Katri siada twarzą do pomieszczenia, o krzesło opierając topór. Wchodząc nie zwraca uwagi na innych bywalców zajazdu. -nie wiem jak wy Pany, ale ja bym coś wsunął! A jeszcze najpierw wsysnął troche ale! mówi do grupy zadowlonym szorskim głosem. -byle nie jakieś szczyny dodał półtonem, ukazując na twarzy zdenerwowanie. |
Hans popatrzył na krasnoluda z góry, właściwie nie można było na niego inaczej spojrzeć. -Widzę, że nigdy nie walczyłeś ani konno ani z konnymi. Kopia służy do walki konno a ja jestem rycerzem, rycerz walczy głównie konno, po to mi kopia. W czymś muszę nosić: koc, miskę i inne rzeczy. A co do zbroi to nie raz uratowała mi życie. Poszedł szybkim krokiem do zajazdu. Gdy dotarli zlustrował wszystkich obecnych. Usiadł obok krasnoluda. Kopię i plecak położył przy krześle, miecz dwuręczny i tarcza migdałowa z herbem w kształcie czarnego kroczącego niedźwiedzia, na którym siedziała panna w szacie błękitnej z rękami wzniesionymi i włosami rozpuszczonymi, zostały opart o stolik. Popatrzył na karczmarza i powiedział: -Miodu pitnego i kurczaka. Zdjął hełm. Jego twarz była jeszcze młoda nie mógł mieć więcej niż dwadzieścia kilka lat, nie miał blizn. |
Krasnal zamyślony zwraca sie w kierunku Hansa -co do naszej rozmowy, tak sobie myślałem ze moze i masz rację. A ile mnie by kosztował taki napieśnik?- mówiąc to z wyszczerbionym uśmiechem puka w blache na klacie Hansa, następnie patrząc na swoją pokrytą bliznami -a to zbytnio nie ciąży w walce? Czekając na piwo i jadło panownie rozgląda się po sali gładząc swoją brodę. |
Rycerz popatrzył na krasnoluda z większą przychylnością. -Sam kirys kosztuje siedemdziesiąt złotych koron, pod to trzeba jeszcze kupić kolczugę i przeszywaice. Cała zbroja płytowa kosztuje tyle co spora wieś, kosztuje około czterystu Karlów. A codo hamowania ruchu, oczywiście spowalnia i to znacznie ale trzeba nie lada siłacza, lub ciężkiej broni jak Twój topór, żeby to przebić. Hans zdjął rękawice i położył obok, wodził wzrokiem po obecnych. |
-Hansie, może założymy spółkę? Już niejednego brudasa porąbałem, a miał na sobie takie coś. Będę zbierał z moich ofiar taką blachę i wymieniał u Ciebie człeczyno na ale? Co ty na to? Widać Katriemu spodobał się ten pomysł bo zaczął chichotać ukazując swoje wybrakowane uzębienie. |
Otrząsnął się z ognistej zadumy. Spojrzał posępnie na rozochoconego krasnala i opancerzonego rycerza. Coś taki radosny, khazadzie? Gobliny we wsi? - zagadnął Karl, siadając obok Hansa i Katriego. Jestem Karl, Karl Teugen, czarodziej kolegium ognia. A wy to pewnie Hans i Katri? - kontynuował. Po chwili zaczął gładzić rozjarzoną końcówkę swojego kostura. |
Katri zwrócił swoje pełne nienawiści oczy w stronę Karla -pffe, gobliny, ścierwo jakich mało. A rozmawiamy o zbrojach magiku. Może czekając na pożywkę pokażesz jakiś trik? |
Hans popatrzył na krasnoluda. -Zależy jakie to będą blachy. Kiedy dosiadł sie do nich mag i sie przedstawił powiedział: -W rzeczy samej nazywam sie Hans de Bule. Również jestem ciekawy Twoich zdolności. |
Młody czarodziej spojrzał ze zdziwieniem na khazada. Potwierdziły się jego przypuszczenia co do części krasnoludów - chamskie i gburowate. Tak, krasnalu, mogę ci pokazać sztuczkę. Tylko nie zdziw się, gdy przybędzie Ci kilka blizn na tej klacie. - rzucił szybko Karl, zapalając niewielki płomień w swojej ręce, i dmuchając ogniem w kierunku khazada, usiłując osmalić mu twarz. |
Katri zaskoczonym tym co się stało zsunął się z krzesła i upadł na zad. Podniósł się i wycierając twarz rzucił do maga -oj już nie musisz się popisywać, ale tak czy siak blizn od tego nie będzie. Może drogi magiku zagasimy ten płomień kubalem piwa?- jego głos zabrzmiał przyjaźnie, widać spodobała mu się nowa znajomość Hansa i Karla. Krasnolud usiadł na krześle z niecierpliwością czekając na karczmarza. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:32. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0