lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [warhammer 2ed.] Sztuka wyboru (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/9732-warhammer-2ed-sztuka-wyboru.html)

Cartobligante 06-07-2011 00:14

Eldilor dobrze wyczuł moment ataku swojego przeciwnika. Gdy ten tylko wykonał atak, odskoczył tak, by zaraz mieć dogodną pozycję do ataku. Jego miecz jednak chybił. ”Mogłem się tego spodziewać.. dajcie mi tylko jakiś łuk!” Zdenerwował się elf. Zaraz też przybył Eldilorowi z pomocą jeden z towarzyszy wykonując solidne pchnięcie. Łowca ponowił zatem swój cios, jednak i tym razem bogowie mu nie sprzyjali.

Nie było czasu na to by się rozglądać dookoła, gdyż w każdej chwili mógł paść morderczy cios. Widząc, że kompanowi idzie znacznie lepiej w ubijaniu, elf postanowił obrócić się tyłem do niego tak, by w pozycji obronnej osłaniać jego plecy, a także by rozglądnąć się po arenie. Połowa przeciwników wykrwawiała się w piaskach stadionu. Krew przesiąkała ziemię, a lud przekrzykiwał skowyt umierających.

pawelps100 07-07-2011 19:54

Gdy elf próbował obejść z boku przeciwnika, został brutalnie zaatakowany przez wojownika z tarczą i włócznią. Uderzenie było zabójczo skuteczne i już po chwili oczy Valahuira zaszły krwawą mgłą. Przez chwilę myślał, że zaraz zginie, jednak szczęśliwie, gdy przeciwnik szykował się do ostatecznego ciosu, zabił go krasnolud. „Niedługo wejdzie mu to w nawyk”, pomyślał elf. Po krótkiej chwili opanował ból na tyle ,że mógł wrócić do walki.

Niedaleko od niego Herman nie radził sobie zbyt dobrze, więc Valahuir postanowił go wesprzeć. Chwilę przymierzał się do ataku,który okazał się skuteczny.

Atak:[Rzut w Kostnicy: 36]
Obrażenia:[Rzut w Kostnicy: 3]

Mortarel 18-07-2011 21:52

Hugo

Denerwował Ciebie fakt, że nikt nie trzymał się planu. Gdyby pozostali nie ruszyli do bezmyślnych ataków, tylko uzgodnili schemat działania i go przestrzegali, być może walka potoczyłaby się korzystniej dla was. Zdenerwowany ruszyłeś na swojego przeciwnika. Twój pierwszy cios okazał się niegroźny, ale był to jedynie przedsmak tego, co zaraz się stanie. Gladiator walczący z tobą zupełnie się tego nie spodziewał, sam byłeś zaskoczony tym jak walczyłeś w danym momencie. Niczym ogarnięty boską furią zasypałeś przeciwnika gradem ciosów. Nie miał szans. Zginał od twojej broni. Nie było jednak czasu, ruszyłeś jak najszybciej, żeby stanowić wsparcie dla Valahuira. Twoje pojawienie się obok niego miało decydujący wpływ na dalsze starcie, bowiem zmusiło to gladiatora do przyjęcia bardziej defensywnej taktyki. Nie walczył już w przewadze.

Bartholomaus

Postanowiłeś zastosować inną technikę i tym samym zaskoczyć swojego wroga. Wymiana ciosów między tobą a gladiatorem trwała chwilę, jednak w końcu dostrzegłeś lukę, przez którą mogłeś wyprowadzić cios. Zamachnąłeś się i uderzyłeś oponenta pięścią prosto w twarz.

Głowa przeciwnika odskoczyła do tylu, a no sam padł nieprzytomny na ziemię. Podszedłeś do niego ciężko dysząc i niczym czempion wygłosiłeś mowę nad jego ciałem. Był to wstęp do uderzenia, którym rozpłatałeś gardło gladiatorowi. Krew poleciała strumieniem a publiczność ryknęła nagradzając twój atak owacjami i okrzykami radości. Poczułeś przyjemne mrowienie w brzuchu. Ten cały tłum wiwatował na twoją cześć. Czułeś się jak bohater.

Herman

Ostatni przeciwnik został na placu boju. Tłum ryczał z zachwytu. Chyba nikt nie spodziewał się tego, że możecie pokonać takich wspaniałych wojowników. Wy? Wyrzutki i niewolnicy.

Użyłeś znaku, jednak nie dostrzegłeś żadnych efektów. Myślałeś, że znak nie działa, chociaż w twojej głowie pojawiła się inna możliwość. Znak to życie, więc zapewne nie zadziałał, ponieważ byłeś w pełni sił. Ciekawe co stałoby się gdybyś skorzystał z jego mocy będąc rannym?
Nie było jednak czasu na myślenie. Trzeba było pozbyć się ostatniego wojownika. Niestety nie tobie przypadnie zaszczyt pokonania go.

Skalfkrag

Wśród wiwatów publiczności postanowiłeś rozgrzać jeszcze bardziej ten krwawy spektakl. Podobał ci się ten ogłuszający ryk tłumów, walka na śmierć i życie, adrenalina i być może laur zwycięstwa i chwała. Ruszyłeś na kolejnego przeciwnika z okrzykiem na ustach. Ponownie użyłeś znaku żeby mieć pewność, że twój cios będzie decydujący.
Stało się, przeciwnik nie był w stanie obronić się przed taką siłą. Twój cios wystarczył, żeby pozbawić go życia. Tłum ponownie zadudnił okrzykami. Lubowali się w krwawej rozrywce, ale ty nie słuchałeś tego. Spoglądałeś na ciała i odpłynąłeś na chwilę myślami.

Eldilor

Nie radziłeś sobie dobrze z mieczem, dlatego postanowiłeś osłaniać tyły towarzyszy. Na szczęście ostatni przeciwnik padł pod uderzeniem Skalfkraga. Odetchnąłeś z ulgą. Zastanawiałeś się co teraz z wami będzie. Rozejrzałeś się dookoła i dostrzegłeś wiwatujące tłumy. Krzyczeli na waszą cześć.

Valahuir

Przyglądałeś się krasnoludowi, który z niebywałą precyzją posyłał przeciwników do piachu. Jednego za drugim. Byłeś pełen podziwu dla jego umiejętności. Postanowiłeś wesprzeć Hermana, chociaż sam byłeś ciężko ranny. Wtedy też spostrzegłeś, że przecież nie ma już, z kim walczyć. Obrażenia, których doznałeś wpłynęły na twoją percepcje. Było po walce. Zacząłeś bać się czy przeżyjesz po tym, jaka ranę otrzymałeś.

Wszyscy

Bramy areny otworzyły się i na centralny plac wysypała się duża liczba uzbrojonych po zęby żołnierzy. Przeraziliście się, że to wasi kolejni przeciwnicy i teraz na pewno umrzecie. Było ich co najmniej dwudziestu. Wszyscy w pełnych zbrojach, z włóczniami i tarczami. Przy pasie mieli po dwa miecze. Jeden krótki a drugi długi. Nagle zauważyliście grubego kupca, którego znaliście już ze statku. Kroczył w waszą stronę eskortowany przez pięciu wojowników w jeszcze wspanialszych zbrojach niż inni. Mężczyzna zbliżył się, a na jego czole widniały krople potu, które były wynikiem gorąca.

-Wygraliście! Kto by się spodziewał – zaczął. –Dzięki temu wywalczyliście sobie możliwość lepszego życia. Pełnego chwały, bogactw, kobiet i zabaw. Musicie teraz zadecydować. Wybór jest prosty- zawiesił na chwilę głos bacznie się wam przyglądając. – Albo pójdziecie za mną, gdzie uleczą wasze rany, wymyją was i natrą oliwą, gdzie dostaniecie najlepszą broń i wyposażenie, gdzie wyszkolą was na atletów i wojowników podobnym bogom, gdzie każde wasze zwycięstwo będzie nagradzane chwałą, winem i kobietami, albo uczynimy z was niewolników i będziecie sługami tych, którzy są podobni bogom, będziecie chodzić przygarbieni i pokorni, na każde wezwanie swych panów! Wybierajcie.

Wszyscy zrozumieliście. Wybór był między zostaniem gladiatorem a niewolnikiem. Sami decydujecie.

Staliście tak na środku areny i musieliście dokonać prostego wyboru. Myśleliście tez o Juliette, która najwidoczniej jest czymś potwornym i chce sprowadzić na świat jakieś duże nieszczęście. Wiedzieliście, że tylko wy możecie ją powstrzymać. Powinniście ją gonić. Jednak w tej chwili przeszkoda, która stanęła na waszej drodze zdawała się nie do pokonania. Nie mogliście nad tym dłużej myśleć. Czas się zdecydować.

xeper 19-07-2011 16:43

Wszyscy gladiatorzy posłani do walki z nimi, leżeli teraz w kałużach własnej krwi. Nie pozostał nikt, kto byłby w stanie walczyć z grupką, której częścią był Skalfkrag. Krasnolud przestąpił nad ciałem ostatniego z zabitych wrogów, wodząc końcem miecza wokoło, jakby wyczekując kolejnego przeciwnika. Przyszło mu do głowy, że teraz mógłby wyrównać rachunki z Bartholomausem, ale nim zdołał cokolwiek zrobić, wydarzyło się coś innego...

Krasnolud zatrzymał się i popatrzył w górę. Słyszał znów głos, ten sam głos, który zachęcał go do używania wypalonego na piersi znaku.
- Bardzo dobrze – przemówił głos, tonem ojca chwalącego dziecko. Khazad poczuł na piersi ukłucie. Spojrzał w to miejsce i dostrzegł drugi, mniejszy znak właśnie pojawiający mu się na skórze, tuż poniżej poprzedniego. Głos kontynuował. - Myślę, że już całkiem dobrze radzisz sobie z mocą, którą Ci oferuję. Uczynię z Ciebie jeszcze silniejszego wojownika, jednak teraz nadszedł czas za zapłatę. Chcę czegoś w zamian za siłę, którą Cię obdarzam i dzięki której wychodzisz cało z opresji.
- Po prostu czasem będę chciał skorzystać z twoich sił witalnych. Nie bój się, to nie będzie bolesne ani nieprzyjemne. Jeśli uznasz, że jesteś zbyt slaby, to po prostu przywołaj moją moc ponownie, a wszystko wróci do normy - Głos rozbrzmiewał w głowie Skalfkraga, przepełniając go swoją wolą. „Tu cię mam”, pomyślał khazad. „Więc nic za darmo. Takom myślał, że się nie wywinę, ale dobrze, niechaj tak będzie”. Pokusa była zbyt wielka, a cena wydawała się mała, w porównaniu z korzyściami płynącymi z użycia tajemniczej mocy. Zwłaszcza, że Skalfkrag miał zamiar zagościć na arenie na dłużej. Głos umilkł, Skalfkrag znów zaczął rozglądać się za kimś, z kim mógłby skrzyżować miecze, aby wzbudzić aplauz publiczności.

Okazja właśnie się nadarzała. Wielkie wrota prowadzące na arenę rozwarły się i wylała się przez nie zgraja przeciwników. Było ich zbyt dużo, aby wygrać walkę, ale Skalfkrag nie liczył się z tym. Skulił się tylko za tarczą i ruszył do przodu, taksując przeciwników wzrokiem. Nim jednak rozpędził się do samobójczej szarży, mężczyzna, w którym rozpoznał kupca ze statku, przemówił.

Oto spełniało się najświeższe marzenie krasnoluda, dano mu możliwość przelewania krwi na arenie, zdobywania sławy i uznania w oczach widzów i do tego zarabiania na tym złota. „A w dupie mam tą całą Juliettę”, pomyślał. „Przecie ona nie zając, nie ucieknie. Trochę poczeka”.
- A co tu wybierać – krzyknął krasnolud, przyklękając na kolano i salutując mieczem, na modłę tileańską. – Oto mój miecz!

valtharys 21-07-2011 09:56

Przeciwnicy padli. Żyjemy.

Bart spoglądał z zachwytem na szalejący tłum. Czuł się jak bohater jakieś ze sztuk. Uśmiechał się mimo iż krwawił. Ból nie miał już znaczenia.

I stało się. Zwycięstwo miało cenę. Albo żyć jako zabójca na arenie lub sługa jakiegoś wielmoży. Bart pomyślał chwilę i wiedział nim dokończyli pytanie jaka będzie jego odpowiedź. Podniósł miecz i rzekł:

- Wybór nam Panie dałeś jednoznaczny
Lepiej być martwym niż kimś mało ważnym
Lepiej umrzeć w chwale niż żyć jako sługa
Mój miecz więc będzie dla wrogów znany jako zguba
Piasek i krew dostarczą wam podniety
Lecz teraz waszmości dajcie mi kobiety


Bart tymi słowy dał znać, że tak jak i krasnolud zamierza wybrać lepszą opcję. Na razie tyle. Musiał czekać. Może nadejdzie szansa by uciec i zemścić się. Choć Bart wolał wrócić do Altdorfu. Tak, pewnie jego pracodawcy już spisali go dawno na straty. Ale on się nie da.

seto 21-07-2011 12:42

Przeciwnicy leżeli martwi. Tłum wiwatował. Herman był obojętny. Nie przyczynił się do zwycięstwa drużyny, no chyba tylko tym, że zajął na chwilę jednego przeciwnika. Tak czy inaczej traktowano go jak triumfatora. On jednak wiedział, że był inaczej. Przegrał. Nie chodziło o to, że nie zabił żadnego przeciwnika. Dopiero po tej bitwie na arenie uświadomił sobie, że jego prawdziwy przeciwnik gdzieś zniknął, a w dodatku szykuje coś strasznego. Co jeszcze? Grundstein wciąż czuł, że jest obserwowany. Demony musiały go śledzić. Na pewno już szykowały kolejny niecny plan jak go uśmiercić, albo przeciągnąć na swoją stronę.

Herman stanął przed dylematem. Czy wolał żyć i zabijać innych czy może być sługą i... i właściwie nie robić nic pożytecznego. Jako gladiator miałby dostęp do dobrego uzbrojenia, które jest niezbędne do walki z siłami ciemności. Tak, decyzja została podjęta.
Sługa Sigmara padł na kolana i oddał cześć swemu bogu po czym powstał, odrzucił miecz i odezwał się do kupca:
- Będę walczył, ale dajcie mi jakiś korbacz, a nie to żelastwo.

Należało udawać twardego. Mimo, że zabijanie ludzi na arenie mogłoby być kolejnym elementem planu demonów. W końcu jak zbliżyć kogoś do chaosu jeśli nie poprzez zmuszenie go do mordu? Jednak należało zaryzykować. W końcu nie był sam. Część jego kompanów wybrała podobną drogę.

pawelps100 21-07-2011 19:58

Udało się. Elf trafił przeciwnika- przynajmniej tak myślał. Jednak po chwili zorientował się, że było już po walce. A on musiał mieć omamy. „Co się ze mną dzieje? To chyba od rany- jest tak poważna, że nie wiem czy przeżyję” , pomyślał z rozpaczą.

Jednak Valahuirowi i towarzyszom nie dane było długo odpoczywać. Brama znowu się otworzyła i wbiegli nowi wojownicy. „Teraz na pewno zginiemy”, przemknęło mu przez myśl, ale po chwili wśród nich dostrzegł kupca, który ich wykupił.

Elf w milczeniu wysłuchał jego propozycję. Przez chwilę przemknęło mu przez głowę tysiąc myśli, w tym najważniejsza- Juliette jest na wolności i jest zagrożeniem dla całego świata. Ale po chwili Valahuir popatrzył po sobie- był w rozpaczliwym stanie, ciężko ranny. Nawet jakby był wolny nie miał by szans w starciu z nią i z jej sługami. Musiał się wyszkolić, by z nią walczyć.

Po chwili milczenia podjął decyzję. Wyprostował się i powiedział:
- I ja będę walczył.

Yzurmir 21-07-2011 22:51

Hugo opuścił miecz i zerknął na okrwawione zwłoki wybitnych gladiatorów, sponiewierane i obsypane piachem. Czuł się oszołomiony ostatnimi wydarzeniami i szybkością, z jaką do nich doszło, a zwłaszcza tym, że nie wiedział nawet, gdzie jest. Czy to jedna z tych odległych krain, o których czasami się słyszy? Wesser nigdy nie zastanawiał się za bardzo, jak wygląda świat poza Imperium — ziemie Sigmara były dla niego wystarczająco rozległe. Mrużąc oczy, gdy patrzył pod słońce, spoglądał na trybuny pełne wiwatujących diabłów i myślał o nich z pogardą — jakże prymitywny musi być ten lud, by organizować takie grzeszne igrzyska. W każdym jednym z nich sigmaryta widział ludzi, z którymi walczył przez lata — a nawet gorszych, bo nie zabijających, aby przeżyć albo z powodu szaleństwa, lecz dla najzwyklejszej rozrywki — o ile można to tak nazwać.

Na arenę wbiegła mała armia żołnierzy i Hugo zrezygnowany rzucił miecz na ziemię. Wcześniej wysłano na nich, ledwo żywych i półnagich — doświadczonych, dobrze wyposażonych wojowników, ale widać sprawa nie była zakończona — ci obleśni ludzie najwyraźniej chcą ich śmierci za wszelką cenę. Zaskoczyło mężczyznę to, że jednak złożono im propozycję. Milczał, rozpatrując ją w głowie.

Wiedział, że nie może zabijać niewinnych ludzi — takich przecież jak on sam przed chwilą! — dla zadowolenia tej piekielnej gawiedzi. To było dokładnie to, co przysiągł wykorzenić — szkodzenie innym dla własnej korzyści. Ludzie powinni chwytać za broń jedynie w samoobronie albo w celu zwalczania zła, czyli także chroniąc siebie i innych. Walka dla pieniędzy stanowiłaby skazę na jego honorze i doprowadziłaby do zniszczenia jego kodu moralnego. Tak więc pozostał mu tylko jeden wybór — zostać sługą. Była to perspektywa gwarantująca upokorzenie, lecz w przeciwieństwie do żywota gladiatora — nie prawdziwą hańbę. Oczywiście będzie mu trudniej się stąd wydostać — a był przekonany o konieczności ucieczki, czy to w celu powstrzymania Juliette, czy po prostu powrotu do domu — lecz możliwe, że mimo wszystko mu się to uda.

Spojrzał na swych towarzyszy z litością. Nie mógł winić ich za dokonanie prostszego wyboru; w tych okolicznościach byli rozgrzeszeni. Z drugiej strony zarówno Skalfkrag, jak i Bartholomäus byli dziwnie ochoczy, choć po krasnoludzie w zasadzie można się było tego spodziewać. Hugo pokręcił głową z ubolewaniem, po czym, uznając, że już i tak czekał wystarczająco długo, głośno wyraził swoje myśli.

— Nie będę mordował dla twej uciechy, czarny diable! — warknął. — Nie przekupisz mnie tymi błahostkami. I nie bluźnij! Czy ci tutaj także byli równi bogom? Bo kiepsko skończyli. Kiedyś za tę krwawą arenę i za wszystkie inne występki ciebie i cały twój lud czeka surowa kara. Bezbożnicy! Jeśli jesteś taki spragniony krwi, to sam zostań atletą, tłuściochu, i ruszał na pole walki. Rób, co chcesz, nie będę dla ciebie zabijał, i grzeszni są ci, którzy chcą to robić! — przypomniał, spoglądając znacząco na swych kompanów. — Możesz uczynić ze mnie niewolnika, ale Sigmar o mnie nie zapomni i prędzej czy później poczujesz jego zemstę.

Mortarel 30-07-2011 19:58

Skalfkrag

Bez chwili wahania zgodziłeś się zostać gladiatorem. Nie miałeś wątpliwości, że chwała areny przeznaczona jest dla Ciebie. W końcu miałeś znak. W tej walce jednak okazało się, że trochę osłabił twoje siły. A co jeśli z każdym jego użyciem staniesz się słabszy? Być może nie przyjdzie ci żyć długo jako gladiator.

Bartho

I stało się. Wygraliście. Na dodatek postawiono przed wami wybór. Miałeś zostać gladiatorem. Wybrałeś, chociaż nie jesteś urodzonym wojownikiem. Być może nie przeżyjesz kolejnej walki. Czy aby na pewno był to właściwy wybór?

Hermann


Byłeś pewien, że Sigmar wystawia twoją wolę na próbę. Wszystko po to, abyś dowiódł swojej wierności. Ta arena, ci ludzie. Wszyscy byli demonami. Jesteś w ich królestwie. W samym centrum. Będziesz szpiegował dla Sigmara, a oni tego nie dostrzegali. Zaiste Sigmar w swej mądrości wybrał najlepszego człowieka do tego zadania. Wybrałeś bycie gladiatorem. Jednak Juliette była prawdziwym zagrożeniem, a ty nie mogłeś jej ścigać. Miałeś nadzieję, że przeżyjesz na arenie wystarczająco długo. Było to o tyle trudne, że demony chciały twojej śmierci na każdym kroku.

Valahuir

Walka była wygrana. Jednak ty nie cieszyłeś się tak jak inni. Byłeś poważnie ranny i potrzebowałeś pomocy. Do tego kazano Ci wybierać. Odpowiedziałeś, że zamierzasz zostać gladiatorem. Byłeś slaby w walce. Być może to ostatnia decyzja jaką podjąłeś w życiu.

Hugo

Krwawe przedstawienie dobiegło końca, jednak tobie nie podobało się ono ani trochę. Wygraliście bo mieliście szczęście. Następna walka mogła być ostatnią. Mordowanie dla uciechy tłumu nie było tym, co chciałbyś robić. Postanowiłeś zostać sługą i tak oznajmiłeś.

Eldilor

Również postanowiłeś zostać gladiatorem.

Wszyscy

Po dokonaniu wyboru wyprowadzono was z areny. Zaprowadzono was do pomieszczenia, w którym zostaliście skuci łańcuchami i załadowani do klatki na wozie. Jechaliście w ten sposób jakiś czas. Przez szczeliny widzieliście zatłoczone miasto. Liczne uliczki odbiegały od głównej drogi. Budynki wzniesione były z wypalonej w słońcu cegły i miały jasny kolor. Słońce świeciło niemiłosiernie. Ludzie, których mijaliście ubrani byli w luźne szaty, zakrywające niemal całe ciało.

Kiedy dotarliście na miejsce kazano wam wysiąść. Okazało się, że jesteście przed sporych rozmiarów rezydencją, otoczoną wysokim murem. Przed wejściem podzielono was. Gladiatorzy zostali odprowadzeni pod eskortą do dalszych pomieszczeń. Jedynie Hugo jako sługa został wrzucony ponownie do klatki, gdzie czekał w palącym słońcu kilka godzin.

Gladiatorzy

Zaprowadzono was do komnat pod rezydencją. W pierwszej kolejności zdjęto wam łańcuchy. Otoczyli was służący, którzy poprowadzili was do pomieszczeń nazywanych łaźniami. W tym miejscu umyto was i opatrzono wasze rany. Już tylko po tym czuliście się lepiej. Kiedy byliście czyści przyniesiono wam przepaski biodrowe wykonane ze skóry i luźnego materiału długiego do kolan. Były wygodne i nie krępowały ruchów. Poprowadzono was do kolejnej Sali, w której czekał na was posiłek.

Był bardzo dobry. Pieczone na ogniu kurczaki, świeże warzywa i świeżo pieczony chleb. Po takim pokrzepieniu uznaliście, że wybór, którego dokonaliście był dobry. Po posiłku jeden ze służących oznajmił, że oczekują każdego z was, z osobna, w zbrojowni. Możecie wybrać sobie z niej dowolny ekwipunek. Musicie przy tym pokwitować jego odbiór. Ekwipunek zostanie przeniesiony do specjalnej komnaty, gdzie będzie trzymany pod strażą. Będzie on wam wydawany przed każdą walką. Przedmioty osobiste możecie trzymać w swoich pokojach. Każdy otrzymał, bowiem niewielką klitkę z miejscem do spania i skrzynią na rzeczy. Kazano wam odpoczywać, ponieważ od jutra zaczynacie trening. Po części rezydencji, w której mieszkali gladiatorzy kręciło się wielu wojowników. Można zasięgnąć więc języka.
Wypłacono wam po jednej złotej monecie za walkę.

- Możecie uzupełnić ekwipunek
-Wyleczono wasze rany
-Otrzymujecie po 300 PD

Hugo

Smażyłeś się w gorącym słońcu. Ledwo wytrzymywałeś. Kiedy po kilku godzinach odwiedził cię strażnik, żeby zobaczyć, co z tobą, skrzywił się. –Żyjesz?- Zapytał zdziwiony. Otworzył klatkę i popychając cię przed sobą zaprowadził do piwnic. –Tu masz wiadro, będziesz sprzątał latryny.- Odparł wręczając Ci kubeł. Musiałeś do końca dnia opróżniać latryny gladiatorów. Na koniec kazano Ci się obmyć i udać się do klitki, w której tłoczyło się już pięciu innych służących. Byłeś padnięty, ale nadarzała się okazja do zasięgnięcia języka.

- Otrzymujesz 400 PD

Yzurmir 31-07-2011 00:51

Jadąc wozem w palącym słońcu, Hugo spoglądał na swoich towarzyszy i myślał: "Krasnolud, Jonas i Grundstein sobie poradzą, Eldilor może też, jeśli dadzą mu łuk. Ale Bart i Valahuir mają nikłe szanse. Nie rozumiem, co nimi kierowało." Wyjrzał przez kraty, oglądając miasto, i zastanawiał się, gdzie się właściwie znajdują i jak ma się wydostać z tej sytuacji. Gdy dotarli do rezydencji, nie patrzył nawet na odchodzących towarzyszy i, nie stawiając oporu, wszedł do klatki. Siedząc tam, modlił się do swego boga: "O Sigmarze, który opiekujesz się ludźmi Imperium i bronisz ich swych młotem przed nieszczęściami i złem — daj mi siłę, bym mógł wytrwać w tym kraju bezbożników, i wskaż mi drogę ku wolności, abym mógł znowu walczyć ku twej czci."

W końcu przyszedł jeden ze strażników i go wypuścił. Udając się wykonać jego polecenia, Hugo zastanawiał się nad tym, jak dobrze posługuje się językiem staroświatowym ten człowiek, aż w końcu doszedł do wniosku, że zapewne ci oprawcy porywają ludzi Imperium regularnie. Czyszcząc latryny, Wesser wyobrażał sobie, jak dokona na nich sprawiedliwej zemsty, a prawość znowu zatriumfuje. Czasami jednak przychodziły do niego także bardziej praktyczne myśli i obserwując otoczenie, starał się zbierać informacje, które mogłyby mu pomóc w przeprowadzeniu ucieczki.

Wieczorem został zaprowadzony do celi z innymi służącymi. Mając nadzieję, że chociaż jeden z nich zna Reikspiel, oznajmił:
Witajcie. Jestem Hugo Wesser z Altdorfu. — Mówił ostrożnie, nie wiedząc, jak powinny wyglądać jego kontakty z tymi ludźmi. Jeśli któryś zdołał go zrozumieć, kontynuował. — Czy was także wzięto jako niewolników? Ja zostałem pojmany niedawno i przywieziono mnie tutaj ledwie dzisiaj, po walce na Arenie. Moglibyście wytłumaczyć mi sytuację? Gdzie jesteśmy, co za ludzie nas więżą i tak dalej.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:50.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172