lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WFRP 1ed.] Apokalipsa, Tom III. Przyjaciel czy wróg (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/18951-wfrp-1ed-apokalipsa-tom-iii-przyjaciel-czy-wrog.html)

Deszatie 15-08-2020 22:16

Wolken powłóczył się trochę po obozowisku. Wyglądało na to, że utknął tutaj z elfem i póki co, będzie musiał poradzić sobie z tą sytuacją. Popatrzył na mury miasta. Pomyślał o byłych towarzyszach, których położenie było niewesołe. Jeśli rzecz jasna jeszcze żyli, a ich szczątki nie płonęły na jakimś stosie umarłych... Wówczas jego misja okaże się zupełnie bezcelowa. Odczuwał pewną bezradność, nie był wierzący, toteż modlitwy za przyjaciół nie miały większego sensu. Jedyne, co mógł zrobić to dowiedzieć się więcej o grupach przemycających mieszczan poza obręb zarażonego miasta i rozpytywać o krasnoluda, kapłana i szlachcica.

Podsłuchana rozmowa sugerowała, że uciekinierzy podają się za podróżnych z Tilei, a tamtejsza waluta stanowi dowód ich prawdomówności i ma przekonać żołnierzy patrolujących okolice Nuln. Ktoś musiał dostarczać monety, być może był to rodowity Tileanczyk, który wyczuł tutejsze potrzeby albo pospolity oszust z południa. Natomiast szajka przemytnicza skutecznie żerowała na zdesperowanych uciekinierach.

Ostlandczyk nie miał ochoty na ryzykowne śledztwo, nie chciał kłopotów, wiedział, że ta wiedza może być niebezpieczna dla niego, bo przestępcy nie mają litości i skrupułów, zwłaszcza gdy w grę wchodzą pieniądze. Poza tym wojsko też nie będzie tracić czasu na wyjaśnienia, tylko mogą obwiesić kogoś przypadkowego, ot tak dla przykładu i dla przestrogi przed łamaniem prawa. Podzielił się z elfem tym, co usłyszał w obozie.

- Możemy zająć się tą sprawą, ale jest ryzyko, że wplączemy się w kłopoty. - spoglądał na oblicze Marvala, szukając jakiegoś dowodu emocji. - Można też donieść wojskowym władzom o tym procederze, lecz zapewne pojawią się niewygodne pytania, a podejrzenia i oskarżenia łacno na nas zrzucić można. Tym bardziej, że nikt w obronie elfa i albinosa-przybłędy nie stanie... - zakończył gorzko.

Najemnik brał też pod uwagę dotarcie do uciekinierów, co również nie byłoby prostym zadaniem. Na razie chciał tylko potwierdzenia, że jego dawni współtowarzysze żyją. Nie mógł jedynie zdać się na własne przeczucia...

Campo Viejo 16-08-2020 16:04



Elf przez jakiś czas milczał wysłuchawszy słów Wolkena i spokojnie spoglądał na mury, wojskowy kordon wokół miasta i unoszący się nad Nuln dym.

- Wolkenie, nie wiemy, czy twoi przyjaciele jeszcze żyją, czy są zarażeni, lub czy jeszcze w Nuln. Każdy wciąż zdrowy mieszkaniec miasta robi teraz wszystko aby chronić siebie i bliskich, a więc albo szuka sposobu ucieczki, albo barykaduje się w domu. Modli się, aby zaraza oszczędziła, jedzenia wystarczyło, a plądrujący ominęli ich domostwo lub przyłącza się do tych, co walczą o żywność. Twoi przyjaciele, szukają sposobu na ucieczkę, jeżeli tam są. - pokiwał głową z przekonaniem. - I warto im pomóc. - dodał dobitnie jakby przekonał przede wszystkim sam siebie.

Przeniósł wzrok na albinosa.

- Pytałem o listy gończe, informacje o uciekinierach i nie dowiedziałem się niczego. Może udało im się zbiec niespostrzeżonymi, może wojsko w tajemnicy trzyma dane o pomyślnych próbach ucieczek. - rozłożył ręce. - Lecz, jeśli wierzyć w nieomylność przepowiedni, to oni żyją, są zdrowi w Nuln i planują, bo czyż inny wariant nie czyniłby twojej i mojej misji chybioną wizją naszego astronoma? - wzruszył ramionami. - Gwiazdy prawdy więcej mówią od języków.

Usiadł na pniaku przy ich namiocie i zaczął czyścić miecz.

- Nie pojmuję jeszcze Wolkenie, co bycie z Tilei ma wspólnego z omijaniem przepisów kwarantanny. Odwracać się plecami od tego jednak jest za wcześnie, gdyż może to okazać się skutecznym sposobem. Przeto proponuję, byśmy tych podsłuchanych cywilów obserwowali i śledzili. Jeżeli nie zaprowadzą nas do Cwanego z Południa, lub nie odkryjemy ich sposobu, to rozmówimy się z nimi i przekonująco skłonimy, aby tą wiedzą z tobą i ze mną podzielili się. Wtedy podejmiemy decyzję, czy to robaczywa kupa łajna, czy gra warta o świecznik.



Gladin 24-08-2020 16:36


Zanim wyruszyli kapłan Gazula zaprosił Bladina na rozmowę.
- Widzisz, bracie, nie pierwszy raz w dziejach coś takiego się odbywa. Wielka plaga, zwana czarną, spustoszyła ludzkie imperium. W roku 5634 zaatakowała tak jak teraz, w Nuln. Nikt nie wiedział skąd się wzięła i nie znał na nią lekarstwa. My, khazadzi, przetrwaliśmy zamknięci i odizolowani w naszych twierdzach. Ludzie natomiast padali jak muchy. Jedni mówią, że przeżył jeden na dziesięciu, inni podają, że przeżyło trzech na dziesięciu. Tak czy inaczej, imperium było spustoszone. Zielonoskórzy zaatakowali wtedy i nas i ludzi. Nie dali rady przełamać naszej obrony, ale zabili wielu. Ludzie padali pod naporem szczuroludzi i zielonoskórych w jeszcze większych ilościach, niż wskutek zarazy. To, co widzisz teraz, to jedynie początek. Zawsze ktoś przeżyje chorobę. Ale co przyjdzie za nią? Nie wiem, jakie plany mają dla nas bogowie. Ale idąc swoją drogą miej na uwadze, że musisz patrzeć dalej, niż tylko jeden krok do przodu. Patrz, gdzie prawdziwe zagrożenie zbiera siły i się czai, bracie.

Bladin pokiwał głową, zastanawiając się nad tymi słowami. Nie wątpił w ich słuszność. Przy sposobności, podzieli się tą wiedzą ze swoimi ludzkimi towarzyszami.


Gladin 29-08-2020 20:17


- Wcale bym się nie zdziwił, gdyby stali za tym zwierzoludzie. Nie pierwszy byłby to i niestety pewnie nie ostatni raz - pobratymiec Gladensona odezwał się po chwili ciszy. - Twój ludzki towarzysz, ten wyznawca Sigmara - kapłan przerwał i pokiwał głową - też nie ma lekko. Wiedz bracie, że Nuln było ongiś największym ośrodkiem kultu jego boga. Zaraza, o której wspomniałem, wiele jednak zmieniła. Wieloletnie spory pomiędzy wyznawcami Ulryka i Sigmara zakończyły się tym, że teraz więcej tutaj czczą Verenę. Obecna klęska może znowu sporo zmienić u tych krótkowiecznych. Obserwowałem jak wyznawcy Sigmara starali się, jak to sami określali, przywrócić mu należne miejsce. A teraz, zobacz... tu nie chodzi o samą zarazę. Ludzie są słabi, w takich chwila jak ta bardzo łatwo odwracają się od dobrych bogów, by czcić niszczycielskie potęgi. Ci, którzy tu przeżyją, będą mieli niełatwo, niełatwo... - znowu zapadło milczenie.

hen_cerbin 31-08-2020 21:40

Peter bił się z myślami. Kapłan Gazula powiedział to, co młody kapłan Sigmara czuł w sercu. Powinien zostać. Ale wtedy opuściłby towarzyszy. Gdybyż tylko Bóg wypowiadał się jaśniej. Sigmar był przecież żołnierzem. Musiał wiedzieć, że rozkazy muszą być jasne, inaczej tępi podwładni na pewno coś skopią. A Peter czuł się jak najtępszy z tępych. Niemniej, dostał coś co przy odrobinie dobrej woli mógł odczytać jako rozkaz od kogoś, kto właściwie był jego przełożonym.
Hochmeister nie odzywał się. Pakował się i gotował do drogi. I modlił.
Modlił się pakując zapasy żywności, zawijając twarde suchary w woskowany papier i suchą kiełbasę w lniane woreczki. Modlił się dolewając olej do zbiorniczka latarni. Modlił się mocując linę do plecaka. Modlił się pożyczając świece, zapałki i łom od krasnoludów. Modlił się wsadzając kawałki kredy do dodatkowej sakiewki. Modlił się tworząc kopię mapy. Modlił się za tych, którzy zostają.

Phil 06-10-2020 11:54

Konrad, Peter, Bladin

Ozdrowieńcy z Nuln byli gotowi do ucieczki. Nie, nie do ucieczki. Do ratowania świat przed plagą zesłaną przez Nurgla, boga chorób i zaraz. To było ich nowym zadaniem, poszukiwania mało znaczącego poza Wolfenburgiem naszyjnika musiały zejść na drugi plan. Wplątani przez bogów, przeznaczenie czy przypadek? To nie miało większego znaczenia.

Przygotowani do wędrówki przez kanały, wyposażeni w krasnoludzką mapę, ruszyli w drogę w milczeniu. Bez słowa dotarli do klapy prowadzącej do miejskich ścieków, bez słowa podnieśli ją przygotowanym wcześniej, wygiętym prętem, bez słowa odwrócili się, gdy za plecami usłyszeli kaszel i chrapliwe słowa. Młoda kobieta, zupełnie przeciętna mieszczanka o przekrwionych oczach, ciężko oddychając wyciągnęła do nich ręce z małym kwilącym zawiniątkiem trzymanym wcześniej przy piersi. Załzawiona, wystraszona dziewczynka, na oko pięcioletnia, trzymała się mocno jej spódnicy, mnąc materiał w rączkach.

- Proszę, weźcie nas ze sobą. Zlitujcie się, błagam. Chociaż dzieci.

Odkaszlnęła ponownie, rozsiewając wokół szkarłatne krople.

Wolken, Marval

Za murami tymczasem rzucająca się w oczy, bardzo charakterystyczna para prowadziła swoje śledztwo. Nikt jednak nie widział szukanej przez nich trójki, ani śladu szlachcica, kapłana i krasnoluda podróżujących razem.

Na innym polu odnieśli jednak mały sukces. W wielkim obozowisku znaleźli obwoźnego handlarza, który zalał ich potokiem żali i skarg na obecną sytuację, przez którą nie mógł w ostatnich dniach godnie zarabiać.

- Podobno wyprowadzają ich kanałami, tak mówił ten południowiec. Ale co ja zrobię, z całym wozem i dobytkiem? Na targ miałem jechać, sprzedałbym większość towaru. Po wioskach to jeden garniec tu, jedna miska tam... Co, Tileańczyk? Tak, wiem, gdzieś tu blisko całkiem.

Obserwowali go potem ukradkiem. Nieduży, starszawy mężczyzna, mocno już łysiejący, o twarzy gęsto upstrzonej bliznami po przebytej pewnie dawno temu chorobie. Przyglądali mu się, wszystko w jego zachowaniu, spojrzeniach, postawie i gestach wskazywało na to, że nie parał się uczciwą pracą.

Gladin 06-10-2020 20:44


Khazad spojrzał na niewiastę i się zasępił.
- Nie możemy im pomóc. Mogą wynieść zarazę poza Nuln - zwrócił się w khazalidzie do Petera. Miał nadzieję, że kapłan zna go choć tyle, aby zrozumieć. Pokręcił przy tym delikatnie głową.

Deszatie 06-10-2020 21:15

- Przepowiednie, czary, cuda, proroctwa... nawet astrolodzy mogą się mylić, chociaż mam swoje powody, by wierzyć. - bladolicy mężczyzna popatrzył gdzieś w mrok nocy, ponad ponure baszty i mury.
- Masz rację, nie ma co mącić sobie głowy, bądźmy przydatni w taki, czy inny sposób....- rzekł wolno, równocześnie patrząc na elfa, z pietyzmem przecierającego klingę. - ... choćby tym, co potrafimy najlepiej.


Dzięki wylewności wędrownego kramarza, trafili na trop. Biadolenie mężczyzny zbytnio nie przejęło najemnika. Zakrawało jednak na lament, co w porównaniu z sytuacją zarażonych, było śmiesznym problemem. Powinien dozgonnie dziękować patronowi, że jest zdrowy. A w handlu sytuacja prędko mogła się odwrócić i przynieść mu sowite zyski. Ważne, że spełnił swoją rolę i dał im haczyk. W zasadzie zaś wyznaczył miejsce połowu ich "szczupaka", bo o zanętę i całą resztę musieli zadbać samodzielnie.

Tileańczyk, poruszał się sprawnie i nonszalancko. Wyraźnie czuł się bezpiecznie w tym rewirze. Wystarczył rzut oka, by poznać łotrowskie oblicze, nieznające współczucia. Z pewnością miał też obstawę, niekoniecznie rzucająca się w oczy. Porwanie go nie wchodziło w grę, za dużo wścibskich oczu. Tutaj bezgłośnie rozumiał się z Marvalem. Otwarta zaczepka? Również nierozsądna i wzbudzająca podejrzenia. Wolken wiedział, że śledzenie też niesie pewne ryzyko spotkania z ochroniarzami jegomościa. Rozlewu krwi nie potrzebowali i nie dałoby się go zbyt długo zataić. Pozostawało śledzenie, a potem udawanie chętnych do kupna monet dla przyjaciół, którzy niechybnie wydostaną się z miasta-pułapki i będą potrzebować dowodu przed strażnikami. Tę ostatnią propozycję działań szeptem nakreślił elfowi. Gotów wszakże posłuchać mądrej rady przedstawiciela starszego ludu, górującego nad nim wiekiem i eksperiencją...

Campo Viejo 11-10-2020 15:05

Jako że, na metody zdobywania informacji wymagające wywierania środków przymusu bezpośredniego było zdecydowanie przed wcześnie i prawdopodobnie zbyteczne, a Marval rzecz jasna rezerwował przemoc jedynie w ostateczności i przede wszystkim, a w zasadzie to prawie zawsze tylko, zasługującym na to kanaliom, więc spokojnym przymknięciem oczu i delikatnym kiwnięciem głowy przystał na plan towarzysza.

Kerm 13-10-2020 12:13

Przygotowania do ucieczki z miasta zostały zakończone i można było ruszyć w drogę.
Konrad już zrobił pierwszy krok po prowadzącej w dół drabince, gdy pojawiła się kandydatka na wspólną podróż.
Konrad za żadne skarby nie zabrałby jej ze sobą, ale dzieci...
Westchnął.
Bladin miał rację, nie mogli ryzykować.

- Nie możemy - powiedział. - Możecie roznieść zarazę na resztę Imperium.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:54.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172