lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   Przepraszam, czy mógłby pan mi zejść z ogona? (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/5686-przepraszam-czy-moglby-pan-mi-zejsc-z-ogona.html)

MrYasiuPL 22-06-2008 20:08

Skrzypek zdziwiony swoim szczęściem wpadł z pluskiem do wody. Cieszył się już że ucieknie… niestety, było tu za płytko. No, ale przy okazji woda zmyła z niego część ziemi która przylepiała się do niego od dłuższego już czasu. Nagle niewolnik poczuł ból. „Cholerne szczury”-pomyślał. Znał kiedyś jednego szczurołapa. Ale to by się nawet nie zmieściło w klatce.

Teraz stał się zakładnikiem. Były żołnierz nie za bardzo wierzył żeby ten drugi, pływający człowiek wykonał polecenie wyjścia z wody. Ale jednak wyszedł. Ale to nie był człowiek. To była elfka i to jeszcze jaka. Skrzypek zaczął przeklinać w myślach Sigmara i resztę tych boskich patałachów za to że nie spotkał jej w innym czasie i innym miejscu. Ostatnią kobietę jaką widział, była jakaś goblinica która zaatakowała go podczas bitwy. Takie porównanie najlepiej określało podniecenie niewolnika.

Nagle elfka dostała kamieniem i zaczęła robić coś dziwnego. Wyglądało to na jakiś rodzaj magii ale Skrzypek nie znał się na tym. A teraz leżała na ziemi. Bezbronna i bez ubrań. Były żołnierz odgonił jednak swoje myśli i fantazje, widocznie za długo nie widział żadnego przedstawiciela swojej rasy albo chociaż kogoś kto żyje na ziemi a nie pod nią. Kobieta mogła nie żyć. Ech, w takich sytuacjach znowu przydał by się proch. Człowiekowi przyszła pewna radosna myśl.

Skaveni mieli spaczeń, gdyby zdobył chociaż mały kawałek tego czegoś to może mógłby nim zabić resztę? Chociaż to nie mógł być dobry pomysł. Skrzypek nie wiedział nawet co to jest. Bardziej przydał by się jakiś złom czy kawałek metalu. Dobrze jednak, że nadal mógł się przydać. Inaczej pewnie już dawno by zginął.

Mortarel 22-06-2008 22:22

Rocky podskoczył aż do góry z wrażenia…PIIIISSSSSKKKKK….

- Jam jest szczuro-szczur Rocky Potężny „Jednouchy”…Pissskkk… co zabił tą przebrzydłą i ohydną potężno-magiczną istotę!... Pissskkkk… i to jednym ciosem bez wysiłku..!!! Pisssskkkk. Jam jest pogromca i niszczyciel …pisskk pissskkk..- Skakał i piszczał z radości.

Następnie podbiegł prosto do ciała ohydnej, czystej istoty i począł rozpruwać je sztyletem, raniąc i bezczeszcząc jej zwłoki. Poharatał ją okropnie, rozciął jej brzuch i wyciął jej wnętrzności, nie czekał na nic, wątrobę i serce zjadł od razu. Później począł odrąbywać jej ręce, nogi, szarpać martwym ciałem ze złości, w przypływie jakiegoś obłędu. Nie panował nad sobą, ciął i piszczał, cały ociekający posoką i krwią począł tańczyć i wykrzykiwać ze to właśnie on ubił potężno-magiczną istotę. Następnie powoli zaczął się uspokajać, wziął odciętą rękę i począł ją obgryzać, mlaszcząc przy tym głośno, raz za razem wypluwając na ziemię jakąś kość.

Eliasz 25-06-2008 12:28

Skaven cieszyć się bardzo-mocno z tego, że czarny skaven śmiać się, nie złościć. Jednak cały misterny plan poszedł w łeb, gdyż czarnuch nakazał im pościg za metalorękim.
Asshyr denerwował się bardzo, nie w smak mu była walka z metalorękim, szczególnie w jego własnym leżu.

- No to mamy przerąbane… - rzucił od niechcenia Kaarrikowi gdy czarny już sobie poszedł.
- Musimy ustalić czy obaj idziemy na metalorekiego, czy obaj szukamy dalej stwora-potwora. Tak czy inaczej dupa ludka.

-Stwora-potwora na pewno trudna do zabicia, zabiła dużo-wielu skavenów, metaloręki zabił tylko szaraka i to nie od razu… - ostatni fragment powiedziany został z dużą dawką dezaprobaty, jak gdyby Asshyr sam oceniał jak szybko powinno się zabijać.

- Jak zwykle sssdecydujemy razem, bo sami-sami nie damy rady, ale myślę, że karto-śśśfistki powinny być lepsze na misje niż stwór-potwór, nawet szefa-bandy nie ma, co to miał dowodzić atakiem.

Asshyr dość szybko doszedł do siebie, co rusz dane mu było przekonać się, że życie w tych jaskiniach jest o wiele bardziej bezpieczne, niż tam skąd pochodził. W kitajcu czarny skaven kazałby popełnić seppuku za nie ochronienie kartek-śwffistków przed metalorkim. Tutaj skaveny były głupie-głupie. Choć wykonywanie misji innych i to z narażeniem życia, do mądrych też nie należało…

Tom Atos 26-06-2008 08:47

Magia była rzeczą, której Tiskrit nie rozumiał i jak wszystko czego nie rozumiał uważał za głupie, niepotrzebne i niebezpieczne. Gdy paskuda zaczęła czarować poczuł jak sierść na łbie jeży mu się ze strachu, ale wszystko co mógł zrobić to tylko bardziej się schować za ludkozakładnikiem. Na szczęście magia, jak to miała w swojej naturze wymknęła się spod kontroli paskudy i obróciła się przeciwko niej. Potwierdzając tylko opinię Tiskrita o niej, że jest głupio głupia. To znaczy magia i paskuda.
Odetchnął z ulgą gdy Rocky zaczął dzielić łup. Tiskrit w przeciwieństwie do swego towarzysza nie lubił świeżego mięsa, co więcej obawiał się, że magia mogła jeszcze nie całkiem opuścić ciało paskudy. Wyciągnął z torby rzemień i ciasno związał ręce gołoskórka ludka w nadgarstkach z tyłu pleców za karę, za próbę ucieczki. Za próbę kopnął człowieka poniżej krzyża i warknął :
- Spróbuj, próbuj uciekać, a dam Cię jemu, a on Cię potnie jak ją. Dobra, dobra, dobra, dobra, dobra, dobra, dobra, dobra.
Po czym podszedł do ciała, by wyciąć sobie szynkę z uda. Powąchał ostrożnie.
Snif … snif …
Za świeże świeże o wiele.
Schował mięsko na później. Jak skruszeje za dwa, trzy dni i zalęgną się robaczki, o wtedy będzie w sam raz raz.
Rozejrzał się wokoło pociągając nosem. Zapach krwi powodował u niego katar, jak z resztą wiele innych rzeczy.
- Potrzeba trzeba nam iść tam. – wskazał palcem wylot tunelu z którego przyszli.
- Reszty poszukać szukać.
Tiskrit co było oczywistą oczywistością mówił do Rockyego. Ludek ziutek nie był do rozmowy.

Terrapodian 26-06-2008 17:48

Kaarrtik wstał z ziemi, gdy usłyszał, że zły-złowrogi Sssykir nie chce ich zabić. Ale wcale nie ucieszył się, gdy powiedział o potwornie trudnej misji, jaką mają wykonać. Bo metalowe łapki mają tylko silne szaraki z tego innego klanu, gdzie wszyscy mają takie przyrządy. Kaarrtik nigdy nie widział na oczy żadnego z tych zło-budzących maszyn.

- Żaden... ssstalowo ręki nie może mierzyć się z siłą naszego klanu - skrzeknął w odpowiedzi Asshyrowi Kaarrtik, lecz sam jakoś w to nie wierzył.

Z jednej strony był gniew strasznego Szarego Proroka, a z drugiej straszny i zły gniew tego Sssykira. Po raz kolejny w swoim krótkim życiu znalazł się w ślepym zaułku.

- Ja myślę... że musimy najpierw zrobić zadanie dla Szarego Proroka, a dla tego złego siłacza później - rzekł Kaarrtik. - Albo nigdy i naskarżyć, że się rozkazom Szarego Proroka przeciwstawia...

Byłaby to prywatna zemsta na tym tłustym, głupim-tępym siepaczu, który wprawdzie nie wiedział nic o ich misji. O ile Szary Prorok by im uwierzył.

Eliasz 27-06-2008 11:51

- Tako-tak sssss – przytaknął Kaarrikowi. Tak czarno-smlisty, ssmolisty nie ma nad nami władzy…o nie! Jego klan podlejszy-gorszy od naszego i on miałby nam rozkazywać??

Jak zwykle odwaga napełniła serce Asshyra tuż po tym jak niebezpieczeństwo znikło z pola widzenia.

- My naskarżyć na niego prorokowi, my znać jego imię, my powiedzieć, że on nam kazać za metalorękim się uganiać, kiedy trzeba było monsatrunmn.. bestie złapać.
To my teraz wracać do reszty bandy, ale ostrożnie , żeby czarno-tłusty nie zauważył.


Jedna i druga misja śmierdziała ludzkimi perfumami i to z daleka. Asshyrowi nie uśmiechała się pogoń za żadną bestią, ale jeśli już mieli z jakąś walczyć to wolał w grupie, tam zawsze większa szansa, że wraz z Kaarrikiem jakoś przeżyją, w końcu udało im się to już kilka razy.

Pandemonicum 29-06-2008 19:12

- Poczułeś to?
- Tak – odpowiedział spokojnie, spoglądając na rozmówcę spod opadających na oczy srebrnych włosów.


– Ktoś ją zabił. Nie jest to jednak niespodzianką… podziemie nie jest bezpiecznym miejscem. I z pewnością nie jest miejscem odpowiednim dla elfki.
Drugi elf wyglądał jednak na przejętego tym, co się stało. Przez jego oczy przedzierał się smutek.
- Sądzisz, że możemy to tak zostawić? Nawet nie sprawdzając, co się z nią stało?
- Tak – odpowiedział stanowczo srebrnowłosy. – W ziemi żyje wiele przerośniętych robali, co nas to obchodzi? Wiedziała, jakie ryzyko podejmuje, decydując się na takie życie.
- Może i masz rację… – powiedział cicho. „A może i nie” – dodał w myślach.

Rocky Jednouchy

Aaaaach! Cóż za wspaniała rzeź! Kroiłeś trupka bardzo sprawnie, choć to wcale nie był trupek, ale skąd mogłeś o tym wiedzieć? I tak w sumie nie robiło to różnicy – wcześniej nie był, a teraz, po pokrojeniu, już tak. Istna uczta, pyszne serduszko, wątrobka, a potem cała reszta. Trochę koścista była ta ludka-nieludka, malutko mięska, ale dobre za to. I jeszcze napić się można. Krew była wszędzie, ludki dużo jej mają, a te długouche najwyraźniej się nie bardzo różnią. Tak więc czas upływał ci na przyjaznym pożeraniu, mlaskaniu i wypluwaniu kości…

Triskrit Plugawiec

Zachowałeś niewyobrażalną wręcz dla skavena wstrzemięźliwość. Zamiast, jak to inne skaveny by zrobiły, rzucić się na ofiarę i zacząć bez namysłu ją pożerać, wziąłeś tylko kawałek i odłożyłeś na później. Rocky był tak zajęty swoją ucztą, że nawet tego nie zauważył, ale z pewnością uznałby cię wtedy za idioto-dziwaka. Potem trzeźwo stwierdziłeś, że trzeba iść do reszty.

Skrzypek

Patrzyłeś, jak obrzydliwy szczur, taplając się we krwi, zjada stopniowo elfkę. Czułeś, jak wiruje ci w głowie, a zapach krwi potęgował uczucie, że zaraz zemdlejesz. Widziałeś już wiele w czasie, gdy pozostawałeś więźniem u skavenów, ale to… To była zupełnie inna sytuacja. Rozgrywał się przed tobą koszmar.

Kriskin i Gyrba Potrójne Szczęście

Z szoku wyszliście, rany wylizaliście i, choć trochę obolali, musieliście wrócić się do reszty. A nuż wąpierz zmieni zdanie i wróci, by pozjadać was wszystkich? Głupio byłoby czekać tutaj. Po drodze Kriskin jeszcze tylko poczuł, że coś nęci go w nosie, wysmarkał się więc w palce i wytarł o ścianę, zastępując tym samym standardową metodę zaznaczania terenu, czyli przez poskiwanie.

Kaarrtik i Asshyr

Taaak, oto naprawdę wspaniało-chytry plan. Jego doskonałość zakłócało co prawda parę szczegółów, np. nie mieliście pojęcia, gdzie w tej chwili jest szary Prorok, a nawet jeśli go znajdziecie, nie wiedzieliście czy wam uwierzy… Ale to były naprawdę nieistotne szczegóły. Postanowiliście więc wrócić do reszty…

Wszyscy

Spotkanie! Powychodziliście z różnych tuneli, do których powbiegaliście podczas ucieczki i wróciliście się do miejsca, w którym zaatakowała was bestyja.

((mimo, że poprowadzę was już dalej, żeby nie kończyć tury w tak nudnym miejscu, w swoich postach możecie jak najbardziej wracać się do tego momentu, naturalna byłaby tu bowiem wymiana zdań, albo przynajmniej popiskiwań))


Podreptaliście dalej. Znowu łażenie trochę wam zajęło, wasze biedne łapki zaczynał dopominać się o odpoczynek. Tak samo brzuch każdego z was wrzeszczał, że chce mięska, jedynie Rocky, cały umorusany we krwi, zdawał się być pod tym względem zadowolony. Nikt nie miał już nawet sił rozmawiać, atmosfera zrobiła się dość senna, popiskiwania również ucichły. Tunel dłużył się niemiłosiernie… I nagle, jak na zawołanie, wyrosła przed wami skaveńska jama.

Jak to zawsze w takich miejscach – zobaczyliście przelewające się masy szczurów, spieszących się gdzieś. Wszelkie miasta skavenów były przeludnione… eeee… przeszczurzone. Czasem trzeba było chodzić-łazić po innych, czasem trzeba było innych drapać i odpychać. Śmierdziało tu żałosnymi szarakami, tłumem szaraków. Już-już wchodziliście do jamy, gdy drogę zagrodził wam duży-wielki czarnoszczur.
- To jest teren KLANU SSSSSSOGISSSSSSS, podajcie powód wizyty i w ogóle czemu sądzicie, że możecie tu wejść i czemu tu wchodzicie. No i czy akceptujecie regulamin naszego klanu. – strażnik najwyraźniej uważał, że jego klan jest tak wspaniały i znany, że nie wszyscy znają jego regulamin…

Tom Atos 04-07-2008 13:41

Podczas spotkania z innymi Skavenami Tiskrit nie był specjalnie rozmowny. Spytał się tylko co przydarzyło się reszcie, bo po pyskach widział, że coś przeszli. Wystarczyło mu w sumie spostrzeżenie, iż wszyscy są mniej więcej cali. Nie spodziewał się, by takie głąby trafiły na coś istotnego.
Plugawiec oczywiście nie przyznał się, że ma w torbie elfą szyneczkę. Na wszelki wypadek wrzucił ją między śmierdzące mikstury i trzymał się bliżej okrwawionego Rockyiego, by reszta nie wyczuła mięsa.
Snując się w poszukiwaniu zguby Moulder trafili w końcu na wylot tunelu, a droge zagrodził im strażnik.
Jako że nikt nie kwapił się z wyjaśnieniem celu wizyty w leżu znakomitego klanu Sssssogisssss, tedy Tiskrit odchrząknął odganiając łapą natrętne muchy i rzekł :
- O prześwietny świetny dobrooki strażniku strażniku wysłano nas w poszukiwaniu strasznego stwora, który zbiegł z leża Moulder i zagraża wszystkim Skavenom. A że Twój klan jest taki ważny, to kazano nam sprawdzić najpierw tu, czy gdzieś nie grasuje. A regulaminu nie znamy, gdyż w pośpiechu zapomniano go nam dostarczyć. Jeśli go nam jednak podasz, to będziemy przestrzegać.
Najlepiej w takich okolicznościach było mówić prawdę, no prawie prawdę.
- Nawet jeśli stwora potwora Tu nie ma, to i tak musimy sprawdzić i donieść Szarym Prorokom. Widzisz zatem, że wpuszczając nas służysz swemu klanowi.
Tiskrit od razu złowił wzrok strażnika, który spojrzał łakomie na Skrzypka.
- A tego gołoludzia dostaliśmy na przynętę, bo stwór łakomy na takich jest wielce. Skavenów ma pod dostatkiem, ale taki to rarytas.

Terrapodian 04-07-2008 19:02

Kaarrtik milczał podczas dalszej drogi tunelem, bo był głodny. A gdy napotkali innych skavenów to był jeszcze zły, bo stwierdził, że oni jeszcze żyją. Będą zawadzać jak nic! Głupie, głupie, bardzo głupie bestyje, co nie mogą zabić tych szaraków małych. - myślał. Niestety, wyglądało na to, że będą musieli spędzić w drużynie więcej czasu.
Kaarrtik popiskiwał z dezaprobatą, wręcz emanując złością do innych, na pytania nie odpowiadał, sam trzymał się na uboczu obserwując podejrzliwie resztę drużyny. A droga ciągnęła się daleko... To była męka. Koszmar najprawdziwszy.
Po jakimś czasie ruch znacznie się zwiększył co rozwścieczyło Kaarrtika. Jednak oprócz prostych parsknięć, nie awanturował się. Głupie, głupie! Szaraki-robaki tylko przeszkadzają w mojej misji! Zgnieść tych parszywców. Gdy drogę zagrodził im kolejny zły i silny czarnoszczur, a skaven z ich drużyny miast wepchnąć mu nóż w gardziel, zaczął pertraktować, negatywne emocje Kaarrtika wzięły górę. Mamy iść, na Rogatego Szczura! Nie gadać z tym nędznym, złym szarakiem. Usiadł pod ścianą, aby odpocząć.
- Gadajcie sobie, gadajcie! Ja mam dość... - pisnął z irytacją w głosie, a potem rzucił w stronę strażnika. - Mamy ważną, bardzo ważną misję od Szarego Proroka i jeśli chcesz aby zło-okropne monstrum zabijało twoich braci, to będzie tylko twoja wina... i pamiętaj, że to ty za to odpowiesz.
Powiedział to, co miał na języku, a sam sądził, że zyska większy efekt niż to mówienie, jaki to klan jego jest wspaniały.

Mortarel 05-07-2008 09:56

Rocky szedł wesoło popiskując. Był najedzony, że ledwo mógł iść, tak bowiem się obżarł, jednak radość wywołana zabiciem potężno-magicznej obrzydliwej istoty poprawiła mu bardzo humor. Na takie misje Rocky mógłby chodzić codziennie. Był również dumny z tego, że cały ubrudzony był krwią.

-„Ha..pissskkk… niech inne szczuro-szczurki…piskkk… widzą, jaki ze mnie jest rzeźnik i wymiatacz”- pomyślał

I szedł tak tunelem razem z innymi, nie odzywał się bo i po co. Widział że wszyscy mają zły humor, pewnie są głodni. Ale Rocky nie był, wiec droga mu nie ciążyła ani nie dłużyła się. Kiedy zaś jakiś czarno szczur zagrodził im drogę, Rocky pisnął wesoło i usiadł. Czarnoszczur jednak nie chciał przepuścić grupy. Rocky myślał nad tym problemem i myślał. I nie wymyślił nic. Aż w końcu kiedy przestał myśleć przyszedł mu momentalnie do głowy świetny plan. Przywołał wtedy gestem Triskita i szepnął mu na ucho parę słów. Podczas mówienia starał się zrobić najgroźniejszą minę, jaką tylko umiał.

[ukryj=Tom Atos]Piskk...piskkk… słuchaj szczuro-szczurku- zwrócił się do Triskita

-Ten dużo czarny-czarny pewnie nas nie przepuści…piskkk… id imu powiedz tak jak ja ci powiem, a powiesz mu tak:

-„ o czarno-czarny szczurze…piskkk… przepuść nas, a radze ci to jak szczuro-szczurkowy dobry przyjaciel, widzisz tego tam szczuro-szczurka, całego we krwi? Tam troche dalej, kilka tunelów wstecz, jakiś głupio czarno-czarny szczurek nie chciał nas też przepuścić….piskkk… a ten we krwi, co zwie się Rocky, rozszarpał go na strzępy…Piskkk… A tamten rozszarpany czarno szczur był dwa razy większy i dwa razy silniejszy od Ciebie…Piskkk… Ja Ci tylko radze, ale oczywiście ty mądry czarno szczur zrobisz jak uważasz, chyba nie chcesz sie tak narażać i ryzykować”- Rocky wyrecytował po cichu-cichu ten oto tekścik, a duma rozpierała go na myśl, że może pomoże drużynie.

Zwrócił się jeszcze raz do Triskita:

- Tylko powiedz mu to miłym tonem, w tajemnicy, jak dobry szczuro-szczurkowy przyjaciel…piskkk…, żeby myślał, że chcesz go…uratować….piskkk…A ja zrobie groźną minę, żeby ten czarno-czarny Ci uwierzył..piskk…- Rocky zakończył.
[/ukryj]


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:01.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172