ostatnio zwykle działał sam.

Ci przynajmniej wydawali się kompetentni, a i pytania zadawali sensowne. I nie mieli jego kuszy. Czyli nie byli napastnikami. To było ważne. No właśnie - ilu było napastników? Próbował sobie przypomnieć. Elf zadał dobre pytanie.

Spojrzał na ślady walki. Było mniej krwi niż miał nadzieję. Nie zauważył za to żadnych śladów prowadzących w kierunku jego bazy. To też było ważne. Tamci bandyci nawet go nie przesłuchali. Amatorzy. Naprawdę myśleli, że łaził z całym swoim wyposażeniem na zwiady?

- Do Tempelhofu, tak - zgodził się. Zbóje też leźli w tamtym kierunku - A którędy? - zapytał. Zapasy od biedy mogłyby zostać w kryjówce, nikt ich nie znajdzie, ale muła żal, zdechnie z głodu jak się go nie weźmie. Nie żeby zamierzał darować zbójom. Nawet jeśli nie ukradli muła, a tylko broń i kapelusz (kapelusz, co za dranie!), zapłacą za to.

Avitto 11-07-2020 11:51

Oddalająca się od grupy Coruja szybko spostrzegła ślady osób zmierzających w kierunku miasta. Cztery konie, mocno obciążone zostawiły w śniegu głębokie i wąskie dziury. Wiele było w przyszłości elfki możliwe, ale spotkanie ze zbójcami nabrało prawdopodobieństwa o ile nie zmieni marszruty.


Enigmatyczne odpowiedzi Emericha tylko podrażniły Helgę.
- I co zrobisz jak już tam dotrzemy, gołodupcu, co? Kogo znasz w tym przeklętym miejscu? - Pytała unosząc się.
Brat Marcus przerwał jej gestem. Kobieta zamilkła jak zaklęta.
- Pójdziemy najszybszą drogą, tu niedaleko na rozstajach w lewo. Do wieczora będziemy na miejscu - zapewnił kapłan.
Znając jego zapewnienia niektórzy mieli powody do powątpiewającego kiwania głowami. Pogoda jednak sprzyjała i poza naturalnymi, leśnymi zagrożeniami nie trapili się kłopotami.
Hubert i Róża siąkali nosami, inni truchtali w miejscu.

Obca 11-07-2020 12:26

Coruja rozejżała się jeszcze i zawrociła by wyjść towarzyszą na przeciw.
- Gawronie. - Zwróciła się do rycerza kiedy znikąd pojawiła się koło jego konia. - Przed nami czterech jeżdzców. Konie mocno obciążone. Mamy sporą szanse ich spotkać...choć nie wiem czy chcemy. Szykować polowanie czy kierujemy się swoim tępem na ludźkie domostwa?

hen_cerbin 13-07-2020 22:11

- Wytropię, upoluję i odbiorę kapelusz - odparł zdziwiony pytaniem. Co innego można było zrobić ze zbójcami? - Nagrodą możecie się podzielić Wy, w ramach podzięki za odcięcie z tego drzewa - dodał.

- Dołączę do Was przy rozstajach - dodał jeszcze zawijając się w płaszcz.

Phil 17-07-2020 11:14

- Warto by było sprawdzić tych... zbójców. Może się czegoś dowiemy o okolicy, Corujo. Ja się jednak nie nadaję do śledzenia i cichych ataków. – Grossheim stuknął lekko rękawicą o napierśnik, który zabrzmiał metalicznie. – Spytaj ojca Marcusa, może pozwoli komuś z braci dołączyć do was.

- Nie znamy aż tak dobrze okolicy, panie Venden. Skoro wybieracie rozstaje na miejsce spotkania, niech i tak będzie.

Kerm 17-07-2020 11:51

Czwórka jeźdźców nie stanowiła problemu, ale zawsze warto było dowiedzieć się, z kim ma się do czynienia.

- Powinniśmy ich dogonić. - Spojrzał na Coruję. - Jeśli to bandyci, to trzeba by się ich pozbyć.

Avitto 19-07-2020 11:34

Emmerich zniknął w świerkowym młodniku a pozostali ruszyli przed siebie. Obserwowali ślady, jakie zbójcy zostawili, gdy poruszali się tą samą drogą jakiś czas przed nimi. Coruja szacowała, że napastnicy wyprzedzali ją o godzinę, najwyżej kilka. Przewaga konnych rosła jednak z każdym krokiem pieszej kolumny.

Na rozstajach, a było to jakieś pół godziny od momentu odcięcia Emmericha od drzewa, łowca faktycznie dołączył. Tempo, w jakim się uwinął mogło zdumiewać z uwagi na bolesne pobicie, jakiego doznał stosunkowo niedawno. Dalej ruszyli wspólnie.

Po dwóch godzinach Albrechtowi wyrwało się ciche westchnienie.
- Cywilizacja.
Elfowie obserwowali ślady bytności ludzi od pewnej chwili. Ścięte na różnej wysokości pnie wzdłuż drogi, ślady ciągnięcia, psie łapy. Chwilę później z lasu wyłoniło się sioło a za nim, na drodze ku Tempelhof, rozlewały się puste połacie terenu zasypane śniegiem.

We wsi, pod zajazdem, przy żłobie stały cztery strudzone konie.

Kerm 19-07-2020 14:13

Zajazd na szlaku stanowił nie tylko okazję do odpoczynku i napełnienia brzuchów, ale i do zorientowania się, kim są jeźdźcy, za którymi podążali przez kilka godzin.

- Wejdźmy w dwóch grupach - zaproponował Eryastyr. - A Emmerich niech poczeka parę chwil i wejdzie ostatni. Jeśli to są ci bandyci, to z pewnością jakoś zareagują na jego widok.

Obca 19-07-2020 14:39

- To będzie miało sens jeśli wejsdziemy o odstępach około dwóch godzin, można by wtedy naprawdę udawać że nie jesteśmy razem i zająć strategiczne miejsca po karczmie. - Dopowiedziała elfka.

hen_cerbin 19-07-2020 22:49

Emmerich Venden nie uważał się za osobę nadmiernie podejrzliwą. W jego zawodzie zaufanie innym kończyło się zwykle dwoma gustownymi dziurkami w szyi. Nie znał powodów, dla których ta grupka go uratowała, ale jedynym sposobem by się dowiedzieć, jaki też mieli w tym cel była ścisła obserwacja. Dlatego choć zniknął w krzakach i dla pewności kluczył chwilę (może go uratowali tylko po to by go okraść?), postanowił rzeczywiście spotkać się z nimi na rozstajach.

Zbliżając się do kryjówki zaczął się martwić. Nie znalazł w jej pobliżu żadnych śladów. Nie wyczuł żadnych zapachów. Ptaki śpiewały zupełnie normalnie. Jednym zdaniem - sytuacja wykazywała wszystkie cechy perfekcyjnie przygotowanej pułapki. Zakradł się tedy do miejsca, które byłoby najlepsze dla strzelca planującego zdjęcie go gdy tylko się pokaże w ukrytym obozowisku. Nie znalazł tam jednak żadnego napastnika. Mogło to znaczyć tylko jedno - zauważył Emmericha i zdążył uciec. Zapewne tu wróci... ale ten czas Łowca wampirów wykorzystał na udanie się do prawdziwego ukrytego obozowiska i zgarnięcie zapasów. Załadował je na muła i ruszył naokoło. Na szczęście stracił tylko jedną z trzech kusz. Zamiast skradzionego miecza przypasał sobie okutą pałkę, sztylet na drugim biodrze zastąpił siecią, zapasowe noże do rzucania ukrył w rękawach. Kapelusz... kapelusza nie miał czym zastąpić. Co więcej, musiał się dowiedzieć po co im on był potrzebny. W jakim niecnym planie grał rolę? Chcieli go gdzieś podłożyć by zwalić winę na Emmericha? Czy dlatego zostawili go żywego? Cóż, nadal oddychał. I miał swoje kusze. Niedobrze jest zostawić łowcę nagród, który jeszcze oddycha. Bardzo niedobrze. To gorzej niż zbrodnia. To błąd.

***

Na rozstajach czekali na niego. I nawet mieli do powiedzenia sensowne rzeczy. Elfy jednak były dwa, a przynajmniej miał taką nadzieję. Nie znał się na medycynie, ale dwojenie się w oczach tylko elfów stanowiłoby z pewnością objaw jakiejś choroby, albo wampirzej klątwy. Ujawniły też swoją podstępność, planując jak podejść zbójów. Bardzo dobrze, będą z nich jeszcze ludzie. To jest elfy.
- Dobrze mówią - Kiwnął głową zgadzając się na plan. Machinalnie pogładził kolbę kuszy samopowtarzalnej. Na zwiadzie bezużyteczna, ale w walce z wieloma przeciwnikami na krótkim i średnim dystansie przyjemna. Pistoletowej nie pogładził. Cały sens posiadania ukrytej kuszy jest taki, żeby nikt się strzału nie spodziewał.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:17.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172