|
- Nie przyzna się - odparł Felix. -Tu trzeba albo innych metod, albo... jeśli nie chcecie ich stosować, to trzeba go wypuścić. Następnie, obracając się w stronę Brunona, dodał szeptem. -Jeśli zaproponujemy mu darmowy napitek i jadło w ramach przeprosin, będziemy mogli go pojmać w karczmie i uwięzić w piwnicy. Wtedy postaramy się wydobyć z niego więcej informacji. Gdyby jednak przypadkiem nam umarł, to przecież mamy już doświadczenie ze zwłokami. - Podsumował temat. Twarz Felixa była przy tym beznamiętna. Opowiadał o tym w taki sam sposób, jakby mówił o myciu podłogi. |
Brunon ze zgrozą popatrzył na szeptającego mu do ucha Felixa. Na bogów! Ten chłopak był szalony, do szpiku zepsuty i zły. W tym momencie Brunon nie zdziwiłby się, gdyby Felix okazał się wyznawcą mrocznych bogów albo mutantem. Chwycił go za ramię i odciągnął na stronę. - Nawet o tym nie myśl – wycedził przez zęby. – Wystarczająco dużo kłopotów już mamy. Nie będziemy mordować ludzi ani ich torturować. A on niech się stąd wynosi. Więcej go tutaj nie zobaczymy.Widzisz przecież, że nie jest zbytnio rozgarnięty. |
Enma obserwowała uważnie przebieg wydarzeń. "Czyżby mówił o tych zabitych? Jeśli tak to pewnie też wie o skrzynce którą mieli ze sobą." - Prawdopodobnie pomyliliście datę spotkania i dlatego pana koledzy już naszą karczmę opuścili. Gdzie poszli nie mam pojęcia. Enma wiedziała że może wyjść z tego niezłe zamieszanie jeśli tu dalej pozostaną postanowiła więc zaprosić do karczmy wszystkich. - Jeśli chcecie dalej się kłucić to zapraszam chociaż do karczmy. Zbyt dużo oczu już na nas spogląda. Przepraszam nie z tego konta napisałam posta na moim kompie był zalogowany Limon idzie usunąć powyższy post? |
Enma Rivers, Felix Gessler, Brunon Gessler Nie było powodu by zatrzymywać brodacza, zresztą mogło się by to zakończyć pojawieniem się patrolu straży i serią niewygodnych pytań. Bert dziękując wam uniżenie szybko zmył się z waszego widoku. Do końca dnia pozostało kilka godzin i każdy z was postanowił się czymś zająć. Enma jako że była po nieprzespanej nocce stwierdziła, że to dobry moment na wypoczynek. Felix wrócił do poprzedniego zajęcia, przynosząc z piwniczki kolejną butelczynę. Późnym popołudniem zalany w sztok ledwie dotoczył się do łóżka, czym wzbudził niesmak u wuja. Brunon wziął się za to robotę, pilnując by kelnerki sprawnie obsługiwały gości i czy aby barman go nie kantuje. Brunon Gessler Choć byłeś bardzo zmęczony, to jednak coś nie bardzo mogłeś zasnąć. Przewracając się w łóżku z boku na bok, usłyszałeś na korytarzu jakiś szmer. Ze świeczką w ręku, wyszedłeś sprawdzić co to i zobaczyłeś linę zwisającą ze świetlika dachowego. Zdałeś sobie sprawę że w karczmie jest złodziej. |
Enma przebudziła się z lekkim kaszlem. Bolące gardło nie chciało dać spokoju postanowiłam wyjść i przynieść sobie coś do picia. Po cichu zeszłam do kuchni by przyrządzić sobie coś ciepłego. Zmęczenie i męczący kaszel sprawiły że nie zwróciłam uwagi na inne światło świecy poza moją. |
Przezorny zawsze ubezpieczony, pomyślał Brunon. Siedział w głównej izbie karczmy i przyglądał się pracy kelnerek i barmana. Nie, żeby ich podejrzewał o jakieś machlojki. Wolał być jednak pewien, że wszystko jest pod kontrolą. Że karczmarz jest uczciwy do szpiku kości i cały utarg trafia do kasy i że uwijające się przy gościach dziewczyny poprawnie wywiązują się ze swoich obowiązków, są miłe i kulturalne. Wszystko było w porządku, a przynajmniej tak wyglądało oglądane niewprawnym okiem Brunona. Znudzony obserwacją, wieczorem udał się do swojego pokoju. Mimo iż był zmęczony wydarzeniami ostatnich paru dni, to nie mógł spać. A może właśnie dlatego sen nie przychodził, że zbyt dużo się działo. Brunon postanowił się odstresować i zejść do kuchni na szklaneczkę brandy. Nim jednak zwlókł się z łóżka, usłyszał jakieś hałasy. Coś czego o tej porze słyszeć nie powinien. Natychmiast opuściła go ochota na alkohol. W rękę chwycił sztylet, w drugiej trzymał zapaloną świeczkę. Ostrożnie, na palcach podszedł do drzwi i wychylił się na zewnątrz. Na korytarzu panowała cisza, ale z góry, z otwartego świetlika zwisała lina. - Jeszcze tego nam brakowało – mruknął pod nosem, wyraźnie zaniepokojony. Ciekawe gdzie był złodziej? Czy myszkował po pokojach, czy też zszedł na dół i dobiera się do kuferka, w którym trzymane były pieniądze. Bez względu na to gdzie się znajdował, trzeba go było złapać. A Brunon nie zamierzał tego robić sam. Podszedł do drzwi pokoju Felixa i zapukał lekko. Nikt mu nie odpowiedział, więc ponowił stukanie, po czym nacisnął klamkę. Drzwi ustąpiły. Felix leżał na łóżku w ubraniu, a obok leżała opróżniona butelka. Brunon potrząsnął bratankiem. - Wstawaj pijaku, obszczymordo – parę razy klepnął go w twarz. – Ktoś się włamał do karczmy. Trzeba go złapać. Potem wyszedł i skierował się do pokoju Enmy. Zastukał, ale i tym razem nie było odzewu. Drzwi również były otwarte więc zajrzał do środka. Dziewczyny nie było. - Niech to Ranald kopnie – zaklął i powoli, starając się nie robić zbytnio hałasu, ruszył na dół. |
Enma Rivers, Felix Gessler, Brunon Gessler Schodziliście ostrożnie i po cichu, starając się zwracać uwagę na każdy szmer. Doszliście we dwójkę do głównej sali i zobaczyliście światło w kuchni. Zatrzymaliście się na moment, oczekując w napięciu, gdy poświata zaczęła się przesuwać w kierunku drzwi. Zastygliście gotowi dopaść złodzieja, ale waszym oczom ukazała się zaspana Enma. Zaskoczeni sami sobą ledwie zwróciliście uwagę na cień, który przemknął z czymś błyszczącym w ręku i wpadł na Felixa, a potem pomknął na schody niczym wiatr. |
Wnętrze karczmy, ciche i pogrążone w mroku, było puste. Jeśli nie liczyć Enmy, która myszkowała po kuchni w poszukiwaniu, nie wiadomo czego. Brunon, nim zorientował się, że to strażniczka, był gotowy złapać ją i przydusić. Na szczęście rozpoznał dziewczynę i tylko uśmiechnął się. - Co tu robisz o tak późnej porze? – zapytał szeptem, zaniepokojony. – Nie widziałaś niczego podejrzanego? Na górze z dachu zwisa lina. Ktoś tu jest... Nim dokończył mówić, ktoś wybiegł z mroku i wpadł na stojącego obok niego bratanka. Felix upadł, a złodziej nie tracąc równowagi, pomknął na schody. Już po chwili zamaskowana, odziana na ciemno postać zniknęła w ciemności. - Za nim! Na górę! – krzyknął i pierwszy pobiegł na schody. Wypominał sobie, że przecież mógł ściągnąć linę z świetlika, tym samym uniemożliwiając złodziejowi ucieczkę. Teraz nie mogli zrobić nic innego, jak dogonić opryszka. - Ty wyjdź na zewnątrz, może go złapiesz! – krzyknął jeszcze do Felixa, który w swoim stanie miał pewne problemy z pozbieraniem się z podłogi. Ale raczej nie złapiesz, pomyślał. |
Enma zaskoczona widokiem Felixa i Bruno spoglądała na nich przez chwilę. Gdy już chciała odpowiedzieć Bruno nagle zobaczyła leżącego Felixa i jakiegoś zbiega. Nie zastanawiając się długo ruszyła w pogoń za obcym. Świecznik i nieco duszący kaszel utrudniały jej bieg. Szybko zdmuchnęła świeczkę złapała wygodniej i po dwa stopnie zaczęła wbiegać po drodze za przeciwnikiem. Znała już nieco układ w karczmie więc po ciemku nie bała się biec.Jednak spoglądała uważnie czasem pod nogi ,ale jej celem był przeciwnik. Postanowiła na prostym fragmencie rzucić w przeciwnika świecznikiem lub wykorzystać go do obrony. Pościg trwał za tajemniczym zbiegiem. "Do licha co to za koleś? Złodziej?" Post wrzucony w imieniu Tailong |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:33. |
|
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0