lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   Ostatnie życzenie(Warhammer 2ed) (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/4879-ostatnie-zyczenie-warhammer-2ed.html)

lopata 12-02-2008 18:13

Wszyscy zeszliście na dół w milczeniu chcąc przemyśleć to co działo się tam, we wspólnej sali. Każdy spostrzegł, że nie był osamotniony w tej wizji a to nie wróżyło nic dobrego. Na dole każdy zamówił śniadanie takie na jakie miał chęć przy czym gospodarz zastrzegł od razu, że zapłacone jest tylko za dwa kufle dowolnego piwa i porcję dla jednej osoby śniadania, dla każdego. W milczeniu przysłuchiwał się ogólnemu zamieszaniu i nie wtrącając się zaczął rozpalać ogień w kominku, znajdującego się w alkierzu. Kiedy Gerald pobiegł w stronę schodów na półpiętrze napotkał schodzącego na dół starca. Ten niczym nie różnił się od wczorajszego wizerunku. Postawa przygarbiona i ciągłe mamrotanie pod nosem. Szedł w zamyśleniu na dół i oderwało go z tego stanu tylko to, że Gerald wbiegając na górę szturchnął ramieniem starca. Spoglądając po sobie mimochodem zauważa, że ten uśmiechnął się tak jak dobry dziadek.
-Jeśli czegoś zapomniałeś to się pośpiesz, to pośpiesz się jeśli czegoś zapomniałeś. Śniadanie trzeba zjeść i w drogę ruszać. Tak, tak. Śniadanie zjeść i w drogę trzeba ruszać.-Nie czekając na odpowiedź człowieka starzec ruszył ponownie na dół.
Kiedy Gerald wbiegł na górę ukazał się mu widok pustej sali, w której mieściły się łóżka. Po dokładnym obliczeniu doliczył się ich w liczbie dwudziestu. Na sześciu z nich były pomięte koce, pozostawione w takim stanie w jakim ich właściciele je zostawili. Pomieszczenie nie zawierało żadnych dodatkowych mebli ani skrzyń. Puste pomieszczenie przeznaczone dla biednych ludzi oraz służby podrużującej ze szlachtą i arystokracją. Pomimo dłuższego obejścia całego pomieszczenia nic więcej szczególnego tu się nie znajduje.

Tymczasem na dół zszedł ów starzec, który widząc, że wszyscy jedzą podszedł do szynkwasu i zamówił jajecznicę na bekonie i pajdę chleba oraz wino do tego, po czym poszedł z jedzeniem do swojego miejsca, które zajmował poprzedniego dnia. Jedząc spogląda na wasze pytające spojrzenia. Przełykając to co ma w ustach pyta:
-Co Wam się stało? Co stało się Wam? Czyżbyście chcieli zrezygnować? Zrezygnować czyżbyście chcieli?
Kiedy ktokolwiek zamierzał coś zrobić lub powiedzieć drzwi zajezdni się otwierają wpuszczając sporo chłodnego wiatru a jej próg przechodzi dziwna postać w długim płaszczu i założonym kapturze, nie dość głęboko na głowie jednak coś w tym płaszczu było takiego, że twarzy nie było widać.

Postać wykonała rzut nożem trafiając w czaszkę starca i zabijając go na miejscu. Kiedy karczmarz widząc co się stało wyjął spod blatu ciężką kuszę mierząc już w postać. Niewiele później gospodarz osuwał się z szynkwasu z wbitym nożem w czoło. Kiedy wasze wzroki padły na postać widać jak ta trzyma w ręku pięć noży. Spoglądając po sobie doliczacie się podobnej liczby. Ułamki sekund już minęły marnując je na opanowanie sytuacji jednak dając postaci wystarczająco już dużo czasu.

Oktawius 12-02-2008 18:37

Krasnolud nie specjalnie zwrócił uwagę na kogoś kto wchodzi. Ot kolejny podróżnik. Był zajęty jedzeniem swojej strawy. No i pochłanianiem drugiego kufla piwa, nawet dźwięk upadającej miski go nie specjalnie zmartwił.
Dopiero zaczął się interesować otoczeniem gdy chciał zamówić sobie jeszcze jedzenia.
Zobaczył że ciało starca ma dodatkowy element w głowie a karczmarza ni widu ni słychu.
Trochę oniemiał widząc to co się dzieje, ale jego mina na twarzy nie zmieniła się nad to. Szukając winowajcy zobaczył dziwną postać stojącą zaraz za wejściem do karczmy trzymając sztylety.
Szczerze, to wcale go specjalnie nie przeraziło... widział gorsze rzeczy, a tym bardziej nie martwił się o to że stanie się coś złego, bo żadnego powodu nie było aby go atakować czy coś takiego.
Tym bardziej nie było mu żal tego pojebanego człowieka. Ludzie stwarzają swoje problemy więc niech rozwiązują je po swojemu.

Dokończył posiłek i dopił piwo.

Marchosias 12-02-2008 19:23

Gdy Gerald schodził na dół, myśląc co może w takiej sytuacji zrobić, nie zauważył nawet, jak niemiłosiernie obciera schody głownią swojego topora.
Kiedy podniósł głowę, by zobaczyć jak się sprawy mają na dole, szybko dostrzegł leżącego na ziemi starca.
„Co jest do cholery?”
Stąd miał również dobry widok na karczmarza, z którego czoła powoli sączyła się krew.
Gdy rozejrzał się dokładniej, zobaczył swoich „towarzyszy niedoli”, którzy siedzieli przy jednym stole, z rozstawionymi porcjami trunku oraz jadła.
Widział też postać stojącą w drzwiach, jednak drewniana podpórka przysłaniała mu widok, nie dostrzegł noży.

Gerald starał się szybko ocenić sytuację
„Noże w czole... ktoś stoi przy wejściu... ten motłoch siedzi przy stole...”
Jego mózg szybko wertował informacje
„Ten cyrkowiec musi nieźle rzucać...oddziela mnie od nich drewniana podpórka i poręcz schodów... „
Jednak po chwili zaczęła dopadł go okropny ból głowy, zapewne efekt wypicia zbyt dużej ilości alkoholu.

Jedyne co teraz było pewne, to fakt, że nic nie jest pewne.
Nie czuł zbyt wielkiego zaufania do swoich „współtowarzyszy”, w szczególności sympatią nie darzył jednak elfa.
„Podła i podstępna rasa, myślą że wszystkie rozumy pozjadali” zwykł mówić, jednak teraz każdy był podejrzany jednakowo.

Nie zastanawiając się dłużej, uniósł topór w obu rękach na wysokość klatki piersiowej i czekał na dalszy rozwój sytuacji.

Labalve 12-02-2008 20:54

Przerażony patrzę na dwa trupy. Mocniej zaciskam dłoń na rękojeści miecza. "Gdyby był trochę bliżej..." Sytuacja była dziwna i niezrozumiała ale wyjście z niej było proste jak cięcie miecza. Próbowałem przysunąć się do przodu, by niepostrzażenie znaleźć punkt zasięgu. "Utnę mu te łapę" - myślałem, choć wcale nie byłem pewien moich szans.

Jendker 12-02-2008 21:56

"Cholera, do tej pory się udawało to i teraz się uda."
Zarywam się i w biegu wyciągam miecz. Rozpędzam się jak najszybciej by wyprowadzić potężny cios. Wkonuje szybkie cięcie, kreśląc łuk w powietrzu.

maciek.bz 12-02-2008 22:01

Ludo właśnie skończył swoją przemowę. Kończył jeść śniadanie, gdy podróżnik wszedł. Dwa szybko rzucone sztylety i dwa trupy. Przybysz był dobry. Cholernie dobry. Na całe szczęście niziołek miał sztylet w ręce. Błyskawicznie złapał go w locie i rzucił. Niestety tym razem niziołkowi ten rzut niezbyt wyszedł. Trafił w drzwi, tuż obok postaci. Sztylet wbił się w drewno z dość dużą siłą, o którą nikt nie podejrzewałby słabo zbudowanego niziołka.

lopata 12-02-2008 22:22

Zszokowani całą sytuacją do co niektórych nie dotarło to, że grozi wszystkim niebezpieczeństwo. Grunzin siedział spokojnie pałaszując śniadanie na dodatek popijając piwkiem. Gerald z powodu braku dostatecznej widoczności też nie brał udziału w całym zajściu. Kiedy jednak elf poderwał się do szarży, postać po raz pierwszy wykonał ruch, który niektórzy mogli zobaczyć. Drgnięcie nadgarstka było tak błyskawiczne, że tylko biorący udziałw starciu dostrzegli. Jego precyzja i technika była zdumiewająca. Nóż przeciął powietrze lecąc w kierunku biegnącego elfa. Broń wbiła się w korpus Rena z dużą siłą. Bieg musiałzostać spowolniony ze względu na ostrze wbite między żebrami. Szybkim ruchem udało uwolnić ciało z uwierającej ozdoby jednak nie poprawiło to nawet na chwilę sytuacji. Rana pozbawiona czopa zaczęłą mocniej krwawić. Pomimo, tego, że Ren znów mógł szarżować, kolejne cięcie było po palcach dłoni, w której elf trzymał broń. Ostre i piekące rany na kostkach dłoni nie pozwoliły utrzymać dłużej orężu. Elf pozbawiony broni nie wiedział co w tym momencie robić, jednak myśli szybko wracały do jego głowy dzięki czemu szybko planował kolejny ruch.
Postać natomiast wiedziała co ma robić dalej. Pomimo, że elf nadal żył kolejnym celem stał się Ludo. Pchnięty nóż do lotu, spowodował lekką dezorientację niziołka co odbiło się na rzucie. Z braku możliwości już uniknięcia oraz korekty własnego ataku , nóż niziołka poleciał w kierunku drewnianej ściany. Postać i tym razem wykonałą celny rzut. Ostrze przeleciało przez prawy bark niziołka rozcinając jego kaftan i ubranie w tym miejscu. Rana szybko zaczęłą piec i i zaplamiać w niewielkim stopniu ubranie. Pomimo braku dużego krwawienia Ludo czuł, że to coś groźnego. Ramię zaczęło szybko drętwieć i coraz mocniej piec. W całym tym charmiderze Fengrin nie odegrałnajmniejszej roli. Zaczął walić sięw głowę pięścią śmiejąc sięw głos i wołając coś o śnie. Pomimo ogólnego zagrożenia w walce pozostałą wszystkim jasność kojarzenia faktów. Mianowicie postaci pozostały już w ręku tylko dwa nożyki.

Oktawius 12-02-2008 23:32

Grunzin będąc trochę dalej od tego całego wydarzenia widząc, słysząc i niestety czując (nie mógł w spokoju zjeść posiłku) walkę, i dobrze oceniając sytuację wiedział że jeżeli ten koleś weźmie broń ręczną do ręki to pokona ich samą prędkością. Reaguje niesamowicie szybko i z dużą precyzją...
Nie dokończył jeść, delikatnie nie robiąc gwałtownych ruchów pochylił się i podniósł z ziemi zawinątko. Położył je przed sobą na stole i spokojnie nie wykonując gwałtownych, czy jakiś podejrzanych ruchów, rozpakowywał przedmiot.
Spojrzał parę razy na tego zakapturzonego gościa i usiadł trochę bokiem.
Mając już rozpakowany przedmiot (wszyscy raczej byli zaobsorbowani patrzeniem się na walkę, czy jej nędzną namiastkę, więc miał Grunzin nadzieję że nie zwrócili na to specjalnej uwagi) obserwował mordercę i czekał na lukę, kiedy będzie mógł spokojnie i swobodnie zareagować.

Teraz nie myślał ani o tym śnie, ani o przypadkowych ofiarach , czy o tym że niedaleko jego leży trup tego dziada, a za ladą leży szynkarz z sztyletem w głowie, liczyła się teraz precyzja , szybkość, opanowanie.

Gdy zobaczył swoją okazję podniósł z stolika już przygotowany (odbezpieczony, ułożony w dobrą stroną, aby robić jak najmniej czynności) muszkiet i celując przez chwilę dosłownie pociągnął za spust.

Jendker 13-02-2008 18:34

„Cholera, to zabójca!!! Muszę atakować póki jest zaskoczony tym strzałem. Trzeba to zakończyć jak najszybciej. Pomóż mi Randalu. W tobie cała moja nadzieja. Błagam, ześlij na mnie swą łaskę.”
Dyskretnie i szybko wyciągam mój sztylet.

„Sam nie dam rady. Muszą mi pomóc odwrócić jego uwagę żeby Można było go zdjąć strzałem.”
-RUSZAĆ SIĘ!!!-

„Teraz. Teraz mam szansę.”
Wykonuję błyskawiczną fintę składającą się z trzech szybkich zwodów.
Potem zwinnie kończę to szybkim pchnięciem.

(wykożystuje Ps do ponowienia rzutu. Mg rzuca za mnie.)

Labalve 13-02-2008 22:34

Szybki wykrok był początkiem płaskiego cięcia pod żebra. Liczyłem na rozprucie draniowi flaków, a chociaż uszkodzenie mięśni brzucha (proszę MG o wykonanie rzutu - panel odmawia posłuszeństwa.)


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:58.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172