lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   Dwie drogi (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/3024-dwie-drogi.html)

denis 27-04-2007 14:43

Zołnierz z kazda chwila stawał sie coraz cieższy ... a cisza panujaca w lochu , przerywana raz po raz uderzeniami tarczy o sciane niemal złowroga . Jadnak nie długo potwór trwał w odretwieniu ... po chwili sciany luchu ponownie zadrżały a zawalający sie tuz za nim korytarz swiadczył o tym ze potwór wybrał inna , łatwiejszą dla siebie droge .. Gdy po kilku długich chwilach Glein zblizał sie do krat , ktore dawały szanse na , chocby chwilowe, zatrzymanie potwora usłyszał tuz pod soba głosne chrupanie ... Potezne głazy , ktore składały sie na podłoge lochu to tu to tam unosiły sie a gdzieniegdzie nieznacznie opadały ... Jeden z wielkich kafli na którym postawił noge uniósł sie o kilka centymetrów ... niepewne oparcie nogi , zdenerwowanie oraz ciezar kilkudziesieciu kilkogramów spowodowało , ze wojownik wraz ze swoim ładunkiem zwalił sie jak długi .Pochodnia , która rozswietlała korytarz upadła kilka kroków dalej ... cichy syk i gwałtowne zminiejszenie sie swiatła jakie dawała wydawało sie bardzo złym znakiem . Glein chwile lezał na kamiennej podłodze ...czuł ból w miesniach , niemal stracił dech w piersiach ... a stłuczone kolano bolało ... Gdzies tuz pod kamienna powierzchnia czaiło sie smiertelne zagrozenie ... bestia czekała na jakikolwiek ruch ...

Sir_herrbatka 28-04-2007 21:19

Glein czuł się zmęczony. Nie tylko fizycznie ale przede wszystkim psychicznie. Uciekanie przed potworem było męczące bardziej dla umysłu niż dla ciała. Świadomość odpowiedzialność za życie była tak wyczerpująca, że po prostu jedyne co był w stanie teraz zrobić to chwilę odpocząć i zebrać myśli.

Nie śmiał nawet odetchnąć głębiej chociaż miał wrażenie że w jego piersi płonie jakiś ogień a w ustach czuł metaliczny smak krwi. Zamiast tego delikatnie ułożył się nieco bardziej wygodnie, oznaczało to tylko tyle co prawda że przestało go wszystko boleć ale uważał to za drobny postęp.

A żołnierz dalej spał jak niemowlę... Glein miał ochotę strzelić go porządnie w pysk. Nie miał jednak zamiaru prezentować dla potwora jak blisko był, na dodatek poprzez pastwienie się nad nieprzytomnym wojownikiem. Odrzucił od siebie tą myśl by na chwilę móc pozwolić odpocząć dla rozpalonej głowy. Nic z tego...

Zastanowiło go co za dziwaczne wizje nawiedziły go chwilę przed ciosem który wykonał. Nie widział w nich zupełnie żadnego sensu ale jednak chwilę przed nimi siła i zdecydowanie uciekały z niego jak woda z sita. Później zaś uderzył i potwór stał przez chwilę jakby nie wiedział co się wokół niego działo.

„Ludzie głupieją.”

Tak, możliwe że był to jakiś rodzaj magii, Glein zupełnie się na tym nie znał, podobno tylko sam odznaczało się dobrą odpornością na zaklęcia. Nie wiedział jednak czy mag który to powiedział chciał mu tylko pochlebić czy faktycznie coś w tym było. Ostatecznie udało mu się odzyskać przytomność, ale możliwe że tylko przez szczęśliwy traf...

Żołnierz stał i czekał na to aż ktoś odbierze mu życie, nawet się nie bronił. To na tym miała polegać magia tej poczwary? Odebrać chęć do wszelkiego ruchu i pozwolić jedynie na stanie?

Nie, żołnierz się bał. Bał się śmiertelnie co widać było na pierwszy rzut oka, wystarczyło spojrzeć na jego zbielałą twarz i obłęd w oczach. Mógł śnić o jakiejś dawnej bitwie, o zabójcy który go sztyletuje, o niewymownych cierpieniach...

Glein powoli uświadomił sobie że żadna z tych rzeczy go nie przeraża. Zamiast tego zobaczył więc coś... innego.

Zostawił urwane myśli, nie miał ochoty dociekać tego wszystkiego teraz.

Bestia która miała dość siły by strzaskać kamień miała jej też dość by połamać wszystkie kości ludzkiego ciała jednym uderzeniem. Na dodatek potrafiła w jakiś sposób paraliżować tak by odebrać wolę walki.

Gdyby miał ciężką kuszę to by ją po prostu ustrzelił. Nie był jednak na tyle głupi by stawać z nią do pojedynku. Miał także nadzieję że rycerz i jej giermek też nie będą mieli popisywać się odwagą bo musiałby wrócić i poinformować że adresatka zaproszenia zdążyła zginąć zanim zdołał z nią porozmawiać.

Nie wierzył że ta magia działa na wszystkich wokół. Taka ewentualność byłaby po prostu zbyt przerażająca.

W końcu wiedział co trzeba zrobić. Nie wiedział tylko czy wyjdzie mu to na zdrowie. Ostrożnie zaczął cucić żołnierza zastanawiając się przy okazji czy nie będzie mieć mu za złe to że go ogłuszył, czy będzie dalej w takim samym stanie, albo, co najgorsze, czy nie zacznie się szamotać i krzyczeć.

Starał się być delikatny, tak jakby wybudzał z żalem kogoś z pięknego snu. W razie czego zamierzał go złapać i zakneblować. Powinno się udać... a jeżeli nie to zginą obaj.

Lhianann 04-05-2007 18:19

Annis

Nagle wydarzenia zaczęły toczyć się niezwykle szybko.
W pierwszej chwili nie wiedziała co dokładnie powinna uczynić.
Słowa Gastona wyrwały ja z tego stanu.

Spojrzała na niego uważnie.
Szybkim ruchem nadgarstka obróciła trzymany miecz i podała mu go rękojeścią do przodu.

- Moim obowiązkiem jako pani tego zamku jest jego obrona. Jako, że nie mamy czasu na dokończenie ceremonii, w te sposób mianuje cię mym giermkiem.

Wiedział, że jej słowa powinny wywołać szok, zdziwienie, czy może niesmak. Lecz niedbała o to teraz.
Szybkim krokiem, unosząc suknie gestem który często stosowała jako dziewczynka ruszyła w stronę swej komnaty.
Na skrzyni pod oknem jej komnaty leżała rzecz od jakiej może zależeć teraz wiele.
Nieświadomie przyspieszyła, poczęła biec.

Tom Atos 07-05-2007 10:03

Gaston :

Niemal odruchowo Gaston odebrał miecz i schował go do pochwy. Wstał i skłonił się czekając na rozkazy. Miast tego zobaczył tylko jak Annis pośpiesznie niemal biegiem oddala się do swoich komnat.
Stał tak przez chwilę zupełnie nie wiedząc co zrobić. Z jednej strony, coś aż się w nim wyrywało by biec walczyć z napastnikami. Z drugiej jednak strony nie mógł bez polecenia opuścić swojej Pani. Ją powinien chronić i jej służyć przede wszystkim. Jedyne co mógł zrobić, to przygotować siebie i ją do walki. W komnacie na ścianach prócz obrazów rozwieszona była także broń. Gaston podszedł do oręża żwawym krokiem i ściągnął ze ściany dwie tarcze, miecz i topór. Tak dozbrojony poszedł za Annis. Oczywiście nie wszedł do jej komnaty. Stanął jednak u wejścia. Trzymając tarczę przed sobą obnażył miecz. Topór wetknął za pas. Dodatkową tarczę i miecz oparł o ścianę nieopodal. Nie wiedział czy dziewczyna ma w komnacie broń, więc ten dodatkowy zestaw był przeznaczony dla niej. Znad brzegu tarczy uważnie obserwował korytarz. Gdyby ktoś chciał wejść do komnaty Pani na zamku de Morrigans musiałby zmierzyć się z Gastonem. Jedyne czego żałował bretończyk, to to że nie miał czasu pójść do siebie po kuszę.
- Nieźle się zaczyna. – mruknął do siebie. - Te cholery zawsze atakują w najmniej odpowiednim momencie.

denis 07-05-2007 13:15

Glein

Sytuacja wydawała sie beznadziejna ... a jezeli nie beznadziejna to bardzo niebezpieczna .
Bestia czaiła sie gdzies w poblizu , czekajac na jakikolwiek dzwiek . Na sama mysl znalezienia sie pomiedzy ogromnymi szczypcami potwora po plecach przebiegał zimny dreszcz . Zołnierz lekko poklepany po policzkach powoli odzyskiwał przytomosc . Oprzytomniwszy nieco zaczął sie podnosić ...Do nosa Gleina doszedł zapach gotowanej smoły ... a po krótkiej chwili gdzieś od strony wyjscia zaczał sie rozchodzic dzwiek ... jakby ktos walił z całej siły w zelazny kocioł .
Mijały sekundy ... wtem podłoga korytarza zatrzesła sie . Kilka kamyków i garsc piasku spadła na głowe wojowników. Potwór ruszyłw kierunku żródła hałasu .

Gaston

Gaston stał chwile przed komnata Annis .W dłoni sciskał miecz , a zatkniety za pasem toporek dodawał mu nieco odwagi ... Wtem czyjs potezny głos poderwał wojownika do góry
“A ty co tu robisz .. pedem .. do wieży , Potrzba tam kazdej pary rak “
Przed giermkiem stał potezny krasnolud który nie znoszacym zprzeciwu głosem niemal popychał go w strone korytarza prowadzacego na dziedziniec .

Annis

Komnata przywitała szlachcianke chłodem i cisza . W zamku zawsze było zimno ... czy to latem , czy zima chłod kamiennych bloków był wszechobecny . Rozejrzała sie po znajomej komnacie lekko zdezorientowana . Alarm wywoł u niej wspomnienia wielu , wielu małych potczek , których swiatkiem ostatnimi czasy były mury jej dziedzictwa niestety zawsze owe potyczki pozostawiały na niedalekim cmentarzu swoje slady w postaci swieżych grobów. Skrzynia stała pod oknem ... jak zawsze .

Tom Atos 07-05-2007 13:41

Gaston :

Cóż było robić. Potężny krasnolud najwyraźniej nie przyjąłby do wiadomości odmowy, a mocowanie się z krzepkim karłem w wąskim korytarzu raczej nie było rozsądne. Brodacz najwyraźniej był po ich stronie i walka z nim nie miała sensu. Najwyraźniej tak musiało być. Gaston ostatni raz smętnie spojrzał na drzwi prowadzące do komnaty Annis i popychany przez krasnoluda odwrócił się, by popędzić w kierunku wieży. Nie było czasu do stracenia. Bardziej się przyda swojej Pani walcząc z wrogiem, niż stojąc bezczynnie pod jej drzwiami.
Miał tylko nadzieję, że Annis wybaczy mu tą niesubordynację.
Tłumaczył się przed sobą, że działa w stanie wyższej konieczności.

Lhianann 07-05-2007 13:46

Annis zdecydowanym krokiem podeszła do skrzyni.
Szybkimi, pewnymi ruchami zaczęła kompletować to co zamierzała ze sobą zabrać.
Przez chwilę ważyła w dłoni z pozoru zwyczajny miecz jednoręczny, który jednak miał zdecydowanie dłuższe ostrze, którego zbrocze pokryte było skomplikowanym trawionym w metalu wzorem.
Światło padające z okna przemknęła faliście po ostrzu.

Przepasała suknie pasem, schowała miecz do pochwy.
Ne miała czasu na zmianę sukni.
Szybki ruchem sztyletu rozcięła ją po obu stronach na tyle wysoko, by nie utrudniała jej biegu, czy szybszego poruszania się.

Wyszła z komnaty.
Przy lewym boku wisiał miecz, w prawej dłoni dziewczyna trzymała łuk.
Kołczan pełen szaro-srebrzyście opierzonych lotek wystawał znad jej prawego ramienia.

Gdy zobaczyła krasnoluda popychającego w stronę dziedzińca Gastona odezwała sie do niego spokojnym, acz nieznoszącym sprzeciwu głosem.

-Ragnarze, Gaston będzie mi potrzebny, jako mój giermek. Niezbędna mi będzie osłona wprawnego wojownika.

Tom Atos 07-05-2007 13:57

Gaston :

Mężczyzna wyhamował w ostatniej chwili o mało nie przewracając się. Zatrzymał się i uśmiechnął z ulgą. Na szczęście Annis wyszła z pokoju uzbrojona całkiem nieźle, mimo tego Moltier zawrócił i podniósł na wszelki wypadek zapasową tarczę, którą zarzucił sobie na plecy.
- Co rozkażesz Pani ? Czy mamy się udać do wierzy ?
Spytał z nadzieją w głosi.

denis 07-05-2007 14:03

Krasnolud mruknał cos do siebie . Potrzsnał toporem i gładząc brodę nadzwyczaj sprawnie wyminał giermka i biegem ruszył na dziedziniec , by po chwili zniknac za dzwami wiezy , skad wydostawały sie kłeby czarnego , gestego dymu . Cały zamek wypełniał sie zapachem gotowanej smoły , a uwazne ucho mogło pośród gwaru i krzyków sierzanta odgłosy uderzen w zelzny kocioł . Odgłos był stłumiony lecz wyrazny . Jakby w odpowiedzi na dzwieki kotła sciany zamku delikatnie zadrzały .

Lhianann 07-05-2007 14:24

Annis spojrzeniem odprowadziła biegnącego Ragnara.

-Tak, ruszajmy, nie mamy czasu do stracenia. Oby Bogini dodała nam siły w tej walce.

Rzekłszy to ruszyła biegiem w stronę wieży.
Nie interesowało ją teraz nic poza obroną jej rodzinnego zamku i ludzi którzy w nim mieszkali. Jako ich Pani miała obowiązek ich chronić, tak samo jak oni ją.

Otworzyła drzwi do wieży.
Dziesiątka wojów znajdująca się w tym pomieszczeniu obrzuciło swą panią czujnym spojrzeniem, podobnie jak wchodzącego za nią Gastona.
Stanęła pod ściana pomieszczenia, by mieć dobry widok na to co zapewne niedługo wychynie spod klapy, tak by móc sprawnie do tego strzelać, jednocześnie nie wchodząc w drogę miecznikom ni topornikom.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:11.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172