lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [Sesja] Warsztaty - Gildia Wojowników (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/2250-sesja-warsztaty-gildia-wojownikow.html)

Yarot 14-01-2007 00:40

- W mieście może czasami zabraknąć dobrego kija. Wtedy walczy się tym, co jest pod ręką. Najlepszy jest w takich sytuacjach nóż lub sztylet. Można nim walczyć wręcz, a kiedy jest to potrzebne, to rzucać. O jego przydatności nie muszę mówić. Dlatego będzie to kolejna próba posługiwania się bronią - tym razem krótką.
Kapitan odrzucił kij na stertę.
- Dajcie no tu coś do bicia się! - krzyknął w stronę stojących nieopodal żołnierzy.
Zaraz jeden z nich przyniósł worek pełen noży, sztyletów, kastetów, nóg od stołków i złomków mieczy.Reinhard wybrał trzy słusznej wielkości sztylety i wbił w piasek przed sobą. Odprawił żołnierza skinięciem ręki a worek z brzękiem odrzucił w tył.
- Weźcie po jednym. Teraz poćwiczymy trochę z nożem. Jak widzicie jest on krótki, ale ostry. Nim można zadawać poważne rany, a trafienie w czuły punkt powali nawet byka. To broń do walki na krótki dystans. Trzeba do przeciwnika podejść i posłużyć się nim jak najlepiej. Uderzenie w klatkę piersiową czy okolice głowy bywa z reguły wystarczające, ale pilnujcie się, jeśli spudłujecie lub przeciwnik ma na sobie pancerz. Jeśli ostrze nie wejście pomiędzy spojenia lub nie przebije zbroi, to jesteście w poważnych tarapatach. Dlatego istotna jest celność. Przy takiej walce najlepiej jest posługiwać się też rękami oraz wszelkimi możliwymi pomocami do zastawiania się, odwracania uwagi przeciwnika i dezorientacji.
Kapitan wział do ręki nóż i chwilę ważył go w dłoni. Odszedł na trzy kroki od rekrutów i stanął na piasku.
- Berthold. Zaatakuj mnie. Spróbuj trafić w jakieś wybrane przez ciebie miejsce. I postaraj się mnie nie zranić.
Uśmiech pojawił się na twarzy kapitana. Ugiął się lekko w kolanach i utkwił wzrok w nożu młodzieńca.

imported_szympmon 14-01-2007 10:08

Berthold wziął sztylet."No nie to już niebezpieczna broń"-pomyślał.Wyważył sztylet w dłoni.Wywinął dwa młynki, wycelował w klatkę piersiową i zadał pchnięcie.

rasgan 14-01-2007 10:18

Korzystając z okazji i zajęcia kapitana Bertholdem, Joahim przyklęknął po ostatni sztylet. Jednocześnie w dłoń wziął garść piasku. Czekał na swoją kolej.

Yarot 20-01-2007 00:40

Berthold zadał cios mierząc w odsłoniętą klatkę piersiową kapitana. Ostrze noża sprawnie pomknęło do przodu i nawet wysiłki kapitana mogące zmienić tor uderzenia spełzły na niczym. Rekrut zatrzymuje nóż tuż przed skórą Reinharda i ze złośliwą satysfakcją patrzy na doświadczonego wojownika. Kapitan odwzajemnił spojrzenie.
- Dalej, dalej! - krzyknął i zaatakował ze zdwojoną siłą. Cios jednak minął ramię Bertholda a siła włożona w jego wykonanie obróciła się przeciwko uderzającemu. Młodzik zwietrzył swoją szansę w wybiciu z rytmu kapitana i choć zadaje on jeszcze jeden cios, to nie czyni nim większej krzywdy młodzianowi. A ten nie jest dłużny i zadaje pchnięcie w prawą nogę na wysokości uda. Reinhard mógł tylko odprowadzić wzrokiem ostrze, które znów zatrzymało się przed samą skórą spodni.
- Wystarczy - kapitan krzyknął a nóż Bertholda cofnął się.
Surowa mina kapitana nie zdradzała niczego dobrego. Jednak słowa, które potem padły przeczyły wszystkiemu:
- Właśnie o coś takiego mi chodzi. Widać, że potrafisz machać nożem, choć jeszcze nie jest to na tyle dobre, by móc powiedzieć, że dasz sobie radę. Jak na razie masz dużo szczęścia, ale pamiętaj, że szczęście sprzyja lepszym.Kapitan poklepał Bertholda po plecach i pokazał mu ręką, by się cofnął.
- Teraz ty Joachimie. Pokaż na co stać ciebie. Dalej!

imported_szympmon 20-01-2007 18:53

Berthold odsunął się na rozkaz kapitana,i ustąpił miejsca Joahimowi."Ten frajer pewnie nawet nie zdoła trafić naszego kapitana!-pomyślał z pogardą.Był z siebie bardzo dumny.

rasgan 22-01-2007 15:52

Może nie macham nożem jak Berthold, ale mam głowę na karku. Zobaczymy, czy szczęście to domena lepszych czy sprytniejszych.
Joachim krążył wokół kapitana czekając i szukając okazji do odpowiedniego ataku. Jeśli mu się uda i oślepi kapitana będzie po walce. Będzie mógł wtedy równie dobrze go podciąć jak i rzucić w niego nożem. Przecież nikt nie powiedział, że trzeba nim machać. Wiedział, że jeśli uda mu się tak rzucić by nóż uderzył koło nogi kapitana to równie dobrze trafiłby w klatkę piersiową. Postanowił więc spróbować.

Yarot 08-02-2007 21:46

Wreszcie zaatakował. Choć kapitan był szybszy i wyprzedził cios rekruta. Zgrzytnęła stal i walczący znów spojrzeli na siebie. Trwało to tylko przez mrugnięcie oka bowiem tym razem Joachim cisnął piaskiem w te wpatrujące się w niego oczy. Taki obrót sprawy zdawał się zaskoczyć kapitana, który nieporadnie cofnął się omijając lecący piasek. Tą okazję postanowił wykorzystać Joachim wymierzając solidnego kopniaka. Niestety, cios minął się z celem, co tylko naraziło młodego na cios z łokcia. Uderzenie spadło na bark i zabolało jak diabli. Jednak ciało Joachima już nastawiało się na jedno - cios w krocze. Wymierzony kopniak po raz kolejny nie trafił, choć udo weterana to również świetny cel.
Ta wymiana ciosów w walce wręcz, gdzie zapomniano o nożach zakończyła się ponownie słowem "Wystarczy!" z ust kapitana.
- To noże mamy za sobą - powiedział, kiedy oddech zwolnił i gdy krew się uspokoiła. - Walki były ciekawe. Coście z nich mogli się nauczyć?
Pytanie zawisło w powietrzu jak niedoszły cios noża.

rasgan 09-02-2007 11:50

- Wydaje mi się, że w walce na noże nie ma miejsca na bohaterstwo, zaś najważniejszym jest zaskoczenie, szybkość i umiejętność wykorzystania tego co mamy. - przemówił szybko Joahim, zdyszany jeszcze po walce. - Wydaje mi się też, że jeśli opanuje się walkę bez broni, to z nożem nie będzie trudno. Będzie on tylko dodatkowym palcem w ręce. Tak sobie myślę panie kapitanie.

Yarot 22-02-2007 20:43

- Dobrze, dobrze. To, co umiemy to jest nasze i tego nikt nie zabierze. To prawda. Ale jeszcze jedna ważna nauka płynie z tej lekcji - kapitan przymrużył. - Chodzi o walkę jako taką. Nie ma w niej dobrych i złych. Nie ma mistrzów i nie ma słabeuszy. To chyba dość dobrze mogliście zobaczyć. Dlatego też pamiętajcie, żeby nigdy nie lekceważyć przeciwnika a każdą walkę traktować jak ostatnią walkę w życiu. Chwila nieuwagi i słabości i kończy się źle. Kompletnie źle.
Reinhard skończył i podszedł do Bertholda.
- A co ty uważasz synu? Nauczyło cię to coś?

Yarot 02-04-2007 21:30

Zakończenie
 
Milczenie. Mieczem jest łatwo machać. Znać powody tego machania to już zupełnie inna para kaloszy. Kapitan Reinhard znał to aż za dobrze. Spojrzał na młodych stojących przy nim i westchnał.
- Możecie odejść. Na dziś wystarczy. Dla was też już wystarczy. Wracajcie tam, skąd przybyliście. I mam nadzieję, że teraz będzie wam lepiej
Weteran ruszył w stronę baraków. Kolejny stracony dzień za nim. Choć może nie taki do końca stracony...


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:23.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172