Wolfgang ucieszył się, że zbiegowisko przed karczmą nie było spowodowane nowymi problemami. W końcu coś szło po ich myśli, a przynajmniej na to wyglądało. |
Wirle nie umiała ukryć zaskoczenia i przerażenia na wiadomość o zwierzo-ludziach. Zachwiała się ale udało jej się złapać za krzesło stojące przy stole. |
|
- Ha! Zwierzoludzie. Wiedziałem. - Wolfgang uderzył pięścią w dłoń gdy tylko usłyszał wieści. - Samo z siebie, złe rzadko się dzieje. Wczoraj też trafiliśmy na jakieś ślady jeśli się nie mylę. - Przywołał w pamięci kiedy Agatha już ich wypychała na zewnątrz. |
Arvid słuchał wszystkiego w zamyśleniu. Zwierzoludzie. Nie miał wcześniej z nimi do czynienia, ale sporo się o nich nasłuchał. Wystarczająco dużo, żeby wiedzieć, że nie będzie to lekka przeprawa. Jednocześnie ręka go świerzbiła, żeby powymachiwać mieczem, a to była dobra okazja. - Dobry pomysł. Masz na myśli atak z zaskoczenia czy raczej jakąś zmyślną pułapkę, która złapie zwierzoludzi.- zwrócił się do Wolfganga. - Gdzie najlepiej się na nich będzie zasadzić? - zapytał. |
- Ja to bym się na nich zasadził tam, gdzie Strumień ich widział na schadzce. Tak przed wieczorem. A nuż często tam łażą? Tylko pomocy nam będzie trzeba. Może jakiego łowce z łukiem albo dwóch? Jak ich zaskoczymy to będziemy mieć przewage. - Wolfgang pokiwał głową. - Taa... trzeba nam jeszcze kogoś do pomocy. Teraz pytanie, czy chcemy się zasadzać już tej nocy? |
-Myślę, że nie ma co zwlekać!- powiedział Arvid, z trudem kryjąc rosnącą ekscytację. -Nie ma co dawać im pola do działania. Trzeba to ukrócić jak najszybciej. Kto wie, może byli wczoraj i będą dziś i zrobią sobie przerwę? A może są codziennie? Myślę, że trzeba się zasadzić już dziś i robić to aż do skutku.- powiedział żołnierz, uderzając zaciśniętą pięścią w otwartą dłoń. |
Opłotki wsi Elf chętny był do pomysłu zasadzki na grubego zwierza. Przecie sam nocą miał już jednego mutantów na celu, jeno rozwaga wzięła górę nad nienawiścią i Szemrzący Strumień podarował zwierzoludziom onym razem pomny, że pewnikiem sam skończyłby niechybnie martwy. Ale w kilka osób sprawa się miała innaczej. Problem jeno tkwił, nie tyle w ubiciu podłych pokrak, jeno w czym innym. Co będzie kiedy wrócą z wyprawy, prowadząc winne sodomii dziewki? Jeśli brzemię chaosu przenikło wieś bardziej, to mogą skończyć rozniesieni na widłach i kosach, kiedy mieszkańcy obrócą się przeciw nim. Komu mogli zaufać? A nie było mu w smak ubijać podczas zasadzki wszystkich, równo zwierzoludzi jak i te dziewki, co się nimi parzyły. Tedy mogliby zatuszować swój udział w zasadzce i zrzucić jarzmo strachu na podłych mutantów. Ale elf nie był zdolny do takich niecnych czynów, do bezczeszczenia ludzkich zwłok. Owszem, Timmowe siostry zasługiwały na śmierć, ale na lekką, a nie na męczrniach. To się mieściło w głowie leśnego. Co myślał, to przekazał dwóm podróżnikom do wspólnego przemyślenia, wcześniej upewniwszy się, że nikt nie będzie ich w stanie posłyszeć. |
- Mało nas. - Zawyrokował Wolfgang patrząc na ich trójkę. - Jeden łuk, jeden miecz i moja odrobina magii nie wytrzyma naporu grupy parszywych mutantów. Nawet w zasadzce. Pokręcił głową. |
Wolfgang i Szemrzący Strumień |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:34. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0