Niezły jest. Całkiem dobrze mu idzie. Ciekawe co kapitan powie nam po walce. Pewnie znów mnie zruga za nieudolstwo. |
Berthold z okrzykiem zaatakował rosłego kapitana. Uderzenie pałki było trafione, ale zastawienie się w porę kapitana swoją bronią uchroniło go od otrzymania ciosu. Odpowiedź weterana była również celna, ale nie przyniosła efektów. Kij poszybował za wysoko chybiając o kilka centymetrów głowę. Rekrut ani myślał oddawać. Drugi cios wyprowadził z boku licząc na łatwe trafienie. Nie udało się, choć kapitan nawet nie zasłaniał się specjalnie pałką. Sam natomiast uderzył szybko raz z jednego końca, raz z drugiego. Oba ciosy spadły na głowę młodzika zwalając go z nóg. Szybkość ataku oraz jego skuteczność były niesamowite, co otaczający was żołnierze przywitali oklaskami. Kapitan patrzył na leżącego na piasku Bertholda. Oparł się o kij i powiedział do Joachima: - Tam stoi woda - wskazał ręką pod ścianę, gdzie akurat stała grupka żołnierzy - przynieś wiaderko i spróbujemy ocucić twojego kompana. |
- Tak jest kapitanie! - Joachim pobiegł po wodę. Ale mu dołożył. Dobrze mu tak, może skończy się mądrzyć. Joachim chlupnął wodą w leżącego kolegę i pobiegł po kolejny kubeł. Hehe, ale go będzie bolała głowa. - Kapitanie, co z nim będzie? |
Kiedy Joahim ocucił Bertholda ten wstał, popatrzył nieprzytomnym wzrokiem i rzekł: -Eeeee....Ale mnie boli głowa!-po czym pomacał dwa ogromne guzy na jego głowie."Jak jeszcze raz mnie ten stary cap walnie, to go tak urządzę ,że go rodzona matka nie pozna.Mam pomysł powieszę go za nogę na drzewie i dam łyżeczkę żeby się odciął"-myślał.Był wyraźnie wkurzony. |
- Do wesela się zagoi - powiedział kapitan, gdy popatrzył na poobijaną głowę Bertholda. - A skoro mamy za sobą pierwsze starcie, to może powiecie mi, co było nie tak w tym, co robiliście. Przecież miałem w ręku zwykłą pałkę a mimo to, nie zagroziliście mi. Co zatem poszło nie tak? |
-Myślę ,że wszystko zależy od doświadczenia.Niech kapitan na nas popatrzy,zwykli rekruci którzy pierwszy raz trzymają broń(jeśli tak można nazwać ten kij) w ręku. A pan, jak podejrzewam rekrut wielu wojen.Nie mamy z panem szans! |
- Zgadzam się. Brak nam obycia z walką. Nie znamy techniki walki, trzymania broni, zastaw, gard, parad ani najprostszych cięć. - Joachim ciągnął swój wywód. - Pan kapitan ma technikę i doświadczenie. Wie czego się spodziewać po takich chaotycznych ruchach. Pan Kapitan ma większy wachlarz ciosów i zastaw niż my. W dodatku stoczył nie jeden bój i zachowuje zimną krew. |
- Tak. To prawda. Przynajmniej widać, że głowy nie służą tylko do tego, by się do środka nie lało. Doświadczenie. To podstawa, której musicie się nauczyć. To coś, co zdobywa się w ogniu walk i na ulicznym bruku. I tego nikt Wam nie zabierze. - Kapitan oparł się na kiju i kontynuował. - Doświadczenie to nie tylko blizny z walk i wybite zęby, to również wiedza. Musicie wiedzieć, jak atakować słabszego od was, a jak silniejszego. Wiedza ta pozwoli poznać broń i wykorzystać ją najlepiej jak umiecie. Te miecze, o których gadaliście, czy nawet dwa, to i tak by nic nie dało, bo byle kto z mojej kompanii mógłby Was bez problemu rozbroić i sprowadzić na ziemię. Tym starciem chciałem wam pokazać właśnie to. Byście nauczyli się respektu i nigdy nie zapominali o tym w ogniu walki. Kapitan ruszył się z miejsca i podszedł bliżej rekrutów. Popatrzył na dorodne guzy Bertholda i na twarz Joachima. - Tak. Właśnie zaczęliśmy ćwiczenia. Teraz trochę popracujemy z kijem, byście mogli go bardziej poznać. Pamiętajcie, to wasza podstawowa broń. Przeciwnik może zabrać wam miecze, kusza się zatnie, a dobry kij zawsze znajdziecie. Dlatego od niego zaczynamy. Reinhard znów chwycił kij, stanął w niewielkim rozkroku i zaczął wykonywać ćwiczenia. - Róbcie to, co ja. Powtarzajcie za mną. Chcę widzieć, że pracujecie, że dajcie z siebie wszystko i że wam zależy. Tylko z takich żołnierzy Imperium ma pożytek. |
- Tak jest Kapitanie - odkrzyknął Joachim i zaczął naśladować kapitana. Kapitan ma rację. Kij znajdę wszędzie. W lesie, w stodole, w Altdorfie. W Altdorfir? - myślał. - Panie kapitanie? A w mieście przecież nie znajdę kija, chyba że od miotły jak będę zamiatał ulice. Co zrobić jak mi w mieście ktoś miecz zabierze, a kija nie będę miał pod ręką? A może zapytałem niepotrzebnie? Może za dużo gadam? - pomyślał Joachim zaraz po tym jak słowa popłynęły z jego ust. |
Tak jest!-krzyknął Berthold i począł naśladować kapitana."A na co mi kij,kurde te ćwiczenia schodzą na psy.Mam nadzieję że będzie coś ciekawszego. - Właśnie kapitanie co zrobić w takiej sytuacji?-zapytał szczerze zaciekawiony odpowiedzią. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:25. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0