lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   Wewnętrzny Wróg (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/3294-wewnetrzny-wrog.html)

vizerelli 03-06-2007 23:25

Katri podrywa się zza stołu i chlapie całym kubalem piwa w kłócących się kompanów
-Ja tego kurwa słuchać nie będę! Zachowujecie się jak dwa pedalskie elfiki... siadać i pić piwo! Nie robić scen jak baby! wykrzykuje takim głosem jakby miały zaraz szyby z okiennic wylecieć. Na twarzy krasnoluda maluje się wściekłość jego mięśnie napinają się jak żelazo a twarz ciemnieje ukazując prawdziwe szaleńcze oblicze krasnoluda.
-jak wy sobie wyobrażacie walkę ramie w ramie jak wy nawet zjeść razem normalnie nie możecie!- mówiąc to uderza wielką jak młot pięścią w stół, wywracając resztę stojących kufli

Andregor 04-06-2007 00:49

siedział cały czas w bezruchu słuchając rozmowy kompanów.gdy krasnolud probując uciszyć kłócących sie uderzył pięścią w stół.kufel z piwem sie przewrócił jego zawartość w znacznej części wylała -Nie zdążyłem dopić...- powiedział zdenerwowany obrzucając krasnala groźnym przenikliwym spojrzeniem.Wstał i podszedł do karczmarza -ile za pokój na 1 noc?- zapytał sięgając do sakiewki.gdy karczmarz podał mu cenę zapłacił i udał sie na górę do swojego pokoju.tam położył sie spać,chciał wstać jeszcze przed świtem wiec musiał wcześnie się położyć.

Szarlej 04-06-2007 15:37

Wydawało by sie, że za chwilę Hans uderzy czarodzieja. Czary nie robiły na nim wrażenia i wiedział, że czarodziej potrzebuje czasu na rzucenie zaklęcia, czasu którego by nie dostał.
-Ze względu na naszego towarzysza podaruję Ci. Jednak jeśli choć jeszcze raz zakpisz z mego humoru będą Ciebie zbierali przez tydzień ze ścian.
Rycerz odwrócił się do krasnoluda.
-Wiec, że tylko na Twoją prośbę jeszcze ten czarownik żyje.

Yaneks 04-06-2007 15:48

Rozśmieszyły go słowa czarodzieja. Zaklęcie, które miał zamiar rzucić, wymagało tylko sekundy skupienia (Ogień U'zhul). Z podziwem patrzył jednak, jak wzburzony rycerz okazał się mądrzejszy od niego - nie raniąc swojego honoru, odłożył tę nierówną walkę sił eteru z siłami fizycznymi. Wściekły płomienisty czarodziej podał mu rękę "na zgodę". Ogień na jego kosturze ponownie rozbłysł radosnym płomykiem, gładząc skórę maga. Przez chwilę popijał wesoło piwo, po czym ruszył na górę z zamiarem położenia się spać.

vizerelli 04-06-2007 16:08

Krasnolud radosny od nadmiaru piwa skierował swoje słowa w stronę Hansa
-człeczyno, widzę ze usłuchałeś mnie. Mam nadzieję że będziecie walczyć razem a nie przeciwko sobie, myślę że wasze siły się uzupełnią.
Powiedz może z kąd pochodzisz, a jak masz ochotę to i coś o sobie?

Głos Katriego wydawał się mętny lecz ciągle mocny i szorstki jak kamień.

Szarlej 04-06-2007 18:05

Rycerz uważnie popatrzył na krasnoluda.
-Ja również mam nadzieję, ze ta drobna sprzeczka pójdzie w niepamięć. Moje włości leżą pod Marienburgiem. Jestem pasowanym rycerzem jednak nie należę do żadnego zakonu. Szukam przygód

Yaneks 04-06-2007 18:17

Wysoki na metr dziewięćdziesiąt mężczyzna wszedł do właśnie wynajętego pokoju. Swój miecz z podwójnie hartowanej stali położył pod łóżkiem tak, by w każdej chwili mógł uderzyć każdego obok siebie. Kostur stawia w podobnej pozycji tuż obok. Stawia dowolny przedmiot na oknie, aby nic nie mogło go otworzyć. Rygluje drzwi i stawia butelkę na klamce, mówiąc: Zabezpieczenia przed złodziejami.
Po chwili kładzie się pod pierzynę i zasypia.

Macharius 15-06-2007 17:11

Powoli rozeszliście się do swoich pokojów, zdjęliście cały swój ekwipunek i poszliście spać, w końcu jutro miała nadejść dla was męcząca noc...
__________________________________________________ ________
Sigfried, właśnie dotarłeś do zajazdu "Dyliżans i konie", byłeś cholernie zmęczony. To już nie ten wiek na takie podróże, o nie... było dość późno w nocy i słudzy właśnie zamykali bramy zajazdu jednak pomimo własnej wrodzonej głupoty i panującej ciemności zdołali cię dostrzec i wstrzymać się przed zamykaniem bram. Gdy ich mijałeś jeden chciał cię zaczepić i pewnie zażądać napiwku lub innej durnoty ale minąłeś ich bez słowa. Wszedłeś do głównej sali. W środku było dość pusto. Przy stole w rogu siedział jeden mężczyzna kończący posiłek, reszta najwyraźniej udała się spać. Podszedł do ciebie zaspany karczmarz.

- Witajcie, witajcie ponie! Siądźta se a ja wam zara jadła i napitku przyniese bo pewnieśta strudzeni wędrowaniem... - potoczył się z powrotem za ladę.

Szedłeś do Altdorfu bo dotarła do ciebie wiadomość że Książę Hergard von Tasseninck z Ostlandu aktualnie przebywający w stolicy poszukuje najmitów do jakiejś sprawy i postanowiłeś się zgłosić jako ochotnik żeby jeszcze raz przetestować swoje coraz to gorsze z wiekiem umiejętności. Dość szybko dostałeś jedzenia i piwa, zapłaciłeś od razu za pokój a od gospodarza dowiedziałeś się że rano wyjeżdża dyliżans do Altdorfu. Trochę ci to ulżyło. Kiedy skończyłeś udałeś się spać do pokoju.
__________________________________________________ _______
Karczmarz obudził was wszystkich o świtaniu. Zebraliście rynsztunek i zjedliście szybkie śniadanie. Na dworze było mglisto a na niebie wisiały ciężkie, szare chmury. Zapewne niedługo spadnie deszcz. Zapakowaliście bagaże na dach dyliżansu, sami sadowiąc się na koźle oraz dachu. Trzy kobiety, młodzik z książką siedzieli w środku a dla was już nie starczyło tam miejsca. Ruszyliście dość powoli, głównie ze względu na spore obciążenie dyliżansu, a także na kiepski stan dróg. Pogoda znacznie się pogarszała, zaczął kropić deszcz, który szybko przerodził się w ulewę. Krople deszczu nieubłaganie spadały ku ziemi, mocząc was całkowicie. Po kolejnej godzinie męczącej podróży dotarliście do skrzyżowania z główną drogą Middenheim-Altdorf. Na stojącym na poboczu kamieniu milowym wyraźnie widniał napis, głoszący że do Altdorfu pozostało siedemdziesiąt kilometrów. Stał tu też zajazd, należący do kompanii "Cztery pory roku", lecz wy nawet nie zwolniliście, podążając nadal w stronę stolicy, tym razem po głównym trakcie. Deszcz niedługo po minięciu skrzyżowania zamienił się w lekką mżawkę. Również mgła nieco osłabła, lecz nadal była bardzo uciążliwa dla woźniców. Trakt właśnie zakręcał, gdy w połowie drogi waszym oczom ukazał się makabryczny i przerażający widok. Na środku traktu, plecami do was klęczała ludzka postać, pochylona nad ciałem człowieka ubranego w barwy Czterech Pór. Gdy były strażnik dróg zatrzymał dyliżans, postać powoli wstała i odwróciła się. Z jej obrzydliwej paszczęki zwisała odgryziona, ludzka dłoń. Istota była niewątpliwie człowiekiem, lecz w tej chwili potwornie zniekształconym. Ciało zwisało płatami z jej twarzy i rąk, z oczu wypływał zielony śluz...


Skąpany w deszczu i mgle mutant ruszył do ataku, wymachując zakrwawionym sztyletem. Spadające krople rozmywały śluz z oczu po całej twarzy, tworząc obraz jeszcze potworniejszy, choć wydawało się to prawie niemożliwe. Gdy tylko stwór ruszył konie wpadły w panikę i zrywając uprząż zerwały się do ucieczki. Ciągnąc za sobą zaplątanego w lejce woźnicę. Szarpnięty nagle dyliżans ruszył gwałtownie do przodu i jednocześnie w bok, co groziło jego przewróceniem się. Sytuacje uratował jednak przytomny i szybki drugi woźnica , który rzucił się do hamulców zatrzymując pojazd. Odwrócił się jednak do szarżującego mutanta i zamarł z przerażenia widząc rzucającego się w jego kierunku potwora...

Zauważyliście jak podróżujący z wami rajtar rzucił się żeby obronić woźnicę, chciał sparować mieczem cios mutanta jednak nie udało mu się to. Ale woźnicę uchronił samemu oddając za niego życie bo mutant miast woźnicy ciął po gardle Markusa. Krew chlapnęła obryzgując wszystko dookoła.

vizerelli 15-06-2007 18:02

HAAA!!! WRESZCIE WALKA!!- Wykrzyknął najeżony krasnolud.
W takiej pogodzie jego tatuaże wyglądały jak wyryte w skórze rowki.
Zeskoczył z wozu spoglądając w stronę mutanta.
-Troll ani nic większego to nie jest ale Panowie będzie zabawa!- Ruszył do ataku śpiewając na całe gardło krasnoludzką pieśń wojenną w khazalidzie. Brzmiało to jak dźwięk odległych grzmotów odbijających się między górami echem. Zbliżając się do mutanta podniósł wysoko swój topór próbując tnąc potwora w szyję.

Szarlej 15-06-2007 18:27

Hans mimo deszczu jechał na koźle w pełnej płycie. Deszcz odpijał się od jego zbroi.
-Będzie trzeba ją potem zabezpieczyć.
Całe jego wyposażenie po za dwuręcznym mieczem i zbroją jechało zabezpieczone na dachu wozu. Gdy wyskoczył mutant wszystko działo się szybko konie poniosły zabierając ze sobą jednego z woźniców, drugi zahamował wóz. Hans zszedł dopiero gdy wóz się zatrzymał wolał nie ryzykować skoku. Gdy rajtar padł nieżywy, rycerz już biegł na mutanta, chciał go zajść od drugiej strony tak aby przeciwnik nie mógł bronic się jednocześnie przed nim i krasnoludem. Chciał uderzyc dachałem z góry.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:33.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172